rozwińzwiń

Wasserpolacken. Relacja Polaka w służbie Wehrmachtu

Okładka książki Wasserpolacken. Relacja Polaka w służbie Wehrmachtu Joachim Ceraficki
Okładka książki Wasserpolacken. Relacja Polaka w służbie Wehrmachtu
Joachim Ceraficki Wydawnictwo: Ośrodek KARTA biografia, autobiografia, pamiętnik
230 str. 3 godz. 50 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Ośrodek KARTA
Data wydania:
2014-10-08
Data 1. wyd. pol.:
2014-10-08
Liczba stron:
230
Czas czytania
3 godz. 50 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364476167
Tagi:
II wojna światowa volksdeutsch
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
144 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
152
83

Na półkach:

Autor to chodzący anioł - wiedząc o rzeziach na Wołyniu pomaga Ukraińcom, uważa Niemców za kumpli (mimo wiedzy o PW i wcześniejszych zbrodniach) i nie czuje do nich niechęci ... ba nawet rannemu sowieckiemu żołnierzowi pomógł. Nawet rzadko strzela będąc na froncie xd

Autor to chodzący anioł - wiedząc o rzeziach na Wołyniu pomaga Ukraińcom, uważa Niemców za kumpli (mimo wiedzy o PW i wcześniejszych zbrodniach) i nie czuje do nich niechęci ... ba nawet rannemu sowieckiemu żołnierzowi pomógł. Nawet rzadko strzela będąc na froncie xd

Pokaż mimo to

avatar
65
63

Na półkach:

Myślałam, że treść ta będzie obejmować w większości tematy zaciętych walk czy może ciekawe kontrowersyjne wydarzenia. Temat Polaków w Wehrmachcie jest przemilczany, więc takie spisane wspomnienia są dla zainteresowanych źródłem wiedzy. Po części można sobie wyobrazić ich funkcjonowanie w Wehrmachcie, ale to jest według mnie za mało. Autor chyba zapamiętał więcej i mógłby dołożyć nieco ważniejszych informacji zamiast przygód z kobietami...

Myślałam, że treść ta będzie obejmować w większości tematy zaciętych walk czy może ciekawe kontrowersyjne wydarzenia. Temat Polaków w Wehrmachcie jest przemilczany, więc takie spisane wspomnienia są dla zainteresowanych źródłem wiedzy. Po części można sobie wyobrazić ich funkcjonowanie w Wehrmachcie, ale to jest według mnie za mało. Autor chyba zapamiętał więcej i mógłby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1058
684

