Umami
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Umami
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2017-08-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-08-17
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328045880
- Tłumacz:
- Katarzyna Górska
- Tagi:
- debiut literacki literatura meksykańska odmiana losu poszukiwanie szczęścia powieść obyczajowa rozstanie spotkanie śmierć tęsknota uczucie żałoba
Jeden z najlepszych literackich debiutów hiszpańskojęzycznych ubiegłego roku!
Umami – słowo które w języku japońskim znaczy „pyszny” – określa jeden z pięciu smaków, na Zachodzie znany dopiero od niedawna. Poznają go mieszkańcy pewnego osiedla w Meksyku. Czy życie może być „pyszne” mimo poniesionej straty: śmierci lub odejścia bliskiej osoby? Okazuje się, że bolesne doświadczenie może być początkiem smakowania życia na nowo, dostrzeżenia tego, czego przedtem się nie dostrzegało. Ta piękna, niebanalna powieść to prawdziwy hymn na cześć życia!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Pomiędzy słodyczą a goryczą
Któryś raz z rzędu przy okazji moich ostatnich literackich peregrynacji natykam się na opowieść o cierpiących dzieciach. I choć nie podjąłbym się diagnozy moich spaczonych fascynacji, wszak nie jestem lekarzem, który sam miałby się leczyć, ba, nie jestem lekarzem wcale, ani trochę, to najprostszy wniosek wysnuć mogę z całą pewnością: tragedia, szczególnie ta dotykająca najmłodszych, wciąż stanowi jeden z najważniejszych i najbardziej nośnych literackich tematów, nieważne, czy rozgrywa na polskiej wsi (jak w „Kijankach i kretowiskach” czy „Duchach Jeremiego”),czy też pod palącym słońcem Meksyku – jak w recenzowanym „Umami”.
Jedną ze wspólnych cech opowiadań Aleksandry Zielińskiej i powieści Roberta Rienta jest połączenie opisu szarej codzienności z niewymowną tragedią śmierci: czasami, szczególnie u tego drugiego, literackość zasłania tę chęć do zakotwiczenia dramatu w zwykłości, ale to raczej kwestia chwilowej utraty harmonii i rytmu, a nie artystycznej metody. Tymczasem w swoim debiucie Lai Jufresie na zwyczajności nie zależy ani trochę – bez odrobiny zawstydzenia sięga po dziwność, a jej odwaga w mieszaniu najróżniejszych inspiracji sprawia, że „Umami” jest lekturą nie tylko poruszającą, ale i odświeżającą. Zamiast polskiego ciążenia ku realizmowi mamy w tej latynoamerykańskiej powieści typową dla regionu fascynację nadrealizmem – tak naturalną, że wydaje się nie świadomym wyborem, a cechą genetyczną.
Choć „Umami” nie jest szczególnie obszerne, to magicznych pomysłów znaleźć można w nim bez liku: od osiedla zbudowanego zgodnie z harwardzką – i obaloną lata temu – teorią umiejscowienia kubków smakowych na powierzchni języka (co znaczy, że mieszkańcy zajmują Dom Gorzki, Dom Słony i tak dalej),przez niemal nieaktywną artystycznie malarkę, która zajmuje się przede wszystkim nazywaniem kolorów (doskonały popis inwencji językowej – w tym wypadku wypada pochwalić pracę tłumaczki, Katarzyny Górskiej),aż do na wpół ożywionych lalek zastępujących bezdzietnemu małżeństwu potomstwo.
Czy nie jest tego wszystkiego za dużo? Nie, a to dlatego, że Jufresa bardzo dobrze panuje nad strukturą tekstu. Podzieliła go na pięć głosów, a każdy z nich skupia się na innych problemach zamieszkiwanego wspólnie osiedla. Wkraczająca w nastoletniość dziewczynka próbuje zrozumieć swą seksualność, jednocześnie zmagając się z oschłością matki, która po śmierci jej najmłodszego dziecka nie potrafi się otrząsnąć, wdowiec wspomina swą zmarłą żonę i próbuje podsumować lata wspólnego życia, wspomniana już malarka walczy z bardzo szczególną formą anoreksji, jedno dziecko patrzy na kłócących się rodziców, a drugie, najmłodsze, zwyczajnie poznaje świat. Dzięki tak wyraźnej formie pisarka uzyskuje siłę wyrazu, jakiej w innym wypadku zapewne by nie osiągnęła, bo w tym wypadku to prostota jest siłą: kiedy Jufresa rozwija jeden temat, pozostałe przemieniają się w doskonale współgrające tło. Jedynym zamieszaniem jest to związane z chronologią, ale i ono jest tak drobne – a przy tym opisane w nazwach kolejnych rozdziałów – że zgubić się nie ma jak.
