Jeśli Boga nie ma. O Bogu, diable, grzechu i innych zmartwieniach tak zwanej filozofii religii

Okładka książki Jeśli Boga nie ma. O Bogu, diable, grzechu i innych zmartwieniach tak zwanej filozofii religii Leszek Kołakowski
Okładka książki Jeśli Boga nie ma. O Bogu, diable, grzechu i innych zmartwieniach tak zwanej filozofii religii
Leszek Kołakowski Wydawnictwo: Aneks filozofia, etyka
50 str. 50 min.
Kategoria:
filozofia, etyka
Tytuł oryginału:
If there is no God...
Wydawnictwo:
Aneks
Data wydania:
1987-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1987-01-01
Liczba stron:
50
Czas czytania
50 min.
Język:
polski
ISBN:
0906601398
Tłumacz:
Tadeusz Baszniak, Maciej Panufnik
Tagi:
Filozofia filozofia religii teologia Bóg dobro zło
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
580
249

Na półkach:

"Społecznie ustalony kult rzeczywistości wiecznej: to sformułowanie jest chyba najbliższe temu, co mam na myśli, gdy mówię o religii" (12).

"koniecznym w tym znaczeniu, że żadne możliwości nie mogą w nim być ukryte (niezrealizowane),co znaczy, że jest on wszystkim, czym może być". "Bóg nie może być wolny w sensie urzeczywistniania możliwości i nie może być konieczny w sensie podlegania ograniczeniom z zewnątrz" (23-24).

"Bogu Leibniza, który nie będąc w żaden sposób ograniczony, nie może jednak czynić tego, co logicznie niemożliwe" , czyli etycznie wadliwe (choć nie złe w sensie religijnym).

"Zło jest nicością, privaito, brakiem tego, co być powinno' wszystko, co jest, jest dobre - w tym stopniu, w jakim jest, ponieważ byt pochodzi w całości od Boga" zło jest sprawą złej woli (36).

"Metafizyczna koncepcja przygodności zakłada nie tyle fizyczną nietrwałość świata jako całości. [...] Uważano za pewne od starożytności (zarówno Demokryt, jak Arystoteles dali temu świadectwo),że skończoność przestrzenna i czasowa są z konieczności związane, że zatem świat skończony nie mógłby być wiecznotrwały" (57).

"Samo pojęcie nieskończoności, jak utrzymywał Hobbes, jest czystą negacją" (58).

„Nie ma dowodów, które poczynając od ‘wszystkiego’ bądź ‘niczego’ wykazują, że ‘wszystko’, jakie znamy z doświadczenia, jest w gruncie rzeczy niczym, jeśli zakładamy, że jest wszystkim” (62).

"Historycznie rzecz biorąc, kartezjanizm stał się jednym ze źródeł współczesnego ateizmu" (62).

„Cokolwiek należy do przeszłości albo do przyszłości, nie istnieje na mocy definicji, chyba w pamięci albo antycypacji, a więc subiektywnie: tymczasem to, co teraźniejsze, przy bliższym zbadaniu kurczy się do nieuchwytnego punktu, który z definicji znika, gdy tylko usiłujemy go schwytać. Tym samym wszystko, co jest „w” czasie, nigdy nie „jest”; tego, co się zmienia, nie ma’ co jest, jest poza czasem; jeśli nie ma niczego poza czasem, to nic nie istnieje” (101).

"Skoro założyliśmy, że Byt jest Jednym, to świat wielości, różnorodność rzeczy i dusz, staje się niepojęty. [...] Indywidualność traktuje się, by tak rzec, jako patologię bytu, ontologiczne przekleństwo" (117).

"Jej treść istotną podejmuje imponująca heglowska panorama historycznej ontologii: dramat Bytu absolutnego, który - niezadowolony ze swej pustej samotożsamości - wyobcowuje się i poprzez zmagania i tragedie ludzkiej historii dojrzewa do absolutnej samoświadomości, na powrót asymiluje swe wytwory, i w końcu usuwa rozróżnienie podmiotu i przedmiotu bez szkody dla bogactwa form, które powstały w tym procesie" (122).

