Literacki almanach alkoholowy
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Wydawnictwo:
- słowo/obraz terytoria
- Data wydania:
- 2016-05-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-05-16
- Liczba stron:
- 384
- Czas czytania
- 6 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788374533935
- Tagi:
- erudycja humor książka popularnonaukowa kultura literatura literatura popularnonaukowa pisarz sztuka
Dobra literatura tak jak alkohol potrafi uzależnić i przenieść w odmienne stany świadomości. A gdyby tak obie rzeczy połączyć? Wtedy powstałaby mieszanka piorunująca, która zadowoli zarówno mola książkowego, jak i amatora napojów wyskokowych. Efektem takich alchemicznych poszukiwań jest Literacki almanach alkoholowy, będący kompendium wiedzy na temat alkoholowych gustów wybitnych pisarzy i stworzonych przez nich postaci. Jego lektura bywa zaskakująca, bo kto by pomyślał, że do książek pijackich można zaliczyć Anię z Zielonego Wzgórza, że Houellebecq nienawidzi polskich kelnerów, a Remarque nie pijał calvadosu! W almanachu, jak w dobrym koktajlu, liczą się proporcje. Poczucie humoru zmieszane zostało więc z erudycją literacką i odrobiną wiedzy kulinarnej, dając smakowite połączenie.
Na zdrowie!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Odczyt o roli alkoholi
Od wieków dwie rzeczy nie mogą się bez siebie obejść – alkohol i literatura. Wszystko tu się tapla w alkoholizmie, a pisarz jawi jako człek niegodny i z natury leniwy. Siedzi, nic nie robi i pije, bo pobudza to jego ego ku tak zwanej twórczości. I są to stada nierobów, nieuków i prestidigitatorów. Domeną ich jest tak zwane myślenie i picie, a raczej myślenie po pijaku. Poronione płody ich tak zwanej myśli oto literatura alkoholiczna. Powstało o tym dzieło – „Almanach literatury alkoholowej” Aleksandra Przybylskiego. Aby o tym dziele opowiedzieć, proponuję znaną z PRL-u formę odczytu w celu profilaktyki antyalkoholowej.
Odczyt swój podzielę w zgodzie z podziałem książki na piwo, wino, wódki, drinki.
Piwo
Pijak i kolega Hrabala – Egon Bondy - napisał taki wierszyk Dzisiaj wypiłem kilka piw, więc mnie nie chwyci żaden syf. Wskazał przy tym na dobrodziejstwa picia piwa i to jest metoda manipulacji alkoholowej najczęstsza. Hrabal pisze, że w czasach, gdy w miasteczku zatrzymał się czas piwo miało smak prawdziwej małmazji. Guinessa piją u Joyce'a w „Ulissesie” Sam Joyce o piciu napisał tak Jak se leje herbatę, to leje herbatę . A kiedy leje co inksze, to leję co inksze.
Hans Castorp pije porter w „Czarodziejskiej górze”, co ponoć dobrze mu robi na płuca a przynajmniej poprawia nastrój cierpiącemu na gruźlicę bohaterowi. Kolejna manipulacja to wmawianie czytelnikowi zdrowotnych właściwości alkoholi. Spaten Pils rozświetla ponure perspektywy i ohydę ludzkości w „Mdłościach” Sartre'a. Znani z wódki Rosjanie mają swoje piwo Żygulowskie, które stanowi bazę dla grożącego śmiercią drinka „Psia krew” z poematu „Moskwa -Pietuszki” Wienedikta Jerofiejewa.
Piwo żywieckie – to jemu poświęcił swe strofy poeta Rafał Wojaczek - Matka dobra jak piwo żywieckie czytamy i na naszych oczach dochodzi do profanacji, czyli kolejny grzech i źródło upadku. Hrabal np. porównuje pijaków do aniołów, a knajpę do nieba, gdzie dochodzi do zbawienia, czyli picia piwa. Piwo pilsner leje się u Hrabala a w zasadzie spada z mocą kaskady, co nie dziwi, gdy uświadomimy sobie, że ojciec autora był kierownikiem browaru i abstynentem, natomiast mamusia lubiła piwo i pije je w „Postrzyżynach” jak mleko. Poza tym piwne libacje Egona, Vladimira i Hrabala w mieszkaniu na Grobli w „Czułym barbarzyńcy”. No i słynny slalom Hrabala – kolejny grzech. Hrabal wzorując się na innym znanym opoju, czyli Hemingwayu, robił sobie powszednie święto i zamiast iść np. w poniedziałek czy środę do pracy, brał urlop i szedł do knajp i wykonywał tak zwany slalom po czeskich mordowniach, których dziś już nie ma.
