Carska filiżanka
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Czytelnia polska
- Wydawnictwo:
- Wielka Litera
- Data wydania:
- 2016-03-02
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-03-02
- Liczba stron:
- 240
- Czas czytania
- 4 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380320796
- Tagi:
- literatura polska
Prozatorska próba wybitnego teoretyka i historyka literatury. Zbiór opowiadań, w których pobrzmiewają echa niezwykłego życia autora „Czarnych sezonów“, żydowskiego chłopaka z bagażem okupacji i piętnem Zagłady.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Mieszając w kotle przeszłości
Ostatnia książka wybitnego literaturoznawcy orientacji strukturalistycznej mieści się w obrębie jego nasyconej refleksją prozy wspomnieniowej, uprawianej przez Głowińskiego od końca lat dziewięćdziesiątych. „Carska filiżanka” przynosi swoisty dopisek do „Historii czarnych sezonów” czy „Historii jednej topoli”, tekstów mieszczących się w nurcie literatury mierzącej się z tematyką skupioną wokół narracji o polskich Żydach. Jest innym spotkaniem z twórczością profesora. Nie trzeba mieć szczególnie na uwadze wcześniejszych dokonań Głowińskiego w obszarze pisarstwa – że tak się wyrażę – nie naukowego, by wskazać najbardziej charakterystyczne wyznaczniki formalne tej książki. Można powiedzieć, że Głowiński w swej najnowszej prozie wykazał się maestrią w gatunku literackiej krótkiej formy. Poszczególne teksty ogniskują się wokół różnorakich mniej lub bardziej istotnych epizodów z życia pisarza i często stanowią one punkt wyjścia do ogólniejszych rozważań.
Opowiadania zebrane w „Carskiej filiżance” charakteryzuje także silne naznaczenie autobiografizmem. Znający biografię twórcy „Stylów odbioru” czytelnik bez trudu rozezna się w przestrzeni tekstu i z łatwością dopasuje komponenty literackie do rzeczywistości pozaliterackiej. Miasto P, z którego pochodzi narrator-bohater to z pewnością Pruszków (podwarszawskie miasteczko, gdzie urodził się Michał Głowiński),ocalenie
z Holokaustu, dalej – młodość w okresie stalinowskim, polonistyczne studia – są bez wątpienia elementami biografii literaturoznawcy z Uniwersytetu Warszawskiego. Inne utwory dotyczą postaci, które w swym życiu autor spotkał – przedwojenną ekscentryczną nauczycielkę języka Moliera i Racine’a, dojrzałego mężczyznę z legitymacją partyjną studiującego polonistykę, egotyczną śpiewaczkę operową, której marzyła się kariera na światowych scenach czy rusycystę, który w okresie stalinowskim otwarcie artykułował niewiarę w partyjny przekaz i wstręt do sowietyzacji życia. Wiele uwagi poświęca on też swemu wewnętrznemu zmaganiu się z homoerotyzmem, dla którego nie było miejsca ani w przepełnionej hipokryzją etyce PRL-u, ani w przestrzeni języka definiującego ów problem. Jak to z autobiografizacją tekstu literackiego bywa, czytelnik może tylko przypuszczać, czy narratorem jest alter-ego pisarza bądź jakaś inna mniej lub bardziej zautobiografizowana konstrukcja opowiadacza i gdzie przebiega granica między fikcjonalnością i referencjalnością tekstów.
Co wielce istotne, „Carska filiżanka” jest książką, w której autor pokazuje się nie tylko jako doskonały stylista po mistrzowsku panujący nad materią polszczyzny, kapitalnie operujący w przestrzeni swej własnej twórczości literackimi aluzjami (jego tekst „I ja miałem stracone noce” do Iwaszkiewiczowej „Straconej nocy”),ale także jako autor, który świadomie i celowo wskrzesza pamięć o minionym. Tytułowa filiżanka pełni podobną funkcję, co Proustowska magdalenka – uruchamia to, co już przyprószył kurz czasu. W pewnym sensie wszystkie teksty Głowińskiego, oddane przezeń czytelnikom w najnowszym zbiorze jego prozy, stanowią nacechowane refleksjami mocowanie się z pamięcią, z przeszłością, z czasem reaktywowanym i z sytuacjami, które trwały w świadomości autora przez lata. Czy mamy tutaj do czynienia z ocalającą mocą pamiętania lub inaczej – rozpamiętywania? Nie do końca, w moim odczuciu proza analogiczna do tej z „Carskiej filiżanki” rodzi się raczej z chęci zapanowania nad przeszłym, z pragnienia podsumowania minionego na pewnym etapie życie. Co bardzo ciekawe, brak w niej nostalgii mitologizującej wspominane czasy, narrator Głowińskiego kapitalnie radzi sobie bez niej. Przeszłość jednostkowa dla autora „Powieści młodopolskiej” jest po Gombrowiczowsku bezdenna i jest on świadom chybionych zabiegów jej rekonstruowania.
