Kroniki Atopii
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- The Atopia Chronicles
- Wydawnictwo:
- Czwarta Strona
- Data wydania:
- 2015-05-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-05-06
- Data 1. wydania:
- 2014-01-07
- Liczba stron:
- 656
- Czas czytania
- 10 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379762712
- Tłumacz:
- Jędrzej Polak
- Tagi:
- antyutopia
- Inne
Książka nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii sci-fi.
Wyobraź sobie, że pracujesz wydajniej, nie chodząc tak często do pracy. Chcesz wrócić do formy? Twój nowy sobowtór zabierze cię na przebieżkę, gdy ty będziesz opalał się przy basenie. Wyglądaj jak chcesz, kiedy chcesz i gdzie chcesz – i żyj przy tym dłużej. Sam stwórz potrzebną ci rzeczywistość. Zapisz się od razu! Za darmo!
U schyłku XXI wieku świat dochodzi do siebie po Wojnach Pogodowych. Na Atopii, wyspie-raju, prowadzi się tajne testy nowej technologii, która daje ludziom możliwość kreowania alternatywnych rzeczywistości, idealnych światów, a także przenoszenia się do nich i zatracania w nich, podczas gdy ich sobowtór zajmuje się ich realnym ciałem.
Ale Atopia, która miała być ratunkiem dla ludzkości, staje się pułapką, w której nic nie jest do końca ani rzeczywiste, ani złudne. Ludzie tracą kontrolę nad technologią, którą stworzyli. Piękny sen zamienia się w koszmar.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Futurystyczna Atlantyda
Literatura science fiction od swego powstania stara się przewidzieć przyszłość ludzkości, stanowi też pewną projekcję naszych lęków. Od „Wehikułu Czasu” Wellsa, czyli socjalistycznej przypowieści o podziale ludzi przez ich zróżnicowanie klasowe, przez sztuczną inteligencję Assimova, po postatomowe bezdroża Dicka czy Glukhovskiego.
Z reguły to pisarz usiłuje spekulować nad dalszym rozwojem technologii i organizacji społecznej, a jego wizja ma mniejsze lub większe oparcie w nauce. „Kroniki Atopii" świetnie wpisują się we wspomniany wyżej trend, ale tym razem to naukowiec postanowił wziąć się za pisanie. Matthew Mather, z wykształcenia inżynier elektryk, w swojej karierze zawodowej maczał palce niemal w każdej działce nowych technologii, od prognozowania pogody, poprzez wpływanie na mózg za pomocą gier wideo aż po nanotechnologię. Swoje doświadczenia przekuwa w powieść o futurystycznej Atlantydzie.
Tytułowa Atopia przypomina platońską wyspę pod wieloma względami. Jest to niezależne państwo, choć nie na Atlantyku, a na Pacyfiku, między Kalifornią i Azją Południowo-Wschodnią. Zamieszkujący ją ludzie dalece wyprzedzają resztę świata pod względem bogactwa i rozwoju technologicznego. Kluczem do ich dominacji jest psis, system oparty na nanotechnologii wszczepianej do organizmu, który pozwala na błyskawiczną łączność z siecią. Sieć na Atopii to coś pomiędzy naszym internetem, rzeczywistością wirtualną i wielkim serwisem społecznościowym. Każdy obywatel Atopii ma dostęp do psis, a z nim do prokury, czyli własnej cyfrowej kopii. Umożliwia mu to modyfikację bodźców odbieranych z realnego świata (np. jesteś na imprezie w wirtualnym świecie, ale kontrolująca twoje ciało prokura w rzeczywistości wykonuje za ciebie nudne obowiązki). Ponadto może podzielić swój umysł na tzw. odłamki, a każdy z odłamków może kontrolować inne czynności, jeśli to coś prostego to nawet na poziomie podświadomym.
Jednak wszyscy wiemy jak skończyła Atlantyda. Także do Atopii zbliżają się gigantyczne huragany na niewidzianą wcześniej skalę. Dzieje się to w przeddzień udostępnienia psis reszcie świata. Pytanie czy ktoś próbuje to powstrzymać, a może to sama technologia wyrywa się spod kontroli?
Mather w swojej powieści dokonuje drobiazgowej analizy wpływu wirtualnej rzeczywistości i sztucznej inteligencji na społeczeństwo. To skrajnie hedonistyczna grupa, oderwana od rzeczywistości. Często sam czytelnik nie do końca wie gdzie kończy się świat wirtualny, a zaczyna realny. Ale czy można w ogóle mówić o granicach, jeśli oba światy tak bardzo się przenikają?
