Wbrew grawitacji
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Tytuł oryginału:
- Like Gravity
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Kobiece
- Data wydania:
- 2018-07-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-07-01
- Data 1. wydania:
- 2014-02-18
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366074248
- Tłumacz:
- Małgorzata Bortnowska
To coś więcej niż przyjaźń. Może nawet więcej, niż miłość.
Dwudziestoletnia Brooklyn walczy z bolesną traumą. Jako dziecko była świadkiem morderstwa ukochanej matki. Od wielu lat dręczą ją koszmary, z którymi nie jest w stanie sobie poradzić. Odcina się od ludzi i nikomu nie pozwala zbliżyć się do siebie. Nie może pozwolić, żeby ktoś ją zranił.
Wszystko zmienia się, gdy na studiach poznaje Finna, najprzystojniejszego faceta w kampusie. Zupełnie nie jest gotowa na to, jak bardzo ten intrygujący i zabawny wokalista będzie wytrwały z zdobywaniu jej miłości. Wkrótce przyciąganie między nimi staje się zbyt duże, aby byli w stanie z nim walczyć.
Jednak Brooklyn nie wie, że będzie musiała zmierzyć się z mrocznymi wspomnieniami oraz rozegrać śmiertelną grę w kotka i myszkę z nieprzewidywalnym wrogiem, który czai się tuż za rogiem.
Słowa nie mogą opisać piękna tej książki. Nie pamiętam, kiedy ostatnio zdarzyło mi się tak łatwo przechodzić od śmiechu do łez. – Alissa Evanson, Goodreads.com
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 205
- 627
- 112
- 77
- 33
- 24
- 23
- 19
- 15
- 14
Opinia
Nie jest tajemnicą to, że uwielbiam książki, których akcja dzieje się na studiach, a ich bohaterowie to studenci. Wystarczy jeszcze, że będzie to romans i bardzo prawdopodobne jest, że po daną książkę sięgnę. Jeśli chodzi o „Wbrew grawitacji” początkowo miałam mieszane uczucia, sama nawet nie wiem dlaczego, zwyczajnie nie wiedziałam, czy mi się spodoba. Ale postanowiłam spróbować i... i nie żałuję, bo to było cudowne!
Kilkanaście lat temu na oczach małej Brooklyn została zamordowana jej matka, a dziewczynka zostaje sama z zabójcą. To zdarzenie spowodowało traumę, która utrzymuje się nawet teraz, gdy Brooke ma już dwadzieścia lat. Jest bardzo nieufna, stara się trzymać ludzi na dystans, a jedyna osoba, którą do siebie dopuściła, jest jej przyjaciółka Lexie. Ale jak to w takich książkach bywa, na kampusie Brooklyn - w dość ciekawych okolicznościach - poznaje Finna, który chcąc, nie chcąc wpada jej w oko. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że przeszłość czasem lubi o sobie przypominać.
Jak już wyżej wspomniałam, Brooklyn to typ nieufnej, zamkniętej w sobie dziewczyny, która wskutek tragicznych wydarzeń z przeszłości wzniosła wokół siebie mur i stara się pilnować, by nikt go nie zburzył. Z tym murem przypomina mi trochę mnie. Autorka dała nam szansę dość dobrze ją poznać, ale zabrakło mi ciut więcej informacji na temat jej dorastania – co nieco wiemy, ale tylko przebłyski informacji. Ma swoją pasję, której może i nie poświęca wiele czasu, ale ją ma.
Finn z kolei to taki typowy przystojny, mądry i utalentowany chłopak, na którego leci większość dziewczyn w kampusie. Do tego jest muzykiem – gra wraz z kumplami w zespole i widać, naprawdę widać, że kocha to, co robi, że daje mu to radość.