"Czy mamy do czynienia z dwiema zupełnie nie dającymi się pogodzić ideami: Boga-w-stawaniu-się w przeciwieństwie do Boga jako niezmiennego Absolutu?" (123).

"Nie ma żadnych transcendentalnie obowiązujących kryteriów sensowności ani też zniewalających powodów, by to, co sensowne, utożsamiać z tym, co empiryczne w sensie współczesnej nauki" (136).

"Jeśli człowiek, świadom swej przygodności we wszechświecie, rości sobie pretensje do bycia najwyższym prawodawcą w sprawach dobra i zła, to nie ma jakichkolwiek zniewalających podstaw, by mógł obdarzyć szacunkiem siebie lub cokolwiek innego , sama zaś idea godności, jeśli nie jest kaprysem fantazji , może być ufundowana jedynie na fundamencie niezniszczalnego Rozumu" (178).

"Społecznie ustalony kult rzeczywistości wiecznej: to sformułowanie jest chyba najbliższe temu, co mam na myśli, gdy mówię o religii" (12).

"koniecznym w tym znaczeniu, że żadne możliwości nie mogą w nim być ukryte (niezrealizowane),co znaczy, że jest on wszystkim, czym może być". "Bóg nie może być wolny w sensie urzeczywistniania możliwości i nie może być konieczny w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
262
25

Na półkach:

Ciężko mi wystawić inną ocenę - powiem tyle, że warto Leszka Kołakowskiego czytać. Niezwykle skomplikowana myśl przekazana w prosty sposób, fascynuje, zmusza do refleksji.

Ciężko mi wystawić inną ocenę - powiem tyle, że warto Leszka Kołakowskiego czytać. Niezwykle skomplikowana myśl przekazana w prosty sposób, fascynuje, zmusza do refleksji.

Pokaż mimo to

avatar
65
42

Na półkach:

Książka dobrze opisuje filozofię religii (głównie chrześcijaństwa) w sposób uczciwy, lecz nie dogmatyczny. Dla tych, dla których religia jest interesująca i ważna, ale przyjmują ją z indywidualnym sceptycyzmem. Dla tych, którzy niezależnie, jak odpowiadają w swoim życiu na pytanie o Boga, traktują to pytanie jako istotne i warte ciągłego zastanowienia.

Według Kołakowskiego spór między religią a laickością (z naukowym rozumieniem świata) jest nierozstrzygalny na gruncie teoretycznym: każda strona ma swoje argumenty, które działają tylko wtedy, jeśli przyjmie się założenia działające tylko "po tej stronie". Wysiłki intelektualne teologów, jak próba rozumowego pogodzenia faktu istnienia zła i cierpienia z dobrocią Boga, czy dowiedzenia Jego istnienia za pomocą logicznych "argumentów", ponoszą według autora porażkę. Porażkę ponoszą też racjonaliści próbujący udowodnić, że Boga nie ma, bo np. nauka daje skuteczniejsze odpowiedzi na niektóre pytania.

Widać u Kołakowskiego fascynację religiami wschodu oraz tymi nurtami w chrześcijaństwie, które są mniej intelektualne, jak mistycyzm.

Momentami tylko miałem wrażenie, że autor przeskakuje z tematu na temat bez uprzedzenia, a później wraca do poprzedniego. Mógłby trochę lepiej to ułożyć.

Książka dobrze opisuje filozofię religii (głównie chrześcijaństwa) w sposób uczciwy, lecz nie dogmatyczny. Dla tych, dla których religia jest interesująca i ważna, ale przyjmują ją z indywidualnym sceptycyzmem. Dla tych, którzy niezależnie, jak odpowiadają w swoim życiu na pytanie o Boga, traktują to pytanie jako istotne i warte ciągłego zastanowienia.

Według Kołakowskiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
172
100

Na półkach: , , , ,

Książka głęboka i trudna w odbiorze, jednak wypełniona specjalistyczną wiedzą na temat społecznie ustalonego kultu rzeczywistości wiecznej (jak autor nazywa religię).

