OkoLica Strachu nr 3/2016
- Kategoria:
- czasopisma
- Cykl:
- Okolica strachu (tom 3)
- Wydawnictwo:
- Okiem na Horror
- Data wydania:
- 2016-09-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-09-20
- Liczba stron:
- 148
- Czas czytania
- 2 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 24508438
- Tagi:
- kryminał groza horror
SPIS TREŚCI:
Sebastian Sokołowski Okiem Naczelnego
OPOWIADANIA:
Joanna Łańcucka - Włosy
Aleksandra Zielińska - Igła w oku wielbłąda
Aleister Crowley - Niewystarczająco dobry
Karol Zdechlik - Kiedy wszyscy wrócimy do domu
Krzysztof Wroński - To, co za drzwiami czeka
Juliusz Wojciechowicz - Zwłoki najlepiej pociąć w wannie
Artur Urbanowicz - Randka
Iwona Mejza - Komisarz Jodła na tropie. Jesień życia
WYWIAD:
Magdalena Kamińska - Upiór w kamerze
PUBLICYSTYKA:
Agnieszka Brodzik - Ballada o czarnym Rolandzie
Olga Kowalska - Rączka czy nóżka. Czyli o postaci kanibala w literaturze popularnej
Kazimierz Kyrcz Jr - Strachy duże i małe. Cycki
Ksenia Olkusz - Wędrówki potworów
Piotr Borowiec - Transylwania nad Tamizą cz. 2
Mikołaj Kołyszko - Groza zawsze będzie święta
Mariusz "Orzeł" Wojteczek - Słowiańska groza
"Zwłoki najłatwiej pociąć w wannie. Tak stwierdził Malina, kiedy dogadali kwestie finansowe. Martwy od godziny Bobek bezskutecznie protestował zdziwionym wytrzeszczem szklistych oczu. Wgniecione uderzeniem młotka czoło nadawało jego czaszce kształt sflaczałej piłki do rugby. Być może Malina miał rację w kwestii wanny, ale do pijanej świadomości Pieczary docierało boleśnie, że nieważne gdzie, ważne czym. Kolejny raz zmienił brzeszczot w rachitycznej laubzedze, która przypominała bardziej zabawkę niż narzędzie z prawdziwego zdarzenia. Pieczara wiedział już, że skóra i mięśnie poddawały się zdecydowanie chętniej mocno ząbkowanemu ostrzu do cięcia drewna, jednak kości to zdecydowanie inna bajka. Tylko brzeszczot do metalu dawał radę. Chrzęścił obrzydliwie, zgrzytał, blokował się, ale ciął. Skąd w tym gościu tyle krwi? Suchy przecież jak listopadowy badyl, wzrostem pokrewny ogrodowemu krasnalowi."
Juliusz Wojciechowicz "Zwłoki najlepiej pociąć w wannie" frg.
OLS: Muszę zapytać o Dziecko Rosemary Polańskiego. Uważasz ten obraz za jeden z najdoskonalszych horrorów. Zgadzam się. To film wybitny na każdej płaszczyź- nie. Wokół niego powstało wiele legend. Możesz je przytoczyć?
M.K.: Legendę o tym, że przy Dziecku Rosemary współpracował La Vey, chyba wszyscy znają. Ale nie każdy pamię- ta, że wokół tego filmu zgromadziło się wiele rzeczywistych strasznych wydarzeń. Tragiczna i do dziś nie do końca wyjaśniona śmierć Komedy, późniejsze zabójstwo Johna Lennona przed Dakota House, w którym rozgrywa się akcja Dziecka, a przede wszystkim potworne morderstwo popełnione przez sataniczną „Rodzinę” Mansona na ciężarnej Sharon Tate – żonie Polańskiego, która nie zagra- ła Rosemary tylko dlatego, że praktycznie równolegle z bohaterką zaszła w ciążę, a męża poznała grając w jego Nieustraszonych pogromcach wampirów... Legenda „przeklętego filmu” jest często najzwyczajniej kreowana przez marketing jako chwyt reklamowy. Ale żaden macher od reklamy nie ośmieliłby się wymyślić czegoś podobnego.
