Bankiet wysuszonych kasztanów

Okładka książki Bankiet wysuszonych kasztanów Joanna Stańda
Okładka książki Bankiet wysuszonych kasztanów
Joanna Stańda Wydawnictwo: Psychoskok literatura piękna
144 str. 2 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Psychoskok
Data wydania:
2016-08-09
Data 1. wyd. pol.:
2016-08-09
Liczba stron:
144
Czas czytania
2 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379005666
Tagi:
Joanna Stańda życie przemijanie refleksje starość Bankiet zasuszonych kasztanów staruszki Psychoskok
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
73
67

Na półkach:

Irytowały mnie wtrącenia o WOŚP, a także naiwna końcówka.
I niestety, ale nie mam pomysłu jak sobie usadowić pacjentkę przed czterdziestką na oddziale geriatycznym. W naszych warunkach jest to przecież wiek sześćdziesiąt plus.

Z zalet zauważyłam trochę humoru i dobre dialogi barwnych postaci, z naciskiem na te barwy.

Ps. Nie pasuje mi ten bankiet w tytule, ciągle odczytuję sobie tam bukiet... bukiet ludzi, bukiet charakterów, bukiet historii...

Irytowały mnie wtrącenia o WOŚP, a także naiwna końcówka.
I niestety, ale nie mam pomysłu jak sobie usadowić pacjentkę przed czterdziestką na oddziale geriatycznym. W naszych warunkach jest to przecież wiek sześćdziesiąt plus.

Z zalet zauważyłam trochę humoru i dobre dialogi barwnych postaci, z naciskiem na te barwy.

Ps. Nie pasuje mi ten bankiet w tytule, ciągle...

więcej Pokaż mimo to

avatar
637
221

Na półkach: ,

https://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2020/10/starosc-czeka-kazdego-z-nas-recenzja.html

O starości nikt nie lubi myśleć. Poza tym szczerze mówiąc, większość z młodszej części społeczeństwa starość jawi się jako coś tak odległego, że nie warto się tym teraz przejmować i lepiej korzystać z życia, póki można. Niestety, czeka nas ona, czy tego chcemy, czy nie, i to głównie od nas zależy, w jakiej kondycji ją spędzimy. Czy w domu, w dobrym zdrowiu i wśród bliskich, czy w szpitalu, na oddziale geriatrycznym, otoczeni znudzonym i bezdusznym personelem. Tę drugą rzeczywistość przedstawia Joanna Stańda w swojej książce Bankiet wysuszonych kasztanów.

Na szpitalny oddział geriatryczny we wtorek rano trafia pani Kuruc, otyła starsza osoba, posiadająca zaawansowaną cukrzycę. Zasłabła w autobusie, więc pasażerowie wezwali karetkę i tak oto kobieta znalazła się w szpitalu. Z racji tego, że zostaje jako pierwsza umieszczona w sali przeznaczonej dla kilku osób, postanawia zostać gospodynią pokoju. Następnego dnia zostaje dokwaterowana pani Kobel, bardzo żywotna i dobrze wykształcona starsza pani, a także pani Mirela, będąca serdeczną babcią dla swojego jedynego wnuka. W czwartkowy poranek na salę trafia również pani Anastazja, cały czas leżąca kobiecina, która jednak ma maniery arystokratki i wręcz chorobliwie dba o swój wizerunek. Na koniec do pokoju zostaje przydzielona ledwo czterdziestoletnia Anastazja, kobieta sukcesu i prawdziwa bizneswoman, kompletnie nieprzystająca swoim charakterem i doświadczeniem życiowym do reszty lokatorek. Takie zestawienie tworzy iście malowniczą mieszankę bohaterek i charakterów, zatem konflikty są nie do uniknięcia...

Opis na okładce sugerował opowieść pełną ciepła i żartobliwych wstawek, ale, szczerze mówiąc, jak jeszcze ciepło tu znalazłam, tak tych żartobliwych czy komediowych wtrętów było tu jak na lekarstwo bądź w ogóle. Wręcz przeciwnie – odniosłam wrażenie, że Bankiet wysuszonych kasztanów to dość smutna historia o samotności, która dopada nas w podeszłym wieku, o trudach tego czasu, gdy trzeba liczyć każdy grosz z emerytury bądź renty, żeby starczyło do przysłowiowego pierwszego, a służba zdrowia to przykra konieczność, która zamiast pomóc, tylko bardziej szkodzi.