Całe „Umami” zresztą o chronologię się rozbija, bo ten tekst jest spojrzeniem wstecz – o ile uznać plan czasowy z 2004 w tytule za powieściowe „teraz”, to fabuła nie rozwija się wcale. Autorka opisuje wydarzenia, które doprowadziły do aktualnej sytuacji, już na samym początku zdradza wszystkie potencjalne tajemnice i jak ognia unika wszelkich późniejszych objawień. To, co miało się stać, już się stało, a czytelnik ma zrozumieć, dlaczego – bo do żadnego rozwiązania ta opowieść nie zmierza. To opis rozciągającego się na klika lat wstrząsu w życiu osiedla, opis ewolucji gwałtem przemienionej w upośledzoną rewolucję, która, o tym trzeba pamiętać, nie ma absolutnie żadnego celu.
„Umami” to świetna powieść dowodząca, że mimo śmierci boomu na literaturę latynoamerykańską (mocno w Polsce opóźnionego, ale z całą pewnością obecnego) wciąż warto się prozie z Ameryki Południowej wnikliwe przyglądać. Mam nadzieję, iż nie jest to pojedynczy występ Lai Jufresy na polskim rynku wydawniczym.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 305
- 175
- 53
- 6
- 6
- 6
- 5
- 5
- 3
- 2
Cytaty
Opowiedzenie, kim była moja żona, jest tak samo konieczne i zarazem niemożliwe jak opisanie umami: jest to smak, który wypełnia kubki smakow...
RozwińOd czasu jej śmierci nie byłem jeszcze w centrum miasta, bo za bardzo by mi to przypominało o naszych wypadach do El Edenu w dniu jej jubile...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
W przeciwieństwie do sporej liczby użytkowników na tym portalu, „Umami” znalazło się u mnie dzięki pożyczeniu od przyjaciółki. I może właśnie ten proces spowodował, że nie miałem większych oczekiwań co do tej książki, dzięki czemu nie zawiodłem się w żaden sposób.
Jednak ciężko mi opisać jakie odczucia mam co do tej pozycji, z tego względu, że ogólne określenia typu ciekawa lub nudna byłaby nadużyciem. Mogę z pewnością natomiast stwierdzić, że „Umami” traktuje o nietuzinkowych ludziach i ich perypetiach względem żałoby i życia w tych ponurych okolicznościach. Podchodząc do jej czytania nie powinniśmy nastawiać się na żadne zwroty akcji czy trzymające w napięciu wątki. Przygotować się raczej należy na bardzo życiowe doświadczenie, bo opowiedziane zostają nam historie zarówno ciekawe, jak i te mniej interesujące (tworzące bardzo neutralną całość) oraz szczegóły, na które czasem, totalnie losowo, zwraca się uwagę w codzienności, a które nie mają głębszego sensu. Dlatego rzeczywiście można stwierdzić, że powieść jest o niczym, natomiast według mnie nie jest to jej wada.
Od strony technicznej książkę czyta się lekko i szybko, choć trzeba przyznać, że autorka przekombinowała z pomieszaniem chronologii wydarzeń, narratorów i postaci. Musiałem się parę razy wracać o kilka rozdziałów, myśląc, że pominąłem coś ważnego, gdy okazywało się, że o danym fakcie (istotnym z punktu widzenia czytelnika chcącego się wciągnąć w historię) nie wspomniano dotychczas, i fakt ten jest ujawniany np. pod koniec książki.