OLS: Zdarza się także, że za pomysł do nakręcenia horroru służą prawdziwe wydarzenia. Tak jest bodaj z Amityville?
M.K.: A to jest właśnie podręcznikowy przykład kreowania „czarnej legendy przeklętego filmu” (śmiech). Paradoksalnie chwyciła lepiej niż niejedna prawdziwa… Historia o nawiedzonym domu została wymyślona przez jego mieszkańców do spółki z pewnym pisarzem w celu wypromowania książki, a później filmu. Ciekawe, że to, w jaki sposób miały się rzekomo objawiać siły nieczyste, było mocno inspirowane horrorami z tamtego okresu, szczególnie Ezgorcystą. Dobry przykład tego, jak horror płynnie przenika się z innymi formami niesamowitej opowieści.
Wywiad z Magdaleną Kamińską/ frg.
"Kanibal-potwór pojawia się w baśniach, legendach, przekazach ustnych, popularnych opowieściach cedowanych z pokolenia na pokolenie. W każdej z wersji Czerwonego Kapturka pojawia się Wilk, zły, żarłoczny, ten, który w końcu zjada Babcię, przybierając jej formę w celu skonsumowania także jej naiwnej wnuczki. Pożarcie dotyczy tu jednak nie tylko ciała fizycznego, lecz również jego metafizycznego odpowiednika. Wilk symbolizuje bowiem mężczyznę-drapieżnika, gwałciciela opętanego nienasyconym popędem seksualnym, który w akcie konsumpcji zaspokaja więcej niż tylko jeden typ zwyrodniałego głodu. Nie przez przypadek baśń ta jest jedną z najważniejszych i najpopularniejszych, a jej przesłanie wyryte jest w podświadomości każdej dorastającej dziewczyny. Nie można zapomnieć też o postaci czarownicy (lub wiedźmy) – o rumuńskiej Muya Pădurii, czy słowiańskiej, swojsko brzmiącej Babie Jadze – która stanowi jeden z nielicznych przykładów kobiety-ludożercy w światowej kulturze. No bo któż nie słyszał historii o poczwarnej, kościstej starusze mieszkającej w chatce na kurzej nóżce, która czai się w leśnych zakamarkach i kusi zgłodniałych podróżników, tylko po to by wrzucić ich do bulgoczącego kotła i pożreć ku własnemu pokrzepieniu. Obecna jest ona w wielu mitologiach świata i stanowi nieodłączny element globalnego folkloru..."
Olga Kowalska "Rączka czy nóżka" frg. felietonu
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 33
- 25
- 15
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Trzeci numer OkoLicy Strachu to stabilizacja dobrego poziomu poprzedników w części literackiej i coraz lepsza, konkretniejsza, publicystyka.
Numer otwierają dwa opowiadania o współczesnych czarach, Joanny Łańcuckiej "Włosy" i Aleksandry Zielińskiej "Igła W Oku Wielbłąda". Oba są udane, dobrze i mocno straszące, oba też jednak trochę cierpią na skutek nieudanych zakończeń.
"Włosy" (7/10) to historia klątwy, jaką pewna czarownica rzuciła na współczesną młodą kobietę. Opowieść bardzo konkretnie straszy, jest bardzo creepy, przypominając nieco swym stylem horror japoński spod znaku Ju On i Ringu. Niestety kulminacja w domu wiedźmy traci drive i nastrój pierwotnej historii, skręcając w kierunku sielankowego finału, lekko inspirowanego "Dzieckiem Rosemary".