Na półkach: , , , ,

Miałam tu na start nieco wyższe oczekiwania, ale całościowo nie było źle (choć rewelacyjnie też nie ;) ). "Wasserpolacken" to wspomnienia młodego Polaka urodzonego w Grudziądzu, czyli na terenie Prus Zachodnich. W wyniku niekorzystnego dla Niemców przebiegu wojny rozszerzono Volkslistę i rodzina autora ze względu na to pochodzenie została wpisana do trzeciej kategorii. Z czasem Ceraficki - tak jak wielu innych polskich mężczyzn z tych okolic - otrzymał wezwanie do Wehrmachtu i nie mógł odmówić bez tragicznych konsekwencji dla swoich bliskich. Takich jak on było kilkaset tysięcy, a polska historiografia o tym milczy - traktując wszystkich wpisanych na Volkslistę jednakowo, czyli jak zdrajców. Autor udowadnia, że wielu z nich w nazistowskim wojsku starało się po prostu przeżyć, a gdy była taka możliwość - bez narażania bliskich pozostałych pod okupacją - zdezerterować i przyłączyć się do polskich sił. Jest to ciekawa tematyka i warta zgłębienia, a czytanie o tych "rozwodnionych Polakach" z punktu widzenia jednego z nich, który odważył się podzielić wspomnieniami, jest niewątpliwie dodatkowo interesujące. Ale... Niestety, nie wszystko tu jest idealne. Jestem w stanie zrozumieć, że autor w trakcie wojny był młodym chłopakiem, nieinteresującym się polityką, dopóki ta polityka nie dotknęła bezpośrednio jego samego. Że jak każdemu młodemu człowiekowi chodziły mu po głowie romanse i imprezy, a wojnę po prostu chciał przeżyć. Jednak pisząc wspomnienia z perspektywy czasu, powinien wykazać się tu jakąś refleksją, analizą zarówno swojej własnej sytuacji, jak i dodać nieco więcej faktów o Polakach w Wehrmachcie. Tymczasem mało tu tego wszystkiego, wspomnienia naprawdę oscylują głównie wokół flirtowania z dziewczynami, rozmów z kolegami, jedzenia - jest ta wojna gdzieś w tle, ale wydaje się mieć ona dla Cerafickiego drugorzędne znaczenie... Styl pisarski też tutaj nie powala, ale ok, nie jest to książka historyczna tylko po prostu wspomnienia, które się czyta dość szybko, więc do przeżycia ;). W efekcie "Wasserpolacken" to książka, którą można przeczytać, by poznać osobistą perspektywę Polaka "wrzuconego" na Volkslistę i zaciągniętego do nazistowskiego wojska, ale zdecydowanie nie jest to obowiązkowa lektura w temacie II wojny ;).

Miałam tu na start nieco wyższe oczekiwania, ale całościowo nie było źle (choć rewelacyjnie też nie ;) ). "Wasserpolacken" to wspomnienia młodego Polaka urodzonego w Grudziądzu, czyli na terenie Prus Zachodnich. W wyniku niekorzystnego dla Niemców przebiegu wojny rozszerzono Volkslistę i rodzina autora ze względu na to pochodzenie została wpisana do trzeciej kategorii. Z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1087
195

Na półkach: ,

Książka ta jest wspomnieniem służby autora w szeregach Wehrmachtu i jest to istotny głos w sprawie przez lata przemilczanej i niewygodnej dla władz. Brakuje mi w tej książce tylko charakterystyki stosunków prawdziwych Niemców z kolegami frontowymi trzeciej kategorii. Między wierszami można przeczytać, że te stosunki były dobre, ale nie wiadomo, ile autor przemilczał. Ta książka to także ważny głos w obliczu budzenia się pośród Ślązaków i Pomorzan dziwnych sentymentów pro niemieckich, jak to źle było za Polski, a dobrze za Niemca, że polskie obozy koncentracyjne, że Śląsk nigdy nie był pod zaborem i inne tym podobne demagogiczne brednie, bo pokazuje ogarniętym amnezjom, że Niemcy stworzyli jeden z największych zbrodniczych systemów totalitarnych. No ale jaki eto ci Niemcy piękne budynki sto lat temu budowali i jak to Polacy je zeszpecili... No comments.

Książka ta jest wspomnieniem służby autora w szeregach Wehrmachtu i jest to istotny głos w sprawie przez lata przemilczanej i niewygodnej dla władz. Brakuje mi w tej książce tylko charakterystyki stosunków prawdziwych Niemców z kolegami frontowymi trzeciej kategorii. Między wierszami można przeczytać, że te stosunki były dobre, ale nie wiadomo, ile autor przemilczał. Ta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
133
132

