Na wschód od zachodu
Wielki szlak do Indii, który hipnotyzuje do dziś.
Kamal opuściła Warszawę z jednym plecakiem. Nie chciała dwóch fakultetów, mieszkania i pędu za karierą. Wybrała Indie – kraj, w którym największą wartością jest osiągnięcie duchowej równowagi. Dziś już nie pamięta poprzedniego życia... Ale ono do niej wraca ze zdwojoną siłą.
Od cywilizacji Zachodu uciekł też hippis „Święty”. Jego życie to wolna miłość, narkotykowe seanse, religijne komuny i hedonistyczne wspólnoty na Goa. Wszędzie szuka jednego – szczęścia. A ono wciąż mu się wymyka.
Wojciech Jagielski, ceniony reporter wojenny podąża tym razem „wielkim szlakiem hippisów”. Afganistan, Pakistan, Nepal i na końcu Indie. Miejsca duchowej inicjacji, zderzenie z systemem kast, regiony targane konfliktami zbrojnymi, gdzie pojęcie „wolność” nabiera innego znaczenia.
Najnowsza książka autora "Modlitwy o deszcz" i "Wszystkich wojen Lary" to zupełnie nowe spojrzenie na Wschód. To świat widziany oczami tych, którzy gnani chęcią uwolnienia się od zachodniej cywilizacji, docierają w miejsca, gdzie panuje tylko pozorny spokój.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 553
- 529
- 131
- 37
- 16
- 12
- 11
- 10
- 9
- 8
Opinia
"Zwiędłe kwiaty"
"Na wschód od zachodu" to chyba najsłabszy "reportaż" Wojciecha Jagielskiego, z jakim miałam okazję się zapoznać. Nie pomogło mu nawet wsparcie żony, Grażyny, która jak sam zaznacza: "stała się trochę wbrew sobie współautorką tej książki", choć trzeba przyznać, że to głównie dzięki jej wkładowi oceniam ją ciut wyżej. Nie będę ukrywać, że odczuwam rozczarowanie, bo po kim, jak po kim, ale po Jagielskim, jednym z najlepszych żyjących polskich reportażystów, za którego go uważam, spodziewałam się znacznie więcej, tym bardziej że sam postawił sobie wysoko poprzeczkę. Jego reportaże, dla wielu trudne do przełknięcia, głównie ze względu na sposób ujęcia (nie ma się, co oszukiwać, Jagielski jest rzemieślnikiem słowa, nie twórcą, ale warto podkreślić, że rzemieślnikiem, który zna się na swym fachu), dla mnie - są kwintesencją rzetelności, rzeczowości, skrupulatności, oszczędności w wyrażaniu własnego zdania, a więc pewnej, ale niezbędnej dozy obiektywizmu, jakiego wymagam zazwyczaj od reporterów. "Wypalanie traw", "Nocni wędrowcy" - na ich podstawie spokojnie można by uczyć się mniej lub bardziej współczesnej historii powszechnej, to taka bomba informacji podana może w nie najciekawszy, ale przystępny sposób. Krótko mówiąc: odnajdą się w tych książkach nie tylko miłośnicy historii, ale też osoby, które nie mają z tą dziedziną wiele wspólnego, oczywiście pod warunkiem, że chcą ten stan zmienić. Jeśli miałabym użyć jednego jedynego słowa, którym określiłabym te reportaże, to byłoby to: wyczerpujące (w pozytywnym, i w negatywnym tego słowa znaczeniu).
Mogę jedynie się domyślać, że za napisaniem "Na wschód od zachodu" stoi przychylność, z jaką spotkały się "Wszystkie wojny Lary". Jagielski, idąc za ciosem, zdecydował się pokazać drugą stronę medalu, tj. ludzi Zachodu, upatrujących we Wschodzie nadziei ziszczenia swych marzeń o raju. Podąża więc tropem "dzieci kwiatów"/członków "plemienia Wodnika"/hippisów i ich bardziej współczesnych naśladowców, a więc osób całkowicie odcinających się od tego, z czym korespodent wojenny ma do czynienia. Już samo to stanowi trudną, ale przecież nie niemożliwą do ominięcia przeszkodę. Napisałam "nie niemożliwą", mając w pamięci reportaże Tiziano Terzaniego (swoją drogą, także reportera wojennego), które czytelnikom zainteresowanym duchowością Wschodu - gorąco w tym miejscu polecam. W porównaniu z nimi "Na wschód od zachodu" wypada, co tu dużo mówić, zwyczajnie kiepsko, bardzo, bardzo powierzchownie i - z przykrością to napiszę - na tyle mało wiarygodnie, że nie można nazywać jego utworu reportażem.