"Igła W Oku Wielbłąda" (7/10) również traktuje o czarach, i klątwie, której wymiar jest jednak bardziej powszechny, obejmujący wszystkich mieszkańców pewnej wioski. Podobnie jak tekst Łańcuckiej, "Igła" nieszczególnie udanie się kończy, zbyt dosłownie trzymając się metafor ze swego tytułu, ale, podobnie jak "Włosy" ratuje się i uzasadnia wysoką ocenę duża ilość autentycznej grozy.
Tekst Alistera Crowleya z drugiego numeru OkoLicy Strachu rodził pytanie, czy Autor jest tak dobrym pisarzem, jak był magiem, okultystą czy skandalistą. Opowiadanie "Niewystarczająco Dobry" przynosi odpowiedź, niestety negatywną. Bohater, Simon Iff, w założeniu postać na miarę Sherlocka Holmesa, okazuje się nudnym starym dziadygą, siedzącym w jakimś londyńskim "Klubie Diogenes", i rozwiązującym zagadki kryminalne poprzez analizę przekonań życiowych podejrzanego. Może dla członków lóż wszelakich ciekawe jest przesłanie opowiadania, ale dla szukającego rozrywki czytelnika horroru mocno przeciętnie (5/10).
W trzecim OLSie jest jeszcze jeden, obok czarowniczego, dwupak tematyczny. To opowiadania Karola Zdechlika i Krzysztofa Wrońskiego, oba zbudowane na weirdowym archetypie "powrotu do miejsca dzieciństwa" (o podobnym "powrocie" traktuje np. tytułowy tekst debiutu Wojtka Guni).
Pierwsze z nich, "Kiedy Wrócimy Do Domu" (2/10) jest niestety najsłabszym tekstem numeru. Zaczyna się nawet dobrze, nastrojowo, jednak później z akapitu na akapit grzęźnie w pretensjonalności i prowadzi donikąd (do tego dochodzi ambarasująca scena kopulacji z "matką ziemią", mimowolnie kojarząca się z wyczynami erotycznymi niesławnego Marka Sabata). To na pewno nie był tekst adresowany do takich jak ja czytelników.
Natomiast drugi tekst, Krzysztofa Wrońskiego "To, Co Za Drzwiami Czeka" jest dla odmiany najlepszym opowiadaniem w zbiorze ! (8/10). Warto nadmienić, że Wroński pokazał już swój potencjał w naprawdę udanej, momentami wręcz porywającej powieści "Czarny Bóg". Najbardziej charakterystyczna cecha jego prozy to niezmiernie udane, i niezmiernie oryginalne nawiązanie do twórczości Lovecrafta.
Najłatwiej o takie nawiązanie poprzez pisanie lovecraftowskich fabuł - w taki sposób powstają setki mniej lub bardziej udanych pastiszy dzieł Mistrza, z mackami, rybioludźmi, tajemniczymi kultami i bóstwami o trudnych do wypowiedzenia imionach. Można też pisać po "lovecraftowsku" z punktu widzenia pesymistycznej filozofii zawartej w jego twórczości. Tak z kolei czyni współczesne weird fiction z Thomasem Ligottim na czele.
Wroński zaś trawestuje STYL literacki H.P.L, adaptując go do własnej narracji, do rodzimych legend i klimatów, tworząc pomału swe własne, pomorskie, uniwersum grozy. To bardzo udany zabieg - widoczny już w "Czarnym Bogu", obecny także w świetnym "To, Co Za Drzwiami Czeka". Z niecierpliwością czekam na kolejne publikacje Autora (w międzyczasie podziwiając jego piękne okładki rysowane dla Bibliotegi Grozy C&T).
"Zwłoki Najłatwiej Pociąć W Wannie" (7/10) to kolejna gangsterska makabreska Juliusza Wojciechowicza, gdzie tytuł w zasadzie udanie streszcza opowiadanie, w którym nieudolny bandzior usiłuje pozbyć się pewnych zwłok. Pełne czarnego humoru, przewrotne, zdecydowanie godne polecenia.