Ogólnie rzecz biorąc, wiele trafnych spostrzeżeń i bardzo ciekawe ogólne przesłanie, odsłaniające że wskazanie "dowodów" potwierdzających tezę którejkolwiek ze wzajemnie zwalczających się stron: sceptyków i wierzących, jest właściwie tak samo (nie)możliwe. Ostatni rozdział przed konkluzją kończy się przypomnieniem, z dość dokładnym objaśnieniem słynnego "zakładu" Pascala, który jest odpowiednią rzeczą na którą należy zwrócić uwagę po zapoznaniu się z poprzedzającym go materiałem. Ogólnie rzecz biorąc nie trzeba uznawać realności Boga czy w ogóle bytów poza poznaniem empirycznym, aby stwierdzić że mając na względzie zdrowy rozsądek i logikę możemy wykazać wyższość jednych wyznań nad drugimi. Wtedy właśnie wspomniany zakład będzie miał możliwość dotarcia głębiej do świadomości odbiorcy, gdyż w przypadku zatwardziałego ateisty (wierzącego że Boga nie ma),"zakład" zostanie potraktowany z uwagą równej tej jaką poświęcamy losowej chmurze na niebie.

Ostatecznie, uważam że książek tej rangi nie należy zostawiać w biblioteczce po jednym przeczytaniu. Kołakowski pisząc zdaje się być częściowo po stronie sceptyków jak i wierzących, częstokroć kwestionując argumenty obydwu opcji. Jednak po którejś się opowiada. Po której? Chyba nie jest to trudne do rozpoznania.
Nie jest to ani książka napisana przez konwertytę ani apostatę. Po prostu, filozof o religii, najbardziej obiektywnie jak to możliwe.

PS: Tytuł (lub raczej podtytuł) przyciągnął mnie również dzięki zawartym w nim słowu "diable", gdyż zawsze ciekawił mnie pogląd sceptyków na jego temat. Tymczasem w książce jest on ledwie wspomniany, co było niewielkim, aczkolwiek jednak było, rozczarowaniem.

Książka głęboka i trudna w odbiorze, jednak wypełniona specjalistyczną wiedzą na temat społecznie ustalonego kultu rzeczywistości wiecznej (jak autor nazywa religię).

Ogólnie rzecz biorąc, wiele trafnych spostrzeżeń i bardzo ciekawe ogólne przesłanie, odsłaniające że wskazanie "dowodów" potwierdzających tezę którejkolwiek ze wzajemnie zwalczających się stron: sceptyków i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
585
571

Na półkach: , ,

"Jeśli Boga nie ma..." to spójny cykl esejów, w których Leszek Kołakowski pozbierał podstawy swego odczytania transcendencji, rozumienia jej przez wierzących i niewierzących.

Choć niezbyt dużo miejsca poświęcił profesor we wstępie na przybliżenie, typowego w tego typu pracach, zakresu rozumienia boskości, który będzie analizował, to z lektury widać, że chodzi o Boga trzech wielkich monoteizmów. Za to sporo swej uwagi skupił na tzw. filozoficzne odczytanie religii jako fenomenu cywilizacyjnego. Postarał się o zreferowanie koncepcji przedmiotowych u kluczowych myślicieli, głównie chrześcijaństwa (od Orygenesa do Plantingi). Ponieważ sam w wielu miejscach schował się z własnymi przekonaniami religijnymi (tak na własne potrzeby zbudowanymi),za krytyczną analizą rozumienia religii, trudno odczytać jego stanowisko wobec wiary (według stanu na początek lat 80-tych XX wieku, kiedy książka powstała). Jednak liczne cytaty z myśli buddyzmu i hinduizmu, sugerują kierunek jego ówczesnych poszukiwań i fascynacji. Zresztą kilkukrotnie wspomina o wyższości 'buddyjskiej drogi' (na przykład str. 36) nad dogmatycznymi, kurialnymi i przeintelektualizowanymi koncepcjami europejskiej wiary.