W przeciwieństwie do sporej liczby użytkowników na tym portalu, „Umami” znalazło się u mnie dzięki pożyczeniu od przyjaciółki. I może właśnie ten proces spowodował, że nie miałem większych oczekiwań co do tej książki, dzięki czemu nie zawiodłem się w żaden sposób.
więcej Pokaż mimo toJednak ciężko mi opisać jakie odczucia mam co do tej pozycji, z tego względu, że ogólne określenia typu...
Tak jak pozostałe tu osoby, mnie również przyciągnęła okładka i tytuł, oraz fakt, że oryginał powstał w języku hiszpańskim. Już w liceum namiętnie czytałam i odkurzałam nie czytane przez nikogo wszystkie egzemplarze świetnej serii "Prozy iberoamerykańskiej" w mojej gminnej bibliotece. Tym razem jednak czegoś mi zabrakło. Miałam problem z zapamiętaniem wszystkich nazwisk mieszkańców kilku domków o smakowych nazwach "Gorzki", "Słodki" itp. Nie zawsze też nadążałam za zmienną chronologią opisywanych zdarzeń. Pomysł był ciekawy, ale myślę, że można byłoby go rozwinąć w dłuższą i bardziej uporządkowaną historię.
Tak jak pozostałe tu osoby, mnie również przyciągnęła okładka i tytuł, oraz fakt, że oryginał powstał w języku hiszpańskim. Już w liceum namiętnie czytałam i odkurzałam nie czytane przez nikogo wszystkie egzemplarze świetnej serii "Prozy iberoamerykańskiej" w mojej gminnej bibliotece. Tym razem jednak czegoś mi zabrakło. Miałam problem z zapamiętaniem wszystkich nazwisk...
więcej Pokaż mimo toNiby nie była zła, dowiedziałam się czym jest milpa czym umami albo lalki reborn. Kupując ją sugerowałam się piękną okładką oraz tym, że to hymn na cześć życia. Językowo czyta się dobrze, ale mam podobne odczucie jak wiele komentujących nie wiem do czego dążyła ta opowieść. Jest tu dużo wątków o przemijaniu, ale nie do końca widzę hymn życia. Niektóre wątki mnie po prostu zmęczyły.
Niby nie była zła, dowiedziałam się czym jest milpa czym umami albo lalki reborn. Kupując ją sugerowałam się piękną okładką oraz tym, że to hymn na cześć życia. Językowo czyta się dobrze, ale mam podobne odczucie jak wiele komentujących nie wiem do czego dążyła ta opowieść. Jest tu dużo wątków o przemijaniu, ale nie do końca widzę hymn życia. Niektóre wątki mnie po prostu...
więcej Pokaż mimo toDo przeczytania zachęciła mnie okładka oraz niebanalny opis. Zaintrygował mnie przedsmak przedstawianej tutaj historii. Niestety sama opowieść okazała się przeciętna. Uważam, że autorka mogła ją lepiej pociągnąć, dodać bardziej poruszające wątki (w końcu miała to być opowieść o żalu po stracie bliskich). Ja się bardzo rozczarowałam. Trzeba przyznać, że książkę czyta się szybko i lekko, lecz narracja wprowadza wielkie zamieszanie i chronologia wydarzeń staje się zachwiana.
Do przeczytania zachęciła mnie okładka oraz niebanalny opis. Zaintrygował mnie przedsmak przedstawianej tutaj historii. Niestety sama opowieść okazała się przeciętna. Uważam, że autorka mogła ją lepiej pociągnąć, dodać bardziej poruszające wątki (w końcu miała to być opowieść o żalu po stracie bliskich). Ja się bardzo rozczarowałam. Trzeba przyznać, że książkę czyta się...
więcej Pokaż mimo toAutorka posiada ogromną lekkość pisania, miała też pomysł na historię. I na tym moje plusy się kończą... Nie ma zakończenia i wyjaśnienia sensu prowadzenia tej opowieści, jak dla mnie zupełnie stracony czas, nie polecam.
Autorka posiada ogromną lekkość pisania, miała też pomysł na historię. I na tym moje plusy się kończą... Nie ma zakończenia i wyjaśnienia sensu prowadzenia tej opowieści, jak dla mnie zupełnie stracony czas, nie polecam.