"Randka" Artura Urbanowicza (6/10) trochę zawodzi. Owszem, napisana jest bardzo sprawnie, i czyta się szybko, ale odkrycie, że schizofrenicy mają kilka osobowości w jednym ciele jest z gatunku tych mocno banalnych. To źle, gdy czytelnik wie, jak się opowiadanie skończy szybciej niż jego Autor.
Część literacką kończy opowiadanie kryminalne Iwony Mejzy "Komisarz Jodła Na Tropie" (6/10). Mimo że tytuł może pochopnie sugerować jakieś żarcioszki, to tekst jest całkiem poważnym thrillerem ze zgrabnie wymyśloną zagadką sensacyjną. Niezbyt odkrywcze, ale porządnie napisane.
*
Część publicystyczną otwiera wywiad z Magdaleną Kamińską, autorką monografii kina grozy "Upiór W Kamerze". Rozmowa bardzo ciekawa, godna polecenia, podobnie jak i książka Kamińskiej. (Żeby być precyzyjnym - książka godna polecenia głównie z uwagi na znakomity, kompetentny dobór omawianych filmów i na tychże filmów zgrabne omówienie. "Upiór W Kamerze" cierpi jednak na pewną wadę - to praca naukowa, przez co pisana jest językiem nieznośnie wręcz koturnowym, przemądrzałym i całkowicie hermetycznym dla przeciętnego fana filmu grozy. Nie miejsce to jednak by rozwijać temat).
Prawdziwą ozdobą publicystyki trzeciej OkoLicy Strachu jest rewelacyjny tekst Olgi Kowalskiej "Rączka Czy Nóżka", traktujący o "postaci kanibala w kulturze popularnej". Ależ to się czytało ! Ze swadą, ogromną znajomością tematu, rozpięte od "Raju Utraconego" i Szekspira do, oczywiście "Milczenia Owiec". Coś rewelacyjnego - ażbym chciał, żeby Autorka więcej tekstów i na inne tematy pisała. Brawo, brawo !
PS. Możnaby rozbudować tekst o kanibalizm w kinie grozy - tutaj aż się prosiła wzmianka o włoskiej eksploatacji kanibalistycznej (Cannibal Holocaust etc),no i bogata kinematografia dotycząca kanibalizmu w filmach zombie - ale to temat tak w sumie duży, że nie dziwota, że tekst się tylko na przykładach literackich oparł.
Wraca cykl Piotra Borowca, opisujący Londyn na kartach klasycznych powieści grozy. Tym razem pora na dzieła Oscara Wilde, Brama Stokera i Algernona Blackwooda. Równie porywające, jak pierwsza część eseju.
Mikołaja Kołyszki "Groza Zawsze Będzie Świętą" zaczyna się niewdzięcznie, ale w drugiej części, gdzie Autor efektownie analizuje "Piątek 13tego" pod kątem tez swej publikacji, robi się bardzo ciekawie
(PS. Niemniej kartofel za zdanie komentujące sporą popularność książki Autora "Groza Jest Święta" - cyt. "...wnioskuję, że moje badania były nie tylko interesujące dla MAŁEJ GRUPKI FANÓW LOVECRAFTA i literatury weird fiction, ale zwyczajnie potrzebne". Dolary przeciw powołanym kartoflom - że lwia część popularności książki Autora wzięła się właśnie z zainteresowania fanów Mistrza Z Providence - to oni "tysiącami ściągali ją na swe czytniki.")
Jedyny minus części publicystycznej to artykuł Kseni Olkusz "Wędrówki Potworów", publikacja napisana niewdzięcznym naukowym żargonem, bez żadnego powabu popkulturowego.
Spostrzeżenie natury ogólnej - warto w publicystyce stawiać na łatwiejsze formy przekazu, popularyzujące horror i jego tematykę. Prace naukowe pozbawione są z reguły wdzięku i lekkości, którego czytelnik spodziewa się od lektury czasopisma literackiego.