Na początek rozważył teodyceę, czyli nieznośną nieredukowalność cierpienia nas otaczającego. Wplótł te argumenty Leibniza w przymioty Boga judeochrześcijańskiego. Przyznam, że cały wywód nie przypadł mi do gusty. Ten fragment obfituje w liczne zmanierowane, dla mnie, sformułowania tak typowe u filozofów. Główny zarzut do takich dywagacji, to moje nieodmienne zadziwienie nad stosowaną metodologią argumentacji. Stawia się pewne tezy (za, bądź przeciw istnieniu boskości) używając argumentów, jakiej natury musi/nie może ona być. Przeciwnikom w erystycznych sporach, odbiera się jednocześnie prawo do własnych argumentów, dowodząc niemożliwości wykazania cech przypisywanych Bogu przez drugą stronę. Czyli 'obie armie walczą mieczem, od którego giną'. Kołakowski niepotrzebnie wdał się w tak detaliczne dywagacje szczególnie, że nie spuentował miałkości, tak prowadzonych od wieków, sporów. Na szczęście podsumował ten fragment stwierdzeniem, że kluczowa w kwestii istnienia Boga jest wiara, bądź jej brak (str. 49).

W kolejnym rozdziale, filozof odniósł się do sensu 'pięciu dróg' Tomasza z Akwinu, jako klasycznych dowodów istnienia Boga, oraz ontologicznego anzelmowego (str. 57-87). Tu również dominowały dla mnie mętne stwierdzenia metafizyczne (szczególnie niepotrzebne dywagacje na temat nieskończoności - str. 67). Być może to dobra wprawka dla studentów filozofii, dla mnie to pusty balon obfitujący w niemożliwe do jednoznacznego zdefiniowania słowa. Podobnie odebrałem karkołomne analizy husserelowskie i dywagacje o prawdzie na gruncie logiki (str. 77) . Szkoda czasu.

To, co warto przeczytać w "Jeśli Boga nie ma...", to rozdział o mistycyzmie (szczególnie str. 95-99). Pewne spostrzeżenia wyczytałem z ciekawością, szczególnie motywacje i zapewne pełne żaru, postawy mistyków. Chyba we współczesnym świecie, pełnym banalności konsumpcji, taka przeciwwaga mogłaby ten, niczym niepohamowany materializm, umieścić w odpowiednim kontekście.
Druga połowa książki jest bardziej 'krwista'. Kołakowski częściej przyjmuje jasne postawy w wygłaszanych kwestiach. Opisuje moralność, jako wartość, którą wywodzić można zarówno z wiary jak i z niewiary. Przybliża krótko istotę defensywnej postawy żarliwej wiary w społeczeństwach post-oświeceniowych. Nakreśla ciekawie nieuchronny konflikt humanizmu i chrześcijaństwa (str. 189-191).

Fragment, dla którego warto było sięgnąć po tę książkę, to kilka stron na których Kołakowski opisuje, fundamentalną i nieredukowalna, różnicę w języku używanym przez wierzących i niewierzących (str. 166-170) . Nie powinno nikogo dziwić, że szczera wiara prowadzi do pewnych semantycznych rejonów, które dla ateisty w sposób oczywisty są nieakceptowane. To są, dla filozofa, dwa plemiona lingwistyczne, których spotkanie w warstwie znaczeń używanych pojęć jest niemożliwe.

Główna trudność w odbiorze książki Kołakowskiego to język i pewna filozoficzna zawiłość wywodu. Skrótowość potraktowania pewnych kwestii sugeruje dla mnie, że warto sięgnąć wcześniej (ewentualnie w trakcie lektury) po coś prostszego, na przykład "Ateizm. Co każdy powinien wiedzieć" i podręcznik podstaw filozofii. Momentami miałem problem ze zdiagnozowaniem, gdzie kończą się krytyczne uwagi filozofa o poglądach innych myślicieli, a gdzie zaczyna referować własne (dotyczy to szczególnie pierwszej połowy książki). Ogólnie mam problem z filozoficzną płynnością argumentacji. Zdecydowanie lepiej czuję się w bardziej analitycznym podejściu, które zaprezentował Wolański w "Granicach niewiary".

