Zniewolony
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- 12 Years A Slave
- Wydawnictwo:
- Replika
- Data wydania:
- 2014-01-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-01-14
- Data 1. wydania:
- 2013-08-08
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788376740393
- Tłumacz:
- Martyna Plisenko
- Ekranizacje:
- Zniewolony. 12 years a slave (2014)
- Tagi:
- dzienniki wspomnienia niewolnictwo wolność Ameryka XIX wiek
To wydarzyło się naprawdę! Wstrząsające wspomnienia Solomona Northupa, wolnego człowieka, który stał się niewolnikiem!
Jest rok 1841. Na dwadzieścia lat przed wybuchem wojny secesyjnej Solomon Northup – wolny i wykształcony człowiek z Północy, ojciec dwojga dzieci, szczęśliwy mąż i szanowany obywatel – zostaje podstępem porwany i sprzedany handlarzom niewolników. Tak rozpoczyna się trwająca dwanaście lat dramatyczna odyseja człowieka, który wbrew otaczającej go brutalnej rzeczywistości próbuje przetrwać i nigdy nie tracić nadziei na wolność. Po jakimś czasie spisuje swoją historię – poruszające świadectwo tego, czym było niewolnictwo w XIX-wiecznej Ameryce.
Człowiek raz wolny, pozostanie nim na zawsze.
Film na podstawie wspomnień Northupa zachwycił rzesze krytyków i został okrzyknięty przez publiczność absolutnym arcydziełem!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Niewolnictwo oczami niewolnika
Niewolnictwo widziane oczami niewolnika - istny ewenement wśród literatury traktującej o tej tematyce, jaka kiedykolwiek ujrzała tusz drukarski. Wykształcony niewolnik to wszak oksymoron. Panowie zadbali o to, by ich „żywy inwentarz” nie posiadł, w najmniejszym choćby stopniu, sztuki pisania i czytania, która mogłaby poszerzyć jego horyzonty choć o cal poza granicę plantacji. Dlatego też uważam, że tę książkę koniecznie należy poznać, bo świadectwo Solomona Northupa, które czyta się jak najlepszą powieść, jest zapewne zarazem jedynym autentycznym głosem uciśnionych i smaganych batem, jaki będzie nam dane kiedykolwiek usłyszeć. To bardzo wartościowa i ważna opowieść.
O tym, iż powieść ta jest ewidentnym reliktem na szczęście już zamierzchłych czasów, świadczy dobitnie już sam przedruk przedmowy wydawcy do wydania anglojęzycznego z (bagatela!) 1853 roku, w którym to wydawca tonem wyjaśniająco-przepraszającym tłumaczy swą decyzję o wydaniu powieści wyrosłej spod pióra czarnoskórego autora. Padające tam sformułowanie: [doświadczenia autora] ukazują prawdziwy obraz niewolnictwa, z wszystkimi jego jasnymi i ciemnymi stronami przyprawia mnie nieodmiennie o niedowierzanie i oburzenie, iż ktokolwiek mógłby mieć czelność doszukiwania się jakichkolwiek zalet tego krzywdzącego i nieludzkiego procederu. Niemniej jest to dopiero pierwszy stopień do piekła ludzkiej mentalności, niejako przygotowujący nas na wszystkie późniejsze przejawy nietolerancji, rasowej segregacji czy po prostu nienawiści, jakich będziemy doświadczać, zagłębiając się w powieść.
Solomon Northup urodził się jako człowiek wolny, to należy podkreślić. Jego ojciec był wprawdzie niewolnikiem, jednak zdołał zapracować sobie na wolność (jego pan nadał mu ją w swym testamencie), a nawet uzyskać prawo wyborcze; swoim dzieciom natomiast zapewnił staranną edukację, rzadko spotykaną w tamtych czasach u czarnoskórych mieszkańców USA. Przekleństwem Northupa stały się marzenia o pracy za godziwe wynagrodzenie, pozwalające mu zapewnić bezpieczeństwo finansowe żonie i dzieciom. Do niewoli został zwabiony podstępem i wdrożony siłą. Bito go, pojono środkami nasennymi i szantażowano śmiercią, jeśliby, świadom swoich praw, próbował szukać sprawiedliwości.
Historia, jaką autor snuje przed nami zadziwiająco rzeczowym, niemal reporterskim tonem, tylko w chwilach największego poruszenia dając dojść do głosu emocjom, jest po brzegi wypełniona najdrobniejszymi szczegółami dotyczącymi realiów życia niewolniczego w Luizjanie w latach 50. XIX wieku. Autor opisuje zagrody niewolnicze w miastach Richmond i Nowy Orlean, które służyły do przetrzymywania pojmanych Murzynów i handlu nimi; opisuje przeprawę na niewolniczym statku "Orlean" rzeką James River i skandaliczne warunki, w jakich podróż tę odbywali. Pisze o swoich przyjaciołach niewolnikach, kreśląc pełne bólu i cierpienia biografie ludzi, których największym nieszczęściem był ich kolor skóry. Jest to również nieocenione świadectwo tamtych czasów - Northup opisuje bardzo skrupulatnie arkana uprawy, pielęgnacji i zbioru bawełny, trzciny cukrowej oraz kukurydzy, opowiada o zwyczaju świętowania Bożego Narodzenia czy skromnych ceremoniach zawierania małżeństw między niewolnikami. Nie umyka mu też najdrobniejszy aspekt organizacji podłej egzystencji zniewolonych przez ich panów - dowiadujemy się, w jaki sposób swoją władzę sprawowali nad nimi nadzorcy i kim byli poganiacze. Dowiadujemy się o organizacji przemieszczania się niewolników poza plantacją ich właścicieli - konieczna była przepustka, bez niej niewolnik mógł zostać schwytany, wychłostany i doprowadzony do aresztu przez pierwszą napotkaną osobę, której owej przepustki nie okazał; podobnie sprawa się miała z wysyłaniem listów - bez instrukcji od właściciela żaden pracownik poczty listu od Murzyna nie przyjął. Opowiada on też o systemie okrutnych kar chłosty - aby na nią zasłużyć, wystarczyło przewinienie tak błahe, jak ślady suchych liści w bawełnie czy złamanie na polu gałązki - za to dostawało się dwadzieścia pięć batów; uciekinierzy natomiast otrzymywali batów pięćset, co Northup porównuje do rozszarpywania przez psy. Świst bata stanowi stały akompaniament życia niewolnika, niczym makabryczny podkład muzyczny. Wszystkie prace, czy to na polu, czy w obejściu, sadzenie bawełny czy kukurydzy, ich zbieranie oraz pielenie, odbywają się w rytmie kolejnych uderzeń batem.
