Złowrogi cień Marszałka
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Seria:
- Fabryka Faktu
- Wydawnictwo:
- Fabryka Słów
- Data wydania:
- 2017-05-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-05-10
- Liczba stron:
- 448
- Czas czytania
- 7 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379641406
- Tagi:
- bitwa warszawska dwudziestolecie międzywojenne historia Polski I wojna światowa Józef Piłsudski Legiony Polskie międzywojnie niepodległość polityka przewrót majowy walka o niepodległość walka o władzę wojna polsko-bolszewicka
Jest to książka poświęcona nie tyle samemu Józefowi Piłsudskiemu, co kultowi „twórcy naszej niepodległości”. Kultowi, który budowano jeszcze za jego życia, a w ciągu kilkuletnich rządów następców uczyniono wyznaniem państwowym, ale który prawdziwą legendą narodową uczyniony został przez antykomunistyczną opozycję lat osiemdziesiątych.
Tym, co zmusiło mnie do napisania tej książki, jest fakt, że kult Piłsudskiego nie tylko zaszkodził nam w przeszłości, przyczyniając się walnie do szybkiej utraty wywalczonej niepodległości i obłędu maksymalizowania wojennych strat aż do granicy biologicznej zagłady, ale szkodzi nam także i dziś. Cofa nas w rozwoju. Niszczy to, co stanowi naszą cywilizacyjną odrębność, co decyduje o naszej wyjątkowości, co nam pozwoliło odnieść największy sukces w dziejach, jakim było odzyskanie i obronienie niepodległości po I Wojnie Światowej – i co powinno pozostać, jak za dawnych czasów, podstawą polskości: Polski republikanizm.
Piłsudski w oczach i w rękach swych przybocznych, podwładnych i entuzjastów przestał być przywódcą ludzi wolnych, „pierwszym spośród równych”. Stał się nietzscheańskim „nadczłowiekiem”, któremu trzeba się bezwolnie poddać, który wie lepiej i dalej sięga wzrokiem, z którym nie wolno dyskutować, trzeba go tylko czcić. Stał się późną realizacją „absolutum dominium”, przed którym Sarmacja, póki była wolna i potężna, broniła się i obroniła, a bezbronnymi uczyniła nas wobec niego dopiero niewola.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Polecam poczytać Ziemkiewicza
Dziennikarz, publicysta, pisarz – autor prozy sf, człowiek kontrowersyjny, bo mówi o wolności, ale nie o wolności w kontekście politycznej poprawności, czyli tego, co mówić wypada, ostatnio znów obecny w mediach głównego nurtu. Sam siebie określa mianem „nowoczesnego endeka”. O inwektywach płynących w stronę tego pisarza nie będę wspominał, bo nie starczyłoby miejsca. Tym razem Ziemkiewicz w swoich esejach mierzy się z ważnym mitem niepodległościowym, jakim obrosła przez ponad sto lat postać marszałka Piłsudskiego.
Zdawałoby się, że autor „Michnikowszczyzny” winien paść przed postacią „Dziadka” na kolana i bić pokłony. Nic bardziej mylnego. Ziemkiewicz nie oszczędza bohatera swojej książki. Analizuje jego karierę i decyzje w kontekście historyczno-politycznym i wskazuje na słabości ale także pozytywy działalności Piłsudskiego. Właśnie taki dualizm jest charakterystyczny dla tego, co pisze o polskiej historii – wcale nie jest jednoznaczny, nie jest na „nie” ani na „tak”. W czasach, gdy opinie są tak bardzo spolaryzowane, wszystko jawi się w kolorach czarno-białych, tak trudno odnaleźć jest krytyczne, racjonale spojrzenie. Dlatego warto poczytać Ziemkiewicza.
Tak. Ziemkiewicz romantyzmowi Piłsudskiego przeciwstawia racjonalizm i organicyzm Dmowskiego. Jakże inny obraz tej postaci, twórcy endecji prezentuje Ziemkiewicz wobec tego, co poznałem jeszcze w komunistycznej szkole, gdzie Dmowski był wcieleniem faszystowskiego diabła. Dziś widzimy go na hasłach narodowej młodzieży, którzy przybrali go na swego patrona wraz z całym stereotypem polskiego nacjonalisty. Z książki Ziemkiewicza dopiero zrozumiałem jak bardzo złożona jest to postać. Złożona i zmanipulowana przez historię. Dmowski w „Złowrogim cieniu marszałka” jest spadkobiercą polskiego pozytywizmu, tradycji bardziej Prusa niż Sienkiewicza. Czy takie widzenie postaci Romana Dmowskiego jest bliskie członkom ONR-u? Śmiem wątpić i dlatego polecam poczytać Ziemkiewicza.
