Neil'a Gaiman'a znałem tylko z komiksów. Jego "Sandman" wg mnie jest jednym z lepszych komiksów jakie udało mi się przeczytać (a wierzcie mi przeczytałem ich sporo) i obowiązkową pozycją. Więc jak zobaczyłem, że pojawia się Jego proza, to i musiałem jej "posmakować". I nie zawiodłem się :)
"Koralina" jest niby książką dla dzieci, ale dzieciom bym jej raczej na dobranockę nie polecał. Moja córka, która w momencie czytania miała może 12 lat (nie wiem czy to jeszcze dziecko) po przeczytaniu "Koraliny" powiedziała: "Fajna, tylko trochę straszna". I to był najlepszy komentarz dla tej książki. Niby jest to opowiadanie takie lekkie, takie dla dzieci właśnie, ale jednocześnie, gdzieś tak z tyłu głowy, czuje się jakieś takie mroczne przesłanie. Ja tak to odczuwałem właśnie. Gaiman tworzy niesamowity nastrój, który udziela się czytelnikowi. W ogóle to "Koralina" przypominała mi momentami "Alicję w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla.

Ja z całą pewnością zaliczam się do fanów Neila Gaimana, ale po przeczytaniu "Karoliny" będę Jego wyznawcą.

Neil'a Gaiman'a znałem tylko z komiksów. Jego "Sandman" wg mnie jest jednym z lepszych komiksów jakie udało mi się przeczytać (a wierzcie mi przeczytałem ich sporo) i obowiązkową pozycją. Więc jak zobaczyłem, że pojawia się Jego proza, to i musiałem jej "posmakować". I nie zawiodłem się :)
"Koralina" jest niby książką dla dzieci, ale dzieciom bym jej raczej na dobranockę...