Dla Atopijczyków ich wirtualna rzeczywistość to często ta ważniejsza. Niektórzy decydują się tam na dzieci, zwane symulakami. Inni potrafią być prawdziwymi gwiazdami. Jeszcze inni nurzają się w substancjach psychoaktywnych i wirtualnym porno. Telenowele przestały być czymś, co się ogląda, teraz można je przeżywać. A podglądanie celebrytów wchodzi na nowy poziom, odkąd celebryci mogą wykreować zupełnie nową rzeczywistość, a ich fani dosłownie wejść w ich skórę, czyli za opłatą odbierać ich bodźce zmysłowe.
Jeśli dziś pokolenie telewizorów i radia jest zagubione w świecie tabletów i smartfonów, to zapewne pocieszy ich, że dzisiejsza młodzież również będzie miała podobne problemy. Przynajmniej według Mathera. Na Atopii ludność napływowa nie potrafi do tego stopnia korzystać z możliwości systemu co „dzieci psis”, którym nanotechnologię wszczepiono już w wieku kilku miesięcy. Pozwala im to robić rzeczy, których nawet twórcy psis nie przewidzieli. Ale czy dzięki temu stają się szczęśliwszymi ludźmi? A nawet czy w ogóle są ludźmi?
Wydawałoby się, że konieczność przedstawienia tak złożonego świata sprawi, że „Kroniki Atopii” ucierpią w warstwie fabularnej. Otóż nie. Fabuła nie jest może szczególnie nowatorska, ciekawy jest za to sposób jej przedstawienia. Najpierw oglądamy pięć rozgrywających się w tym samym czasie i często przenikających się historii, a następnie wiążący je ze sobą finał. Każda z tych części to pierwszoosobowa narracja innego bohatera.
Pierwszoosobowa narracja niemal zawsze jest subiektywna i podatna na błędy poznawcze bohatera, a Mather z radością z tego korzysta. Do samego końca czytelnik nie wie co jest prawdą, co iluzją, a co błędną interpretacją któregoś z bohaterów. Zwłaszcza że Atopijczycy żyjący w świecie złudzeń nie mają oporów, by kłamać sami przed sobą.
„Kroniki Atopii” to znakomite studium możliwej przyszłości ludzkości. Studium dość ponure, ale jednocześnie przypominające nam, że technologia jest tylko narzędziem. To człowiek decyduje jak ją wykorzystać.
Krzysztof Krzemień
Oceny
Książka na półkach
- 761
- 309
- 179
- 17
- 14
- 10
- 6
- 6
- 5
- 5
Cytaty
Czasem trzeba się zgubic, żeby móc się odnaleźć.
Opinia
Po tragicznych w skutkach Wojnach Pogodowych ludzie zapragnęli odseparować się od przykrych wspomnień, chcąc czym prędzej zapomnieć o kataklizmach, jakie na nich zsyłano. Dlatego też postanowiono przywołać do życia Atopię – położone między Kalifornią a Azją Południowo-Wschodnią futurystyczne miasto-wyspę, gdzie rozwijająca się w zastraszającym tempie nauka to wszystko umożliwiała. Tamtejszym naukowcom udało się opracować system oparty na nanotechnologii, pieszczotliwie nazywany psis, który pozwalał swojemu użytkownikowi na odseparowanie od własnego ciała. W tym celu każdy, kto otrzymał możliwość testowania tego gadżetu na własnej skórze, zyskiwał swojego sobowtóra. Dzięki temu, podczas przebywania w wyimaginowanej przez siebie alternatywnej rzeczywistości, wykreowany przez system przejmował pieczę nad ludzką skorupą, dbając o jej najważniejsze potrzeby. Także to udogodnienie pozwalało na rozwijanie się w wielu dziedzinach naukowych, przez co Atopijczycy górowali nad resztą świata.
Niestety nie zawsze wszystko idzie po myśli nawet największych umysłów. Pomiędzy niewinną zabawą a wypełnianiem obowiązków oraz udoskonalanie tego zacnego dzieła, następuje ogrom komplikacji, które ciągną za sobą nieprzyjemne konsekwencje. Psis, uznawany dotąd za dar od samego Boga, staje się prawie że przekleństwem, a każdy użytkownik tego systemu zaczyna odczuwać jego skutki. Rzeczywistość zaczyna mieszać się z wytworzonymi „techświatami”, a czający się między serwerami wrogowie są w stanie wykorzystać nawet najdrobniejsze błędy ofiar.