Ten literacki kontekst staje się ważny, gdy zrozumiemy, że w literatura XIX-wieczna dzierżyła faktyczny rząd dusz w czasach, gdy nie było innych mediów. Dziś wygrywa ten, kto ma internet, w XX-tym wieku zwyciężali ci, którzy posiadali telewizję, w XIX-tym wieku o wyborach ludzi decydowała literatura. Ziemkiewicz określa Piłsudskiego mianem spadkobiercy tradycji romantycznej i Sienkiewicza z jego heroicznymi bohaterami wzorowanymi na Konradach i Kordianach, ludziach niejednoznacznych moralnie ale zawsze z priorytetem Polski w duszy. Na drugim biegunie umieszcza Dmowskiego i Prusa z ich zdrowym rozsądkiem i pracą dla Polski.
Z tych wzorców literackich wynikają dla Ziemkiewicza poważne konsekwencje – konsekwencje o polityce „dyktatury moralnej', którą przyjął Piłsudski jako podstawowy element swego działania. Dla Polski należy poświęcić wszystko, bez względu na konsekwencje, bez oglądania się na zdrowy rozsądek. Tworzenie mitu Piłsudskiego działo się w oparciu o ten „moralny dyktat”, który ukazywał go jako wzorzec postawy gotowej poświęcić wszystko dla ojczyzny – poświęcić także praworządność i demokrację, gdy wymaga tego dobro ojczyzny. Ziemkiewicz idzie dalej i ukazuje jak wzorzec polityki „dyktatury moralnej” wpłynął na przyszłość Polski – tych, którzy walczyli o Polskę w czasie II wojny światowej, jak odwoływano się do tych mitów w czasach komunistycznych dla obrony tak zwanych wyższych racji, a także po 89 roku, gdy każda z opcji politycznych podpierała się przekonaniem o wyższości własnej, romantycznej racji nad zdrowym rozsądkiem. Dziś widać, że z takiej postawy wynikało zawsze więcej złego niż dobrego dla Polski. Ale i dziś powracają słowa o „dyktacie moralnym”, który ma usprawiedliwiać każde chamstwo.
Ziemkiewicz jasno stawia sprawę – nie można przypisywać sobie monopolu na Polskę i wskazuje na to zjawisko jako źródło wojny polsko-polskiej. Tylko wyzwolenie z obsesji stereotypów, rzeczowy dialog może zasypać przepaść między zwaśnionymi kastami, które po równi pochyłej staczają się w otchłań fanatyzmu i wzajemnej nienawiści. Dlatego zachęcam do przedyskutowania z samym sobą tez postawionych przez autora „Złowrogiego cienia marszałka”. Może znajdzie się ktoś, kto chciałby podjąć się publicznej dyskusji z Panem Rafałem? Pamiętam taką rozmowę ze Sławomirem Sierakowskim w telewizji, była to jedna z lepszych rzeczy na temat Polski, jaką miałem okazję kiedykolwiek widzieć. Ale czy dziś jest taki dialog w ogóle możliwy? Marzy mi się taka książka „Ziemkiewicz kontra Sierakowski” - to byłaby prawdziwa Polska, nie ta pozamykana w dobrowolnych gettach. I wiem, że Ziemkiewicz gotów jest taki bój stoczyć. Bój w otwartym polu, a nie poprzez mur strachu i wzajemnej nienawiści. Dlatego polecam poczytać Ziemkiewicza.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 500
- 326
- 154
- 32
- 23
- 9
- 5
- 4
- 3
- 3
Opinia
Widmo krąży po Polsce, widmo Marszałka – można by podsumować.
Książka zapewne miała być kontrowersyjna, ale dla mnie zupełnie taka nie jest. Widocznie miałam zbyt dobrych historyków, a i nie wychowano mnie w kulcie Piłsudskiego. Nie szokują mnie więc podważane tutaj mity, co najwyżej dziwi, że nie zostały podważone wszystkie. Przy niektórych stwierdzeniach chciałabym poznać źródło, ale oczywiście – tradycyjnie u Ziemkiewicza – nie ma przypisów, z rzadka tylko polecenie jakiejś lektury, na której się oparł. Teoretycznie tak wolno, bo to publicystyka, a nie książka historyczna, ale tutaj właśnie kieruję największy zarzut: brakuje mi zwłaszcza zestawienia tego złowrogiego cienia z teraźniejszymi wydarzeniami w polityce. Na to tak naprawdę miałam nadzieję, biorąc się za lekturę. W stosunku do całej objętości jeden rozdział końcowy to niewiele, zwłaszcza że poza pesymistyczną diagnozą nie ma w nim żadnej odważnej paraleli, jedynie aluzje. Ale i to nie może jakoś szczególnie dziwić – autor jest w końcu beneficjentem dobrej zmiany, nieważne jak usilnie kreowałby się na niezależnego. Miarą tego stania z boku niech będzie krytyka środowiska Wyborczej na parę akapitów oraz całe dwa zdania o obozie rządzącym.
