Kult miłości

Okładka książki Kult miłości Jennifer Dukes Lee
Okładka książki Kult miłości
Jennifer Dukes Lee Wydawnictwo: Dreams nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Wydawnictwo:
Dreams
Data wydania:
2017-02-10
Data 1. wyd. pol.:
2017-02-10
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363579876
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
313
310

Na półkach: , , ,

Napewno nie jedna osoba z Was pragnęła być kochaną, cenioną, szanowaną nie tylko przez najbliższych, ale również przez wszystkich dookoła. Chcesz aby ludzie nagradzali Cię za Twoją ciężką pracę. Mijając Cię na ulicy myśleli, że jesteś poukładana mimo, że to tylko pozory. Szczerze nawet ja tak mam robiąc coś lub ubierając się w coś zastanawiam się ‚Co Ludzie O Mnie Pomyślą, Co Powiedzą’
Ale tak szczerze czy o to właśnie chodzi w życiu ? Aby liczyć się z opinią innych ? Aby czekać aż ktoś pochwali Cię za to co zrobiłeś/aś ? Ciężko jest żyć w ciągłym strachu co ludzie o Tobie pomyślą, jeśli zrobisz to tak a nie inaczej, jeśli ubierzesz się tak a nie inaczej. Jennifer autorka książki wie jak to jest i chce nas zabrać w podróż aby zwalczyć tak zwanego ‚Bożka Miłości’.
Jennifer od niepamiętnych lat nie czuła się szczęśliwą osobą, również zabiegała o względy innych chciała być najlepsza. Niestety to była tylko chwilowa radość z tego, że jest podziwiana. Książka jest takim pamiętnikiem autorki, ale i poradnikiem dla nas. Opisuje przez co przeszła, ale i jak do tego doszła. Do radości, prawdziwej nie tej chwilowej, złudnej radości.
Polecam bardzo fajna książka

Napewno nie jedna osoba z Was pragnęła być kochaną, cenioną, szanowaną nie tylko przez najbliższych, ale również przez wszystkich dookoła. Chcesz aby ludzie nagradzali Cię za Twoją ciężką pracę. Mijając Cię na ulicy myśleli, że jesteś poukładana mimo, że to tylko pozory. Szczerze nawet ja tak mam robiąc coś lub ubierając się w coś zastanawiam się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
265
264

Na półkach: , , ,

Niecodzienna swoją codziennością książka, która jest świadectwem na podstawie wydarzeń z życia autorki. Jennifer Dukes Lee tak naprawdę nie napisała jej dla sławy, pieniędzy, czy popularności. Wręcz przeciwnie. Na stronach swojego dzieła uczy i wskazuje, jak uwolnić się z sideł bożków, które stoją za tymi atutami. Szczególnie na warsztat wzięła bożka miłości. ,,Niektóre z nich [bożki], te najgroźniejsze, są sprytnie zamaskowane pod płaszczykiem darów Bożych". Uważam, że dla wierzących jest to swoiste umocnienie w wierze, a dla niewierzących ( którym też serdecznie polecam tę publikację) wskazówki, jak radzić sobie z wykluczeniem w grupie i akceptacją własnych wad.

Niecodzienna swoją codziennością książka, która jest świadectwem na podstawie wydarzeń z życia autorki. Jennifer Dukes Lee tak naprawdę nie napisała jej dla sławy, pieniędzy, czy popularności. Wręcz przeciwnie. Na stronach swojego dzieła uczy i wskazuje, jak uwolnić się z sideł bożków, które stoją za tymi atutami. Szczególnie na warsztat wzięła bożka miłości. ,,Niektóre z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
871
868