Na półkach: ,

W czasie II wojny światowej w szeregach Wehrmachtu służyło więcej Polaków niż w strukturach Armii Krajowej. Nie mieli wyboru, bo trudno "wyborem" nazwać opcje jakie pozostawały w przypadku odmowy. "Wasserpolacken" to opowieść jednego z nich - wówczas młodego chłopaka z Grudziądza, przedwojennego harcerza z inteligenckiego domu, syna weterana wojny polsko-bolszewickiej. Nie jest to porywająca lektura, z dwóch powodów. Po pierwsze autor trafił do specyficznej jednostki, w której dodatkowo pełnił funkcję łącznościowca. Wojna jaką zapamiętał to przemarsze, przejazdy, ucieczki, brud, błoto, wszy, choroby, szpitale, dekowanie na tyłach ale też przygody na przepustach. Jeśli ktoś szuka krwistych opisów okopowej walki na saperki i bagnety to nie ten adres. Po drugie książka nie jest dziełem literata. Krótkie zdania, zdawkowe opisy, brak jakiejś głębszej refleksji albo i nawet zwykłego wyjaśnienia jakichś zaskakujących sytuacji (w jakimś stopniu rekompensuje to posłowie prof. Ryszarda Kaczmarka). Sucha relacja, przez to oczywiście tchnąca realizmem. Momentami mogąca wywołać małego "mindfucka" u ludzi znających wojenne realia z patriotycznych seriali nadawanych przez telewizję publiczną. Pomimo tych wad uważam jednak, że jest to książka ważna i potrzebna. Jest świadectwem losu jaki dotknął miliony Polaków zamieszkujących tereny włączone do Rzeszy, licząc w tym i samych przymusowych żołnierzy oraz ich rodziny. Pokazuje jak złożona i jak daleka od stereotypowo pojmowanej potrafiła być wojenna rzeczywistość. Nie uda się wyrobić sobie w głowie „pełnego obrazu”, bez poznawania takich historii.

W czasie II wojny światowej w szeregach Wehrmachtu służyło więcej Polaków niż w strukturach Armii Krajowej. Nie mieli wyboru, bo trudno "wyborem" nazwać opcje jakie pozostawały w przypadku odmowy. "Wasserpolacken" to opowieść jednego z nich - wówczas młodego chłopaka z Grudziądza, przedwojennego harcerza z inteligenckiego domu, syna weterana wojny polsko-bolszewickiej. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
503
123

Na półkach:

Porządna książka.
Autor skupia się przede wszystkim na przedstawieniu swych wojennych perypetii. Od oblężenia Warszawy w 1939 po koniec wojny.
Joachim Ceraficki trafił do Wehrmachtu na przełomie 1941/1942, po klęskach tegoż w ZSRR. Poznajemy tryb szkolenia, realia służby w batalionie karnym (szkolenie i walka na Krymie - Ceraficki był łącznościowcem),w jednostce ozdrowieńców (bardzo spokojna służba okupacyjna, unikanie walki). W 1944 znów Ukraina, łącznościowiec w dywizji "Lublin", a na końcu oddział zaopatrzeniowy i wreszcie dezercja.

Ciekawa, inna niż typowe opowieści frontowe, dość życiowa. Styl literacki przyjemny, nie męczy czytelnika.

Porządna książka.
Autor skupia się przede wszystkim na przedstawieniu swych wojennych perypetii. Od oblężenia Warszawy w 1939 po koniec wojny.
Joachim Ceraficki trafił do Wehrmachtu na przełomie 1941/1942, po klęskach tegoż w ZSRR. Poznajemy tryb szkolenia, realia służby w batalionie karnym (szkolenie i walka na Krymie - Ceraficki był łącznościowcem),w jednostce...

więcej Pokaż mimo to

avatar
39
38

Na półkach:

Autor już w swoim wstępie określa że "fakty niewiarygodne pominął"... Z tym że cały ten czas był nieprawdopodobnie niewiarygodny...

Autor już w swoim wstępie określa że "fakty niewiarygodne pominął"... Z tym że cały ten czas był nieprawdopodobnie niewiarygodny...

