Jessica Redmerski jest autorką wielowymiarową i w większości jej książki wpisują się w moje gusta i to niesamowicie wysoko, jednak "Song of the fireflies" do nich nie należy. Książka jest bardzo ciężka w odbiorze, w sumie sama nie wiem jakim cudem dotrwałam do końca, choć w ostatnich dwóch rozdziałach było mi wszystko jedno i dużo opuściłam. Główni bohaterowie ani odrobinę nie wzbudzili mojej sympatii, ale uwierzcie mi bardzo trudno polubić parę bez kręgosłupa moralnego. Do tego Brayelle jest wyjatkowo słabą osobowością i ogromnie irytującą. Nie do końca rozumiem jaki był morał tego co przeszli - że każdy, bez wzgledu na popełnione błędy zasługuje na miłość? Szczerze, wolałabym zupełnie inne zakończenie i mam wrażenie, że powieść byłaby bardziej doceniona, gdyby właśnie sytuacja, która miała miejsce nad stawem doszła do skutku. Nawet scena, która była obecna również w serii "Na krawędzi nigdy" nie była w stanie podnieść walorow czytelniczych. Przykro mi, ale ode mnie marne 5 gwiazdek, chociaż gratulacje dla Redmerski, że zdecydowała sie na dość trudnych bohaterów, ale tak czy siak nie wyszło.

Jessica Redmerski jest autorką wielowymiarową i w większości jej książki wpisują się w moje gusta i to niesamowicie wysoko, jednak "Song of the fireflies" do nich nie należy. Książka jest bardzo ciężka w odbiorze, w sumie sama nie wiem jakim cudem dotrwałam do końca, choć w ostatnich dwóch rozdziałach było mi wszystko jedno i dużo opuściłam. Główni bohaterowie ani odrobinę...