Na półkach: ,

Jennifer Dukes Lee zawsze chciała być we wszystkim najlepsza. W szkole, w pracy, w kościele, zawsze liczyła na uznanie i pochwały ze strony innych osób. Tylko to było dla niej najważniejsze. Nauka do późnych godzin nocnych, nadgodziny w pracy, brak czasu dla najbliższych - wszystko dla osiągnięcia sukcesu. Pochwały, nagrody, wyróżnienia – to był jej zasadniczy cel. Nie zauważała, że obok są bliscy, znajomi, rodzina i przyjaciele. Oni zostali na dalszym planie. Nigdy nie zastanawiała się nad tym, że „bycia najlepszą” może się w końcu skończyć, że mogą nastać dni, że już nie będzie we wszystkim naj.
„Jak ognia bałam się odrzucenia. Miałam wielkie pragnienia – być piękniejsza, szczuplejsza, mądrzejsza, lepsza. W całym tym wysiłku wizja pochwał od ludzi zupełnie przysłoniła prawdziwą miłość. (…) Bożek miłości całkowicie mnie zniewolił, przykuwając do mojego własnego wskaźnika popularności i akceptacji. Stałam się uzależniona od bycia lubianą”.
„Kult miłości” to bardzo osobiste wyznania Jennifer Dukes Lee, to historia długiej i wyboistej, przebytej przez autorkę wędrówki. A u celu oczekiwał na nią On – Pan Bóg. Czekał na nią cierpliwe, liczył, że się opamięta i zrozumie, co w życiu jest ważne.
„Wchodzi szatan. Pierwszy kłamca tego świata stara się, byśmy zapomnieli, że jesteśmy przede wszystkim zamysłem samego Boga. Nie zawsze pamiętamy, że to prawdziwy Bóg na prawdziwym tronie nazywa nas umiłowanymi. Nasz pełzający wróg przekonuje nas, że miłość Stwórcy nie wystarczy, że nigdy nie wystarczała. I diabeł wciąż chce, żebyśmy się zastanawiali, co inni o nas myślą. Próbuje sprawić, byśmy zapomnieli o Bogu”.
W powieści „Kult miłości” Jenifer zmierza się sama ze sobą, ze swoimi słabościami i kompleksami. Sama zauważa w końcu, że są ważniejsze wartości niż „sukces” w różnej postaci. Po wielu trudach i wewnętrznych zmaganiach odnajduje drogę do Boga. Odkrywa Jego obecność w swoim życiu, widzi, że darzy On ją bezwarunkową miłością, że wybacza jej chwile słabości. On ma dla niej czas, cierpliwe na nią czeka. On wie, że w ona w końcu się opamięta.
Ta książka jest bardzo aktualna w dzisiejszych, zwariowanych czasach. Ciągle gonimi za czymś, za sukcesem, za lepszą pracą, oczekujemy licznych pochwał, chcemy być najlepsi. Sami się nakręcamy i wykańczamy, dążymy do zawładnięcia całym światem, angażujemy wszystkie siły i całą energię. I do czego to prowadzi? Gabinety lekarskie pełne młodych ludzi ogarniętych depresją, liczne samobójstwa, zmęczenie, zniechęcenie dobija ludzi. A w dodatku brak czasu dla najbliższych, odsuwamy od siebie rodzinę i przyjaciół, tak zwyczajnie nie mamy dla nich czasu. STOP! Czas się opamiętać! A jak? Jennifer Lee ma doskonałą receptę. Nic nie będzie cię ona kosztować. Tylko odrobinę dobrej woli i chęci zmiany swojego punktu widzenia. Musisz też chcieć przetasować swój system wartości i hierarchię ważności celów życiowych. Co jest dla ciebie najważniejsze? Na to pytanie warto sobie odpowiedzieć, zanim jeszcze zacznie lekturę „Kultu miłości”.
Przy lekturze „Kultu miłości” nie ominą nas trudne, egzystencjalne pytania, jakie autorka zadaje. Sama stara się udzielić na nie odpowiedzi, ale warto też samemu się chwilę zastanowić i spróbować na nie odpowiedzieć. Zobaczycie, jak chwile refleksji, do jakich skłoni was ta powieść, zmienią wasze podejście do rzeczywistości, jak będą starały się przemianować system waszych wartości.
Gorąco polecam tę książkę. Proszę sięgnij po nią teraz, aby nie było za późno; abyś jeszcze miał czas na krótką chwilę refleksji nad swoim zachowaniem i postępowaniem, jeżeli oczywiście jesteś „więźniem sukcesu i pochwał”.

