Zapach mężczyzny
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Seria Literacka Karakteru
- Tytuł oryginału:
- Doften av en man
- Wydawnictwo:
- Karakter
- Data wydania:
- 2017-10-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-10-25
- Liczba stron:
- 296
- Czas czytania
- 4 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365271570
- Tłumacz:
- Justyna Czechowska
- Tagi:
- dorastanie literatura skandynawska literatura szwedzka poszukiwanie sensu życia poszukiwanie szczęścia poszukiwanie własnej tożsamości powieść biograficzna relacje rodzinne uczucie
Kolejna – po entuzjastycznie przyjętej „Wróżbie” – odsłona autobiograficznego cyklu szwedzkiej pisarki. Narratorka studiuje w Göteborgu, próbuje znaleźć własną życiową drogę, szuka równowagi w relacjach z matką i ojcem, który zostawił rodzinę. Przede wszystkim jednak chłonie świat, chce się rozwijać, doświadczać rzeczywistości wszystkimi zmysłami. Rekonstruując młodzieńcze lata, opowiada o miłości – tej zmysłowej, i tej do literatury, o odkrywaniu świata i siebie, o kreowaniu własnego życia i o pisaniu. Przez karty powieści przewijają się mężczyźni – przelotni kochankowie narratorki i ci, którzy zostali w jej życiu na dłużej – a przede wszystkim książki, które inspirują, napędzają, nie dają spokoju. W tle toczy się rewolucja obyczajowa lat sześćdziesiątych.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Tak, proszę pana, się nie robi
Literatura inicjacyjna jest pewnie tak stara jak sama idea opowieści. A jednak obraz dojrzewającej dziewczyny nie należy wcale do popularnych, bo w kolejnych bildungsromanach rolę odkrywców zwykle pełnią rumiani chłopcy. Agneta Pleijel wyruszyła na wojnę z takim stanem rzeczy we „Wróżbie”, a „Zapachem mężczyzny” tę kampanię kontynuuje.
Tytuł powieści zdaje się jasno sugerować, że mężczyźni będą znajdowali się w samym jej centrum. I tak rzeczywiście się dzieje, bo bohaterka z „Wróżby”, która wyrosła już z dziewczęcości, przez całą długość tekstu w bólach wykuwa własną tożsamość, także erotyczną. Ale „Zapach mężczyzny” wcale nie kojarzy jej się dobrze, bo obecność przedstawicieli drugiej płci w jej życiu rzadko okazuje się zjawiskiem pozytywnym; najczęściej przynoszą oni ze sobą brak zrozumienia, egotyzm, niechęć do dostrzeżenia w kobiecie czegokolwiek poza ciałem, wiarę we własną wyższość. Główna bohaterka dusi się w patriarchalnej rzeczywistości, a każdy najmniejszy strzęp szacunku musi rozpaczliwie wyszarpywać z łap wrogo nastawionego świata. Staje się w końcu cenioną intelektualistką, ale wysiłek, jakiego wymagała walka, prowadzi ją w głębiny rozpaczy.
Pleijel bardzo dużo miejsca poświęciła na to, aby jasno pokazać, że jej bohaterka – czyli, nie ma się co oszukiwać, ona sama – znajdowała zawód nawet tam, gdzie spodziewała się pomocy. Na pierwszy plan wysuwa się relacja z ojcem: kobieta z zaskoczeniem zdaje sobie sprawę, iż jest on istotą seksualną i pogrąża się w lęku. Lęku, który wynika najprawdopodobniej z jej własnego rozedrgania i rozczarowania naiwnością idealizowanego kiedyś rodzica, ale odbierającego nadzieję mimo swoich irracjonalnych korzeni. W jej walce z dojrzewaniem nie pomagają także kolejni kochani mężczyźni: każdy kolejny boryka się z własnymi problemami, a zdesperowaną kobietę traktują jak kolejny z nich – nie jak partnerkę. Najbardziej bolesnym ciosem jest jednak ten, który otrzymuje od przedstawicielek swej własnej płci: zajęta własnymi sprawami matka zdobywa się tylko na krytykę, przyjaciółka z dawnych lat po cichu znika z horyzontu (wraca tylko na chwilę, czym sprawia bohaterce wyraźną przykrość), inne kobiety są praktycznie nieobecne – wydaje się, że godzą się z opresyjnym systemem, który skazuje je na podrzędne role. W końcu bohaterkę zdradza nawet własne ciało: kiedy ta próbuje wieść życie czynnej intelektualistki, jej organizm domaga się dziecka i zamknięcia w domowych pieleszach. Ukojenie znajduje w literaturze, ale to tylko proteza – krycie się wśród wersów przed fizycznym światem to żadne rozwiązanie.