Jeden cytat z ogólnych rozważań pisarza osobliwie wskazuje na przyczynę powstawania książek narracyjnie zanurzonych w minionym: Jako doświadczenie osobiste przeszłość jest pochodną świadomości; by zaistnieć, musi być percypowana. Przeszłość jest chaotyczna, pełna elementów niepoddających się chronologicznej obróbce, a pamięć wybiórcza, fragmentaryczna i zawodna. Zatem Michał Głowiński swą twórczością z pogranicza prozy wspomnieniowej i opowiadania daje jedną z odpowiedzi na pytanie, jaki cel ma jednostkowe odgrzebywanie minionego.
Justyna Anna Zanik
Książka na półkach
- 103
- 49
- 18
- 3
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Z tym pisarzem jest tak, ze znaja go polonisci, byl bowiem profesorem, autorem podrecznikow, i wlasnie polonisci go tez czytaja, czesto oceny jego dziel sa podyktowane osobistymi doswiadczeniami z tym czlowiekiem. Reszta czytelnikow w Polsce nazwiska nie zna, choc jego "Czarne sezony" byly tlumaczone na wiele jezykow. Od tej wlasnie ksiazki tez zaczalem i uwazalem ja za wybitna i nieslusznie w Polsce przemilczana. "Carska filizanke" kupilem, bo pomyslalem ze "koniecznie jeszcze cos Glowinskiego trzeba przeczytac". Nie zawiodlem sie, a wrecz odwrotnie, znow do czynienia mialem z proza mistrzowska, elegancka, naturalnie plynaca, jedynym moim zmartwieniem bylo ze czyta sie za szybko, a trzeba zwolnic, delektowac sie, moze nawet czytac wiele stron kilka razy. Poczatkowe opowiadania sa trudne emocjonalnie wiec martwilem sie na czy cala ksiazka taka bedzie, otoz nie, autor porusza szereg tematow. W jednym momencie czytania nastapilo cos co jak do tej pory w literaturze zdarzylo mi sie zaledwie kilka razy. Opisujac siebie, jako nastolatka i studenta autor przez przypadek opisal w stu procentach wlasnie mnie, i zrobil to tak dobrze, ze zamarlem. Moze zabrzmi to przedziwnie, ale ciesze sie wiec ze ludzie moga sobie wlasnie o mnie poczytac i probowac mnie zrozumiec. I z tego tez powodu dalem ksiazce ocene "wybitna" (dziewiec gwiazdek),choc oczywiscie nie czytam ksiazek po to, by znalezc w nich opis samego siebie, czytam raczej o innych ludziach, miejscach, sytuacjach, oraz by podelektowac sie jezykiem i przemysleniami.
Z tym pisarzem jest tak, ze znaja go polonisci, byl bowiem profesorem, autorem podrecznikow, i wlasnie polonisci go tez czytaja, czesto oceny jego dziel sa podyktowane osobistymi doswiadczeniami z tym czlowiekiem. Reszta czytelnikow w Polsce nazwiska nie zna, choc jego "Czarne sezony" byly tlumaczone na wiele jezykow. Od tej wlasnie ksiazki tez zaczalem i uwazalem ja za...
więcej Pokaż mimo toOpis z tyłu książki jest niestety niewspułmierny do zawartości. Zbiór opowiadań to typowa proza wspomnieniowa, która niekoniecznie powinna zostać wydana dla szerszego kręgu. Opowiadania skupiają się na pojedynczym szczególe, ale język jakim zostało to napisane, sprawia że opisane wydarzenia nie wpływają na czytelnika, pozostawiają go obojętnym. Początkowo wydawało mi się, że autor swoimi opowiadaniami chciał uchronić o zapomnienia postacie, które już nie żyją. Jak jednak wyjaśnić w tym tomie opowiadania o odkrywaniu samego siebie? Struktura i wybór opowiadań nie są dla mnie jasne. Najlepszym opowiadaniem jest moim zdaniem "Wędrówka"- razem z bohaterami męczyłam się czytając to opowiadanie i poczułam ulgę, kiedy osiągnęli cel.