Jennifer Dukes Lee zawsze chciała być we wszystkim najlepsza. W szkole, w pracy, w kościele, zawsze liczyła na uznanie i pochwały ze strony innych osób. Tylko to było dla niej najważniejsze. Nauka do późnych godzin nocnych, nadgodziny w pracy, brak czasu dla najbliższych - wszystko dla osiągnięcia sukcesu. Pochwały, nagrody, wyróżnienia – to był jej zasadniczy cel. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
14
14

Na półkach: ,

Jennifer Dukes Lee dorastała otoczona akceptacją i bezwarunkową miłością. Jest praktykującą chrześcijańską, udziela się w organizacjach kościelnych, jednak od najmłodszych lat mierzy się z pokusą zasługiwania na akceptację i uznanie. W „Kulcie miłości” opowiada o walce z własnymi słabościami. Czytelnik staje się świadkiem drogi prowadzącej od bycia na piedestale ponad wszystko do odkrycia bezwarunkowej Miłości. Książka porusza ważny i trochę zaniedbany temat. Z pewnością wiele kobiet odnajdzie w niej część siebie.

Jennifer Dukes Lee dorastała otoczona akceptacją i bezwarunkową miłością. Jest praktykującą chrześcijańską, udziela się w organizacjach kościelnych, jednak od najmłodszych lat mierzy się z pokusą zasługiwania na akceptację i uznanie. W „Kulcie miłości” opowiada o walce z własnymi słabościami. Czytelnik staje się świadkiem drogi prowadzącej od bycia na piedestale ponad...

więcej Pokaż mimo to

avatar
426
417

Na półkach:

Jennifer Lee to świetna kobieta, która w swojej książce porusza dosyć ważne kwestie dotyczące kwintesencji życia każdego z nas. Niby wydaje się to być dosyć dziwne, ale z drugiej strony, bardzo oryginalne.
Autorka przez całą książkę próbuje nam pokazać i udowodnić, że w życiu nie liczą się : sława, pieniądze, kariera, dobrze spędzony czas, zakupy, i inne duperele. Dla niej najważniejsza jest chwila dla siebie, rodzina, miłość, zaufanie, drugi człowiek i... Bóg.
Bardzo istotna w tej książce jest wielka przemiana Autorki, która jest zarazem główną bohaterką swojej powieści. Owa Jennifer właśnie przez całą książkę pokazuje nam i zachęca nas jak przejść taką przemianę razem z nią.
Wprowadza nas w swój świat i namawia do tego, abyśmy byli tak samo szczęśliwi jak ona.
Książka niby wydaje się być ciekawa, jednak dla mnie jest w niej za dużo o Bogu. Nie jestem jakoś osobą nie wiadomo jak wierzącą, wiem, że Bóg istnieje, ale nie mam na tym punkcie kompletnego bzika, dlatego ciężko zrozumieć mi jej ideę, chyba nie potrafiłabym żyć tak jak ona. Nie oznacza to jednak, że inni tak nie mogą. Każdy ma prawo do takiej drogi jaką sobie sam ustali i obierze.
Historia jest bardzo pozytywna, porusza wiele ciekawych tematów, zawiera bardzo dużo cytatów, myśli, sentencji, które według mnie są bardzo mądre i precyzyjne.