Czy Atopia nadal zasługuje na miano raju? A może ludzie przesadzili, nadając takie miano tej futurystycznej wyspie? I jak zareagują stwórcy, ponoć idealnego, systemu, nad którym sami zaczynają tracić kontrolę, kiedy niebezpieczeństwo zacznie czyhać również poza granicami ich cudownego miasta?
Dość często zdarza mi się marudzić z powodu nadmiaru obowiązków, jakie spadają mi niespodziewanie na głowę. Prawie że rozpaczam nad listą dodatkowych prac, nie wiedząc dokładnie, od czego zacząć. Wtedy pragnę uporać się z tym w ekspresowym tempie, aby zagwarantować sobie trochę czasu dla siebie. Jednakże w świecie wykreowanym przez Matthew Mathera stwierdzenie „Przecież się nie rozdwoję!” stałoby się obłudnym kłamstwem! Stworzona na miasto-wyspie technologia, potocznie zwana psis, pozwalała każdemu użytkownikowi na robienie kilku czynności równocześnie, choć jego ciało grzecznie wylegiwało się na łóżku lub grzało miejsce w fotelu. To niesamowite udogodnienie zyskiwało coraz to więcej zwolenników, choć przeciwników również nie ubywało. Ja sama czułam się zaintrygowana tym wszystkim i przez pewien moment pragnęłam odczuć taki „dar” na skórze, ale kiedy autor zaczął ukazywać coraz ciemniejsze zakamarki takiej potęgi... Nie powiem, miewałam ciary, a czyhające zewsząd pułapki przechodziły ludzkie pojęcie! Jednakże przeistaczająca się w wewnętrznego demona sytuacja jeszcze bardziej mnie nakręcała. Z ogromnym entuzjazmem starałam się zatracić w [Kronikach Atopii], chcąc chłonąć wiedzę niczym materiał tenisówek stykający się z ogromną kałużą. Tak, starałam, bo im głębiej wnikałam w ten świat, tym coraz ciężej pojmowałam zawartą tutaj terminologię. Z całkiem dobrze skonstruowanych opisów autor postanowił przeskoczyć na totalnie naukowy bełkot. Czułam się wtedy tak, jakby ktoś uderzał we mnie wiedzą, śmiejąc mi się w twarz, że muszę czytać jakiś fragment wielokrotnie, chociaż i tak nie zawsze to pomagało. Nawet krzyknięcie „Czy jest na sali tłumacz?” niewiele by dało. Dlatego też zacisnęłam zęby i liczyłam w duchu na to, że – w końcu – pan Mather zlituje się nade mną i wyciągnie pomocną dłoń. I nie przeliczyłam się. Dopiero prawie ostatnie dwieście stron (gdzie to tomiszcze zawiera ich ponad sześćset!) całkiem sporo mi wyjaśniło, ale i tak głowa pękała od nadmiaru terminów nie z tej ziemi. Ale nie tylko przez to potrzebowałam pewnej dawki medykamentów przeciwbólowych...
Ogrom „miałów” oraz „byłów” totalnie mnie zamurował! Chyba nie znalazłam strony, gdzie nie widnieje żadne z tych słów w wielu formach. Sama wielokrotnie przekształcałam sobie zdania z pomocą synonimów, bo nie potrafiłam już tego znieść. Także natknęłam się na wiele kwiatków, takich jak jedzenie „siadania” czy posiadanie brody pod samymi oczami. I teraz nie wiem, czy sam autor zawinił i tłumacz przetłumaczył dosłownie, co redaktorzy zaakceptowali czy jednak ci ostatni nie dostrzegli tak istotnych błędów. Tak czy siak, z tych właśnie powodów dosyć często odkładałam książkę na bok, bo nie dawałam rady czytać dalej. Potrzebowałam ogromnych przerw, by przetrawić to i lecieć dalej.
„Czasem trzeba się zgubić, by móc się odnaleźć”.
