Papier poświęcony na druk "Klary" można było wykorzystać w o wiele lepszy sposób... To chyba pierwsza książka, przy której żałuję, że na tym portalu nie ma oceny -1.

Jedna z najgorszych lektur, jaką miałam okazję czytać. Zasób słownictwa autorki jest zerowy. Aż zaznaczyłam stronę, by zacytować:
"- Jaki? Halo! Halo!
Trzask. Trzask. Trzask.
Zatem koniak. Kawa. Koniak. Zatem nic. Telefon.
- Wronka... Ojciec mi się śnił.
- Jaki ojciec? Pojebało cię?"

Na tym można skończyć lekturę. Składa się głównie z dialogów, które są paplaniną o niczym. Nie sądziłam, że istnieją powieści bez kompletnie żadnej wartości. Czytanie samo w sobie wzbogaca słownictwo, ale brnięcie przez pojedyncze słówka tworzące opis: "Ona. I on. Oboje. Razem. Tutaj. Koniak. Kapusta" to porażka.

Najgorszy jest humor. Żenujący w każdym tego słowa znaczeniu.
Rozdziały nie składają się w logiczny ciąg, to urywki z życia, w większości nudne, bezsensowne i głupawe, pisane trochę jak pod wpływem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miałyby mnie rozbawić. Ktokolwiek jest odpowiedzialny za napis z tyłu książki: "Żałuję, że to nie ja napisałam tę książkę!", musiał być chyba przekupiony.

Depresja? Alkoholizm? Poważne dylematy, zmuszające do myślenia?
Ta książka ma poziom bajki dla dzieci. Nie znalazłam tu nawet rysy czegoś, co można nazwać przemyśleniami. Nie jest to również odwzorowanie rzeczywistości. "Dowcipne puenty" to głównie "spierdalaj" albo "Mama mówi, że masz nasrane we łbie". Humorystyczne wstawki - nagle kot zaczyna gadać, a dżin wyskakuje z lampy. Miało być oryginalne, szkoda tylko, że w ogóle nie ma sensu i nie wnosi NICZEGO do treści. Żal mi straconego czasu, tego i że kupiłam coś tak kiepskiego.

Naprawdę, zniechęciłam się do polskiej prozy. Jeżeli takie coś ma być "rewelacyjnym debiutem" i olśnieniem, to chyba czas przerzucić się na filmy.

Papier poświęcony na druk "Klary" można było wykorzystać w o wiele lepszy sposób... To chyba pierwsza książka, przy której żałuję, że na tym portalu nie ma oceny -1.

Jedna z najgorszych lektur, jaką miałam okazję czytać. Zasób słownictwa autorki jest zerowy. Aż zaznaczyłam stronę, by zacytować:
"- Jaki? Halo! Halo!
Trzask. Trzask. Trzask.
Zatem koniak. Kawa. Koniak. Zatem...