Pokaż mimo to"Umami" to debiut niezwykle utalentowanej pisarki, którego ważnym aspektem jest właśnie słowo "umami" oznaczające "pyszny", czyli określający jeden z pięciu smaków (zachęcam do zagłębienia się w ten temat - dowiecie się np. dlaczego ludzie tak chętnie jedzą pizzę i cheesburgery). Na Zachodzie jest jednak znany dopiero od niedawna. Laia Jufresa akcję swojej powieści umieściła na jednym z meksykańskich osiedli - stworzyła zamkniętą społeczność, której życie toczy się gdzieś poza realnym światem, narodowością, sytuacją w państwie. "Umami" to bardzo minimalistyczna pod względem ilości bohaterów i zwrotów akcji powieść, która jest jednak tak sympatyczna i niebanalna, że nie warto przechodzić obok niej obojętnie. Jufresa napisała piękną opowieść o ponoszeniu straty, radzeniu sobie z nią... i smakowaniu życia.
"Umami" to historia o stracie, śmierci, odchodzeniu i smaku - tym piątym, poznanym stosunkowo niedawno - o umami. To troszkę nieuchwytna fabularnie opowieść, którą poznajemy z perspektywy pięciolatki, czternastolatki, dwudziestoparolatki i faceta ok. sześćdziesięcioletniego... mieszanka wybuchowa, prawda? Oni wszyscy się znają, żyją na tym samym osiedlu (zresztą bardzo niewielkim, bo składającym się z zaledwie pięciu domów, a czterech rodzin) i zmagają się ze stratą, zmianami w swoim życiu. Obserwują i wyciągają wnioski... Ich doświadczenia, wspólne relacje, przedstawione na przestrzeni kilku lat, choć nie prowadzą do określonego punktu kulminacyjnego... wzbogacają czytelnika. Ta historia opowiedziana w "Umami" tak naprawdę nie ma wyraźnie zarysowanego początku ani końca, stanowi natomiast wycinek z życia społeczności, a raczej wchodzących w nią jednostek - oddalonych od świata pracy, rachunków, szkoły, a skupionej na osobistej stracie, dojrzewaniu i odchodzeniu.
"Umami" to powieść, którą trudno zakwalifikować do jakiejkolwiek kategorii... trudno opisać jej fabułę. To literatura, która stanowi ciekawe literackie spotkanie, jest niezobowiązująca, a jednocześnie bardzo przyjemna i... tu użyję określenia, którego zazwyczaj mówiąc o książkach nie stosuję - śliczna. Ten wiekowy rozstrzał między bohaterami ukazany bardzo zgrabnie przez autorkę za sprawą zróżnicowania językowego i mentalnego powieści sprawiło, że "Umami" stało się książką magiczną. Książka Jufresy jest bardzo kameralną opowieścią o grupce ludzi - ich życiu przed i po tragediach. Obawiałam się, że "Umami" będzie lekturą mentalnie obciążającą - zupełnie niepotrzebnie. W tej książce poradzenie sobie ze stratą to nie tylko zmaganie się ze śmiercią ukochanej osoby, ale także rozstaniem z drugą osobą, porzucenie swoich marzeń i aspiracji.
"Umami" nie posiada sprecyzowanej fabuły, ale oprócz aury, zbioru ciekawych opowieści, w które czytelnik daje się wciągnąć... warto zwrócić uwagę na dwa wątki, z którymi w literaturze można spotkać się naprawdę rzadko. Należy do nich motyw piątego smaku, tzw. umami. On pojawia się w tytule, w osiedlu na którym toczy się akcja, w rozmowach między bohaterami, jest szczególnie ważny dla jednego z narratorów. Nad wyraz interesujące są wątki towarzyszące sześćdziesięcioletniemu narratorowi - np. horoskopy i to z czym w literaturze spotkałam się po raz pierwszy... czyli aspekt lalek reborn, które kosztują bardzo dużo pieniędzy i do złudzenia przypominają prawdziwe dzieci. Dla jednym są przedmiotami do kolekcjonowania... dla innych stanowią namiastkę ukochanego dziecka, które odeszło lub którego nie można mieć. Jufresy pokazała ten problem w jednym z rozdziałów z wielkim wyczuciem, empatią i zrozumieniem dla drugiego człowieka - pokazała literacką klasę - widoczną nie tylko w umiejętnym posługiwaniu się piórem.