Nadal jest bardzo dobrze - już czytam czwarty numer :-)
Trzeci numer OkoLicy Strachu to stabilizacja dobrego poziomu poprzedników w części literackiej i coraz lepsza, konkretniejsza, publicystyka.
więcej Pokaż mimo toNumer otwierają dwa opowiadania o współczesnych czarach, Joanny Łańcuckiej "Włosy" i Aleksandry Zielińskiej "Igła W Oku Wielbłąda". Oba są udane, dobrze i mocno straszące, oba też jednak trochę cierpią na skutek nieudanych...
Tradycyjnie, wciągnięte "od deski do deski". Lektura "trójeczki" tylko utrwaliła moją opinię, że "Okolica strachu" to obecnie nr 1 wśród czasopism traktujących o grozie, wydawanych w Polsce. Tym razem nieco w moim przypadku tempo czytania zwolnił jedynie jeden z tekstów publicystycznych, ale to oczywiście kwestia gustu. A następny numer to już prawdziwe arcydzieło. Tak trzymać!
Tradycyjnie, wciągnięte "od deski do deski". Lektura "trójeczki" tylko utrwaliła moją opinię, że "Okolica strachu" to obecnie nr 1 wśród czasopism traktujących o grozie, wydawanych w Polsce. Tym razem nieco w moim przypadku tempo czytania zwolnił jedynie jeden z tekstów publicystycznych, ale to oczywiście kwestia gustu. A następny numer to już prawdziwe arcydzieło. Tak...
więcej Pokaż mimo toŚwietny format, coraz większa objętość - a co za tym idzie coraz więcej ciekawych tekstów.
To co tygryski lubią najbardziej - czyli Groza.
Patrząc na nazwiska pojawiających się na łamach OLS Autorów, trudno nie zdziwić się, dlaczego czasopismo nie powstało wcześniej. Taka luka! Swoje pisma mają miłośnicy fantastyki czy fantasy, ale groza, horror, kryminał? Przewijały się wśród innych tematów w "Coś na progu", ale na mój gust rozrzut tematyczny był za duży.
Ekipa OLS postawiła na starannie dopracowane eseje i ciekawe opowiadania - i numer trzeci przynosi jeszcze lepsze treści. Solidna dawka opowiadań (nietypowy Crowley, Zdechlik! Wroński! Wojciechowicz - tym razem dłużej, ale nie mniej przewrotnie!!),świetny wywiad z autorką monografii "Upiór w kamerze", no i bogata tematycznie publicystyka.
Agnieszka Brodzik o meandrach politpropu w świecie literacko-filmowym. Olga Kowalska z Wielkiego Buka świetnie, naukowo, ciekawie o kanibalizmie w kulturze, Ksenia Olkusz o współzależnych serialach, w których przenikają się wyobrażenia literackich potworów, Piotr Borowiec kontynuuje ciekawą opowieść o Londynie w literaturze grozy, Mikołaj Kołyszko bardzo naukowo, ale ciekawie o elementach wspólnych grozy i świętości i Mariusz "Orzeł" Wojteczek o słowiańskim horrorze.
Wszystko to w bardzo przystępnej cenie, błyskawicznie dostarczone, w poręcznym formacie (i niech nadal puchnie na grubość),a okładki OLS to w ogóle osobny temat - znani artyści, świetne grafiki nadające oprawę treści.
Czekam z niecierpliwością na zapowiedziany już numer czwarty i opcję prenumeraty!
Świetny format, coraz większa objętość - a co za tym idzie coraz więcej ciekawych tekstów.
więcej Pokaż mimo toTo co tygryski lubią najbardziej - czyli Groza.
Patrząc na nazwiska pojawiających się na łamach OLS Autorów, trudno nie zdziwić się, dlaczego czasopismo nie powstało wcześniej. Taka luka! Swoje pisma mają miłośnicy fantastyki czy fantasy, ale groza, horror, kryminał? Przewijały się...