Szczerze powiem, że Bankiet wysuszonych kasztanów stanowi w mojej opinii 140-stronicowe nagromadzenie absurdów. Wśród starszych pań umieszczonych na oddziale geriatrycznym królują same stereotypy: lekarze się na niczym nie znają, one są biedne i poszkodowane przez życie, przedstawiają sobą postawę roszczeniową wobec młodych i pracowników służby zdrowia. Szpital i jego pracownicy to obraz zacofania i całkowitego braku dofinansowania: w pokoju mieści się jedno jedyne łóżko od WOŚP-u, które jest dostosowane do potrzeb osób starszych; ordynator, zamiast zajmować się pacjentami, to ugania się za młodymi i ładnymi pielęgniarkami; lekarka-asystent na niczym się nie zna i w kółko klepie te same formułki; jedzenie jest paskudne, a jeśli chce się otrzymać lepszą porcję, to należy wręczyć łapówkę kobiecie, która rozwozi posiłki. Natomiast młoda, bo ledwo czterdziestoletnia Anastazja (swoją drogą, dlaczego 40-latkę umieszczono na oddziale geriatrycznym?!) to typowy korposzczur, skupiony tylko na pędzie za kolejnymi taskami i na tym, żeby odnosić jak największe sukcesy w życiu zawodowym, a w ogóle niezwracający uwagi na swoje zdrowie i życie prywatne. I, jak za dotknięciem magicznej różdżki, kobieta po jednym dniu spędzonym z pozostałymi pacjentkami szpitala, postanawia odmienić swoje życie, rzucić pracę i skupić się na sobie, a nie na sukcesie w karierze. Nie kleiło mi się to wszystko w żaden sposób i nie przekonało mnie zupełnie do tej książki, a wręcz przeciwnie.

Według mnie istnieje dużo lepszych książek niż Bankiet wysuszonych kasztanów. Jednak, jeśli sami chcecie się przekonać, czy to lektura odpowiednia dla Was, sięgajcie śmiało. Być może do mnie po prostu nie przemawia pióro autorki i jej sposób na opowiedzenie tej historii, ale wierzę z całą mocą, że znajdzie się wielu czytelników, szczególnie fanów literatury obyczajowej, którym przypadnie ta książka do gustu.

https://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2020/10/starosc-czeka-kazdego-z-nas-recenzja.html

O starości nikt nie lubi myśleć. Poza tym szczerze mówiąc, większość z młodszej części społeczeństwa starość jawi się jako coś tak odległego, że nie warto się tym teraz przejmować i lepiej korzystać z życia, póki można. Niestety, czeka nas ona, czy tego chcemy, czy nie, i to głównie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
525
517

Na półkach: ,

Świat jest tak skonstruowany, żeby młodzi ze starymi przeplatali swoje życia. Geriatria i historie związane z ludźmi w podeszłym wieku, przeważnie łamią nam serce i ujmują duszę. Tutaj spodziewałam się komedii, mimo że wstępnie obawiałam się jak autorka pogodzi tak dwie różne rzeczy – starość z żartem.

Książka, którą miałam przyjemność czytać nie tylko zaskakuje swoim niewielkim gabarytem 140 stron, ale humorem, który naprawdę wprawia w dobry nastrój! Na sali szpitalnej, na oddziale geriatrycznym spotykają się 4 panie, które na wszelakie możliwe sposoby i dzięki swojej pomysłowości próbują poprawić sobie czas jaki tam mają spędzić.

Każda z naszych bohaterek jest inna, każda charakterystyczna jak i charakterna. Pani Kuruc walczy z otyłością, na którą (odniosłam wrażenie) zupełnie nie zwraca uwagi. Kolejna pani, Kobel – martwi się o cały świat tylko o nie siebie samą, a co za tym idzie, zapomina o tym co najważniejsze, czyli własne zdrowie. Trzecia pani, Mirela, jest wyjątkowo uprzykrzająca życie, nie oszczędza nie przyjemnych słów w kierunku personelu i jest trochę takim wrzodem na czterech literach. No i Anastazja, której można rzec, że arystokracja trochę siadła na głowę. I nasz rodzyneczka, młodziutka Oliwka, która odnoszę wrażenie, że jest symbolem zderzenia się świata młodości ze światem starości.