Powieść Jufresy zbiera bardzo różnorodne opinie - większość jednak się tą powieścią nie zachwyca... dla mnie jest niezwykle ciepłą i sympatyczną historią do przeczytania w jedno popołudnie. Nie wbija w fotel, ale sprawia, że człowiek odrywa się od swojego świata... to czytanie dla samej przyjemności obcowania ze słowem pisanym. Pomysł Jufresy, odizolowanie bohaterów od świata, stworzenie aury po trochu baśniowej, po trochu magicznej, próba wejścia w psychikę bohaterów,, zrozumienia istoty miłości, śmierci i straty... przekonuje mnie do siebie. "Umami", choć nie jest wybitną powieścią - jest niezwykle ciekawą na rynku wydawniczym pozycją, której warto poświęcić kilka godzin swojego czasu. "Umami" zajęło stałe miejsce w moim sercu - to jedna z tych pozycji, które przypominają mi dlaczego tak kocham literaturę.
"Umami" to debiut niezwykle utalentowanej pisarki, którego ważnym aspektem jest właśnie słowo "umami" oznaczające "pyszny", czyli określający jeden z pięciu smaków (zachęcam do zagłębienia się w ten temat - dowiecie się np. dlaczego ludzie tak chętnie jedzą pizzę i cheesburgery). Na Zachodzie jest jednak znany dopiero od niedawna. Laia Jufresa akcję swojej powieści...
więcej Pokaż mimo toPrzyciągnął mnie tytuł, okładka zachęciła, a opis sprawił, że zapragnęłam ją mieć na swojej półce. Niestety w środku nie znalazłam niczego co mogłoby zachwycić lub choćby zaintrygować. Nie rozumiem czemu autorka napisała tę książkę od tyłu, do samego końca czekałam na zrozumienie tego zabiegu, ale nie znalazłam wytłumaczenia. Zmiana narratora z każdym rozdziałem, całkowity brak dialogów i skakanie między latami są męczące, a chwilami wręcz irytujące. A największe rozczarowanie to stwierdzenie, że umami to glutaminian sodu.
Przyciągnął mnie tytuł, okładka zachęciła, a opis sprawił, że zapragnęłam ją mieć na swojej półce. Niestety w środku nie znalazłam niczego co mogłoby zachwycić lub choćby zaintrygować. Nie rozumiem czemu autorka napisała tę książkę od tyłu, do samego końca czekałam na zrozumienie tego zabiegu, ale nie znalazłam wytłumaczenia. Zmiana narratora z każdym rozdziałem, całkowity...
więcej Pokaż mimo toKsiążka mozaika, w której zapisane są przemyślenia bohaterów zamieszkujących pewne meksykańskie osiedle, gdzie każdy dom nazywany jest według smaku. Powieść w sumie o niczym, momentami przegadana, niezrozumiana a czasami całkiem urocza.
Książka mozaika, w której zapisane są przemyślenia bohaterów zamieszkujących pewne meksykańskie osiedle, gdzie każdy dom nazywany jest według smaku. Powieść w sumie o niczym, momentami przegadana, niezrozumiana a czasami całkiem urocza.
Pokaż mimo toKsiążka nie jest może wybitnym dziełem, ale jest na swój sposób przejmująca, porusza bowiem temat odejścia bliskiej osoby. Ukazuje różne sposoby przeżywania żałoby. Napisana lekkim językiem, szybko się czyta.
Książka nie jest może wybitnym dziełem, ale jest na swój sposób przejmująca, porusza bowiem temat odejścia bliskiej osoby. Ukazuje różne sposoby przeżywania żałoby. Napisana lekkim językiem, szybko się czyta.
Pokaż mimo toWzruszająca, ale brakowało mi takiego konkretnego zakończenia niektórych historii, wszystko nagle zostało urwane i można się tylko domyślać.
Początkowo byłam zagubiona pomiędzy osobami opowiadającymi swoją historię.
Wzruszająca, ale brakowało mi takiego konkretnego zakończenia niektórych historii, wszystko nagle zostało urwane i można się tylko domyślać.
Pokaż mimo toPoczątkowo byłam zagubiona pomiędzy osobami opowiadającymi swoją historię.