Opis z tyłu książki jest niestety niewspułmierny do zawartości. Zbiór opowiadań to typowa proza wspomnieniowa, która niekoniecznie powinna zostać wydana dla szerszego kręgu. Opowiadania skupiają się na pojedynczym szczególe, ale język jakim zostało to napisane, sprawia że opisane wydarzenia nie wpływają na czytelnika, pozostawiają go obojętnym. Początkowo wydawało mi się,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPiękna okładka, przyciągająca uwagę i tytuł, który zadziałał na mnie jak magnes, sprawiły, że miałam ogromną ochotę na lekturę tej książki. Jednocześnie gdzieś podskórnie czułam, że to nie będzie wielka literatura, nie doświadczę przy niej wielkich emocji, żadnego objawienia, ani nie stanie się dla mnie ucztą w żaden sposób. I przeczucia, niestety, sprawdziły się w stu procentach. "Carska filiżanka" wydała mi się błaha, nudna, napisana przekombinowanym stylem. Rozumiem, że wielu czytelników miało styczność z autorem w ramach studiów i w tamtym miejscu pan Głowiński autorytet sobie zbudował. Nie kwestionuję, że jest wielkim erudytą, znawcą literatury i osobą ważną dla polonistów. Rozumiem to. Jednakże nie jest to dla mnie jednoznaczne z byciem dobrym pisarzem. Niewątpliwie moje odczucia po lekturze wynikają z faktu, że poprzednia książka, którą czytałam przez Filiżanką, naznaczyła mnie emocjonalnie i chyba jeszcze we mnie pracuje. Właściwie miałam ochotę na coś bez większego znaczenia i emocji, ale nie aż tak, w tym przypadku chciałabym czegoś więcej. Języka skomplikowanego, ale nie sztucznego i przekombinowanego. Może oczekiwałam opowieści, które miałyby znaczenie, a nie byłyby błahe. A może po wcześniejszej książce, trudno było mi dotrzeć do pewnych subtelności. W każdym razie poza językiem, który jawnie był dla mnie wymuszony i niepotrzebnie nadkwiecisty, treść nie wzbudziła we mnie niczego, odebrałam ją jako nijaką. Nie rozumiem racji bytu tej książki. Może po spotkaniu autora osobiście zrozumiałabym ją bardziej. Teraz mówię jej "nie".
Piękna okładka, przyciągająca uwagę i tytuł, który zadziałał na mnie jak magnes, sprawiły, że miałam ogromną ochotę na lekturę tej książki. Jednocześnie gdzieś podskórnie czułam, że to nie będzie wielka literatura, nie doświadczę przy niej wielkich emocji, żadnego objawienia, ani nie stanie się dla mnie ucztą w żaden sposób. I przeczucia, niestety, sprawdziły się w stu...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMichała Głowińskiego w roli badacza i teoretyka literatury przedstawiać nie trzeba. Znacznie mniej osób zna go natomiast jako pisarza powieści czy opowiadań. Sam zdziwiłem się, gdy natrafiłem w księgarni na zbiór szesnastu autobiograficznych opowiadań "Carska filiżanka", a jeszcze bardziej, gdy dowiedziałem się, że twórczości prozatorskiej badacz (prymarnie) w dorobku ma więcej.
Książeczkę kupiłem nie czytając nawet za bardzo, co ma na obwolucie, ale jakieś przedzałożenia, oczekiwania wobec lektury mimochodem, półświadomie formułowałem. Skoro to fachowiec od historii literatury, stukturalista i erudyta, należałoby się pewnie spodziewać po odsłonie artystycznej jego pracy ogromu intertekstualnych nawiązań, metaliterackiej refleksji, formalnego wyrafinowania, które mogłyby się brać z zawodowego znudzenia przedmiotem zainteresowań. Byłem na to przygotowany. Otrzymałem jednak pisarstwo zupełnie odmienne od tego, co sobie intuicyjnie wyroiłem. Ale czy się zawiodłem? Wręcz przeciwnie!