Całość jest okraszona ogromną ilością żartu. Nie każdej książce to pasuje, ale tutaj udało się autorce. Mam czasem wrażenie, że w nie których książkach to jest tak, że twórcy boją się pisać smutną prawdę w żartobliwy sposób. Pozycja jest krótka, ale jak dla mnie całkiem zgrabna, więc na pewno umili czas przy popołudniowej kawusi.

Świat jest tak skonstruowany, żeby młodzi ze starymi przeplatali swoje życia. Geriatria i historie związane z ludźmi w podeszłym wieku, przeważnie łamią nam serce i ujmują duszę. Tutaj spodziewałam się komedii, mimo że wstępnie obawiałam się jak autorka pogodzi tak dwie różne rzeczy – starość z żartem.

Książka, którą miałam przyjemność czytać nie tylko zaskakuje swoim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
774
772

Na półkach: ,

Jest takie słynne powiedzenie, które w przypadku tej pozycji książkowej znakomicie się sprawdza, że starość zdecydowanie się panu Bogu nie udała. Ale z kolei inne mówi, że nie o wszystkich starość pamięta. Czym innym jest też starość duszy a ciała i umysłu. Jednych dopadają choroby, innych typowe dla niej przypadłości, na jeszcze innych oprócz pewnych ograniczeń nie robi żadnego wrażenia – starość to nie przeszkoda, by dalej rozwijać swoje pasje, trenować mózg, kontynuować sprawność fizyczną, społeczną, towarzyską.



Nie inaczej jest w przypadku czterech głównych bohaterek opowieści Joanny Stańdy „Bankiet wysuszonych kasztanów”, gdzie metaforycznie – wysuszone kasztany oznaczają właśnie starsze, schorowane panie w wieku późnej jesieni życia, w różnym wieku, bo jest i taka, która ma dziewięćdziesiąt dwa lata. Wszystkie panie poznają się w jednym z pokoi szpitalnych, gdzie trafiają po kolei z przyczyn nagłego pogorszenia się zdrowia.

Pacjenci na oddziale geriatrycznym pojawiają się z różnych przyczyn. A to z powodu zasłabnięcia, a to zaśnięcia w tramwaju kiedy ma się cukrzycę, a to z pogorszenia stanu pracy nerek. Każda z pań jest na swój sposób osobliwa, doświadczona przez los, żadna nie jest zadowolona ze swej obecności w szpitalu. Pani Kuruc jest otyła, ma problemy z przemieszczaniem się. Pani Kobel zamartwia się o wszystkich i wszystko wokół, tylko nie o własne zdrowie. Pani Mirela jest wyjątkowo upierdliwa, ciągle narzeka, rzuca epitetami na lekarzy, personel szpitalny i nieustannie domaga się uwagi ze względu na niemoc w poruszaniu się. Pani Anstazja, wykładowca matematyki na uniwersytecie wydaje się być arystokratką z dobrego domu. Wszystkie zupełnie inne charakterami, odmiennymi poglądami. Dla jednej ważny jest dobrobyt, by niczego nie brakowało, dla drugiej wygląd, dla trzeciej dobra emerytura wypracowana wysokim wykształceniem.

Cała recenzja na:
http://nietypowerecenzje.blox.pl/2017/02/8222Bankiet-wysuszonych-kasztanow8221-Joanna.html

Jest takie słynne powiedzenie, które w przypadku tej pozycji książkowej znakomicie się sprawdza, że starość zdecydowanie się panu Bogu nie udała. Ale z kolei inne mówi, że nie o wszystkich starość pamięta. Czym innym jest też starość duszy a ciała i umysłu. Jednych dopadają choroby, innych typowe dla niej przypadłości, na jeszcze innych oprócz pewnych ograniczeń nie robi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
496
112