Minusem zwykłym w przypadku Ziemkiewicza jest styl, jaki nazwałabym prostacko-erudycyjnym, ale o tym wiadomo, zanim się w ogóle po jego twórczość sięga.
Nie do końca wiem, do kogo tak naprawdę skierowana jest ta pozycja. Jeśli nie orientujemy się przynajmniej nieźle w dwudziestoleciu (ale i w czasie wcześniejszym, przynajmniej od końca XIX wieku), pogubić się z pewnością można, a ustosunkować się nie sposób.
Tradycyjnie też nieco miejsca zajmuje głoszenie wspaniałości republikanizmu oraz lansowanie Dmowskiego.
A jednak dość dobrze oceniam tę pozycję. Może kogoś skłonić do zmiany zapatrywania na stereotypowy, mocno lukrowany, obraz międzywojnia, a poza tym w pewien sposób pokazuje też, jak tworzy się legendę wybitnej jednostki.
I widzę tutaj jeszcze innego rodzaju potencjał.
Wciąż znajdzie się niespójności w totalnym spojrzeniu na historię (jak choćby trwanie w sympatii dla fantazji Zychowicza o sojuszu z Hitlerem mimo wykazania, że już przed wybuchem I wojny oparcie się na opcji niemieckiej było głupotą wobec znajomości poglądów i działań Bismarcka oraz późniejszej koncepcji Mitteleuropy), ale niektóre udaje się zrewidować.
I oto zawstydził się pan Ziemkiewicz, czytając o praktykowanym kulcie Piłsudskiego w latach 30., nie różnił się on bowiem od ubóstwiania Stalina. I oto przyznał, że wcale nie było peerelowską propagandą nazywanie sanacji faszyzmem, bo faktycznie stała się sanacja faszyzmem. Tutaj właśnie nieśmiało wtrąca się współczesne spostrzeżenie – oczywiście oczywiste dla znających historię, a nie tylko mit – o wzorowaniu się miłościwie panujących na rządach sanacji. Sylogizm jest, niestety, prosty… Tym bardziej, ilekroć charakteryzuje nam Ziemkiewicz sanację jako sektę nagradzającą nie kompetencje, a lojalność, doprowadzającą do ruiny nawet swe ukochane wojsko, a w ramach „dyktatury moralnej” rozpowszechniającą zgubny kult martyrologii, boju do ostatniej kropli krwi wbrew rozsądkowi, w imię Wielkości, i plwającą na każdego myślącego inaczej, bo nie jest to prawdziwy patriota.
Ja bardzo proszę, jeśli pan Ziemkiewicz chce być kontrowersyjnym i słusznym, to niech – zgodnie ze swym potępieniem kultu męczeństwa i sprawy przegranej – wyceluje działo w coraz bardziej absurdalny kult tzw. żołnierzy wyklętych, o jakim się tu nie zająknął. Za to zestawił hejt wobec prezydenta Narutowicza z działaniami KODu wobec prezydenta Dudy. A ciągle żyją ludzie, którzy pamiętają bohaterstwo prawdziwe, a nie mityczne, przeróżnych Ogni, jakich nie godzi się w jednym rzędzie stawiać z Pileckim czy Fieldorfem… Jeszcze by wyszło, że i w tym wypadku nie była potrzebna żadna peerelowska propaganda.
(A skoro peerel czerpał garściami z sanacji, a obecnie rządzący też wzorują się na sanacji, to – ciągle to samo bagienko).
Pojawiło się w „Złowrogim cieniu Marszałka” słuszne wykazanie, że ludność zaboru rosyjskiego niechętna była terrorystycznej działalności PPSu, bo ta terroryzowała nie tyle zaborcę, co własnych rodaków, którzy żyli spokojnie i nawet robili u zaborcy kariery. Określa wręcz Ziemkiewicz tę sytuację wojną polsko-polską, a o przypisanie Polakom niechęci do rosyjskiego zaborcy i stworzenie nieprawdziwej historii Legionów, stawiającej na piedestale Piłsudskiego, wini sanacyjny odpowiednik dzisiejszego IPNu. Nieźle byłoby tę analogię dalej pociągnąć. Samo się prosi. No chyba że - wbrew deklarowanej niechęci do przerzucania się racją moralną, jakiej dociec nie sposób - działalność PPSu była be, bo to socjaliści i przez to nie można dojrzeć paraleli.
Więc pomarzę sobie, że taka książka powstanie. Marzyć wolno.
Widmo krąży po Polsce, widmo Marszałka – można by podsumować.
więcej Pokaż mimo toKsiążka zapewne miała być kontrowersyjna, ale dla mnie zupełnie taka nie jest. Widocznie miałam zbyt dobrych historyków, a i nie wychowano mnie w kulcie Piłsudskiego. Nie szokują mnie więc podważane tutaj mity, co najwyżej dziwi, że nie zostały podważone wszystkie. Przy niektórych stwierdzeniach chciałabym...