Jawne, intencjonalne nawiązania do literatury można policzyć na palcach, są: Gombrowicz (zwłaszcza mecenas Kraykowski ze stosownego opowiadania),Iwaszkiewicz, Proust, Kafka, Genet, Sartre, Sienkiewicz i w zasadzie niewiele ponad to. W dodatku pojawiają się one naturalnie, tam, gdzie się rzeczywiście pisarzowi narzucają i nie na zasadzie erudycyjnych wyliczeń. Tak samo tok mówienia opowiadacza pozbawiony jest zbędnych ornamentów, raczej pozostaje rzeczowy. Dominuje wspomnieniowa esencja, zaś forma czytelnikowi się nie narzuca.
I to treść tych eskapad w głąb pamięci jest najważniejsza. Wyłania się z nich portret Głowińskiego pozbawiony maski. Opowieści bywają tak intymne jak w zbeletryzowanej autobiografii Knausgaarda. Opowiadania tworzące zbiór można przyporządkować właściwie do trzech kategorii. Wspomnienia z wczesnego dzieciństwa -- najbardziej przetworzone przez pamięć, a więc w wysokim stopniu niepewne, z dużą dozą zmyślenie (co podkreśla narrator),zazwyczaj traumatyczne, dla których kontekst tworzy wojna i Zagłada. Drugą kategorię można nazwać proustowskimi magdalenkami, gdzie obserwacja jakiegoś przedmiotu (jak tytułowej carskiej filiżanki) uruchamia pracę pamięci, która próbuje ów przedmiot powiązać z historycznym kontekstem. Dla trzeciej grupy, najliczniej reprezentowanej, punktem wyjścia są nekrologi. Autor wspomina w nich znane sobie, ale w szerszej perspektywie raczej anonimowe postaci nie tyle przegrane, co po prostu "niewygrane", interesujące a skazane na zapomnienie -- i stawia im pamięciowy pomnik, osnuwając wokół nich opowieść.
Jednak najważniejszym tematem, niezależnie od kategorii wymienionych wyżej jest najpierw pamięć, a później, z każdym kolejnym opowiadaniem coraz bardziej, podmiot pamiętający -- ten, który wydobywa z pamięci. Proces przypominania w "Carskiej filiżance" jest bardzo ciekawy i odzwierciedla to z rozmysłem nieprzemyślana, pozornie przypadkowa, konstrukcja. Czytając odnosi się wrażenie, że obserwuje się, czy bardziej przysłuchuje, autorowi wspominającemu in statu nascendi. Jakby nie było tu redakcyjnego retuszu, który ma usunąć szumy w kanale i uporządkować przekaz. W efekcie te rozmyślania są często meandryczne, hipotetyczne, oparte na plotce, wiedzione przez dowolne, narzucające się w danej chwili asocjacje. Dlatego też rytm tych opowieści jest powolny i skłaniający do refleksji nie tylko nad przedmiotem pamięci, ale też nad dyspozycją do pamiętania i tożsamością pamiętającego.
Tematyka wspomnień jest rozmaita, ale dominantami są takie motywy jak starość; wojna, Holocaust, PRL (ogólnie: kontekst historyczny); homoseksualizm; nieśmiałość; żydostwo. Te trzy ostatnie są niezwykle istotne, współtworzą tożsamość Głowińskiego i kładą się cieniem na jego egzystencji. Rozbrajająco szczere fragmenty ich dotyczące również najbardziej fascynują i wzruszają. Zmagania ze skrytymi homoerotycznymi fascynacjami chorobliwie nieśmiałego podmiotu w epoce nietolerancji, jego "zmarnowane lata młodości", samotne pożeranie książek i zasłuchiwanie się muzyką, uczucie nieprzystosowania i uciążliwa bierność. Tym problemom wewnętrznym towarzyszy nieodmiennie pewien znak zapytania -- jak to się stało, że tylu bohaterów jego wspomnień, którzy "mieli wszelkie dane" ku temu, by zostać kimś, w pewnym momencie poniosło porażkę i osunęło się w niepamięć; zaś ten niedostosowany i nieatrakcyjny opowiadacz w pewnym sensie dopiął celu?