Piwo określa mianem pracy Bukowski – poszedłem popracować nad sześciopakiem jest chyba najczęstszą frazą tego poety.
Wino
W starożytności pito na potęgę wino, Platon swe dzieło zatytułował „Uczta” i możemy się tylko domyślać, co tam się wyprawiało u tych filozofów greckich. U Petroniusza piją wino Falernum. U Szekspira piją Małmazję i jest to dodatkowo narzędzie zbrodni – złamane przykazanie piąte. Wino Ciudad Real jest ulubionym winem don Kichota i Sancho Pansy. Don Kichot pije mało, bo ma naturalną fazę i wino mu niepotrzebne. Sancho musi mu dorównać, żeby znieść fantazje błędnego rycerza, ergo - alkohol to szaleństwo. Gargantua i Pantagruel u Rabelego piją cięgiem i w ilościach zatrważających wino Hipokras, do tego pojawia się stwierdzenie, że wino to dobrze robi na żołądek. Porto z kolei to ulubione wino w klubie Pickwicka. Wina nie pije Hrabal, ale jego kumpel Bondy wymyślił wino z jeżyn w swojej powieści „Szaman”. W Polsce wino gościło na stołach sarmackich, pisze o tym Jędrzej Kitowicz, a ilości pitego trunku mogą zabić od samego czytania. Polskim literackim pijakiem numer jeden jest Onufry Zagłoba. Miód pitny był jednym z jego ulubionych trunków. Zresztą picie u Sienkiewicza jest normą a jeden z najlepszych opisów pijatyki mamy w „Potopie”, gdy Kmicic przyjeżdża do odziedziczonego po ojcu Oleńki Lubicza. Jest jeszcze gorzej, bo wino jest w literaturze pite nawet przez dzieci i to przez kogo, przez „ Anię z Zielonego wzgórza”, więc ta degradacja dotyczy także dzieci.
Bukowski pił białe schłodzone. Podobno namówiła go do tego młodsza od niego 40 lat Linda Lee, wydłużając jego życie o dobrych kilka lat, czym szczyciła się w wywiadach.
Wódki
Prawdziwy zabójca.
Absynt – połączenie alkoholu i narkotyków, ulubiony napój dekadentów, piją go na obrazach impresjonistów, dziś marna podróbka zielonego koloru. Chłopi rozpijani są arakiem u noblisty Reymonta. Od zwykłej okowity był lepszy, bo słodszy.
Nasza epopeja „Pan Tadeusz” mówi o wódce gdańskiej, ale pije się tutaj regularnie i z różnym skutkiem. Patrz zajazd.
Mezcal – mówi się zalać robaka. W przypadku mescalu ma to znaczenie dosłowne – mezcal, czyli zalanego robaka, pije bohater powieści „Pod wulkanem” Geofrey Firmin, notoryczny alkoholik, który zapija się w Meksyku.
Rosjanie. U Dostojewskiego pije się wódkę, ale i szampana, najlepszym przykładem Dymitr Karamazow, posądzony o zabicie ojca w pijackim szaleństwie. Prawda jest taka, że decydujący cios zadał Smierdiakow, który był abstynentem. Można tu przytoczyć słowa Baudleira, że człowiek , który pije tylko wodę, ma coś do ukrycia przed światem, ale to tylko część alkoholowej propagandy! U Bułhakowa mamy odpowiednio – spirytus (Małgorzata) i benzyna (Behemot).
Polacy - Hłasko, Himilsbach, Nowakowski, Tyrmand - w największym poważaniu mieli czystą polską zwykłą wódkę. Nie rozumiem fascynacji żołądkową gorzką przez Pilcha w „Pod mocnym aniołem”, ale do literatury światowej przeszła żubrówka, o której z atencją pisze William Maugham w „Na ostrzu brzytwy”.