Jennifer Dukes Lee od niepamiętnych lat czuła się nieszczęśliwa. Wiedziała, że takie drobne sukcesy czy też spełnienia marzeń nie dają jej szczęścia na dłuższą metę, są tylko zaspokojeniem jej chwilowych potrzeb, wartości, które po pewnym czasie przestają się liczyć. Praca? Kariera? Liczba obserwatorów na Facebooku? Czy to wszystko ma aż tak wielkie znaczenie? A gdzie w tym wszystkim jest czas wolny? Gdzie jest miłość, zaufanie, szacunek, wzajemny kontakt z drugim człowiekiem? No właśnie... Do tego wniosku doszła Jennifer twierdząc, że ludzkość po woli zaczyna zapominać o tym co w życiu jest tak naprawdę najważniejsze.
Autorka przyznaje się do tego, że wiele czasu w życiu zmarnowała na uznanie w oczach innych. Wszystkie jej czyny, zachowania, decyzje dotyczyły zazwyczaj tego : ,,co ludzie powiedzą", niż ,, a czy to na pewno dobra decyzja, czy właśnie tego chce, czy to da mi szczęście?"
Jennifer jednak po woli i stopniowo pokazuje nam w tej książce, że aby zdobyć poważanie, przyjaźń, miłość i inne naprawdę ważne życiowe wartości, należy kierować się sercem, miłością do Boga, do bliźnich, ogólnie do całego świata stworzonego przez Zbawiciela.
Podsumowując, można powiedzieć, że Jennifer chce nas zapoznać z jej światem i przekonać nas do niego. Pragnie, abyśmy poznali miłość i serce jakie okazuje nam Bóg.
W książce jest ukazanych wiele jej osobistych przeżyć, relacji, doświadczeń, które są po to, abyśmy my - czytelnicy, mieli większą szansę na uwierzenie w to co mówi Autorka.
W większym stopniu chodzi tu po prostu o pokazanie nowego sposobu na wolność życia.
Książka na pierwszy rzut oka nie wydaję się tym, czym do końca jest. Nie jest to też poradnik, jakiś przybornik do czytania, a raczej bym powiedziała, że jest to rodzaj pamiętnika skierowany do zwykłego czytelnika.
Według mnie nie jest to łatwa i przeciętna lektura. Jest to książka przy której zdecydowanie trzeba przysiąść i się skupić. Jest w niej wiele sentencji, myśli Autorki, nad którymi trzeba się zastanowić, przeanalizować je. Więc na pewno nie jest to książka, którą pochłania się w bardzo szybkim tempie, na nią niestety potrzeba troszkę więcej czasu.
Dla mnie na ogromny plus zasługuje sposób w jaki Jennifer się z nami komunikuje. Jest to niesamowicie piękne i oryginalne. Porusza tak ważne kwestie i robi to w tak dobry sposób, że aż ciężko w to uwierzyć.
Najważniejsze jest jednak to, że w ciele Autorki jest jak gdyby taka wewnętrzna siła, moc, która jest zauważalna dokładnie od pierwszej strony książki. Jest to ogromny plus, ponieważ to właśnie sprawia, że Jennifer stale nas do siebie przybliża, wyraźnie czuć tą komunikacje z nią.
Wydaję mi się, że jest to książka dla każdego. Nie tylko dla osób, które wierzą w Boga, ale też dla osób, które nie mają z nim nic wspólnego, ponieważ uważam, że każdy jest w stanie wyciągnąć coś z tej treści dla siebie.

