Miasteczko kłamców
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Tytuł oryginału:
- All the Missing Girls
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2017-07-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-07-19
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324049486
- Tłumacz:
- Tomasz Bieroń
- Tagi:
- Tomasz Bieroń
Byliśmy miasteczkiem pełnym strachu.
Ale byliśmy również miasteczkiem pełnym kłamców.
Przed dziesięcioma laty, kiedy zaginęła jej najlepsza przyjaciółka, Nicolette wyjechała z Cooley Ridge. W rodzinnym miasteczku pozostawiła bliskich, ukochanego z liceum i mroczną tajemnicę. Kiedy wydaje jej się, że cały tamten świat ma już za sobą dostaje list: „Muszę z tobą porozmawiać. Ta dziewczyna. Widziałem tę dziewczynę”. Tyle wystarczy, by wróciła do domu.
Wkrótce po jej przyjeździe do miasteczka znika bez śladu kolejna dziewczyna. Ostatni raz widziano ją, kiedy wchodziła do lasu, tego samego, który Nicolette zna od dziecka. Tajemnica z przeszłości wraca ze zdwojoną siłą, nakręcając spiralę strachu i oskarżeń. Atmosfera w Cooley Ridge się zagęszcza, podejrzani są wszyscy, choć każdy ma alibi.
Czy kłamstwa wystarczą, by ukryć tajemnice?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Kogo tak naprawdę wyzwala prawda?
Jeśli masz coś na sumieniu, prawda prędzej cię zniewoli niż wyzwoli, że tak pozwolę sobie przełożyć ten biblijny zwrot… na zbrodnicze występki. Kajdanki zatrzasną się na twoich nadgarstkach, być może bliscy się od ciebie odwrócą, na długie lata trafisz do więzienia. W łagodniejszej wersji pozostaje zawiedzione zaufanie i plany, które wymknęły ci się z rąk. Niewiele w tym wolności, prawda? Niby to kłamstwo nas więzi, dusi, buduje klatkę i nie pozwala być wolnym, jednak jeśli dobrze się nad tym zastanowić, to co jest gorsze: fizyczne zniewolenie i utrata wszystkiego, czy może życie w klatce wyrzutów sumienia w zakątku własnej głowy?
W miasteczku Cooley Ridge to prawda jest wyzwalana. Z mozołem, z uporem, wykuwana ze skał drobina po drobinie, wykopywana z głębi jaskiń, zdzierania z drzew. Są osoby, które próbują poznać prawdę, ale są też kłamcy, którzy zacierają ślady z takim zawzięciem, jakby od tego zależało ich życie. Bo zależy.
Nicolette wyjechała z Cooley Ridge dziesięć lat temu, gdy zaginęła jej przyjaciółka. Poza duchem nieobecnej Corinne pozostawiła w miasteczku również ojca, brata, chłopaka i przyjaciela. Oraz pewną dziewczynę, Annaleise, przypadkową osobę w swoim życiu, ale nieprzypadkową zjawę z przeszłości. Teraz Nico wróciła, by na nowo zmierzyć się z Cooley Ridge – a właściwie to Cooley Ridge chce zmierzyć się z nią. Gdy za sprawą ojca Nico ożywa wspomnienie Corinne, Annaleise niespodziewanie znika. Otwierają się stare rany miasteczka, z których zaczynają sączyć się plotki, pogłoski, poszlaki, historie wypływają gęstym strumieniem, oblepiając myśli tych, którzy chcieliby o nich zapomnieć.
Dlaczego dziewczyny znikają?
Gdy dziewczyny wracają - wracają do miasteczek, do przeszłości, do opuszczonych osób, które z jakiegoś powodu pozostawiły za sobą, zazwyczaj nie wynika z tego nic dobrego. Ani FaNelli w „Najszczęśliwszej dziewczynie na świecie” wróciła, Camille Preaker z „Ostrych przedmiotów” wróciła, Jules z „Zapisane w wodzie” wróciła, nawet Amy Dunne z „Zaginionej dziewczyny”… pozostawiła coś, do czego warto wracać. Nico wraca do dziewczyn, które znikają. Tak rozpoczyna się opowieść utkana z sekretów, kłamstw i rozbitego czasu.