Bukowski wódki nie pijał albo pijał jej mało. Pijał za to whisky.
Wóda prowadzi do szaleństwa, autodestrukcji, śmierci, seksu, rozpadu osobowości. Oto pożytki!
Drinki
O dziwo, tu przewodzi gin.
Biały anioł – wódka, gin, lód – „Śniadanie u Tiffany'ego.
Dzinasas – gin z sokiem ananasowym – Nabokov „Lolita”.
Gimlet – gin z sokiem z limonki u Chandlera w „Długim pożegnaniu”.
Gin (lubuski) and tonic – Witkowski „Drwal”.
Psi nos – gin z piwem, ale w „Klubie Pikwicka” Dickensa.
Tom Collins – dżin, sok z cytryny, cukier puder , woda gazowana „Buszujący w zbożu”.
Koktajl Mołotowa – gin, wódka, wino Lillet – James Bond.
Zielony specjalny – kokos, limonka, gin u Hemingwaya.
Gin martini – wyimaginowany drink w „ Lśnieniu” Kinga.
Futurystyczny gin zwycięstwa piją w „Roku 1984” Orwella.
Drinki, które zabijają od razu
Psia krew na bazie piwa Żigulowskiego– Jerofiejew.
Denaturat po fryzjersku Pilch.
Salicyl – Wojaczek.
Wino Duclos – tylko dla dorosłych, szczyt zwyrodnienia u markiza de Sade'a.
O wszystkich tych wynalazkach mówi w swym „Almanachu...” Aleksander Przybylski.
Dochodzimy do prostego wniosku – alkohol zabija, niszczy, dekonstruuje nasze ja. Dziękuję za uwagę i odsyłam do książki wydanej przez „Słowo, obraz, terytoria”.
Sławomir Domański
Książka na półkach
- 65
- 32
- 14
- 3
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Almanach Aleksandra Przybylskiego to znakomity przewodnik po wątkach alkoholowych w literaturze. To książka ładnie wydana, zręcznie ułożona, bezpretensjonalna, zabawna, poza tym gdzieniegdzie Autor ujawnia zupełnie niepoprawne politycznie poczucie humoru, co bardzo cenię. Polecam i zachęcam do lektury, zwłaszcza jeżeli ktoś potrzebuje literackich i alkoholowych inspiracji - w tym wypadku dzieło Przybylskiego może stać się ich nieocenionym źródłem.
Almanach Aleksandra Przybylskiego to znakomity przewodnik po wątkach alkoholowych w literaturze. To książka ładnie wydana, zręcznie ułożona, bezpretensjonalna, zabawna, poza tym gdzieniegdzie Autor ujawnia zupełnie niepoprawne politycznie poczucie humoru, co bardzo cenię. Polecam i zachęcam do lektury, zwłaszcza jeżeli ktoś potrzebuje literackich i alkoholowych inspiracji -...
więcej Pokaż mimo toTo nie jest książka, którą czyta się od deski do deski. Autor sugeruje lekturę chaotyczną, i w taki też sposób najlepiej wędruje się przez ten almanach. Jest to pełna uroku, ciekawostek, humoru i procentów pozycja obowiązkowa dla wielbicieli literatury, trunków oraz ich połączenia. Niezłe!
To nie jest książka, którą czyta się od deski do deski. Autor sugeruje lekturę chaotyczną, i w taki też sposób najlepiej wędruje się przez ten almanach. Jest to pełna uroku, ciekawostek, humoru i procentów pozycja obowiązkowa dla wielbicieli literatury, trunków oraz ich połączenia. Niezłe!