Na półkach: , ,

Po opisie „Bankietu wysuszonych kasztanów” spodziewałam się grona starszych, wesołych pań, które wpadną na pomysł zorganizowania bankietu, żeby umilić sobie pobyt w szpitalu geriatrycznym – to właśnie dlatego chwyciłam za tę książkę. Jestem osobą, która panicznie boi się starości. Chciałam w tej lekturze znaleźć pokrzepienie dla duszy, jakąś dobrą wiadomość, że bycie człowiekiem w podeszłym wieku nie musi być złe, nudne czy pozbawione barw. Czy znalazłam to, co chciałam? Po części i tak i nie, wszystko zależy od punktu widzenia i nastawienia. Morał nie jest oczywisty. My sami go sobie musimy dopowiedzieć.
„Bankiet…” to przede wszystkim książka, która ukazuje realia życia starczego. Choroby, samotność, przyzwyczajenia, wspomnienia z lat młodzieńczych i ułomności, przeszkadzające w życiu codziennym. Ukazane w niej bohaterki zasługują na miano dosyć dobrze wykreowanych postaci. Choć pań jest sporo, z łatwością je zapamiętamy, właśnie ze względu na charakterystyczne cechy.
Jako pierwsza do szpitala przybywa pani Kuruc – typowa, samotna, wiecznie narzekająca na wszystko babcia, która interesuje się cudzym życiem, potem dla kontrastu witamy na oddziale panią Kobel – energiczną panią z gestami nastolatki, która nie chce przebywać w szpitalu, bo ma dużo roboty w ogródku. Następna jest pani Mirela – nienagannie dbająca o siebie babcia, która chwilami zachowuje się jak diva, wokół której każdy ma skakać. Do pań dołącza w pewnym momencie Anastazja – wykształcona babcia z bogatego domu. Na końcu niespodzianka – zaledwie czterdziestoletnia Oliwia, mocno kontrastująca z resztą pań charakterem i przysposobieniem do życia. Myślę, że jest znaczącą postacią w fabule – autorka najwyraźniej chciała pokazać, jak wielkie są różnice w postrzeganiu świata przez starszych ludzi i tych odrobinę młodszych.
Mimo dobrze wykreowanych postaci i ich historii, muszę jednak przyznać, że fabuła chwilami nudzi. Tu tak naprawdę nic się nie dzieje. Babcie rozmawiają o życiu, przeżywają wizyty pielęgniarek, lekarzy, smęcą, narzekają, czasem się pokłócą. Muszę przyznać, że czułam się, jak podczas spotkań starszyzny w rodzinie. Lubię je, naprawdę, ale czy nadają się one na to, aby stworzyć z nich całą książkę? Powątpiewam. Uważam, że mimo wszystko, przydałoby się tej lekturze odrobina akcji. Niedużo, bo to jednak starsze panie, ale wzbogacić to jakimś smaczkiem można by było, bo przez cały czas mam wrażenie, że czegoś tutaj brakuje.
Jeżeli chodzi o motyw bankietu. Okazał się on być zaledwie wąskim wątkiem przy końcu książki i to wcale niezorganizowanym przez nasze starsze bohaterki. Czułam się zawiedziona. Na dodatek nagła przemiana Oliwii, która miała wpływ na bankiet, nie była dla mnie wiarygodna.
Przejdźmy teraz do stylu autorki. Tu nie mam większych zastrzeżeń. Pani Jańda naprawdę zaskakuje swoim stylem! Pisze ładnie, przejrzyście i dobrze opisuje – wielki plus za porównania, jednak za błędy – mały minus. Gdzieś w tekście dostrzegłam brak poszczególnych znaków interpunkcyjnych, np. okazuje się, że cudzysłów potrafi znikać, gdzieś mógł również umknąć jakiś akapit, przecinek. Błędów ortograficznych nie było, ale znalazłam dwa niuanse, które mnie zastanawiały. Dlaczego autorka nie użyła polskiego określnika angielskiego słowa „gadget”? I zdanie, które poraziło mnie jak prądem: „– Pani… – ordynator – kurdupelek podszedł…”. Co nie gra? Chociażby to, że po wielokropku słowo ordynator nie zaczyna się z dużej litery (a zdanie nie było przecież kontynuowane). Na dodatek „ordynator – kurdupelek” to uraza dla ortotypografii. Takie stwierdzenia pisze się z dywizem, nie półpauzą i bez spacji, czyli: ordynator-kurdupelek. Takich niuansów jest w całości kilka i niestety rażą w oczy.
Podsumowując. Jeżeli chodzi o postacie, styl autorki, prostą okładkę, a także tytuł – plus, jeżeli zaś chodzi o fabułę i błędy – minus. Jestem raczej osobą, dla której styl pisania autora jest już w samym sobie wielką piątką w dziesiątce. Lubię zabawę słowem i uważam, że w tym przypadku ratuje to wątłą fabułę.