Jednak mimo wszystkich uwag, polecam. Sporo ciekawych i szczerych spostrzeżeń o ludzkich strachach, nadziejach i słabościach podał Kołakowski świetnie. Trafił do mnie z argumentami, szczególnie w drugiej części pracy.

"Jeśli Boga nie ma..." to spójny cykl esejów, w których Leszek Kołakowski pozbierał podstawy swego odczytania transcendencji, rozumienia jej przez wierzących i niewierzących.

Choć niezbyt dużo miejsca poświęcił profesor we wstępie na przybliżenie, typowego w tego typu pracach, zakresu rozumienia boskości, który będzie analizował, to z lektury widać, że chodzi o Boga...

więcej Pokaż mimo to

avatar
48
21

Na półkach: , ,

Wielokrotnie wracam do tej książki. Jest to pozycja, nad którą warto się pochylić i ją na bieżąco przeanalizować - warto, ponieważ potrafi ona rzucić zupełnie inne światło na naszą rzeczywistość. Gorąco wszystkim ją polecam - bo warto mieć swoje zdanie a nie zdanie tłumu :)

Wielokrotnie wracam do tej książki. Jest to pozycja, nad którą warto się pochylić i ją na bieżąco przeanalizować - warto, ponieważ potrafi ona rzucić zupełnie inne światło na naszą rzeczywistość. Gorąco wszystkim ją polecam - bo warto mieć swoje zdanie a nie zdanie tłumu :)

Pokaż mimo to

avatar
61
27

Na półkach:

Porywające, głębokie. Jaka wiedza i przenikliwość. Nie była dla mnie łatwa ta lektura, ale to nie znaczy, że będę krytykował, wręcz przeciwnie. Autor zmusza czyttelnika do wysiłku, ale daje mu w nagrodę bardzo wiele, niemalże oświecenie na pewnych polach.

Porywające, głębokie. Jaka wiedza i przenikliwość. Nie była dla mnie łatwa ta lektura, ale to nie znaczy, że będę krytykował, wręcz przeciwnie. Autor zmusza czyttelnika do wysiłku, ale daje mu w nagrodę bardzo wiele, niemalże oświecenie na pewnych polach.

Pokaż mimo to

avatar
270
121

Na półkach: , , , ,

Świetna książka, choć trudna. W oryginale powstała po angielsku pierwotnie pod tytułem "If there is no God..." Potem tytuł, ze względu na serię w jakiej się ukazywał, uległ zmianie na "Religion", a pierwotny tytuł stał się podtytułem. W tłumaczeniu polskim (i nie tylko) wrócono do oryginalnego przekazu.

Uwielbiam Kołakowskiego za klarowność przekazu. Ale nie mylcie klarowności z prostotą. Myśl jest rozbudowana, skomplikowana, ale tak przekazana, że się nie pogubicie. Dobrze jest mieć do tej książki jakieś przygotowanie filozoficzne (choć nie jest to warunek konieczny) i trochę zacięcia i samozaparcia, bo niekiedy trzeba kilka razy wracać do pewnych myśli.

Czasem pojawia się nutka ironii, ale nie złośliwej w stosunku do kogoś lub czegoś, lecz takiej, która napędza myślenie poprzez częste podważanie wcześniejszych stwierdzeń, wobec czego zmusza nas do aktywnej lektury, autentycznej wewnętrznej dyskusji.

Kołakowski pokazuje najważniejsze koncepcje opowiadające się za Bogiem lub przeciw Bogu. Zahacza o wiele religii światowych, choć jednak głównie jest to cywilizacja europejska, a największy nacisk jest kładziony na chrześcijaństwo i ideologię sceptyczno-racjonalistyczną, podważającą istnienie Boga.

Najciekawsze jest to, że nie ma tu dydaktyki w złym stylu, czyli zdecydowanego, arbitralnego opowiadania się za jedną ze stron. Podawane argumenty czasem na moment przechylają szalę w jedną stronę, by za chwilę stronę zmienić. Czytelnik nie jest traktowany jak dziecko prowadzone za rączkę. To raczej nauka pływania na głębokiej wodzie. Musicie sami zacząć machać rękami, bo inaczej pójdziecie na dno. Sami się musicie opowiedzieć, bo gotowej recepty nie dostaniecie.