Z całą pewnością największą zaletą „Zapachu mężczyzny” i jego najważniejszą treścią jest głośny krzyk feministycznego sprzeciwu. Krzyk wibrujący i załamujący się, bo wymaga niezwykłej siły i przekonania o własnej wartości – a to właśnie namolne wmawianie kobiecie, że jest gorsza od mężczyzny stanowi owego krzyku źródło. Kluczowe jest miejsce, z którego ten protest dobiega: podnosi go człowiek odnoszący sukcesy zawodowe i intelektualne, znane nazwisko szwedzkiej prasy, czynny uczestnik rewolucji obyczajowej – osoba, jak może wydawać się zewnętrznemu obserwatorowi, szczęśliwa. A jednak dusi się we własnym sosie, nie radzi sobie z samotnością, na którą, zdaje się, nie ma żadnego lekarstwa; obiecujący je mężczyźni raz za razem okazują się rozczarowaniem.
„Zapach mężczyzny” z całą pewnością jest powieścią głęboko neurotyczną. Pleijel próbuje zachować dystans, o czym świadczy choćby trzecioosobowa narracja, ale ta sztuczna ściana pęka regularnie – w każdym niemal akapicie bohaterka pokazywana jest jako targana olbrzymimi emocjami, a cichej melancholii czy ciepłego zadowolenia próżno wśród nich szukać: to przede wszystkim rozpacz, gniew, udręka. Na tę lekturę trzeba przygotować się psychologicznie, bo przyjęta przez pisarkę konwencja jest wręcz wyniszczająca: autorka całkowicie skupiła się na kolejnych tragediach swojej bohaterki, prawie całkowicie rezygnując z opisu otaczających ją okoliczności. W powieści nie ma Szwecji, nie ma lat sześćdziesiątych, nie ma świata – jest krzywdzona raz za razem kobieta i są mężczyźni, którzy często nawet nie zdają sobie sprawy z własnych grzechów.
„Zapach mężczyzny” to powieść mroczna i dołująca, ale ważna wyjątkowo: stanowi głos sprzeciwu wobec bezmyślnej heteronomii, która wżarła się w społeczeństwo tak głęboko, że wielu nawet jej nie zauważa. Mało w prozie Agnety Pleijel jasnych, podnoszących na duchu scen (choć te kilka niesie w sobie ogromny ładunek pozytywnych emocji), ale, niestety, wydaje się to w pełni uzasadnione. Jeśli pisarka właśnie tak zapamiętała kobiecą młodość, to demaskatorskiej wartości jej powieści nie sposób przecenić. Każdy mężczyzna, od chłopca do starca, powinien tę książkę przeczytać, aby wiedzieć, jak nie postępować.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 446
- 368
- 85
- 30
- 15
- 9
- 8
- 8
- 8
- 7
Opinia
http://ksiegarka.pl/won-emancypacji/
Gdy w 1967r. trzecioosobowa narratorka w postaci Agnety wyrusza samolotem w odwiedziny do ojca w Afryce, przeżywa tzw. peak experience opisany w psychologii przez Abrahama Maslowa. Uczucie to jest rezultatem oceanicznej perspektywy kiedy to „pękają przeszkody zaciemniające widok. To jasność widzenia i siła, człowiekowi wydaje się, że widzi rzeczywistość taką, jaka jest. Daje to uczucie intensywności życia.” Nie mogłam oprzeć się silnemu wrażeniu, że czytanie prozy Agnety Pleijel jest dla mnie swoistym peak experience, otwierającym własne czeluści oceanicznej perspektywy doświadczeń, które są częściami składowymi własnego „ja”.