[Recenzja zamieszczona na]
http://zniewolone-trescia.blogspot.com/2016/11/recenzja-ksiazki-joanna-standa-bankiet_12.html

Po opisie „Bankietu wysuszonych kasztanów” spodziewałam się grona starszych, wesołych pań, które wpadną na pomysł zorganizowania bankietu, żeby umilić sobie pobyt w szpitalu geriatrycznym – to właśnie dlatego chwyciłam za tę książkę. Jestem osobą, która panicznie boi się starości. Chciałam w tej lekturze znaleźć pokrzepienie dla duszy, jakąś dobrą wiadomość, że bycie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
550
190

Na półkach: , ,

Na oddziale geriatrycznym nie można wyobrazić sobie bezmiaru szczęścia.

To oddział gdzie przecinają się historie czterech staruszek.
Ich codzienność przytłoczona jest dramatami z życia codziennego, szara smutna rzeczywistość i teoretycznie na tym można by było poprzestać, gdyby nie fakt, że te kobiety są tak barwnymi postaciami jak jesienne liście.

Bo jesień życia nie musi być wcale nudna.

Babeczki pomimo cukrzycy, choroby nerek i innych zwyrodnień mają pragnienia i potrzeby jak wszystkie kobiety świata, bez względu na wiek.

To one, tak jak my potrzebują uwagi i troski. Chcą kochać i być kochane. Chcą się podobać innym. Chcą uprawiać seks, zajmować się domem, pielęgnować swoje ogródki, kłócić się i flirtować. A ponadto tak jak każdy lubią dobrze zjeść :)

Niestety na oddziale geriatrycznym takich atrakcji jest niewiele. Pojawia się postać Alberta, o którego babcie między sobą rywalizują. Na oddziale nijak nie można liczyć na pomoc innych, dobrą opiekę czy smaczny wikt.


Wszystko zmienia się gdy na oddziale pojawia się młoda kobieta, Oliwia. Jej obecność wpłynie na postrzeganie starości i skonfrontuje ją z młodością. Czy starość nadal będzie pełna trosk i czy młoda osoba będzie w stanie zrozumieć rozterki staruszek?


Tego wszystkiego dowiecie się z przepełnionej humorem i nieco tragicznej choć osadzonej w niezwykle polskich realiach szpitalnego świata, krótkiej powiastki Joanny Stańdy.

Książka nie może nie przypaść Wam do gustu. Bo choć początkowo tylko bawi, to zaraz okazuje się, że uczy czytelnika jak ważne jest zrozumienie dla starszych osób, którym tak naprawdę w życiu nie jest łatwo, i którzy mają swój mały kolorowy świat jesiennych liści i wcale nie tak mocno wysuszonych kasztanów.

Na oddziale geriatrycznym nie można wyobrazić sobie bezmiaru szczęścia.

To oddział gdzie przecinają się historie czterech staruszek.
Ich codzienność przytłoczona jest dramatami z życia codziennego, szara smutna rzeczywistość i teoretycznie na tym można by było poprzestać, gdyby nie fakt, że te kobiety są tak barwnymi postaciami jak jesienne liście.

Bo jesień życia nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
49
38

Na półkach: , , ,

"Bankiet wysuszonych kasztanów" to książka, która w dość humorystyczny sposób przedstawia sytuację czterech staruszek, które całkiem przypadkiem lądują na tej samej sali na oddziale geriatrii. Szpital, w którym się znajdują bohaterki daje wiele do życzenia. Niewygodne łóżka, brak opieki medycznej czy problemy z racjami żywnościowymi to kłopoty z jakimi borykają się główne bohaterki. Chcą na własną rękę rozwiązać wszystkie te niedogodności.

