To jak połączenie piosenek Ed'a Sheerana i Lany del Rey. Jest czas, kiedy akcja książki pędzi tak szybko jak niejeden ścigacz, tak że nie możesz złapać tchu, a w środku czujesz miłe wibracje adrenaliny. Wchodzisz w to tak głęboko, że trudno ci wrócić z powrotem. Takie małe nawiązanie do Adama. Jednak, potem przychodzi taki moment, w którym wszystko powoli się zatrzymuje. Powoli twój puls się uspokaja, a rozwiane włosy nie wymykają się z kucyka. Krótka cisza przed burzą. Aż w pewnym momencie, czas się po prostu zatrzymuje, a miłe łaskotki w brzuchu zamieniają się w prawdziwy żar. I następuje eksplozja. Dosłownie rozpadasz się na części pierwsze, a potem się sklejasz i tak w kółko, dopóki akcja i towarzyszące jej emocje się uspokoją. Tak się ze mną działo, kiedy czytałam ,,Wiedźmę z lustra".
Miałam ok. roczną przerwę od tej serii i muszę przyznać, że byłam zaskoczona, kiedy tak łatwo udało mi się wrócić do tego świata. To było tak, jakby w ogóle nie było żadnej przerwy, jakby ostatnie 12 miesięcy mojego życia w ogóle nie istniały. Pamiętam, że z niecierpliwością czekałam na tą część i miałam wobec niej bardzo wysokie wymagania. I nie zawiodłam się. Po prostu cud miód malina i nawet ,,Mechaniczny książę", którego niedawno czytałam nie dorównał tej pozycji. Nie potrafię się precyzyjniej wysłowić, bo tak silne wrażenie na mnie wywołała. (Dobrze, że mam pod ręką czwórke, bo chyba bym nie przeżyła jakbym musiała znowu czekać.) To, co się zadziało w tym tomie, to coś pięknego, aż mam ochotę śpiewać. Jestem taka zakochana, w tej fabule, w bohaterach (zwłaszcza w jednym najbardziej❤ ), a przede wszystkim w tej magii, jaka z bije z tych stron. Do tego ta klimatyczna okładka, która jest po prostu przepiękna! W pewnym momencie naprawdę miałam wrażenie, że Cabeswater oplata mnie swoimi gałęziami, bo poczułam zapach lasu, jakbym tam była.
Polecam wszystkim bardzo gorąco i idę dorwać się do czwórki. Trochę mnie przeraża, że to ostatni tom! Ja nie chce😢

To jak połączenie piosenek Ed'a Sheerana i Lany del Rey. Jest czas, kiedy akcja książki pędzi tak szybko jak niejeden ścigacz, tak że nie możesz złapać tchu, a w środku czujesz miłe wibracje adrenaliny. Wchodzisz w to tak głęboko, że trudno ci wrócić z powrotem. Takie małe nawiązanie do Adama. Jednak, potem przychodzi taki moment, w którym wszystko powoli się zatrzymuje....