Chyba właśnie ta pasywność, jako konsekwencja nieszczęśliwie ukształtowanej tożsamości niesie ze sobą tak cenną dyspozycję do bacznej obserwacji, która może potem sublimować -- poza dorobkiem naukowym -- w wysokiej próby prozę.
Michała Głowińskiego w roli badacza i teoretyka literatury przedstawiać nie trzeba. Znacznie mniej osób zna go natomiast jako pisarza powieści czy opowiadań. Sam zdziwiłem się, gdy natrafiłem w księgarni na zbiór szesnastu autobiograficznych opowiadań "Carska filiżanka", a jeszcze bardziej, gdy dowiedziałem się, że twórczości prozatorskiej badacz (prymarnie) w dorobku ma...
więcej Pokaż mimo toNiewątpliwie warto sięgnąć po tę książkę - choćby dla piękna stylu.
Jednak - czytałam ją w czasie dla lektury niekorzystnym - warto czytać "Carską filiżankę" powoli, w skupieniu, by ją w pełni docenić. Być może kiedyś do niej wrócę.
Niewątpliwie warto sięgnąć po tę książkę - choćby dla piękna stylu.
Pokaż mimo toJednak - czytałam ją w czasie dla lektury niekorzystnym - warto czytać "Carską filiżankę" powoli, w skupieniu, by ją w pełni docenić. Być może kiedyś do niej wrócę.
Nic nieznaczące opowiastki, ni to ciekawe,ni to zabawne...
Tendencja do budowania nazbyt złożonych,pełnych upiększeń zdań
mocno irytuje (prawie tak bardzo jak homo wynurzenia - masakra).
Zdecydowany przerost formy nad treścią.
Przykład:
"Pewnego dnia siostra opiekująca się chorowalnią i jej
pensjonariuszami przeniosła do naszej izby dziecko znacznie od nas młodsze,chłopaczka może trzyletniego,może liczącego sobie lat trochę mniej,
może trochę więcej,nie potrafię po kilkudziesięciu latach precyzyjnie
określić jego wieku,nie ma to zresztą większego znaczenia."
Skoro to nie ma większego znaczenia, to po co budować takie zdanie?
WTF?Why?
Parafrazując tatę Mikołajka: dno,dno i jeszcze raz dno.
Tyle na temat tej szmiry.
Nic nieznaczące opowiastki, ni to ciekawe,ni to zabawne...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTendencja do budowania nazbyt złożonych,pełnych upiększeń zdań
mocno irytuje (prawie tak bardzo jak homo wynurzenia - masakra).
Zdecydowany przerost formy nad treścią.
Przykład:
"Pewnego dnia siostra opiekująca się chorowalnią i jej
pensjonariuszami przeniosła do naszej izby dziecko znacznie od nas...
Długi czas kojarzyłam Michała Głowińskiego wyłącznie jako współautora "Zarysu teorii literatury". Kiedyś trafiłam w księgarni na jego "Kładkę ponad czasem", kupiłam, przeczytałam i zaczęłam szukać jego innych książek. "Czarne sezony", "Kręgi obcości" pozwoliły mi poznać nieco inne oblicze profesora, historyka i teoretyka literatury.
Wspomnieniowy charakter jego prozy naznaczony tragizmem przeżyć wojennych i trudnych lat po wojnie obecny w poprzednich pozycjach pojawia się także w jego najnowszych szesnastu opowieściach.
Okruchy pamięci, czy, jak je nazywa autor, wyskrobki pamięci, okazują się przydatne w ich konstruowaniu. Wraca postać ciotki Zosi, która zginęła w Treblince, pokutnika leżącego krzyżem w małym kościółku niedaleko sierocińca będącego schronieniem dla żydowskiego chłopca w czasie okupacji hitlerowskiej, studentów poznanych na polonistyce, wędrówek po Paryżu...
Ożywają w prozie Głowińskiego ludzie, którzy odeszli i "zapomnienie kładzie się na nich nieustannie cieniem". Pojawiają się w krótkiej refleksji autora, bo byli dla niego istotni w danym momencie, są, jak tytułowa "carska filiżanka", śladem i świadectwem przeszłości.