Megan Miranda nie wybrała dla siebie prostej drogi. W dobie mody (która zaczyna skłaniać się ku przesytowi) na dziewczyny w thrillerach, historia młodej kobiety, wracającej do rodzinnego miasteczka, z którym wiąże ją tajemnica z przeszłości, brzmi jak do bólu typowa przedstawicielka nurtu. Nawet oryginalny tytuł, który można przełożyć jako „Wszystkie zaginione dziewczyny”, zdaje się puszczać do nas oczko – więcej dziewczyn nie będzie, już wszystkie zaginęły. A jednak Mirandzie udało się przebić. Gdzie tkwi jej recepta na sukces? W kłamstwach rozsypanych jak puzzle, dwóch brakujących dziewczynach i ramce, do której nie wszystkie wspomnienia chcą się dopasować.
W „Miasteczku kłamców” teraźniejszość to przeszłość rozbita na pół. Dawne wydarzenia nie odstępują bohaterów ani na krok, są niczym filtr, który nakłada się na ich rzeczywistość. Konsekwencje drobnych decyzji oraz tych poważniejszych unoszą się nad ich losami, zazębiając się, ujawniając nowe szczegóły wspomnień, którym nie powinniśmy ufać. Powieść już na wstępie oferuje szybki wgląd w bardzo niepokojące wydarzenie, które zwiastuje koniec, po czym dzień po dniu cofa się do punktu zero – chwili, od której wszystko się zaczęło – by później wrócić do teraźniejszości. Można zacząć zastanawiać się, czy taka konstrukcja historii nie zabije napięcia i nie wprowadzi nudy, bo co może być fascynującego w tym, że od razu stajemy się świadkami makabry, a potem jedynie docieramy do decyzji, która za nią stoi? Co może wyniknąć z historii, którą poznajemy od tyłu, poza dezorientacją? Okazuje się jednak, że napięcie wcale nie maleje, a rośnie. Do końca nie jesteśmy pewni, co stoi za zniknięciami i jak zinterpretować sytuacje, które zdają się dość oczywiste, ale jak udowadniają kolejne przeszłe dni – wcale takie nie są. Pisarka podzieliła informacje i z rozmysłem dawkuje je, budując łańcuch konsekwencji. Umiejętnie podtrzymuje nasze zainteresowanie, udowadniając, że historia, która nosiła wszelkie znamiona schematu, potrafi ten schemat obrócić na swoją korzyść. Gdy myślę o procesie twórczym i pracą nad „Miasteczkiem kłamców”, do głowy przychodzi mi konkretna scena z kryminału. Ilekroć mamy do czynienia ze zbrodnią i trudnymi poszukiwaniami, śledczy tworzą na tablicy sieć powiązań, umieszczając dowody wszelkiej maści, prowadzą linie od zdjęcia A do notatki B, próbując ustalić powiązania i chronologię wydarzeń. W końcu z chaosu wskazówek i ślepych uliczek wyłania się dramatyczna historia ofiary i oprawcy - a czasem również tych, którzy stanowią pomost pomiędzy nimi. Perspektywa Nico skupia się przede wszystkim na innych, nieustannie zestawiając ich przeszłe ja z tym, kim są obecnie. Kobieta próbuje zrozumieć, co wydarzyło się wtedy, gdy zniknęła Corinne oraz gdy zniknęła Annaliese. Obserwuje miasteczko i otaczający je las, a niepokój towarzyszy jej na każdym kroku. Układa wskazówki i coraz mocniej wplątuje się w sieć, która uwięziła niejedną osobę. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w powieściach spod znaku „dziewczyn”, eksploruje się psychikę postaci, a jej procesy myślowe i motywacje są bardzo ważne, nierozerwalnie związane z działaniem. To, co dzieje się w głowie (przynajmniej teoretycznie) stanowi niebagatelne uzupełnienie intrygi. U Mirandy uzupełnieniem intrygi jest poszatkowana chronologia, a portrety psychologiczne… Tutaj na pewno mogłoby być lepiej. Na tle wszystkich bohaterów Nico wypada nieźle, również wyłaniająca się ze wspomnień Corinne jest interesującą postacią, ale to nie wystarcza. Ich tajemnice, trupy rozpaczliwie upychane do szafy, nie są w stanie odwrócić uwagi od pozostałych. Zbyt mało o nich wiemy, biorąc pod uwagę role, jakie odgrywają. Każdą osobą coś kieruje, każda miała bądź ma wpływ na to, co się dzieje i jak słusznie podkreśla to polski tytuł – mamy do czynienia z miasteczkiem kłamców. Bohaterowie zdradzają interesujące cechy, a my zadajemy sobie pytanie, kim tak naprawdę są, dotykając zaledwie powierzchni, pod którą bulgocze ich prawdziwe ja. Choć poznajemy historię z perspektywy Nico, to jednak opowieść dotyczy grupy ludzi i właśnie tego zaznaczenia ich indywidualnych ról najbardziej mi brakowało.
Zaburzona chronologia i przeskoki między płaszczyznami czasowymi zaowocowały pewną wadą: zrodziły pytania, na które nie otrzymujemy odpowiedzi. Gdy opada kryminalny kurz, zaczynamy dostrzegać niedociągnięcia, których nie zdołała ukryć pomysłowa konstrukcja. Niedopowiedzenia, będące skutkiem niedopracowania, a nie zamierzonym zabiegiem, ślepe uliczki, urwane ścieżki, które miały prowadzić do czegoś znaczącego - to wszystko kryje się pod dobrym pierwszym wrażeniem. Niektóre pytania dotyczą szczegółów, które co prawda nie odgrywają bardzo ważnej roli, ale pozostawiają tą uporczywą, powracającą myśl, że czegoś brakuje, że intrygę zbudowano na podwalinach, które w kilku miejscach trochę się kruszą. Mamy pomysł, mamy interesującą, oryginalną konstrukcję, ale mamy też ten słynny niewykorzystany potencjał. Po skończonej lekturze zaczynamy dostrzegać braki, które odwracają uwagę od tego, co dobre – a tego, co dobre, jest przecież sporo. W pewnym sensie Megan Miranda przypomina mi Ruth Ware, inną pisarkę, która również zyskała dużą popularność trudniąc się thrillerami – obydwie autorki ukrywają w swoich książkach elementy, które udowadniają, że nieprzypadkowo trafiły one na listy bestsellerów i półki czytelników, ale jednocześnie zdarzają im się potknięcia, które wyrównują ich poziom do „jest dobrze, ale…”. Ale nie perfekcyjnie, czegoś brak.
„Miasteczko kłamców” to upiorne miejsce, ale i interesujące, można nawet zaryzykować stwierdzeniem, że mieszka tam więcej trupów w szafach niż samych mieszkańców. Granice miasteczka wyznaczają granice kłamstw, a kłamcy są przekonani, że prawda ich wyzwoli – jeśli tylko prawdą będzie kłamstwo wypowiedziane przez wiele osób.
Natalia Lena Karolak
Oceny
Książka na półkach
- 1 048
- 618
- 186
- 22
- 15
- 13
- 13
- 9
- 7
- 7
Opinia
ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com
Gdy przed dziesięcioma laty najlepsza przyjaciółka Nicolette zaginęła, ta postanowiła wyjechać
z Cooley Ridge, by odciąć się od przeszłości i rozpocząć całkiem nowe życie, nie oglądając się za siebie. W rodzinnym miasteczku pozostawiła ojca, brata, ukochanego z liceum i znajomych - zarówno tych dalszych jak i tych bliższych. Kiedy wydaje jej się, że uciekła przeszłości na dobre, dostaje wiadomość: "Muszę z tobą porozmawiać. Ta dziewczyna. Widziałem tę dziewczynę". Tyle wystarczy Nicolette, by wróciła do rodzinnego miasteczka i dawnego domu. Wielki powrót po latach wiąże się jednak z tragicznymi wspomnieniami. To jednak nie wszystko. Bez śladu znika kolejna dziewczyna, którą ostatni raz widziano, gdy wchodziła do lasu - rozpłynęła się tam
w środku nocy i nikt już jej nie widział...