Miałem szczęście uczestniczyć w kilku gościnnych wykładach wygłoszonych przez prof. Kołakowskiego na Wydziale Filozofii i Socjologii UW (sam byłem wtedy studentem polonistyki) w 1999 roku i muszę przyznać, że były to jedne z najlepszych wykładów, jeśli nie najlepsze, na jakich miałem okazję być.

Bez notatek, bez zbędnych anegdot, ale też bez nudziarstwa. Po prostu było to obcowanie z prawdziwym Filozofem, który myśl ludzką miał przemyślaną z każdej prawie strony, a jednocześnie ani razu nie stawiał siebie w roli mędrca, tylko tego, który mimo ogromnej wiedzy i erudycji nieustannie pyta o kwestie nierozstrzygalne. I taka też jest ta książka, którą każdemu amatorowi mądrości polecam.

Świetna książka, choć trudna. W oryginale powstała po angielsku pierwotnie pod tytułem "If there is no God..." Potem tytuł, ze względu na serię w jakiej się ukazywał, uległ zmianie na "Religion", a pierwotny tytuł stał się podtytułem. W tłumaczeniu polskim (i nie tylko) wrócono do oryginalnego przekazu.

Uwielbiam Kołakowskiego za klarowność przekazu. Ale nie mylcie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
318
37

Na półkach: , , ,

Książka ważna, cenna i rozwojowa, a zarazem wymagająca. Dlatego nie polecam czytać jej w tramwaju bądź innych środkach transportu ;-) Osobiście czułem się po niej "zgwałcony intelektualnie", ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Książka ważna, cenna i rozwojowa, a zarazem wymagająca. Dlatego nie polecam czytać jej w tramwaju bądź innych środkach transportu ;-) Osobiście czułem się po niej "zgwałcony intelektualnie", ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Pokaż mimo to

avatar
522
280

Na półkach:

Drugi raz udało mi się przebrnąć przez to skromne, acz wielkie dziełko i muszę przyznać, wiem niby wszystko, ale prawie nic. Nic ponieważ, czuje, że w każdym akapicie filozoficzne wątki kilku myślicieli (których autor zna na wylot bardziej niż moja matka barwy szczęścia, piętnaście ostatnich odcinków)zapętlają się, zwalczają utwierdzają... O Boże. Jedno warto pamiętać po tej książce, empiryczna wiedza, jej wynik i uzasadnione opieranie się na nich jest czynem nie bardziej jakościowo roztropnym, niż wiara w Boga. Z deka można zgłupieć od tej tęgiej mega rozkminy, ale warto - polecam

PS: Żeby zrozumieć o co come on Kołakiwskiemu wystarczy na pod orędziu mieć Tatara III tomy filozofii i dłuższe przystanki zarządzać, na literaturę pomocniczą.

Drugi raz udało mi się przebrnąć przez to skromne, acz wielkie dziełko i muszę przyznać, wiem niby wszystko, ale prawie nic. Nic ponieważ, czuje, że w każdym akapicie filozoficzne wątki kilku myślicieli (których autor zna na wylot bardziej niż moja matka barwy szczęścia, piętnaście ostatnich odcinków)zapętlają się, zwalczają utwierdzają... O Boże. Jedno warto pamiętać po...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    765
  • Przeczytane
    280
  • Posiadam
    100
  • Filozofia
    37
  • Teraz czytam
    16
  • Chcę w prezencie
    14
  • Ulubione
    12
  • Religia
    6
  • Literatura polska
    4
  • Do kupienia
    3

Cytaty

Więcej
Leszek Kołakowski Jeśli Boga nie ma. O Bogu, diable, grzechu i innych zmartwieniach tak zwanej filozofii religii Zobacz więcej
Leszek Kołakowski Jeśli Boga nie ma. O Bogu, diable, grzechu i innych zmartwieniach tak zwanej filozofii religii Zobacz więcej
Leszek Kołakowski Jeśli Boga nie ma. O Bogu, diable, grzechu i innych zmartwieniach tak zwanej filozofii religii Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także