Jennifer Lee to świetna kobieta, która w swojej książce porusza dosyć ważne kwestie dotyczące kwintesencji życia każdego z nas. Niby wydaje się to być dosyć dziwne, ale z drugiej strony, bardzo oryginalne.
Autorka przez całą książkę próbuje nam pokazać i udowodnić, że w życiu nie liczą się : sława, pieniądze, kariera, dobrze spędzony czas, zakupy, i inne duperele. Dla niej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
360
259

Na półkach: , ,

Niezwykle trudno jest mi pisać recenzję dotyczącą książki, o której miałam zupełnie odmienne oczekiwania. Niemniej pragnę podzielić się z Wami opinią o, moim zdaniem, unikatowej książce na polskim rynku wydawniczym. Książka Jennifer Dukes Lee Kult miłości jest poświecona miłości. A jak wiadomo miłość ma różne oblicza, to jedno z najsilniejszych uczuć, które potrafi przybierać różne wymiary.
Jennifer Dukes Lee proponuje czytelnikowi podróż w głąb siebie. Dokonuje trafnej analizy współczesnego stylu życia, który niemalże wymusza epatowanie miłością do samego siebie. Przejawem takiej egocentrycznej miłości na pokaz są portale społecznościowe, w których wartość człowieka mierzona jest za pomocą lajków pod zdjęciem. Dodajmy zdjęciem mocno wyretuszowanym, obrobionym w Photoshopie, na którym można zobaczyć osobę w akceptowalnych i modnych pozach. Oczywiście, aby fotka była zauważalna przez większe grono użytkowników musi być opatrzona odpowiednimi ha sztagami. Taka pogoń za ulotną sławą Internetu może wyzwalać w człowieku wiele skrajnych emocji począwszy od zdeterminowania do walki o lajki po uczucie przegranej i depresję z powodu małego zainteresowania. Bardzo często na takim portalu ludzie zamiast dzielić się ze znajomymi wspaniałymi momentami z życia, toczą walkę o popularność i starają się udowodnić, ze ich życie jest lepsze, bardziej kolorowe niż egzystencja przeciętnego Kowalskiego. Autorka Kultu miłości proponuje, aby zatrzymać się i zastanowić się, czy media społecznościowe są jedynym miernikiem wartości człowieka. Czy może jednak można w inny sposób budować pewność siebie, a nawet miłość własną (oczywiście w odpowiednim wymiarze)?
Autorka książki stara się przekazać czytelnikowi przemyślenia, na temat sytuacji, które sama przeżyła. Po upływie czasu zyskała dystans do siebie i stwierdziła, że za bardzo starała się zasłużyć na uznanie, akceptację i szacunek otoczenia. Była za bardzo skupiona na budowaniu wizerunku kobiety idealnej, która radzi sobie z każdą sytuacją, a tak naprawdę jej życie było bałaganem. Dlatego teraz Jennifer Dukes Lee dzieli się swoim doświadczeniem z czytelnikiem, którego stara się przekonać, że przesadna pogoń za akceptacją i szacunkiem otoczenia może wyczerpać siły psychicznie.
Zabiera czytelnika w podróż ku budowaniu samoakceptacji. Ważnym krokiem ku budowaniu pozytywnego obrazu samego siebie jest również wiara w Boga. Autorka przekonuje, że każdy człowiek został stworzony na podobieństwo Boga, który go kocha. Już sam akt stworzenia był przejawem miłości do człowieka. Dlatego tak ważne jest dostrzeżenie tego, że aby móc zaakceptować samego siebie należy zwrócić uwagę, że Bóg zrobił to już zdecydowanie wcześniej. Autorka stara się udowodnić, że poprzez głęboki związek z Bogiem można przybliżyć się do kształtowania postawy akceptacji i miłości samego siebie.
Wspomniałam na początku, że bardzo trudno mi było napisać opinię o książce, co do której miałam nieco inne oczekiwania. Z jednej strony spodobało mi się, że Jennifer chce przekonać odbiorcę do zmiany sposobu myślenia. Wskazuje, że czasy współczesne i strony społecznosciowe niemalże wymuszają na nas kształtowanie idealnego wizerunku.
"Bożek miłości całkowicie mnie zniewolił, przykuwając do mojego własnego wskaźnika popularności i akceptacji. Stałam się uzależniona od bycia lubianą. A świat jest barem, który hojnie wydaje ogromne porcje marnych pochwał (...) Mierzymy miłość i szacunek cyframi – liczbą znajomych na Facebooku, stanem konta, miesięcznymi przychodami czy rozmiarem ubrań"
Ta presja dotyczy zwłaszcza kobiet, które powinny być doskonałymi pracownicami, matkami, żonami, a nawet kochankami. W tym celu muszą włączyć tryb ,,multitaskingu” i być w każdej sytuacji piękne. Z drugiej strony, uważam, że autorka książki nieco przesadziła z odwołaniami do religii. Osoby niezbyt wierzące mogą to uznać za nachalny zabieg, trochę o zabarwieniu katechetycznym i mających ich nawrócić na właściwą drogę. Niemniej sposób widzenia autorki, w którym pokazuje, że istnieje problem w kształtowaniu idealnego obrazu własnej osoby, okazuje się skłaniający do refleksji. Spodobało mi się to, że Dukes Lee opisuje własne wrażenia, dzięki czemu czytelnik może utożsamić się z jej problemami i zacząć zastanawiać się nad własnym życiem.

Niezwykle trudno jest mi pisać recenzję dotyczącą książki, o której miałam zupełnie odmienne oczekiwania. Niemniej pragnę podzielić się z Wami opinią o, moim zdaniem, unikatowej książce na polskim rynku wydawniczym. Książka Jennifer Dukes Lee Kult miłości jest poświecona miłości. A jak wiadomo miłość ma różne oblicza, to jedno z najsilniejszych uczuć, które potrafi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
453
442

Na półkach: ,

GodzinaZksiazka.blogspot.com
Tytuł - "Kult miłości"; autor - kobieta; na okładce - stare, ozdobne lusterko, szkatułka z biżuterią i flakonik perfum, wszystko na słodkim turkusowym tle. Oceniając książkę po okładce - będzie romans, będzie oczywiście o miłości, ale...Tym razem tylko to drugie przypuszczenie się sprawdzi. Będzie o miłości. A ta ma , jak wiadomo, różne oblicza .