Pokaż mimo to

avatar
1753
1752

Na półkach:

Wasserpolacken!
To pogardliwa nazwa. Dla mnie określenie zupełnie nowe, które powinnam znać kilka lat temu, kiedy Jarosław Kaczyński czynił zarzut Donaldowi Tuskowi, że jego dziadek służył w Wehrmachcie. Teraz wiem, że żaden to zarzut, żaden argument w wojnie politycznej, a z premedytacją wykorzystywanie nieświadomości Polaków do rozgrywek o władzę. Takich „tuskowych dziadków” w przeszłości naszego kraju było, jak podaje autor posłowia prof. dr hab. Ryszard Kaczmarek, około 450 tysięcy. Polaków z dziada pradziada pochodzących z terenów wcielonych przez niemieckiego okupanta. Ten dziedziczony „grzech”, który waży na losach i karierze zawodowej kolejnych pokoleń moich rodaków do dzisiaj, ta książka zamienia na "dramat Polaków przymusowo powołanych do armii niemieckiej". Polskich autochtonów urodzonych na terenach zaboru pruskiego, a potem ich dzieci z Pomorza i Prus Zachodnich. Dla Niemców Wasserpolacken, czyli rozwodnionych Polaków należących do trzeciej niemieckiej grupy narodowościowej, którzy "byli zmuszani do podpisywania tak zwanej volks listy" – pisze autor wspomnień spisanych po 64 latach – pod karą śmierci lub zesłania do obozu koncentracyjnego. Zarówno powołanego do wojska mężczyzny, jak i jego najbliższych, w razie odmowy lub ucieczki. Po lekturze "Wrota piekieł: Ravensbrück" wiem, jak to przebiegało i że to twierdzenie nie jest usprawiedliwieniem na wyrost. Takim Wasserpolacken był autor tych wspomnień, którego w wieku 20 lat przymusowo wcielono do "bardzo specyficznego oddziału wojsk lądowych – jednostki specjalnego Batalionu 560". Jednostki karnej, do której trafiali żołnierze skazani wyrokiem sądu wojskowego. Autor pełnił w niej rolę radiotelegrafisty. Swoje wspomnienia podzielił na lata, które jednocześnie, wraz ze zdjęciami, otwierały kolejny rozdział opisywanego życia. Drogę autora jako cywila, a potem żołnierza, umiejscawiała geograficznie, umieszczona na dole strony, mapka.
Wojna, jaką zobaczyłam, była dla mnie daleko odbiegająca od obrazu tej, którą znałam do tej pory z relacji świadków ze strony polskiej ludności cywilnej, jak i żołnierzy polskich czy rosyjskich. I nie mam tu na myśli walk frontowych, bo one zawsze są takie same, niosąc śmierć, cierpienie i strach. Bez względu na to, po której stronie jest toczona. Zresztą autor nie rozpisywał się na ten temat szczodrze. Bardziej skupił się na frontowych realiach bytowych, szkoleniach i samym funkcjonowaniu w oddziale, które wprawiły mnie w lekkie osłupienie. Jednak Wydawca lojalnie mnie uprzedził w rozdziale "Od wydawcy", pisząc – "książka pokazuje sytuacje zaskakujące lub takie, które nie powinny dziwić, ale tak dalece odbiegają od stereotypowego wyobrażenia losu Polaka w czasie II wojny światowej, że wywołują konsternację". Być może sprawił to surowy, odtwórczy, faktograficzny, nieoceniający sposób narracji autora, który napisał – "W mojej opowieści niczego nie zmyśliłem. Fakty, które mogłyby wydawać się niewiarygodne – pominąłem". Ale także specyfika funkcjonowania armii niemieckiej opartej na ściśle przestrzeganym regulaminie przewidującym dla każdego żołnierza – używając współczesnej nomenklatury – pakiet socjalny. A i tak, pomimo tych pominięć, wiele faktów wydawało mi się absurdalnych i nieprawdopodobnych. Urlopy otrzymywane w trakcie działań wojennych, sanatoria dla poratowania zdrowia, przepustki do miast spędzanych na zabawie i podrywie dziewcząt, przepustki, by odwiedzić rodzinę w Grudziądzu czy wypady krajoznawcze. Dużo było tych obrazów przypominających sielankę wśród dobrych kolegów niż wojnę.
Dziwiłam się.
Sam autor, mając świadomość takiej mojej reakcji, pisał – "Czytelnicy mogą dziwić się, że ja, przymusowy żołnierz armii niemieckiej, wspominam członków naszego oddziału jako kolegów, a nawet przyjaciół. Łączyła nas jednak obawa przed śmiercią. Wiedzieliśmy, że szansą wyjścia z opresji była koleżeńska solidarność". Do tego dochodziło zupełnie inne wychowanie patriotyczne, jakie stosowano w byłym zaborze pruskim. Całkiem odmienne niż u Kresowian, u których liczyło się pochodzenie szlacheckie i honorowe zachowania obyczajowe. Patriotyzm Polaków z Pomorza opierał się na statusie majątkowym i zajmowanym stanowisku. Praca i rodzina były najważniejsze. To zupełnie inny obraz Polaka, którego nie znamy, a który został zdominowany przez Polaka „szlachcica” z sygnetem herbowym na palcu. "Uświadomienie sobie tych odmienności pomocne jest przy odpowiedzi na pytanie: „jak polscy chłopcy z Pomorza czy ze Śląska mogli sobie psychicznie poradzić z sytuacją przymusowego wcielenia do nieprzyjacielskiego wojska?” – zauważa Aleksandra Janiszewska, autorka noty "Od wydawcy". Autor radził sobie jak mógł wśród Szwabów, jak ich nazwał, by przeżyć i nie narazić swojej rodziny na niebezpieczeństwo. Świadomie wybrał funkcję radiotelegrafisty, by być z dala od walk bezpośrednich. W dogodnym momencie zdezerterował. Potem został żołnierzem wojska polskiego, ale piętno służby w Wehrmachcie pozostało. To dobrze, że autor zdecydował się na opublikowanie tych wspomnień, ponieważ to bardzo ważne świadectwo naszej historii. Konsekwentnie od powojnia przemilczanej aż do dzisiaj, a która miała miejsce i której nie się wyprzemy.
Było i tak z naszymi rodakami, jak opisuje autor.
Chciałabym, aby ta cząstka naszej dramatycznej przeszłości dotarła do jak największej liczby Polaków nie tylko dlatego, by poznali prawdę, ale również dlatego, by nie byli bezwolnymi marionetkami wykorzystywanymi w rozgrywkach politycznych.
Ja już do nich nie należę, a Wasserpolacken będzie mi się od tej pory kojarzyło z upodleniem i upokorzeniem tysięcy moich rodaków.
naostrzuksiazki.pl

