Matka mojej córki
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Wydawnictwo:
- Pascal
- Data wydania:
- 2017-05-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-05-24
- Liczba stron:
- 384
- Czas czytania
- 6 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381030373
- Tagi:
- dziecko kłamstwo literatura polska macierzyństwo miłość odmiana losu poszukiwanie szczęścia powieść obyczajowa samotność uczucie
Piękna opowieść o obezwładniającej sile więzi matki i dziecka, potężniejszej od rodzinnych tajemnic i powtarzanych latami kłamstw
Nina w wieku szesnastu lat przeżyła pierwszą miłość i... zaszła w ciążę. Teraz niechętnie przyjeżdża do rodzinnej Czeladzi. Życie zmusza ją jednak do porzucenia kariery w bankowości i powrotu do domu. Musi uporać się nie tylko ze śmiercią ojca, ale również z własną przeszłością...
Czy Nina znajdzie w sobie odwagę, by stanąć oko w oko z prawdą? Czy będzie potrafiła naprawić błędy z przeszłości i stać się matką dla swojego dziecka?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Los pisząc scenariusze życia nie bierze pod uwagę naszego zdania
Magdalena Majcher, jak mało która autorka potrafi przenieść na karty swoich powieści w całej okazałości realne życie z wszystkimi jego blaskami i cieniami. To sprawia, że jej książki są wyjątkowo przyjemne do czytania i mają w sobie magnes, który przyciąga rzesze czytelniczek. Ja także uległam ich magii i przeżyłam niesamowite emocje podczas lektury „Stanu nie-błogosławionego”, a ostatnio powieści „Matka mojej córki”.
Dojrzałość to coś, co nie zawsze przychodzi z wiekiem. Także odpowiedzialność nie staje się atrybutem człowieka, gdy przekracza pewną rocznicę urodzin. Pewnych rzeczy uczy nas najbardziej wymagający nauczyciel jakim jest samo życie. Są jednak jednostki, które swoje życiowe role odgrywają w sposób toksyczny i niewłaściwy, które pod osłoną dobrego czynią coś, co jest mocno negatywne. Toksyczna miłość, także ta rodzicielska może wyrządzić więcej szkody niż otoczenie i cały świat wokół. Książka „Matka mojej córki” opowiada właśnie o takiej rodzinie, którą toczy rak toksyczności, w której kobieta – matka i żona zapatrzona zbyt egoistycznie w swoje potrzeby czyni krzywdę najbliższym. A co najsmutniejsze nie ma o tym pojęcia i nie przyjmuje tego do wiadomości.
Nina jest jedynaczką i ma 16 lat. Przeżywa swoją pierwszą wielką miłość, gdy jej matka marzy o drugim dziecku i robi wszystko, by zajść w ciążę. Natura okazuje się niezbyt łaskawa i zmusza Małgorzatę do kontaktu z nowoczesną medycyną. Dojrzała kobieta odwiedza kolejnych specjalistów, przechodzi badania i leczy się. W amoku hormonów i własnych marzeń zapomina o posiadanej córce i zapada się w świecie swoich problemów. Tymczasem w ciążę zachodzi nie ona sama, ale jej nieletnia córka. Po latach Nina wraca z Wrocławia do Czeladzi sprowadzona tam tragicznymi wiadomościami. Okazuje się, że powalająca z nóg zła nowina jest tylko początkiem trudnych chwil w życiu i otwiera puszkę Pandory. Ninie przychodzi zmierzyć się z przeszłością i podjętymi kiedyś decyzjami, które rzutują na jej całe życie. Los wymaga od niej wiele, naprawdę bardzo wiele... Czy uda się naszej bohaterce wyprostować życie swoje i innych? Naprawić błędy z dawnych lat nie jest tak łatwo, ale nie jest to też niemożliwe. Zapraszam do przeczytania lektury, która rozgrzeje Was do czerwoności i obleje morzem mocnych wrażeń. Emocjom nie będzie końca do ostatniej strony.
Magdalena Majcher po raz kolejny w fabułę swojej powieści wplotła temat macierzyństwa. Ukazała dwie spokrewnione kobiety, które znajdują się w dość trudnej sytuacji. Mama i córka mają inne marzenia. Ta pierwsza marzy o kolejnym dziecku i byłoby ono ósmym cudem świata. Dla tej drugiej ciąża jest niechcianą niespodzianką komplikującą życie i plany na przyszłość. Los nie pyta ich o zdanie tylko serwuje im coś przeciwnego niż to czego pragną. Obie panie muszą zmierzyć się z trudnymi wyzwaniami i obie popełniają błędy. Ich stosunki są w owym czasie trudne i napięte. Rodzą się niepohamowane emocje, które chwilami biorą górę nad ich życiem. Moim zdaniem córka mimo nastoletniego wieku okazuje się tą lepszą i dojrzalszą wbrew regule czasu. Choć nie ma tak wiele doświadczenia a jej bagaż życiowy jest lżejszy lepiej radzi sobie z sytuacją. Niestety matka wpędza ją w ślepą uliczkę i mocno rani. Okalecza ją i tym samym staje się książkowym czarnym charakterem.
