Czy da się napisać dobrą część cyklu bez udziału głównej bohaterki? Teoretycznie tak, ale w praktyce nie wydaje mi się żeby ten tom był aż tak potrzebny całej serii. Oczywiście, fajnie zobaczyć co tam u Chaola, ale czy musieliśmy zostawać w Antice na tak długo?

Nie jestem w stanie oprzeć się wrażeniu że całą historię dało by się przedstawić o wiele szybciej z pominięciem kilku dosyć zbędnych wątków. Szczególnie że poza ostatnimi rozdziałami akcji jest jak na lekarstwo, a większość czasu spędzamy przyglądając się wątkom romantycznym do których autorka ma niesłychaną słabość.

Z drugiej strony, tak naprawdę ten tom to jedyna okazja by postacie takie jak Chaol i Nesryn dostały swoje pięć minut. I może to skupienie na nich uwagi pomoże im trochę w powrocie do głównego wątku, bo bez tego mogliby się wydawać wyciągnięci trochę z przypadku.

Na plus zaliczam również nowe postacie, które mogą odegrać istotną rolę w cyklu. Osobiście czekam na więcej Borte, która pomimo dosyć małej roli, wydaje mi się najciekawszym dodatkiem do tej serii. Dzieci Kagana, o ile dostaną trochę więcej czasu, również nie powinny zawieść oczekiwań.

Nie jest to w żadnym wypadku tom przełomowy. Dowiadujemy się kilku rzeczy, które na pewno mocno wpłyną na dalszą część cyklu, poznajemy kilka nowych postaci które w przyszłości mogą rozwinąć skrzydła, oraz dajemy czas tym których ostatnio traktowaliśmy trochę po macoszemu. Ogólnie dosyć "przegadany" tom, który w dużej mierze ratuje bardzo przystępny styl autorki.

Podsumowując - warto sięgnąć po tą część, ale nie warto robić sobie zbytnich nadziei.

Czy da się napisać dobrą część cyklu bez udziału głównej bohaterki? Teoretycznie tak, ale w praktyce nie wydaje mi się żeby ten tom był aż tak potrzebny całej serii. Oczywiście, fajnie zobaczyć co tam u Chaola, ale czy musieliśmy zostawać w Antice na tak długo?

Nie jestem w stanie oprzeć się wrażeniu że całą historię dało by się przedstawić o wiele szybciej z pominięciem...