Pokaż mimo toChapeau bas dla wydawnictwa i autora za pomysł na „Literacki almanach alkoholowy”! Takiej książki po prostu jeszcze dotąd nie było. A przecież alkohol i literatura zawsze były ze sobą nierozerwalnie złączone. Dużym uproszczeniem i trywializmem wydaje mi się natomiast często spotykane, zwłaszcza wśród młodych ludzi pytanie: „co ten pisarz brał/ pił, gdy pisał, bo na trzeźwo na pewno by czegoś takiego nie wymyślił”. Książkę Aleksandra Przybylskiego czytałem nieśpiesznie, prawie 2 miesiące, stopniowo sobie dozując przyjemności wynikające z lektury. Przyjęcie zbyt dużej dawki naraz mogłoby się bowiem wiązać z konsekwencjami podobnymi, jak po nadużyciu niejednego z „bohaterów” tej książki. Poza tym – i to jedna z nielicznych, jeśli nie jedyna w ogóle wada „Almanachu…” – potrafi zrobić czytelnikowi tzw. „smaka”…
Jako niewątpliwy amator jednego i drugiego, sam kolekcjonuję i czytam książki pijackie (co potwierdza fakt, posiadania na LC specjalnej do tych celów półki – na dzień dzisiejszy 20 pozycji),jednak wiedza Aleksandra Przybylskiego (ur. 1986),budzi zachwyt i szacunek. Książka, jak sugeruje tytuł, jest almanachem, choć tak naprawdę można ją uważać za istną encyklopedię – literatury i alkoholu. W zależności od tego, czy bardziej lubujemy się w słowie pisanym, czy w zabutelkowanych procentach, możemy „Almanach…” czytać w dowolnej kolejności, poczynając od ulubionego pisarza lub trunku. Skonstruowana wokół prostej i oczywistej zasady pijackiej chronologii: piwo-wino-wódka, dodatkowo proponuje też koktajle, alkohole niepijane i nierozpoznane, jak również różnorakie remedia na przeklęty „the day after” i kilka alkoholowych gier towarzyskich.
Była to bardzo przyjemna lektura, bo nie dość, że zabawna, napisana z poczuciem humoru, to jeszcze niezwykle pouczająca – z wielką erudycją i niewątpliwie dającym się odczuć znawstwem… obu tematów. Sam, dzięki lekturze książki Aleksandra Przybylskiego wzbogaciłem swoją listę książek „must-have”. Jedną z nich, „Moscoviadę” Andruchowycza , przywołaną pod hasłem „cytrynówka” oceniłem niedawno, zapraszam do przeczytania tutaj: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/247916/moscoviada-powiesc-grozy/opinia/36257....
„Literacki almanach alkoholowy” powinien wykonać dobrą pracę u podstaw – może dzięki niemu osoby pijące zaczną więcej czytać, a osoby czytające – pić bardziej świadomie. Polecam z pełnym przekonaniem, dając 8 gwiazdek.
PS.: Na zupełnym marginesie, w ramach czepiania się na siłę – główny bohater powieści Hansa Fallady pt.: „Pijak” nazywał się ERWIN Sommer, a nie zaś Ernest, jak pisze autor na str. 366.
Chapeau bas dla wydawnictwa i autora za pomysł na „Literacki almanach alkoholowy”! Takiej książki po prostu jeszcze dotąd nie było. A przecież alkohol i literatura zawsze były ze sobą nierozerwalnie złączone. Dużym uproszczeniem i trywializmem wydaje mi się natomiast często spotykane, zwłaszcza wśród młodych ludzi pytanie: „co ten pisarz brał/ pił, gdy pisał, bo na trzeźwo...
więcej Pokaż mimo toAnia częstuje Dianę winem porzeczkowym. Behemot podaje Małgorzacie wódkę. Wino porzeczkowe jest dobre i mocne, wódka po prostu mocna. Behemot jest kotem. Ania jest z Zielonego Wzgórza. Lucy Montgomery wydaje powieść i staje się sławna. Mistrza i Małgorzatę czyta cały świat.
O sławnych i osławionych ze świata marzeń, baśni i rynsztoków. Możemy się tylko domyślać, czym dopingował się Tygrysek z Kubusia Puchatka, jednak większość informacji mamy podane na tacy. Sprawdził to Aleksander Przybylski w Literackim almanachu alkoholowym. Co się pije?
Ania częstuje Dianę winem porzeczkowym. Behemot podaje Małgorzacie wódkę. Wino porzeczkowe jest dobre i mocne, wódka po prostu mocna. Behemot jest kotem. Ania jest z Zielonego Wzgórza. Lucy Montgomery wydaje powieść i staje się sławna. Mistrza i Małgorzatę czyta cały świat.
więcej Pokaż mimo toO sławnych i osławionych ze świata marzeń, baśni i rynsztoków. Możemy się tylko domyślać, czym...