Kolejnym, aczkolwiek małym, minusem jest ogrom bohaterów, jacy zostali przedstawieni na kartach [Kronik Atopii]. Gubiłam się w plątaninie imion, próbując sobie przypomnieć, kto jest kim dla kogo i jaka jest jego rola w tym wszystkim. Specjalistka od reklamy Olympia Onassis, matka-stworzycielka wszystkiego Patricia Killiam, zatracający się w alternatywnych rzeczywistościach Bobby Baxter, przekładający pracę nad ukochaną i przyjaciół William McIntyre, uciekający od tysiąca zaplanowanych dla niego śmierci Vince Indigo... Można wymieniać i wymieniać! Na całe szczęście każda z tych osób przewijała się przez życie pozostałych, dzięki czemu z czasem udało mi się okiełznać tę jakże trudną wiedzę i stwierdzić, czyj styl bycia jest najbardziej przyswajalny. Nie powiem, każda z tych osób zrobiła na mnie jakieś wrażenie, ale to Bobby oraz Patricia – moim zdaniem – bili wszystkich o głowy, dzięki czemu chętniej zatracałam się w tym wyimaginowanym świecie. Bob okazał się doskonałym przykładem tego, jak współczesna technologia umiejętnie miesza w głowach, prawie robiąc z mózgu papkę. Wystarczyło tak niewiele, aby pozostał zniewolony przez psis, a co za tym idzie – więźniem własnego ciała. Natomiast Patricia zaimponowała mi swoimi „umiejętnymi” intrygami oraz chęcią odbudowania swojej pozycji, gdzie z dnia na dzień było coraz gorzej. To jeszcze nie koniec. Także pewien człowiek okazał się na tyle genialnym charakterem i jego kreacja totalnie mnie zauroczyła, ale nie chcę nikomu zdradzać, któż to taki, bo wtedy popsuję potencjalnym czytelnikom zabawę, a to nie jest wskazane!
Matthew Mather zaskoczył mnie swoją wiedzą oraz umiejętnym wykorzystaniem jej w [Kronikach Atopii], nadając tej książce ogromnej siły rażenia. Już od dawna nie zetknęłam się z tak mocno polegającym na technologii świecie, co mnie wbiło w siedzenie. Autor udowadnia, że posiadając rozległą wiedzę w danej dziedzinie można stworzyć coś naprawdę... skomplikowanego? Chyba inaczej tego nie ujmę. Niestety nie zawsze dawałam radę się tym cieszyć, o czym już wcześniej zdążyłam opowiedzieć. Tak, cały czas jestem zła za te formuły, przez które zwyczajny Kowalski czy nijaka Aleksandra, prowadząca bloga Bluszczowe Recenzje, poczują się gorsi i tacy niedokształceni w tej dziedzinie. A wystarczyło ociupinkę to uprościć i wytłumaczyć w bardziej przystępny sposób. Oj, zaczynam za wiele wymagać... Na szczęście nie potrzeba mojego zrzędzenia przy przyziemnych sprawach, które też zostały poruszone przez pana Mathera. Pomimo zaawansowanej technologii, ludzie nadal musieli zmierzyć się z uczuciami, intrygami oraz wszędobylskimi tajemnicami, które nieraz potrafiły zmieść mnie z podłogi. Podobało mi się to, bez dwóch zdań!
Podsumowując:
Jeżeli kiedykolwiek zapragnęłabym zacząć handlować „byłami” i „miałami” zaistniałymi na kartach [Kronik Atopii], to po wyprzedaniu wszystkich tych słów bez wątpienia stałabym się bardzo, ale to bardzo bogata. Co nie zmienia faktu, że ta książka daje wiele do myślenia pod kątem zniewalającej nas technologii, która już i tak trzyma nas mocno w zmechanizowanych łapach. Dlatego też, jeżeli czujecie się na siłach i spore błędy plus nieprzystępne dla zwyczajnego umysłu kwestie nie są wam straszne, śmiało odkryjcie, co nas może czekać w przyszłości! Tylko ostrzegam – nie odpowiadam za wszelkie zniszczenia, kiedy ewentualnie postanowicie rzucać w nerwach tą książką po pokoju!
Po tragicznych w skutkach Wojnach Pogodowych ludzie zapragnęli odseparować się od przykrych wspomnień, chcąc czym prędzej zapomnieć o kataklizmach, jakie na nich zsyłano. Dlatego też postanowiono przywołać do życia Atopię – położone między Kalifornią a Azją Południowo-Wschodnią futurystyczne miasto-wyspę, gdzie rozwijająca się w zastraszającym tempie nauka to wszystko...
więcej Pokaż mimo to