Myślałam sobie: eee nie warto, szkoda kasy, pewnie powtórka z bloga wykreowanego przez sztab stylistów. A tu miłe zaskoczenie. Książka (w swojej kategorii) jest naprawdę niezła! Zgodnie z tytułem bierzemy do ręki elementarz stylu, nie dowiecie się z niej co to haute couture w wykonaniu Huberta de Givenchy, ani co w najbliższym sezonie zaproponuje nam dom mody Hermes, czy co ubierze Anna Wintour na NYFW. Dowiecie się natomiast jak stworzyć absolutną bazę w swojej szafie, dzięki czemu nie wydacie ani masy pieniędzy, ani nie będziecie miały problemu codziennie przed wyjściem z domu. Kłopot "co ja mam na siebie włożyć", "nie mam się w co ubrać" naprawdę przestanie dla Was istnieć. Mam to szczęście, że nauczyłam się tego już jakiś czas temu i moja garderoba obfituje w klasykę, choć zdarza mi się zaszaleć (nie za często!) i kupić coś "wyjątkowego" (i nie mam tu na myśli stroju klauna). Bo kiedy opanuje się podstawy, to można wyglądać pięknie, schludnie, klasycznie, a jednocześnie wyjątkowo, a nie cyrkowo.

Myślałam sobie: eee nie warto, szkoda kasy, pewnie powtórka z bloga wykreowanego przez sztab stylistów. A tu miłe zaskoczenie. Książka (w swojej kategorii) jest naprawdę niezła! Zgodnie z tytułem bierzemy do ręki elementarz stylu, nie dowiecie się z niej co to haute couture w wykonaniu Huberta de Givenchy, ani co w najbliższym sezonie zaproponuje nam dom mody Hermes, czy co...