Nostalgiczna, nieśpieszna narracja pozwala delektować się znakomitym stylem Głowińskiego, daje szansę zanurzenia się w świat miniony.
Długi czas kojarzyłam Michała Głowińskiego wyłącznie jako współautora "Zarysu teorii literatury". Kiedyś trafiłam w księgarni na jego "Kładkę ponad czasem", kupiłam, przeczytałam i zaczęłam szukać jego innych książek. "Czarne sezony", "Kręgi obcości" pozwoliły mi poznać nieco inne oblicze profesora, historyka i teoretyka literatury.
więcej Pokaż mimo toWspomnieniowy charakter jego prozy...
U niektórych pisarzy piętrowe, misternie zbudowane zdania drażnią sztucznością, na szczęście Michał Głowiński nie należy do tej grupy – mimo wyrafinowania jego proza wydaje się bezpretensjonalna.
Osią opowiadań są epizody, ale właśnie dzięki stylowi autora nabierają gęstości i wagi. Historie o wojennej kaszance, zabójczym chlebie czy tytułowej filiżance długo nie pozwalają o sobie zapomnieć, podobnie jak śpiewaczka Klementyna, student Mordechaj i dystyngowana nauczycielka francuskiego. Niezwykła lektura.
U niektórych pisarzy piętrowe, misternie zbudowane zdania drażnią sztucznością, na szczęście Michał Głowiński nie należy do tej grupy – mimo wyrafinowania jego proza wydaje się bezpretensjonalna.
więcej Pokaż mimo toOsią opowiadań są epizody, ale właśnie dzięki stylowi autora nabierają gęstości i wagi. Historie o wojennej kaszance, zabójczym chlebie czy tytułowej filiżance długo nie pozwalają...
Dawno, dawno temu miałam okazję jako wolny słuchacz uczestniczyć w zajęciach interpretacji tekstu prowadzonych przez prof. Michała Głowińskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Analityczny umysł profesora, wyczulenie na znaczenie i emocjonalne nacechowanie słów były dla studentów jak wędrówka przez zaczarowany, ciemny las. Proste zdania okazywały się nagle tajnymi przejściami. Analityczny umysł Profesora i żywa ciekawość jak „to jest zrobione“ łączył się z jego wielką wrażliwościa na słowo i wrażliwością w ogóle. Dlatego z wielką rezerwą podeszłam do jego opowiadań. Czy jego nadświadomość literacka pozwoliła mu na uwolnienie własnej wyobraźni? „Carska filiżanka“ zaczyna się powolnym wprowadzeniem w schyłek... świat spowalnia, a raczej to stary człowiek spowalnia, wszystkie czynności wydłużają się w czasie, potrzeba odpoczynku pojawia się po najbanalniejszych nawet czynnościach. I taka też jest ta proza, niespieszna, z długimi frazami, skupiająca się na drobiazgach, które w obliczu uciekającej pamięci nabierają szczególnego znaczenia. Te opowiadania to drobiazgi wyłaskane z pamięci, zaledwie fragmenty wspomnień, jakieś okruchy, jakieś postacie, których kontury domalowuje wyobraźnia. Jest coś niezmiernie przejmującego w tym sposobie opowiadania. Jakby coś nam umykało, jakbyśmy za wszelką cenę chcieli coś przy sobie zatrzymać... Z każdym opowiadaniem Autor młodnieje, z każdą wywabioną z pamięci historią otrzasa się z czasu jak pies z wody po wyjściu z rzeki, a jego opowiadania nabierają werwy. Nie ma co, udał się Profesorowi literacki majstersztyk. Opowiadania, których tematem wcale nie są opowiadane historie, lecz siegają głębiej, układają się w większą opowieść o mechanizmach pamięci i chwytaniu się wspomnień jak szalupy ratunkowej. Dla mnie bardzo wzruszająca i intymna lektura!
Dawno, dawno temu miałam okazję jako wolny słuchacz uczestniczyć w zajęciach interpretacji tekstu prowadzonych przez prof. Michała Głowińskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Analityczny umysł profesora, wyczulenie na znaczenie i emocjonalne nacechowanie słów były dla studentów jak wędrówka przez zaczarowany, ciemny las. Proste zdania okazywały się nagle tajnymi przejściami....
więcej Pokaż mimo to