Poprzednia „Wróżba” była czułym rozedrganiem i niepewnością młodej Nety, które nie z trudem, odbijały się kalką na czytelniczce. Porwała mnie swoją szczerością i odwagą podjęcia tej próby – przyjrzenia się amputacji jakich dokonuje na nas rodzina, dojrzewanie, pierwsze lęki i niepewności. Chirurgiczna precyzja składająca się na świetny traktat o dojrzewaniu i próbie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania każdego z nas. Czy trzeba przeczytać „Wróżbę”, by sięgnąć po „Zapach mężczyzny”? W żadnym wypadku, jedna jest trafnym dopowiedzeniem drugiej, kiedy to odrywamy skrawki wspomnień i ruszamy domek z kart, który w obu przypadkach porwie nas w wir odmętów naszej świadomości.
W „Zapachu mężczyzny” budzimy się w świecie zimowego poranka, kiedy to ktoś otruł kasztanowca. Agneta „mebluje przed nami” swój świat i w mgnieniu oka przypomina za co cenię jej prozę. Chirurgiczne zdania z celnością stwierdzeń. Tym razem jednak skalpel tnie na części pierwsze lata studenckie, pierwsze miłości, rozczarowania, walkę o pozycję kobiety w redakcji oraz jej własnych demonów, kiedy to „wciąż jeździ windą między zarozumiałością a poczuciem niższości.”
Dziś Agneta, poważana pisarka, liczy za sobą 77 lat doświadczeń i dzięki nowej prozie pozwala nam spojrzeć na siebie sprzed lat. Razem z nią pojmujemy wciąż umykające prawdy. Agneta z tamtych lat jest głodna. Głodna ciągłego rozwoju, cielesnych uniesień, intelektualnych potyczek, interpretacji literatury, relacji międzyludzkich, walki płci i wiecznie umykającej miłości. Zastajemy ją między młotem a kowadłem, pomiędzy który wciskają ją rodzice. Próbuje się wyrwać z „dziecięcego uzależnienia od małżeństwa rodziców, z trójkąta, w którym miłość do taty jest zdradą mamy.”
Śledzimy proces interpretacji jej samej, ale również jej zmagania z interpretacją kultury, od wierszy poczynając, a kończąc na filmach. Wspólnie z nią rozszyfrujemy „Jałową ziemię” T.S. Eliota: „Czy ona ma coś w głowie? Istnieje jakiś wzór? Czym tak naprawdę jest mit? Czy ona też wpisuje się w jakiś? Czy w ogóle zrozumiała ten wiersz? Czyta słowa tak wzniosłe, że dostaje dreszczy.” Dzięki językowi jakim posługuje się Pleijel „dotykamy, łączymy się i komunikujemy” z własnym ją i z narratorką.
Stajemy się świadkami jej pierwszych prób twórczych. Słyszymy wręcz dźwięki pierwszych słów wystukanych na podarowanej jej maszynie do pisania Facit Privat oraz towarzyszące im zgrzyty rozczarowania przytłumione przez toksyczne relacje. Agneta z przeszłości odnosi wrażenie, że „niektóre osoby ciągną za sobą uzależnienie” i nienawidzi siebie za to, że jest jedną z nich. Wplątuje się w pierwsze związki, które zawsze zostawią w niej rozdarte wnętrze, niosące bolesne lekcje. Czuje, że „brak jej skóry”, że jest „sejsmografem dla smutków innych ludzi”. Z dozą samokrytycyzmu stwierdza, że „między ludźmi istnieją jedynie pobrudzone półprawdy. Wykręty. I półkłamstwa”. Rozwijamy się razem z nią, by wyrwać się z tych kłamstw i półproduktów prawdy.
„Wszyscy ludzie piszą. Większość o tym nie wie. Pisanie odbywa się w nas, kiedy żyjemy. Kiedy człowiek pisze, nie jest nikim szczególnym, ale pisząc, jest się sobą bardziej niż w jakiejkolwiek innej sytuacji. Pisanie odbywa się nieprzerwanie. Stawianie liter na papierze jest męczące. To jak ze snami. Wiadomo, że kiedy się je zapisuje, przemieniają się. Ale bardziej nie można się zbliżyć.”
Czyż nie jest to piękna definicja pisarstwa? Agneta tym samym zapewnia nas, że dzięki jej twórczości, jesteśmy z nią najbliżej, najszczerzej, najintymniej. Ta intymność stwierdzeń i przeżyć w żadnym wypadku nie razi czytelnika, nie ma charakteru lubieżnego obnażania się, ale wyważonej relacji ze stawiania się świadomym obywatelem życia i jego procesów.
Autorka kieruje ostre światło na relacje damsko-męskie. Nie zostawia na sobie suchej nitki, interpretując swoje związki z mężczyznami.
