Ta powieść to zdecydowanie coś dla tych fanek Greya, których nie kręciło dawanie klapsów.
Motyw grzecznej dziewczynki z dobrego domu oraz niegrzecznego chłopca jest niesamowicie ograny, ale wciąż mógłby być chwytliwy, więc nie znając żadnych opinii na temat tej książki, pomyślałam, czemu nie?
Przeczytałam i kolejny tom i pewnie przeczytam wszystkie następne, bo przyznam się do jednego: jestem strasznie ciekawa do jakiej patologii jeszcze autorka dojdzie i ileż też nieszczęsna bohaterka jeszcze zniesie od swojej wielkiej miłości.

Hardin i Tessa to klasyczny przykład wybitnie toksycznej relacji składającej się z ogromnej namiętności dwóch zupełnie różnych osób, z których jedna jest niestety, totalnie popaprana. Tessa to druga Anastacia, tylko jeszcze głupsza, bo chociaż Christian był obsesyjnie kontrolującym świrem lubiącym klapsy, to jednak poprawiło mu się dość szybko. Hardinowi się nie poprawia. Deklaracje płomiennej miłości i sceny gorącego seksu przeplatają się z pijaństwem, bójkami i ranieniem ukochanej na mnóstwo sposobów. Było mi strasznie żal Tessy przez jakieś 2/3 książki, ale powoli traciłam do niej cierpliwość - ile można? Okazuje się, że dłuuuuuugo.
Z jednej strony plus dla autorki za realizm - nie ma tu wielkiej miłości, która błyskawicznie leczy wszystkie rany psychiczne bohatera. Hardin jest zepsuty, niemoralny, agresywny, niesamowicie chamski i Tessa swoją miłością nie potrafi go uleczyć ot tak, na pstryknięcie palcem jak Ana Christiana. Czytałam to jednak z autentycznym uczuciem smutku - bo a) wiem dobrze, że takie chore związki jak najbardziej się zdarzają, b) mnóstwo nastolatek czytając to wzdycha i marzy o takim Hardinie zamiast wyciągać zupełnie inne wnioski.

Ta powieść to zdecydowanie coś dla tych fanek Greya, których nie kręciło dawanie klapsów.
Motyw grzecznej dziewczynki z dobrego domu oraz niegrzecznego chłopca jest niesamowicie ograny, ale wciąż mógłby być chwytliwy, więc nie znając żadnych opinii na temat tej książki, pomyślałam, czemu nie?
Przeczytałam i kolejny tom i pewnie przeczytam wszystkie następne, bo przyznam się...