Zaćmienie

Okładka książki Zaćmienie
Stephenie Meyer Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie Cykl: Zmierzch (tom 3) romantasy
560 str. 9 godz. 20 min.
Kategoria:
romantasy
Cykl:
Zmierzch (tom 3)
Tytuł oryginału:
Eclipse
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania:
2008-04-18
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Data 1. wydania:
2009-01-01
Liczba stron:
560
Czas czytania
9 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324589166
Tłumacz:
Joanna Urban

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Opinia

avatar
676
300

Na półkach: ,

Boże drogi, ta książka zajęła mi prawie miesiąc. Czy jestem zaskoczona? Nie, ponieważ znam co najmniej dwa przypadki osób, które odpadły na sadze właśnie na "Zaćmieniu" - dosyć rzecz, że ściągając książkę z półki, zakładkę znalazłam tam, gdzie zostawiła ją dekadę temu moja siostra. Gdzieś w okolicach szóstego rozdziału.

I wcale się nie dziwię, ani jej, ani nikomu innemu, ponieważ ten tom to prawdziwy test wytrzymałości. Z jednej strony to niezaprzeczalnie najlepsza część - bo jedyna, w której choć na chwilę skupiamy się na innych bohaterach - a z drugiej niemalże najgorsza, ponieważ ewidentnie widać, iż właśnie podczas pisania tej części Meyer zaczęła poprzez tekst wchodzić w dialog z czytelnikami. Może nie byłoby to takie oczywiste, gdyby charakteru Jacoba nie zamordowano z taką chirurgiczną precyzją, metodycznie usuwając z niego zalety, które ściągnęły na jego stronę fanów podczas "Księżyca w nowiu". Widać tu też próbę polemiki z wszechobecną krytyką Belli (z której autorka wróciła na tarczy, gdyby ktoś miał wątpliwości) oraz Edwarda, znanego w okolicy i popkulturze tyrana - w tej części taki z niego troskliwy, potulny misiu, który nawet nie chce o Bellę walczyć. Kiedy akurat czegoś na niej nie wymusza. Najgorszym, co czeka czytelników w "Zaćmieniu" i tak są przemycane przez autorkę próby elementów komicznych. "Zmierzch" bywa zabawny, chociaż rzadko, głównie w pojedynczych dialogach czy linijkach tekstu - zwykle zresztą niezamierzenie; czytanie sceny, w której Charlie próbuje porozmawiać z Bellą o antykoncepcji, co ewidentnie *miało* być zabawne, zabolało mnie gorzej niż całe ciało. A miałam wtedy prawie trzydzieści dziewięć stopni gorączki.

Niemniej, skoro prawdziwą fabułą tego tomu jest dylemat między Edwardem i Jacobem - zupełnie jak gdyby ktokolwiek mógł mieć cień wątpliwości co do zwycięzcy - to może postawmy sprawę jasno. Jacob, nawet systematycznie zohydzany przez autorkę do poziomu, w którym nosi w sobie znamiona potencjalnego gwałciciela (ale hej! Jak dobrze, że możemy to zrzucić na wpojenie w komórkę jajową Belli, prawdaż?), nadal stanowi dla Belli lepszą alternatywę. Co naprawdę wiele mówi o Edwardzie; o Belli zresztą też. Pomińmy już jednak kwestię, czy związek jest zdrowy/niezdrowy, bo nie po to tu jesteśmy; wszyscy, których to obchodziło, wykruszyli się najpóźniej tom temu. Skupmy się raczej na chemii. Wydaje mi się, że nawet w kolejnym tomie nie ma tylu sesji macańska, co w tym, a to zostawia mnie z dwoma wnioskami. Po pierwsze: Stephanie Meyer jakoś dziwnie lubi skręcać w klimaty nonconu, zawsze ktoś ma wątpliwości, protestuje, a ja mam przed oczami tę dziwną mormońską praktykę skakania po materacu i wszystko nagle nabiera sensu. Po drugie: cóż za nowość! Edward i Bella nie mają chemii. No naprawdę, pełen pakiet. Nie dosyć, że facet traktuje ją jak niepełnosprytną idotkę (którą jest, ale jako jej partner nie powinien tego widzieć), a ona poświęca każdą spędzoną wspólnie chwilę na czucie się gorszą od niego, to jeszcze nawet pojedynczej iskry z tego nie idzie wykrzesać. W sumie trochę trudno się dziwić, skoro to kanon, że do przemiany Bella i Edward musieli się całować z zaciśniętymi wargami, żeby jadzikoślina nie zmieniła Belli w sparklepira. Ciężko o chemię, jak możesz z facetem tylko strzelać karpika niczym ze stuletnią ciocią na imieninach. Z Jacobem, jak akurat jej nie molestuje? Zupełnie inna historia. Tu w sumie należy dodać, że Meyer niepotrzebnie wciągnęła w to "Wichrowe wzgórza", bo przepraszam, ale z dwóch kandydatów to Jacob jest Heathcliffem - brutalną siłą natury, a Edward... cóż, Edwardem, symbolem cywilizacji. Z kolei Bella, jeśli ma jakąkolwiek lepszą stronę, to wyzwala ją w niej akurat Jacob. Nie są może zdrową alternatywą, ale myślę, że obojgu by ten związek wyszedł na dobre w końcu.

