"Milczenie owiec" jest jednym z moich ulubionych filmów, jednak bardzo długo nie mogłem zabrać się za czytanie książki. Kilka lat temu przeczytałem "Czerwonego smoka" i pomimo tego, że bardzo przypadł mi do gustu to niestety nie popchnął mnie do przeczytania kolejnych pozycji autora.

Książka jak w wielu przypadkach jest lepsza do filmu. Wynika to z bardzo prostej przyczyny - jest bardziej rozbudowana. Budowanie wątków pobocznych jest w większości przypadków elementem działającym na korzyść książki. Oczywiście w momencie kiedy zna się film na pamięć, czytanie książki jest mniej wciągające, a już na pewno mniej zaskakujące. Jednak książkę polecam każdemu. Zarówno tym, którzy nie spotkali się jeszcze z dr Lecterem oraz tym, którzy chcą porównać film z jego książkowym pierwowzorem.

Co jest najgenialniejsze u Harrisa? Opis psychiki seryjnego mordercy i motywy, które kierują jego działaniem. Według mnie w filmie właśnie ten element został najzwyczajniej w świecie olany. W obu książkach dr Lecter jest tylko jednym z bohaterów nadającym tak naprawdę bieg wydarzeniom. W filmowej wersji Milczenia owiec jest główną postacią. Także w tym książka wygrywa z filmem. Czytajcie, a nie oglądajcie! (potem dla relaksu oczywiście można pooglądać ;) )

"Milczenie owiec" jest jednym z moich ulubionych filmów, jednak bardzo długo nie mogłem zabrać się za czytanie książki. Kilka lat temu przeczytałem "Czerwonego smoka" i pomimo tego, że bardzo przypadł mi do gustu to niestety nie popchnął mnie do przeczytania kolejnych pozycji autora.

Książka jak w wielu przypadkach jest lepsza do filmu. Wynika to z bardzo prostej...