"Kult miłości" przedstawia nam współczesną kobietę, żonę, matkę dwóch córek, praktykującą chrześcijankę. Kiedyś pracownika znanych redakcji, mieszkającą w wielkim mieście, a obecnie żonę farmera - jak sama o sobie mówi.

Na co dzień można ją spotkać w maleńkim miasteczku w stanie Iowa. O czym chce nam powiedzieć, co przekazać na ponad dwustu stronach książki? Ile można pisać o miłości do Boga? Jak widać wiele.
Nasza autorka jest jednocześnie bohaterką swojej książki. Pisze o sobie, swojej rodzinie i wielkiej przemianie. Czytamy o życiu tym sprzed przeprowadzki na wieś i tym obecnym, kiedy spełnia się głównie jako matka dwóch córek i żona farmera. Tej ostatniej roli musi się w wielu sytuacjach dopiero uczyć. Nie mieszkała wcześniej wśród rozległych pól uprawnych, w małej społeczności, a codzienne obowiązki przy gospodarstwie czasami zdają się ją przerastać.

Całe życie była perfekcjonistką, kobietą ambitną, dlatego nawet odpowiedni sposób karmienia cieląt, dla niej staje się wyzwaniem, które chce doprowadzić do doskonałości. Cała opowieść o własnym życiu jest jednak wyłącznie tłem dla tego , o czym chce powiedzieć przede wszystkim, czyli o miłości Boga. Miłości bezwarunkowej, którą dopiero co poznała i w końcu dostrzegła. Pisze o tym, ile czasu straciła na niepotrzebne zabieganie o uczucia ziemskie. Oczywiście nie neguje uczuć do swoich najbliższych. Chodzi bardziej o "wypraszanie" akceptacji u osób postronnych, które w całym życiu, gdzieś tam się przewijały, czy to w szkole, pracy, wśród znajomych. Jak sama zauważa:

"Bożek miłości całkowicie mnie zniewolił, przykuwając do mojego własnego wskaźnika popularności i akceptacji. Stałam się uzależniona od bycia lubianą. A świat jest barem, który hojnie wydaje ogromne porcje marnych pochwał (...) Mierzymy miłość i szacunek cyframi - liczbą znajomych na Facebooku, stanem konta, miesięcznymi przychodami czy rozmiarem ubrań"
Bożkiem miłości nazywa między innymi, poszukiwanie pozytywnych sygnałów od ludzi, bo kiedy brakuje pewności siebie, samoocena jest średnia lub niska, to zaczyna się właśnie, wręcz żebranie o akceptację

"Gdyby było 100 ludzi, o których wiedziałabym że 99 mnie lubi, najprawdopodobniej skupiłabym się na tej jednej osobie, która mnie nie lubi, ponieważ chcę, żeby każdy mnie lubił".

Takie zabieganie o ludzką akceptację z pewnością wynika z naszej ułomności, nie tylko w zakresie braków emocjonalnych, ale i ograniczenia w postrzeganiu naszego życia.
Jennifer Dukes Lee, jako osoba wierząca w pełnym momencie zdała sobie sprawę, że przecież wcale nie musi prosić nikogo o miłość, sympatię, o symboliczne "lajki". Ona już dawno, od urodzenia, a nawet przedtem była i jest kochana. Kochana przez istotę najwyższą - Boga. Nie jest to miłość zawsze i dla każdego oczywista, bo jej na co dzień nie słychać i nie widać; jak sama pisze:
"W naszych małych głowach Bóg wydaje się taki odległy i obojętny, że tracimy cierpliwość i ruszamy na poszukiwanie miłości i akceptacji pośród bardziej namacalnych bogów"
Wiadomo, od Boga niekoniecznie usłyszymy pochwałę (chociaż, jeśli się mocno wsłuchamy...kto wie?),nie rozlegną się oklaski z widowni, nikt nie uściśnie nam dłoni osobiście, nie poklepie po plecach, ani nie wręczy dyplomu uznania lub nagrody za osiągnięcia, ale...