Wprawdzie udaje się Jagielskiemu dość skrupulatnie odtworzyć ówczesną drogę, jaką obierały "dzieci kwiaty" (Turcja, Iran, Afganistan, Pakistan, Nepal, Indie - miejsce docelowe), a to głównie poprzez skontrastowanie świata widzianego oczami swoich bohaterów (o ile z jakimiś bohaterami w ogóle mamy do czynienia, w co trochę powątpiewam) ze światem widzianym z persepktywy korespodententa wojennego i osób "spoza plemienia Wodnika" (utopia kontra rzeczywistość), jednakże nie udaje mu się wyjść z butów reportera wojennego i przybliżyć nam owej duchowości Wschodu, której to poszukiwali i nadal poszukują rozczarowani zachodnim stylem życia. Uproszczenia, do jakich ucieka się Jagielski świadczą jedynie o niezrozumieniu opisywanego zagadnienia, ale też niechęci by stan ten zmienić i dogłębniej go zbadać. Jeśli zaś chodzi o owe historyczne wstawki, nadające temu utworowi posmak obcowania z reportażem, to dla czytelnika bez zaplecza wiedzowego staną się one całkowicie nieczytelne, niezrozumiałe i co tu dużo mówić - na siłę doczepione do tematu głównego. Bez nich jednak dwa pierwsze rozdziały byłyby jedynie nieudolną charakterystyką "Świętego" i "Kamal" (oboje zdają się raz za razem wymykać "badaczowi"), na podstawie których autor wrzuca wszystkich podążających na Wschód do wspólnego wora z etykietkami-przestrogami: "Uwaga. Żaden raj nie istnieje, jego poszukiwanie to strata czasu, wymysł znudzonych dzieciaków z dobrych (zawsze mnie to zastanawia, co kryje pod tym tak nadużywanym sformułowaniem) domów", "Czas nie stoi w miejscu. Świat się zmienia, ludzie się zmieniają" etc., etc. Zatem cały ten quasi reportaż to próby przekonania odbiorców, że na naszej planecie o żadnym raju nie ma mowy, a jego poszukiwanie to zwyczajna strata czasu. Z przekąsem stwierdzam, że wystarczyłoby napisanie tego jednego zdania, a powtarzanie go jak mantrę, nie zmieni mojego stanowiska, że Jagielski zwyczajnie nie przygotował się do napisania tej książki.
Oczywiście sam pomysł na jej powstanie nie był najgorszy, pod warunkiem, że jedna ze stron starałaby się wyjść poza "znane", by udać się w "nieznane", a to wymaga sporo wysiłku, zwłaszcza od osoby, która nie do końca odnajduje się w poruszonym przez siebie temacie. U Jagielskiego tego jednak nie uświadczamy, zarówno on, jak i dwoje jego bohaterów: "Święty Nikt" i "Kamal" vel Kamila zdają się tak okopani w swoich światach, że o żadnym wyjściu "poza" nie ma tu mowy, choć w pierwszym rozdziale Jagielski desperacko próbuje nas przekonać, że jest inaczej, niestety, ale daremnie. Koncept ratuje jedynie, jak wspominałam we wstępie swej opinii, ostatni rozdział, napisany przez żonę reportera, choć i w nim niczego odkrywczego nie znajdziemy.
No dobrze. Skoro "Na wschód od zachodu" nie jest reportażem, to czym w takim razie jest? Fikcją literacką. Potwierdza to rozdział napisany przez Jagielską, która w przeciwieństwie do męża, lepiej poradziła sobie z zadaniem, gdyż nie siliła się na uprawdopodobnienie swej opowieści. Dzięki temu jej charakterystyka Kamal, oczywiście także pisana pod odgórne założenie, jest dość spójna, choć - jak wszystko w tej książce - dość powierzchowna. Ale przynajmniej czytelnik ma wrażenie, że została przemyślana i nie sklecono i nie zmontowano jej na szybko, przypadkiem, co można było odczuć w dwóch pierwszych rozdziałach.
Wbrew pozorom podróż śladami "Świętego", "Kamal" mogłaby być interesująca, ale niestety nie jest, nie tylko dla mnie, ale - jak można zauważyć niemal od pierwszych stron - i dla samego autora. Czy zarekomendowałabym tę książkę miłośnikom literatury faktu? Absolutnie nie, gdyż te skrótowe wspomnienia - ogólnie ujmując - z frontu, drogi na front nie są tyle godne uwagi, by przedzierać się przez tę słabiutką całość, pisaną pod odgórne i niezbyt interesujące, miejscami rzekłabym, że infantylne, a poza tym kiepsko uargumentowane - założenie.
"Zwiędłe kwiaty"
więcej Pokaż mimo to"Na wschód od zachodu" to chyba najsłabszy "reportaż" Wojciecha Jagielskiego, z jakim miałam okazję się zapoznać. Nie pomogło mu nawet wsparcie żony, Grażyny, która jak sam zaznacza: "stała się trochę wbrew sobie współautorką tej książki", choć trzeba przyznać, że to głównie dzięki jej wkładowi oceniam ją ciut wyżej. Nie będę ukrywać, że odczuwam...