Wasserpolacken!
To pogardliwa nazwa. Dla mnie określenie zupełnie nowe, które powinnam znać kilka lat temu, kiedy Jarosław Kaczyński czynił zarzut Donaldowi Tuskowi, że jego dziadek służył w Wehrmachcie. Teraz wiem, że żaden to zarzut, żaden argument w wojnie politycznej, a z premedytacją wykorzystywanie nieświadomości Polaków do rozgrywek o władzę. Takich „tuskowych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4
2

Na półkach:

Waznd potrzebna ksiazka

Waznd potrzebna ksiazka

Pokaż mimo to

avatar
1129
679

Na półkach: ,

Książka porusza ważny i mało znany temat, ale autor zamiast opisywać walki skupia się na żołnierzach

I ich bardzo przelotnych romansach, a strzelamy dwa razy.

Książka porusza ważny i mało znany temat, ale autor zamiast opisywać walki skupia się na żołnierzach

I ich bardzo przelotnych romansach, a strzelamy dwa razy.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    167
  • Chcę przeczytać
    144
  • Posiadam
    48
  • Historia
    9
  • 2019
    3
  • Teraz czytam
    3
  • 2014
    3
  • Ebooki
    3
  • Ebook
    3
  • 2016
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wasserpolacken. Relacja Polaka w służbie Wehrmachtu


Podobne książki

Przeczytaj także