Powieść napisana prostym i lekkim językiem czyta się przyjemnie, a rumieńce nie schodzą z twarzy. Nie brakuje w lekturze mocnych momentów, zawirowań a czytelnik bywa zaskoczony rozwojem sytuacji. To dobra i mocna książka, która wbija w fotel, której fabuła nie omija trudnych tematów. Ten tytuł uświadamia, że życie to wiele wyborów, a raz podjęte decyzje sterują naszym życiem na dłużej niż się spodziewamy. Przeszłość lubi wracać i czasem trudno się z nią uporać, a los nie zawsze daje drugą szansę. Pokochałam Ninę, która stała mi się bliska jak siostra, znienawidziłam Małgorzatę choć ta chyba wreszcie zrozumiała choć część swoich błędów. Jeśli chcesz je poznać sięgnij po tę lekturę, poczuj jak czasem słodko i gorzko jednocześnie smakuje życie i jak mocno potrafi dać w kość. Gotowi na spore emocje? Zatem nalejcie do szklanki ulubionego soku, przygotujcie odrobinę kostek lodu, usiądźcie w cieniu i zajrzycie do pewnego domu w Czeladzi.
Bernardeta Łagodzic-Mielnik
Oceny
Książka na półkach
- 395
- 324
- 59
- 14
- 13
- 10
- 8
- 6
- 5
- 5
Cytaty
Czasem miłość okazuje się niewystarczającym fundamentem, żeby zbudować coś trwałego...
Opinia
"Aby zatrzymać ulotność chwili." Ostatnie zdanie nowej powieści Magdaleny Majcher "Matka mojej córki", brzmi, niczym coda, zamykająca utwór muzyczny. Zdanie, pełne refleksji, zagubionych pragnień, zawiera nutę nadziei, staje się kwintesencją ( z łac. quinta essentia-dosł. piąta esencja-piąty, najdoskonalszy żywioł, nomem omen, zwany eterem, w kontekście z ulotnością chwili).
"Zatrzymać ulotność chwili...", niech trwa, jakby TERAZ miała być rekompensatą za wszystkie minione, tamte, z WTEDY, gdy mijały im osobno, oby jak najszybciej i bezpowrotnie.
Od WTEDY do TERAZ minęło szesnaście lat.
Konstrukcja fabuły, z pewnością przemyślana, jest bardzo trafiona i spełnia znaczącą rolę.
Wątki współczesne - rozdziały zatytułowane TERAZ, przeplatają się z wątkami retrospektywnymi, sięgającymi w przeszłość - rozdziały pt.: WTEDY. Dzięki takiej konstrukcji uzupełniają się dwa obrazy i tworzą wyraźną panoramę zdarzeń, postaci i emocji, które tutaj są na pierwszym planie.
TERAZ Nina jest dojrzałą kobietą, osiągającą zawodowe sukcesy, jako dyrektor oddziału znanego banku. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Niezamężna, bezdzietna, niezależna.
WTEDY była szesnastoletnią licealistką. Za chwilę miały otworzyć się przed nią wrota świata, za którymi spełniają się marzenia, osiąga się życiowe cele, realizuje powzięte plany i rozwija pasje. Wszystko to było możliwe. A gdy poznała Tomka, swą pierwszą miłość, to świat stał się jeszcze piękniejszy.
Nieprzewidywalny los stawia na jej drodze do szczęścia wielkie wyzwanie.
Ciąża..., dla wielu kobiet to stan upragniony, wymodlony, błogosławiony. Dla szesnastoletniej Niny jest zaskoczeniem. Ciąża nieplanowana, niechciana. Wierzyła, że wspólnie z Tomkiem i z siłą uczucia, jakie ich łączy, poradzą sobie w tej trudnej sytuacji. Liczyła na pomoc rodziców. Oczekiwała ich wsparcia, które było bezwzględnie konieczne, by zdać maturę i pójść na studia. Nie spodziewała się żadnego końca świata...
Tymczasem był...
Pojawiają się czarne wizje jej matki; Małgorzata wpada w panikę. Widzi przyszłość córki w czarnych kolorach, a może wcale nie ma żadnej przyszłości?!
I w ogóle, jak mogła tak zawieść rodziców...?
"Nie tak cię wychowaliśmy, nie tak! Jak mogłaś tak zmarnować sobie życie? Czy ty zawsze wszystko musisz zepsuć? Jak śmiałaś? Jesteś taka bezmyślna, taka..."
Przeszkoda! Balast! Wstyd! Głupi błąd!
Nie, nie padło słowo aborcja. Matka, kierując się dobrem córki i troską o jej przyszłość, a może do głosu doszły jeszcze inne czynniki, uznała, że jedyne mądre rozwiązanie problemu to adopcja.
Podparła to filarem mocnych, racjonalnych argumentów. No bo jak można "zaprzepaścić swoje szanse przez jeden głupi błąd?"