Tajemnica z przeszłości wraca ze zdwojoną siłą. Rozpoczyna się fala tajemnic, chwil grozy, kłamstw i pytań: Kto zabił? Dlaczego to zrobił? Czy był to ktoś bliski? Czy zaginięcie sprzed lat powiązane jest z obecnym zaginięciem? Co te sprawy mają ze sobą wspólnego? Jakie fakty wyjdą na jaw, gdy rozpocznie się grzebanie w przeszłości...?
Książka "Miasteczko kłamców" nie zachwyciła mnie od pierwszej strony. Przez długi, długi czas lektury wydawała mi się nadzwyczaj absurdalna i ogromnie przytłaczająca. Wspomnienia przeplatają się tu z rzeczywistością, nie są oddzielone wyraźnie od tekstu, który mówi
o teraźniejszości, co początkowo znacznie utrudniało mi czytanie, odnalezienie się w powieści
i wprowadzało niemały zamęt, stwierdziłabym, że chwilami był to nawet chaos dużego kalibru. No
i na dodatek wszystko kręciło się wokół zaręczynowego pierścionka, za który można byłoby kupić kilka domów. To nic, że na jaw wychodzą mrożące krew w żyłach fakty, bohaterom grozi niebezpieczeństwo, a być może można natknąć się na trupa na każdym kroku - nie, to nieważne! Ważne, że Nicolette zgubiła pierścionek. Główna bohaterka była naprawdę irytująca...
i fajtłapowata. Ile razy można gubić tą samą rzecz?! Pierścionek zaręczynowy był chyba głównym bohaterem tej książki, a ja i tak nie pamiętam co w końcu się z nim stało... Wstyd.
Muszę przyznać, że mimo wszystko, pomysł na fabułę był zaskakująco dobry i zrealizowany ciekawie. Prawdziwa akcja, gdzie nie można było oderwać się od książki, na dobrą sprawę rozpoczęła się dopiero w połowie powieści, ale jak już się rozpoczęła... szok! Autorka trzymała czytelnika w ogromnym napięciu i choć zakończenie książki było nieco przewidywalne to było
z niespodzianką. Myślę, że ekranizacja cieszyłaby się dużym uznaniem. W końcu w książce można odnaleźć to, co lubią wszyscy. Intrygi, kłamstwa, tajemnice i dziwny las, który nie cieszy się dobrą sławą...
Reasumując, książkę "Miasteczko kłamców" warto przeczytać. Zachwyci ciekawym pomysłem, lekkim stylem pisania, a po pewnym czasie nawet sprawi, że nie będzie się dało jej odłożyć. Małe wady zostaną zatuszowane tym, co autorka zostawiła na koniec i z pewnością zapadną
w niepamięć. "Miasteczko kłamców" to dobry thriller. Równie przerażający jak i jego okładka. Przyjrzyjcie się jej... Polecam.
Izabela Nestioruk
ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com
więcej Pokaż mimo toGdy przed dziesięcioma laty najlepsza przyjaciółka Nicolette zaginęła, ta postanowiła wyjechać
z Cooley Ridge, by odciąć się od przeszłości i rozpocząć całkiem nowe życie, nie oglądając się za siebie. W rodzinnym miasteczku pozostawiła ojca, brata, ukochanego z liceum i znajomych - zarówno tych dalszych jak i tych bliższych. Kiedy wydaje...