Plusem tej książki na pewno jest jej fabuła. Uważam tak, ponieważ nie jest to, jak zawsze ta sama, oklepana historia, która powtarza się na kartach wielu powieści. Autorka przygotowała dla nas coś nowego, coś świeżego, coś czego jeszcze nie było.

Głównym tematem jest przemijanie życia, starość. Z pozoru sądzi się, że taka lektura będzie ciężka i mało przyjemna. Muszę przyznać, że czytanie tej powieści nie było dla najprzyjemniejsze, jednak na pewno nie było to spowodowane tematyką (raczej tym, że powieść tą czytałam z dość dużymi przerwami)

Jeśli chodzi o bohaterów, w książce nie ma żadnej postaci, która wywarła na mnie POZYTYWNE wrażenie. Powiedziałabym raczej, że na odwrót. W "Bankiecie wysuszonych kasztanów" prawie każda z głównych bohaterek powodowała u mnie irytację i zniesmaczenie - jest to jeden z głównych powodów, dlaczego zwlekałam z przeczytaniem do końca tej książki i oceniłam ją niezbyt wysoko.

Kolejną wadą jest jej zakończenie. Zawsze czytelnik z niecierpliwością dąży do końca powieści, aby dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy bohaterów, itp., jednak tu książka kończy się nijak. Zakończenie to nie jest ani trochę poruszające, a tym bardziej nie wpływa na lepszy odbiór tej pozycji. :(

Podsumowując: Nie lubię pisać negatywnych recenzji, jednak w tym przypadku nie mam wyjścia. Z opisu wydawało mi się, że książka będzie naprawdę ciekawa, niestety bardzo się zawiodłam. Jest mi z tego powodu nieco przykro. Inni czytelnicy o tej pozycji wyrażają się naprawdę pozytywnie, a to oznacza, że opinie są podzielone, różne i żeby dowiedzieć się czy ta książka Wam się akurat spodoba, musicie sami ją przeczytać! :)

Recenzja pochodzi z bloga: pysznebuki.blogspot.com

"Bankiet wysuszonych kasztanów" to książka, która w dość humorystyczny sposób przedstawia sytuację czterech staruszek, które całkiem przypadkiem lądują na tej samej sali na oddziale geriatrii. Szpital, w którym się znajdują bohaterki daje wiele do życzenia. Niewygodne łóżka, brak opieki medycznej czy problemy z racjami żywnościowymi to kłopoty z jakimi borykają się główne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
360
100

Na półkach: ,

"Bankiet wysuszonych kasztanów" Joanny Stańdy swoją premierę miał 9 sierpnia 2016 roku.

Joanna Stańda – kołobrzeżanka, zainteresowanie literaturą przejawiała już w szkole średniej, wtedy to pisała opowiadania. Jest kilkukrotną zdobywczynią nagród w konkursach literackich. Z wykształcenia prawnik. Kocha dalekie podróże.

"Bankiet wysuszonych kasztanów" to satyryczny utwór ukazujący w sposób prześmiewczy polską służbę zdrowia.

Cztery mocno już starsze panie znajdują się, z różnych przyczyn, w sali numer dwa na oddziale geriatrii w miejskim szpitalu. Dołącza do nich, nie wiadomo z jakich przyczyn na tym oddziale, niespełna czterdziestoletnia kobieta.

Różne temperamenty dam, nierzadko cyniczne spojrzenie na świat czy to z racji słusznego wieku czy też balastu przeżyć sprawiają, że mimo poważnych aspektów życia, jakie Autorka tu porusza, "Bankiet wysuszonych kasztanów" czyta się z przyjemnością.

Dodatkowym atutem jest ładny, powiedziałabym „okrągły” styl pisarski, w którym każde zdanie jest dokładnie wyważone.

Bardzo dobra mini-powieść, którą serdecznie polecam.

Moja ocena: 4/5

Za książkę w formie ebooka dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.

/z mojego bloga/

"Bankiet wysuszonych kasztanów" Joanny Stańdy swoją premierę miał 9 sierpnia 2016 roku.

