Było o ptakach, teraz pora na owady, a właściwie m.in. ogromne ćmy. Sympatyczna to bajeczka.

Było o ptakach, teraz pora na owady, a właściwie m.in. ogromne ćmy. Sympatyczna to bajeczka.

Jako miłośnik doktora Dolittle nie mogę nie polecić tej książki. Należy do moich ulubionych, bo akcja dzieje się w Puddleby, jednym z bohaterów jest Tomek Stubbins, a sporą część powieści zajmują opowiadania zwierząt. Może to wszystko razem jest naiwne i staroświeckie, ale ja nadal wracam do książek Lofftinga z sympatią i sentymentem.

Jako miłośnik doktora Dolittle nie mogę nie polecić tej książki. Należy do moich ulubionych, bo akcja dzieje się w Puddleby, jednym z bohaterów jest Tomek Stubbins, a sporą część powieści zajmują opowiadania zwierząt. Może to wszystko razem jest naiwne i staroświeckie, ale ja nadal wracam do książek Lofftinga z sympatią i sentymentem.

Długo zbierałam się na jej przeczytanie, nie byłam ją zaciekawiona ale kiedy wreszcie ją przeczytałam okazała się bardzo ciekawa i fajna.

Długo zbierałam się na jej przeczytanie, nie byłam ją zaciekawiona ale kiedy wreszcie ją przeczytałam okazała się bardzo ciekawa i fajna.

Przegadane, pełne waty i trudnych sformułowań. W marketingu by powiedzieli że to dla dorosłych to to nie jest ze względu na treść ani dla dzieci nie za bardzo ze względu na formę. No nic. Bohater-legenda, więc warto przemęczyć jeszcze z jeden tom.

Przegadane, pełne waty i trudnych sformułowań. W marketingu by powiedzieli że to dla dorosłych to to nie jest ze względu na treść ani dla dzieci nie za bardzo ze względu na formę. No nic. Bohater-legenda, więc warto przemęczyć jeszcze z jeden tom.

Od dziecka pałałam miłością do zwierząt i tym samym zaraziłam swoje dzieci. Książka o rewelacyjnym weterynarzu (później o jego córce) jest po prostu kwintesencją wszelkich cnót jeśli chodzi o podejście do zwierząt no i relacje między nimi. Ktoś kto rozumie mowę zwierząt jest przecież nierzeczywisty ale ilu z nas chciało choć raz wiedzieć co też nasze pupile miały by nam do powiedzenia? :)
Polecam

Od dziecka pałałam miłością do zwierząt i tym samym zaraziłam swoje dzieci. Książka o rewelacyjnym weterynarzu (później o jego córce) jest po prostu kwintesencją wszelkich cnót jeśli chodzi o podejście do zwierząt no i relacje między nimi. Ktoś kto rozumie mowę zwierząt jest przecież nierzeczywisty ale ilu z nas chciało choć raz wiedzieć co też nasze pupile miały by nam do...

Im dalej tym nudniej... Szkoda.

Im dalej tym nudniej... Szkoda.

Polecam tą książkę dla wszystkich którzy kochają zwierzęta .

Polecam tą książkę dla wszystkich którzy kochają zwierzęta .

Sam pomysł na książkę i bohatera w postaci dr Dolittle jest świetny. Jednak książka, która ma być przecież tą dla dzieci - nie za dobrze napisana. Albo pewnie jak zwykle źle przetłumaczona. Moja bratanica, która idzie do szkoły co chwilę przerywała mi czytanie i dopytywała się co znaczą poszczególne słowa użyte do opisania historii. A przecież to ma być książka dla dzieci! Łatwo zastąpić słowa trudne dla nich np. "mniemać" (i weź wytłumacz dziecku co to znaczy),czymś łatwiejszym. Dlatego książka nie spełnia swojej roli. Poprosimy innego tłumacza ;p

Sam pomysł na książkę i bohatera w postaci dr Dolittle jest świetny. Jednak książka, która ma być przecież tą dla dzieci - nie za dobrze napisana. Albo pewnie jak zwykle źle przetłumaczona. Moja bratanica, która idzie do szkoły co chwilę przerywała mi czytanie i dopytywała się co znaczą poszczególne słowa użyte do opisania historii. A przecież to ma być książka dla dzieci!...

Był taki czas w moim życiu, gdy namiętnie pasjonowałam się literaturą dziecięcą. Był to oczywiście czas mojego dzieciństwa. Wówczas każdą wolną chwilę poświęcałam na zadręczanie mojej mamy prośbą, by mi choć przez chwilę coś ciekawego poczytała. Robiła to oczywiście z największą przyjemnością, gdyż do entuzjastów czytania sama wówczas (i nie zmieniło się to do teraz) należała. Odkładała na potem aktualne zajęcie i przenosiła mnie w bajkowy zazwyczaj świat. Czytała mi w domu przed zaśnięciem, czytała w drodze do przedszkola czy podstawówki a rytmiczne uderzenia kół pociągu, którym wówczas jechałyśmy, na zawsze wpisywały się w mój dziecięcy, baśniowy świat.

http://www.skrawkimoichmysli.pl/2014/06/najwieksza-podroz-doktora-dolittle-hugh.html

Był taki czas w moim życiu, gdy namiętnie pasjonowałam się literaturą dziecięcą. Był to oczywiście czas mojego dzieciństwa. Wówczas każdą wolną chwilę poświęcałam na zadręczanie mojej mamy prośbą, by mi choć przez chwilę coś ciekawego poczytała. Robiła to oczywiście z największą przyjemnością, gdyż do entuzjastów czytania sama wówczas (i nie zmieniło się to do teraz)...