Żywe powietrze. Nowele

Okładka książki Żywe powietrze. Nowele Jerzy Sosnkowski
Okładka książki Żywe powietrze. Nowele
Jerzy Sosnkowski Wydawnictwo: Seria: Biblioteka Dzieł Wyborowych: Seria II literatura piękna
171 str. 2 godz. 51 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Biblioteka Dzieł Wyborowych: Seria II
Wydawnictwo:
Data wydania:
1926-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1926-01-01
Liczba stron:
171
Czas czytania
2 godz. 51 min.
Język:
polski
Tagi:
zbiór opowiadań
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
313
141

Na półkach:

Wszystkie opowiadania, bez wyjątku (a jest ich ledwie pięć),zahaczają o tematykę lotniczą, gdzie część akcji dzieje się właśnie w powietrzu. Te ukierunkowanie wyszło autorowi na dobre, dzięki czemu powstał zbiór spójnych historii. Ograniczona przestrzeń kabiny aeroplanu, w kontraście do bezkresu powietrza tworzy ciekawy krajobraz, na tle którego opowieści grozy zyskują dodatkowego smaczku. Sosnkowski doskonale o tym wie i wykorzystuje tę wiedzę z premedytacją.

Ciekawa rzecz: na końcu książki wydawca zawarł taką oto notkę:

.
Niestety, mimo poszukiwań, nie udało mi się odnaleźć śladów tejże powieści, najprawdopodobniej więc z jakiegoś powodu nie została wydana. A szkoda.

Krótki przegląd zawartości:

"Żywe powietrze"

Tytułowe, najdłuższe opowiadanie. Zmęczony miejskim życiem Raul spotyka starego znajomego, Oppenheimera (!). Przybywa do jego willi, poznaje żonę Heddę a także goszczącego u Oppenheimerów profesora Nunberga. Wkrótce okazuje się, że pan domu nieustannie podróżuje w interesach, a jego nieobecność zbliża do siebie Raula i Heddę. W dziwny sposób zachowuje się Nunberg, przesadnie unikając ich towarzystwa. Gdy w końcu Raul zabiera Heddę do samolotu („aeroplanu”, jak to się wtedy mówiło),ich radość i ekstaza szybko przemienia się w strach i niepokój… Nowelka jest momentami nabrzmiała od lania wody, jak purchawka przed pęknięciem. I choć rozkręca się niemiłosiernie powoli, i choć postacie naszkicowane są w prosty sposób (Nunberg, Hedda),finał w zupełności rekompensuje wcześniejsze dłużyzny. Jest dobrze!

"Uśmiech lodowców"

Według mnie to drugie najlepsze opowiadanie w zbiorku. Pogrążony w smutku i apatii bohater, zgłasza się na ochotnika do wyprawy Australijczyka George’a Wilkinsa na biegun (Wilkins to postać autentyczna, choć nieco zapomniana. W 1926 roku faktycznie organizował ekspedycję arktyczną). Najpierw odbyć się miały loty testowe, bohater jedzie więc na północ, gdzie wśród śnieżnej pustki i bezkresu dołącza do innych ochotników. Wkrótce zauważa, że wszyscy z nich ogarnięci są jakimś niewytłumaczalnym bezruchem i obojętnością. Czekają bezczynnie na dalsze instrukcje od Wilkinsa. Mijają tygodnie, a żadna depesza nie dociera do śmiałków. Tu dzieje się coś dziwnego… świetnie odmalowana atmosfera odosobnienia, czyhająca gdzieś groza potęgowana jest śnieżną pustką. Warto przeczytać!

"Telefon śmierci"

Historia przyjaźni dwóch chłopaków, historia ich kiełkującego uczucia do tej samej kobiety – 19-letniej Dolly, a zarazem historia o umysłowym obłąkaniu i tajemniczym telefonie, który zawsze między 2 a 4 w nocy, z podziwu godną regularnością, odzywa się w mieszkaniu Charlesa – jednego z bohaterów. Po podniesieniu słuchawki nie odzywa się nikt. Cisza. Charles wmawia sobie, że dzwoni sama śmierć. Czy to możliwe? Przyzwoita, choć absolutnie przewidywalna historia.

"Duch Białego Szczytu"

Najlepszy moment zbioru. Akcja trzyma w napięciu od początku do końca: zawody lotnicze, jedno z zadań to lot nad owianym złą sławą Białym Szczytem. Wylatuje jeden pilot po drugim, sami mistrzowie swego fachu. Mijają godziny, nie wraca żaden z nich… Świetna rzecz! I znowu powracają ulubione motywy Sosnkowskiego: apatia mieszkańców miasteczka, jakieś bezrefleksyjne pogodzenie się z losem…

"Nawet zima wyglądała tu inaczej niż gdziekolwiek. Uśmiechnięta, biała, błyszcząca, wybrylantowana ziemia tutaj była ołowiano-szara, odrętwiała. Od śniegów popielatych, wiało piwnicą, wiało wyraźnie niezdrowym morzem, i przejmującym chłodem trupa".

"Wrota raju"

Gdybym miał ocenić Jerzego Sosnkowskiego po tym, jak kończy, nie byłaby to wysoka ocena. Zdecydowanie najsłabsze opowiadanie pozostawił na koniec. Jedyne, które nie zawiera elementów grozy lub fantastyki – ale nie dlatego najsłabsze. Jest to przewidywalna, lotnicza przypowieść spod znaku „od pucybuta do milionera”, którą spokojnie można sobie darować.