Irytuje mnie ogromnie, że to chyba jedyna część, w której były szanse na prawdziwy potencjał. Choćby ze zbieraniem przez Victorię armii - jakże podniosłoby stawkę, gdyby zamiast stada randomów z Seattle, gdzieś od 1/4 książki zaczęli znikać znajomi Belli ze szkoły tylko po to, by w ostatecznym starciu okazało się, że Victoria dołączyła ich do swojej armii. Z drugiej strony, Meyer w tej części ciska w czytelnika co dwa rozdziały historią jakiejś postaci pobocznej, czyniąc to z finezją sześcioletniej mnie, kiedy mi się odechciało, żeby bohater szukał artefaktów, więc same mu się praktycznie rzucały pod końskie kopyta. Za najlepszy dowód niech posłuży, że nawet Meyer, kobieta absolutnie zakochana we własnym słowie, uznała jeden z takich flashbacków za zbędny. Szkoda, że Emmetta, ale z drugiej strony - i Rosalie, i Jasper mają ciekawsze, więc.

Czytanie "Zaćmienia" to budowanie przez pięćset stron napięcia - głównie poprzez czynienie z bohaterów jeszcze większych kretynów, bo aż do ostatecznej bitwy nie są przekonani, kto stoi za całą aferą - tylko po to, by finał umieścić z dala od oczu protagonistki, niczego tak naprawdę nie rozwiązać, i nie podjąć żadnej decyzji, której się nie spodziewaliśmy. W tym tomie, jak i w całej serii, nie ma żadnych stawek. Jeśli ktoś ginie, jest to postać nam obca, która nikogo nie obchodzi - ale zginąć musi, ponieważ nawet Meyer wie, że budowany konflikt jest zbyt duży, by nie obyło się bez ofiar po stronie protagonistów.

Niemniej, gdyby saga skończyła się na tym tomie, dla wszystkich poza portfelem Meyer byłoby lepiej. Na pewno dla Jacoba.

Boże drogi, ta książka zajęła mi prawie miesiąc. Czy jestem zaskoczona? Nie, ponieważ znam co najmniej dwa przypadki osób, które odpadły na sadze właśnie na "Zaćmieniu" - dosyć rzecz, że ściągając książkę z półki, zakładkę znalazłam tam, gdzie zostawiła ją dekadę temu moja siostra. Gdzieś w okolicach szóstego rozdziału.

I wcale się nie dziwię, ani jej, ani nikomu innemu,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    50 605
  • Posiadam
    12 564
  • Chcę przeczytać
    2 337
  • Ulubione
    2 063
  • Fantastyka
    398
  • Chcę w prezencie
    241
  • Fantasy
    209
  • Teraz czytam
    148
  • Wampiry
    143
  • Młodzieżowe
    95

Cytaty

Więcej
Stephenie Meyer Zaćmienie Zobacz więcej
Stephenie Meyer Zaćmienie Zobacz więcej
Stephenie Meyer Zaćmienie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także