„W mieszkaniu rozmraża się, kapie z niej. Plusk z kanapy i plusk z córki. Tata postukuje papierosem o tarczę zegarka. Mówi, że wydaje się nieco histeryczna. Pozbyłaś się typa, którego nie chcesz, po co płakać? Histeryczna. Tak mówi się o kobietach. Sama uważa, że zachowuje się histerycznie. Nie potrafi wyartykułować, że walczy z trudnym problemem o niemal filozoficznym charakterze: z wolnością. Dlaczego nie może poczuć się wolną?”
Jej związkom często towarzyszy degradacja jej osoby. „Poniża siebie za pomocą innych”. Rodzi się w niej frustracja buntowniczki. Pamiętam, że będąc na spotkaniu z autorką w marcu tego roku, poruszyła mnie jednym zdaniem, którego sens wyraźnie zapamiętałam: My, kobiety, wciąż tkwimy w przekonaniu, że nasze historie nie są warte opowiedzenia, boimy się pisać, sama w nim tkwiłam, jest tyle młodych dziewcząt, kobiet, które wciąż chowają się do szuflady, pomóżmy im się z nich wydostać, rozmawiając o tym głośno. Ta książka jest głośnym potwierdzeniem tego, że Agneta ostatecznie znalazła swój silny głos w literaturze i nie musi się już przepychać z własnymi demonami oraz degradacją własnego talentu.
Poznawanie zapachu mężczyzny wydaje się być destylowaniem ich podejścia do kobiety i jej samej. Autorka zestawia je razem z doświadczeniem seksualnym z kobietą, z relacją z ojcem, z małżeństwem rodziców i jej wszystkimi partnerami i kochankami. To szerokie studium budowy własnej formy ekspresji i siebie jako kobiety. Czytelnik sam zdecyduje co dla niego w tej lekturze jest najbardziej wartościowe. „Zapach mężczyzny” celnie wpasowuje się w ostatnie publikacje dotyczące prawa kobiet do własnego głosu jak np. „Mężczyźni objaśniają mi świat” Rebecci Solnit, kiedy w młodej Agnecie kiełkują zalążki feminizmu:
„To siedzi w głowie każdego faceta jak jakaś gęsta mgła, gorsza od smogu w Londynie. Bycie kobietą to walka z widmami i duchami. Również z własnymi. Którzy wielcy filozofowie poświęcili temu wielkiemu problemowi choćby jedną myśl? Istnieją, rzecz jasna, większe problemy: wojna, ubóstwo i głód. Ale jak kobieta ma zdobyć prawo do bycia sobą? Dla niej to o wiele trudniejsze niż dla wielbłąda przejście przez ucho igielne”.
Narratorka ostatecznie przechodzi przez to ucho igielne, wyłania się ze smogu nierówności i braku wiary w siebie. Pęka błona zasłaniająca jej własny język. Poddaje się głębokim rozważaniom na temat formy, zastanawia się którą obrać, nie chcąc korzystać z tych zużytych. Szuka zaskoczeń i nowej wiedzy, dzięki czemu wyrywa się sztywnym formom trzymającym ją w ryzach niemocy twórczej. Cała książka to demonstracja siły bycia niekochaną, niekiedy pogardzaną, często intelektualnie degradowaną. Agneta znów nie rozczarowuje. Prezentuje nam się dojrzale, szczerze, krytycznie i najbliżej siebie, chyba nawet bardziej niż w poprzedniej „Wróżbie”. Trzeba podkreślić też wartość tłumaczenia nieomylnej już tłumaczki – Justyny Czechowskiej, dzięki której tłumaczenia prozy takich pisarek jak właśnie Agneta czy Tove Jansson docierają do nas w całej swojej wspaniałości językowej. Stali fani się nie rozczarują, a nowych zachęcam gorąco do tej ważnej pozycji.
http://ksiegarka.pl/won-emancypacji/
więcej Pokaż mimo toGdy w 1967r. trzecioosobowa narratorka w postaci Agnety wyrusza samolotem w odwiedziny do ojca w Afryce, przeżywa tzw. peak experience opisany w psychologii przez Abrahama Maslowa. Uczucie to jest rezultatem oceanicznej perspektywy kiedy to „pękają przeszkody zaciemniające widok. To jasność widzenia i siła, człowiekowi wydaje się, że...