Każde z czterech opowieści grozy (pomijam "Wrota raju") opisuje z grubsza te same wydarzenie, ale każde z nich robi to na swój unikatowy sposób. "Żywe powietrze" wprowadza zakamuflowany wątek romansowy, "Uśmiech lodowców" skupia się na opisach odosobnienia na arktycznym bezludziu i reakcji ludzkiej psychiki na taki stan rzeczy, "Telefon śmierci" opowiedziany jest z lekką ironią i niemal wyczuwalnym uśmiechem narratora, "Duch Białego Szczytu" to z kolei to najbardziej klasyczne z nich wszystkich, gdzie wszystkie elementy świetnie ze sobą współgrają, a idealna równowaga zostaje zachowana.

Jest to w gruncie rzeczy ciekawa zagrywka, choć wyszła Sosnkowskiemu chyba przypadkiem: podczas gdy współczesność nakazuje poświęcić każde opowiadanie innej historii, on krąży wciąż wokół tego samego tematu (celowo czy nie?). To, co się dzieje w przestworzach jest podobne, ale nigdy identyczne, świetnie też koresponduje z tytułem zbiorku.

Nie da się nie zauważyć, że bohaterowie Sosnkowskiego to często postacie pogrążone w apatii, bezradności i zniechęceniu. Mimo tego, iż sam był architektem, niektórzy z jego bohaterów to antyurbaniści, przytłoczeni miejskim gwarem i tłokiem. Kto wie, czy w tym wszystkim nie kryją się wątki autobiograficzne…

Jestem zaskoczony progresem autora, jaki dokonał się w stosunkowo krótkim czasie. "Żywe powietrze" trzyma w napięciu nawet po latach, unika tanich rozwiązań, a czytane po zmroku potrafi nastraszyć. Tak jak kolej u Grabińskiego, tak statki powietrzne u Sosnkowskiego okazują się mieć ogromny potencjał w generowaniu niepokoju i niepewności. To nie są przyziemne, tanie opowiastki; historie Sosnkowskiego szybują gdzieś wysoko w przestworzach i wraz ze swymi bohaterami, patrzą na nas z góry.

Pomachałem.

Wszystkie opowiadania, bez wyjątku (a jest ich ledwie pięć),zahaczają o tematykę lotniczą, gdzie część akcji dzieje się właśnie w powietrzu. Te ukierunkowanie wyszło autorowi na dobre, dzięki czemu powstał zbiór spójnych historii. Ograniczona przestrzeń kabiny aeroplanu, w kontraście do bezkresu powietrza tworzy ciekawy krajobraz, na tle którego opowieści grozy zyskują...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1982
82

Na półkach: ,

Kupiłem i zacząłem czytać "Żywe powietrze" trochę z poczucia obowiązku: dlatego, że autor zapomniany (chyba po wojnie zaszkodził mu brat-generał) i fantastyka (ale nie s-f!) lotnicza, kiedyś dawno czytałem też jego "Auto, ty i ja" (jakoś nie zrobiło wielkiego wrażenia, może jeszcze nie dojrzałem). Spodziewałem się, przyznaję to ze wstydem, mocno przestarzałej literatury, przywiędłego "kwiecistego" stylu. A tu miła niespodzianka! Nowele oczywiście mają ten delikatny, ale urokliwy pokład staroświeckiego kurzu - są jednak drapieżnie nowoczesne, tak jak były i będą drapieżnie nowoczesne obrazy ekspresjonistów, kubistów, futurystów, formistów, muzyka Gershwina. Gdyby kiedyś ktoś chciał wznowić "Żywe powietrze", to właśnie obrazy malarzy z pierwszej ćwierci XX wieku byłyby znakomitymi ilustracjami. Sosnkowski zresztą opisując subtelnie i przekonująco dziwne i straszne zjawiska oraz istoty zamieszkujące naszą atmosferę sam znakomicie szkicuje takie "obrazy". Nowele powstały w czasach gdy, latanie i lotnictwo było jeszcze przygodą, wyzwaniem, którego trudno zrozumieć nam w czasach podróży odrzutowymi tramwajami, gdzie niezbyt rozgarnięty tłum uważa za światowy szyk bicie brawa, gdy koła samolotu dotkną ziemi (pewnie nie wiedzą ile może się jeszcze zdarzyć podczas kołowania). Ten romantyzm latania jest więc szalenie staroświecki, ale też bardziej trzeźwy: nam się wydaje, że wiemy wszystko o atmosferze, kiedy potrafimy wymienić nazwy jej poszczególnych warstw, tymczasem Sosnkowski pokazuje, że otacza nas Tajemnica. Wszędzie, nie tylko w powietrzu. No i w nas samych też.

Kupiłem i zacząłem czytać "Żywe powietrze" trochę z poczucia obowiązku: dlatego, że autor zapomniany (chyba po wojnie zaszkodził mu brat-generał) i fantastyka (ale nie s-f!) lotnicza, kiedyś dawno czytałem też jego "Auto, ty i ja" (jakoś nie zrobiło wielkiego wrażenia, może jeszcze nie dojrzałem). Spodziewałem się, przyznaję to ze wstydem, mocno przestarzałej literatury,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    7
  • Przeczytane
    3
  • Posiadam
    2
  • Groza i niesamowitość
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Żywe powietrze. Nowele


Podobne książki

Przeczytaj także