Właśnie "ale"! Bóg kocha nas całkowicie, bezinteresownie i bez jakichkolwiek warunków. On nie rozróżnia profesora od bezdomnego, milionera od ledwie wiążącego koniec z końcem. On jest i zawsze będzie nam sprzyjał, bez względu na ilość lajków na Facebooku. Do tego jednak trzeba nam wiary. A "wiara to nie jest okienko drive-trough", jak pisze autorka. To prawda, że w naszej rzeczywistości, pełnej fast food, fast love, chcemy też fast life. A wiara to nie półprodukt, to musi być pełnowartościowy "posiłek życia". Tylko wtedy, kiedy my sami włożymy w to swój czas, wysiłek i chęci, otrzymamy taki właśnie pożywienie.


"Kult miłości" nie jest książką lekką, łatwą i do poczytania przy kawie. Osobiście nie do końca przekonuje mnie styl autorki i nie przeczę, że są książki, które czyta mi się szybciej i z większym zaangażowaniem. Jednakże w takich książkach odnajduję często swoje "perełki", które zapamiętuję na długo i dla których warto czytać.
Autorka podsuwa nam kilka ważnych myśli, jak choćby ta o "znalezieniu odpowiedzi w Bogu, a nie w Googlu"...Jest też o pewności siebie, przekonaniu o swoich racjach, dążeniu do spełnienia marzeń i o życiu, takim, jakie nam się wydaje najlepsze, a nie innym ludziom.


Kiedy nasza bohaterka zabiera swoją rodzinę na Haiti, pokazuje tamtejszy niedostatek, choroby i problemy codzienności, jej mała córka mówi, że ona nie chce "przeciętnego życia". I o takie fragmenty też chodzi, warto zapamiętać, że być innym, czy to wolontariuszem, pisarzem, podróżnikiem, czy po prostu kimś dobrym, w tym, co robi i lubi, to najważniejsze. Próbować różnych rzeczy, teraz i tutaj, a nie kiedyś i gdzieś. Wciąż odkładać na później, a w końcu "na nigdy"...

"Duch Święty może nakłaniać cię, żebyś przyjęła nową pracę, adoptowała dziecko, pojechała na misje...albo napisała książkę. Ale jeśli ty cały czas zerkasz na siebie, zastanawiając się, co ludzie o tobie pomyślą, możesz łatwo zignorować to natchnienie. Może się okazać, że oddalasz się od tego, do czego zostałaś wezwana, od Bożego planu na twoje życie"

Czyli, jak śpiewał znany artysta "róbmy swoje", byle z Bogiem i pod Jego przewodnictwem, a Jego miłość i akceptację mamy zawsze.

Moc wiary autorki w to, o czym nam napisała dostrzegam chyba najbardziej w zdaniu, pod koniec książki:

"I nie żałujcie mnie tego dnia, gdy umrę. Bo tego dnia odnajdę uznanie, którego zawsze pragnęłam i będę już wtedy wiedzieć, z całą pewnością, że to jest uznanie, które od zawsze było mi dane".

GodzinaZksiazka.blogspot.com
Tytuł - "Kult miłości"; autor - kobieta; na okładce - stare, ozdobne lusterko, szkatułka z biżuterią i flakonik perfum, wszystko na słodkim turkusowym tle. Oceniając książkę po okładce - będzie romans, będzie oczywiście o miłości, ale...Tym razem tylko to drugie przypuszczenie się sprawdzi. Będzie o miłości. A ta ma , jak wiadomo, różne oblicza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
127
86

Na półkach: ,

Dużo fajnych, ważnych i wartościowych treści ale jakoś mi się to strasznie topornie czytało. Nie zachwyciła zdecydowanie.

Dużo fajnych, ważnych i wartościowych treści ale jakoś mi się to strasznie topornie czytało. Nie zachwyciła zdecydowanie.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    16
  • Przeczytane
    13
  • Posiadam
    4
  • Samodzielne
    2
  • 2021
    2
  • Chcę przeczytać BŚ
    1
  • Do przemyśleń
    1
  • 52 book challenge 2017
    1
  • Wakacje 2019
    1
  • 2020
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kult miłości


Podobne książki

Przeczytaj także