Nina poczuła się mocno zawiedziona, rozdarta wewnętrznie i bezradna. Czy w tej bezsilności mogła podjąć samodzielnie decyzję? Decyzja zapadła, ostatecznie, bez odwołania, determinująca całe życie, nie tylko Niny. Co zrobi ze swoimi wątpliwościami, gdzie je schowa, czym przykryje...?
A ojciec? Ojciec, podobnie jak Felicjan Dulski, niewiele miał do powiedzenia.
A Tomek? Co stało się z jego optymizmem, odpowiedzialnością, z jego, niczym niezmąconą, wiarą w ich wspólną przyszłość? Czy pozostawiono mu pole i możliwości wykazania się?
TERAZ i WTEDY. A co jest pomiędzy? Ile tajemnic, kłamstw, wątpliwości, ile bólu i niezaleczonych ran, ile znaków zapytania. Jakie wspomnienia, tęsknoty, smutki, pragnienia, zamkniete zostały w różowym pudełku?
TERAZ, kiedy Nina powraca do rodzinnego domu, do rodzinnej Czeladzi, powraca przeszłość, powraca tamto WTEDY, wraz z wątpliwościami. Czy dziś ich miejsce zajmie pewność, że decyzja WTEDY podjęta była jedynie słuszną? Czy to jej właśnie zawdzięcza wszystko, co osiągnęła i to kim jest? Czy uzna to za rekompensatę tego, co straciła?( Nie porzucając córki, a oddając, dla spokojności sumienia.)
Może praca, której oddała się bez reszty i sukces zawodowy, to kokon, w którym się schowała, może to tylko pozorne szczęście?
Jakie emocje wciąż żyją, jakie wątpliwości dojdą do głosu, gdy otworzy swoje różowe pudełko?
Magdalena Majcher z odwagą, odpowiedzialnością i z dojrzałością podejmuje problemowe tematy o wydźwięku społecznym: macierzyństwo z całą paletą barw, świateł i cieni, zarówno to wyczekiwane, jak i to niechciane, adopcja, relacje dzieci z rodzicami, podejmowanie życiowych decyzji i ich konsekwencje, zdolność poświęcenia się dla innych, trudne wybory.
Opowiedziana historia mocno zakotwiczona jest w realnym życiu. Bohaterowie, z przypisanymi im cechami charakteru, z nadaną głębią psychologiczną, doświadczający przeżyć podobnych, jak wielu z nas, staja się realnymi postaciami z krwi i kości. Autorka wprowadza nas w świat swoich bohaterów za sprawą płynnej, intrygującej narracji, pozostawia nas z nimi, niczego nie sugerując i nie oceniając, nikomu nie współczując, ani nikogo nie potępiając. To wielka umiejętność wzbudzić w kimś ogrom emocji, nie zdradzając do końca swoich. Uświadamia nam jedynie, że nic nie jest takie oczywiste i klarowne, ani czarne, ani białe, i wcale nie takie proste. Każdy popełnić może błąd, za którym ciągnie się, nieustannie goniąca nas, w końcu dopadająca, smuga, zwana konsekwencją.
Powieść "Matka mojej córki" to trzecia już książka autorstwa, młodej pisarki Magdaleny Majcher. Nie znam debiutu, ale po lekturze dwóch kolejnych:"Stan niebłogosławiony" i "Matka mojej córki", pozostaję pod silnym wrażeniem talentu autorki, jej emocjonalnej dojrzałości i objawiającego się ogromnego potencjału literackiego. To niezwykły dar, umiejętność zaciekawienia od pierwszych zdań. Jest w niej jakaś magia, wie, co chce powiedzieć i czyni to bez obaw. Na planie głównym jest człowiek, jego wnętrze, z zakamarkami duszy, meandrami myśli, gdzie skryta jest prawda, ogrom emocji, rodzących nasze emocje, nasze refleksje, naszą empatię. Mówię to z pełnym przekonaniem, bo to właśnie odczuwam, czytając kolejną książkę pisarki. Kultura i estetyka języka budzą mój zachwyt. Wyłania się ambicja i pracowitość, doszlifowanie każdego szczegółu. Fascynuje mnie i fabuła, i konstrukcja, bohaterowie, w końcu credo, które każdy sam sobie odszuka.
Magdalena Majcher, bez wątpienia osiągnęła swój cel, pozostawiając mnie po lekturze "z gonitwą myśli i wieloma refleksjami". To cenię bardzo. Wróżąc pisarce wiele sukcesów wydawniczych, czekam na kolejną książkę z zaciekawieniem. Będę obserwować jak rozwija skrzydła, bo sama sobie wyznaczyła wysoki pułap. Polecam!
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/
"Aby zatrzymać ulotność chwili." Ostatnie zdanie nowej powieści Magdaleny Majcher "Matka mojej córki", brzmi, niczym coda, zamykająca utwór muzyczny. Zdanie, pełne refleksji, zagubionych pragnień, zawiera nutę nadziei, staje się kwintesencją ( z łac. quinta essentia-dosł. piąta esencja-piąty, najdoskonalszy żywioł, nomem omen, zwany eterem, w kontekście z ulotnością...
więcej Pokaż mimo to