Zaczęłam tę książkę – bardzo zaciekawiona, ale po kilkunastu stronach ją odłożyłam i zabrałam się za coś innego, nie wiem czemu, jakoś tak średnio mnie wciągnęła. Ale za namową pewnej osóbki, po kilku dniach wzięłam ją ponownie do ręki i... przepadłam! Może to pierwsze podejście to po prostu nie był właściwy czas? Bo za drugim razem wciągnęłam się bardzo szybko i może nie czytałam z zapartym tchem (choć zależy o jakim momencie w książce mówimy), ale z dużym entuzjazmem. Byłam naprawdę ciekawa historii Finna i Brooklyn, która niby jest taka, jak większość, a jednocześnie była inna. Zwykle bywa tak, że skryta dziewczyna ujrzy przystojnego chłopaka, ten zawróci jej w głowie i od razu zapomina o wszystkich swoich zasadach. A tutaj... nie. W tym przypadku Finn musiał się dość napracować, by zdobyć zaufanie Brooklyn, ich relacja rozwijała się powoli, najpierw widoczna była przyjaźń między nimi – i to mi się podobało! Było widać, że dobrze się dogadują i czują się w swoim towarzystwie swobodnie, a zarazem coś ich do siebie ciągnęło.
Zwykle w takich romansach oprócz miłości pojawia się i drama, zazwyczaj „z dupy wzięta”. Bardzo, ale to bardzo bym chciała, żeby w tym przypadku było inaczej, ale niestety... pojawiła się. I jeśli mam być szczera, to naprawdę z dupy wzięta... Totalnie nie rozumiem reakcji jednego z tej dwójki na pewną wiadomość... Znaczy, trochę rozumiem, ale nie sądzę, by mógł to być powód do takiego zachowania. Każdy kij ma dwa końce – spróbowałam się postawić w sytuacji tego drugiego (specjalnie nie zdradzam kto co zrobił, nie podaje imion ;P) i kurcze... trochę miał racji. Także no... to była sprawa, którą spokojnie mogli wyjaśnić poprzez rozmowę w cztery oczy, a nie obrażanie się i zachowywanie jak kilkuletnie dziecko.
Kiedy czytałam tę książkę, ciągle gdzie tam z tyłu głowy nasuwała mi się myśl, że „Wbrew grawitacji” przypomina mi „Dearest Clementine”. Poważnie, te dwie historie są do siebie bardzo podobne, Brooklyn przypominała mi Clementine, a Finn – Gavina. Nawet w obu pojawia się ten prawie że ten sam wątek „kryminalny” (cudzysłów, bo nie wiem, czy można to nazwać wątkiem kryminalnym xd). I tutaj się może zatrzymajmy. W „Dearest Clementine” ten wątek był jak dla mnie za słabo rozwinięty. I w tym przypadku właśnie wysuwa się na prowadzenie „Wbrew grawitacji” - tu jest on dużo lepiej poprowadzony i choć też miałabym kilka zastrzeżeń, to było zdecydowanie lepiej.
Ta historia miała nawet moment, kiedy czytałam jak na szpilkach, z zapartym tchem. Zaczęło się tyle dziać, przewijało się tyle emocji – strach, przerażenie, nadzieja, nawet złamane serducho. Jedno słowo, które się pojawiło sprawiło, że zamarłam, czytałam je kilka razy i nie dowierzałam. A to wszystko w ostatnich stu stronach. To tu nastąpiła największa kumulacja akcji. I... wow.
W moim odczuciu „Wbrew grawitacji” to książka inna niż wszystkie, taka bardziej oryginalna, mimo że jest podobna do wcześniej wspomnianej „Dearest Clementine”, to i tak myślę, że jest zwyczajnie inna. To nie jest kolejny słodko-pierdzący romansik, a piękna historia o demonach z przeszłości, próbie zaczęcia nowego życia i o zmierzeniu się z przeszłością. Momentami jest nawet nieco bolesna. Ja ze swojego miejsca zdecydowanie polecam, a czy po nią sięgniecie – to już Wasza decyzja ;)
zabookowanyswiatpauli.blogspot.com
Nie jest tajemnicą to, że uwielbiam książki, których akcja dzieje się na studiach, a ich bohaterowie to studenci. Wystarczy jeszcze, że będzie to romans i bardzo prawdopodobne jest, że po daną książkę sięgnę. Jeśli chodzi o „Wbrew grawitacji” początkowo miałam mieszane uczucia, sama nawet nie wiem dlaczego, zwyczajnie nie wiedziałam, czy mi się spodoba. Ale postanowiłam...
więcej Pokaż mimo to