Aleksander Przybylski zbadał literaturę pod kątem trunków w niej spożywanych i stworzył niezwykle atrakcyjny (czego nie zapowiada okładka) Literacki almanach alkoholowy. Obok klasyków słynących z dobrego pióra i ze słabości do alkoholu (patrz: Hemingway, Bukowski, Jerofiejew, Iredyński, Pilch) zaprezentował wybory mniej oczywiste, zarówno jeśli chodzi o autorów, jak i przedmiot badań. To akurat uważam za główną zaletę tego wielce kształcącego dzieła.
I tak w rozdziale o wyrobach browarniczych znalazło się miejsce dla piwa świerkowego z Emmy Jane Austen, drozdowskiego z Syzyfowych prac Żeromskiego oraz dla Pilsnera z Postrzyżyn Hrabala. Bardziej nęcące wydają się wina - weźmy choćby słodkie Fondillon pijane w Rękopisie znalezionym w Saragossie, korzenny hipokras Rabelais'go czy pachnącą orzechami i suszonymi owocami małmazję z szekspirowskiego Ryszarda III. W kompendium nie mogło zabraknąć także pechowego wina porzeczkowego, którym Ania z Zielonego Wzgórza nieświadomie upiła swoją przyjaciółkę. Lista alkoholi jest długa, tymczasem przed nami jeszcze wódki i koktajle, napoje niepijalne oraz – uwaga – nieistniejące i nierozpoznawalne. Te ostatnie najczęściej pojawiają się w literaturze fantasy i science fiction, ale nawet Witkacy ma się czym pochwalić – wino Dżewe, mizalen, likiery z drzewa He-He do dzisiaj intrygują badaczy literatury.
Te wpisy byłyby raczej nudne, gdyby nie dodatki: każdemu cytatowi towarzyszy opis trunku uwzględniający jego pochodzenie, sposób podawania oraz skutki uboczne. Tymi ostatnimi nie musimy się na szczęście martwić, ponieważ autor zadbał o dobre samopoczucie czytelnika i sporządził listę remediów – od czekolady pana Pepysa po bardziej swojskie zsiadłe mleko Hłaski. A jeśli ktoś będzie już naprawdę zmęczony, zawsze pozostają do obejrzenia ilustracje – też kapitalne.;)
http://czytankianki.blogspot.com/2016/09/wodki-piwa-i-koktajle.html
Aleksander Przybylski zbadał literaturę pod kątem trunków w niej spożywanych i stworzył niezwykle atrakcyjny (czego nie zapowiada okładka) Literacki almanach alkoholowy. Obok klasyków słynących z dobrego pióra i ze słabości do alkoholu (patrz: Hemingway, Bukowski, Jerofiejew, Iredyński, Pilch) zaprezentował wybory mniej oczywiste, zarówno jeśli chodzi o autorów, jak i...
więcej Pokaż mimo to"„Dobra książka to rodzaj alkoholu – też idzie do głowy”, powiedziała Magdalena Samozwaniec. Cóż dopiero powiedzieć o książce, która za temat ma alkohol w literaturze? Wygląda na to, że taka pozycja uderza z podwójną siłą rażenia. Ale nie obawiajcie się kaca dzień po! Aleksander Przybylski w swoim „Literackim almanachu alkoholowym” wykonał kawał dobrej roboty. To nie jest sztywny, encyklopedyczny spis, to nie jest suchy zbiór faktów, bowiem publikacja skrzy się dowcipem – dowcipem może nieco knajpianym, ale jeśli przypomnimy sobie o czym traktuje Almanach, musimy dojść do wniosku, że jest on bardzo na miejscu."
Reszta opinii pod adresem: https://tanayahczyta.wordpress.com/2016/06/26/literacki-almanach-alkoholowy-a-przybylski/ :)
"„Dobra książka to rodzaj alkoholu – też idzie do głowy”, powiedziała Magdalena Samozwaniec. Cóż dopiero powiedzieć o książce, która za temat ma alkohol w literaturze? Wygląda na to, że taka pozycja uderza z podwójną siłą rażenia. Ale nie obawiajcie się kaca dzień po! Aleksander Przybylski w swoim „Literackim almanachu alkoholowym” wykonał kawał dobrej roboty. To nie jest...
więcej Pokaż mimo to