Joanna Stańda – kołobrzeżanka, zainteresowanie literaturą przejawiała już w szkole średniej, wtedy to pisała opowiadania. Jest kilkukrotną zdobywczynią nagród w konkursach literackich. Z wykształcenia prawnik. Kocha dalekie podróże.

"Bankiet wysuszonych kasztanów" to satyryczny utwór...

więcej Pokaż mimo to

avatar
559
418

Na półkach: , ,

"Bankiet wysuszonych kasztanów" to powieść obrazująca szarą rzeczywistość, świat widziany oczami osób starszych, które pomimo wieku, czują, że mogą wszystko, a jedynym ograniczeniem jest zdrowie, a raczej jego brak. Joanna Stańda, to autorka, której nie znałam do czasu tej książki, cieszę się, że to się zmieniło.
Porusza ważne tematy życia, także śmierci. Osoby starsze, na oddziale geriatrycznym, wydawałoby się, że powinni mieć najlepszą opiekę, jednak rzeczywistość jest całkowicie inna. Autorka pokazuje różne punkty widzenia z perspektywy pięciu kobiet. Starszych, młodszych, ale jedno co je łączy jednak to, że leżą w tym samym szpitalu, w tej samej sali i snują plany na przyszłość. Niby nic nadzwyczajnego, kilka starszych pań, jednak każda z nich ma swoją historię. Swoją przeszłość i rodzinę, której akurat w najbardziej potrzebnym momencie brakuje. Bo dzieci w pracy, bo wnuki odsuwają się od starszego, bo nie mogą odnaleźć wspólnego języka. Pani Joanna w humorystyczny sposób przedstawia funkcjonowanie szpitali. To jakie podawane są posiłki, i sposób jaki znalazła salowa na zachęcenie pacjentów do korzystania z jej indywidualnych opcji żywieniowych. Pani Kuruc i pani Kobel to dwie pierwsze pacjentki. Każda z kobiet ma swoje marzenia, pragną żyć chwilą teraźniejszą, nie chcą planować, nie wiedzą ile życia im pozostało, pragną kochać i być kochanymi. Nic więcej. Pojawia się również pani Oliwia, najmłodsza z nich, która nie czuje się pośród współlokatorek, o ile tak można te kobiety nazwać, do końca dobrze. Dzieli je jednak wiele lat, które każda z nich wykorzystała i korzysta nadal w inny sposób. Stąd też, wywiążą się pomiędzy nimi ciekawe i zabawne sprzeczki, które dodają odrobinę dynamiki do tej niewielkiej powieści. Książka podkreśla również działania akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, dzięki której wiele oddziałów szpitalnych w Polsce dostało pomoc materialną. Od niedawna WOŚP zaczął wspierać również oddziały geriatryczne, które rzeczywiście tej pomocy potrzebują.
Polecam każdemu, kto chce oderwać się od młodzieżowych i typowo obyczajowych powieści. Książka idealna dla osób, które lubią poznawać nowe historie, dające wiele do myślenia, które sprawiają, że czytelnik może popatrzeć na wiele aspektów życia z całkowicie innej perspektywy i zmienić swoje postępowanie.

"Bankiet wysuszonych kasztanów" to powieść obrazująca szarą rzeczywistość, świat widziany oczami osób starszych, które pomimo wieku, czują, że mogą wszystko, a jedynym ograniczeniem jest zdrowie, a raczej jego brak. Joanna Stańda, to autorka, której nie znałam do czasu tej książki, cieszę się, że to się zmieniło.
Porusza ważne tematy życia, także śmierci. Osoby starsze, na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
25
13

Na półkach:

zabawna

zabawna

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    20
  • Chcę przeczytać
    11
  • Posiadam
    6
  • Posiadam w bibioteczce :)
    1
  • [52] 2016
    1
  • Polska
    1
  • 2016
    1
  • MyIBUK/ IBUK Libra
    1
  • Książki przeczytane w 2016 roku
    1
  • Inne w biblioteczce
    1

Cytaty

Więcej
Joanna Stańda Bankiet wysuszonych kasztanów Zobacz więcej
Joanna Stańda Bankiet wysuszonych kasztanów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także