Na oddzielną uwagę zasługuje styl autora „Zniewolonego”. Od pierwszych wręcz stron książki możemy poczuć jego niespotykaną już obecnie, ozdobną, prowadzoną pod linijkę ówczesnej etykiety narrację. Nawet sama formalna strona publikacji daje nam jasno znać, iż mamy do czynienia z reliktem dawno minionej epoki – mnogość skumulowanych przed każdym rozdziałem podtytułów streszczających książkę pozwala nam odczuć skrupulatność twórcy w przywoływaniu następujących po sobie wydarzeń i ich starannym dokumentowaniu, natomiast wyróżnione graficznie zakończenia rozdziałów w wymyślnym kształcie sugerują kunszt i niezwykłą dbałość o detal wydawcy, obecnie już niespotykaną (choć nie wiem, czy tak jest też w oryginale). Jeśli natomiast chodzi o merytoryczną warstwę sposobu porozumiewania się Northupa z czytelnikiem, tu również jest ciekawie. Przede wszystkim zwraca uwagę niezwykły obiektywizm autora, a zarazem głównego bohatera powieści, który, wobec wszelkich krzywd, jakie niesprawiedliwie go spotkały, ma istotne powody, by dać się ponieść emocjom. Nie robi tego jednak, częściej relacjonuje niż ocenia, pozostawiając z reguły wydawanie sądów odbiorcy; stać go na chłodną ocenę sytuacji, podczas gdy postronnemu czytelnikowi nóż się w kieszeni otwiera, by odpłacić ciemiężycielom pięknym za nadobne. Wylicza wady okrutnych panów, ale nie uchyla się przed skreśleniem wielu ciepłych słów pod adresem tych właścicieli, którzy okazali mu choć odrobinę miłosierdzia. Mało tego - Northup znajduje nawet socjologiczne usprawiedliwienia dla tych najokrutniejszych właścicieli - tłumaczy ich środowiskiem, w jakim wzrastali, a taka postawa daje wyraz jego inteligencji, wielkiej umiejętności obserwowania ludzi oraz otwartości jego umysłu. Czasem popada w przesadnie patetyczny i rzewny ton, ale myślę, że to mu pozwala oddać swoje emocje, podkreślić ich intensywność. A może po prostu taka była moda epoki lub jego o niej wyobrażenia. Northup w swej narracji stosuje też częste metateksty, które powodują że między nim a czytelnikiem wytwarza się pewna szczególna relacja. Niekiedy dzięki owym wtrąceniom na temat powieści możemy zajrzeć przez plecy piszącemu ją autorowi i poznać jego myśli - obnaża to prostolinijność, a co za tym idzie, szczerość tego XIX-wiecznego Amerykanina.
Wiele miejsca poświęca też Northup wykładaniu swoich poglądów na niewolnictwo, które teraz zdają się czymś nader oczywistym. Wtedy jednak, w czasach powszechnej zgody na handel ludźmi i szalejącej propagandy przypisującej ciemnoskórym brak cech ludzkich, niezrozumienie pojęcia wolności i jej konsekwencji, były one treściami co najmniej rewolucyjnymi.
Ludzie mogą pisać fikcyjne historie opisujące ponure życie takim, jakie ono jest lub nie, (...) choć są ignorantami siedząc w wygodnych fotelach mówić z lekceważeniem o przyjemnościach niewolniczego życia; ale niech potrudzą się z niewolnikami w polu, pośpią z nimi w chacie, pożywią się ochłapami; niech zobaczą, jak się niewolników chłoszcze, bije, jak się na nich poluje, a wrócą z kolejną opowieścią na ustach. (...) niech usiądą z nim w nocy, porozmawiają w zaufaniu o "życiu, wolności i dążeniu do szczęścia", a odkryją, że dziewięćdziesięciu dziewięciu z każdych stu jest wystarczająco inteligentnych, żeby rozumieć swoją sytuację i by w głębi duszy nosić umiłowanie swobody, równie namiętnie, jak oni sami*.
Northup demaskuje również wszelkie sposoby uzasadniania instytucji niewolnictwa przez zapis w Biblii o wyższości rasy białej, rasy "panów", jaką to interpretacją jeden z właścicieli ziemskich każdej niedzieli karmił swoich poddanych, by umotywować swoją nad nimi władzę wolą Boga, aż po mocno naciągane teorie o przeznaczeniu Murzynów do służby białym. W pewnych momentach ze spokojnej i opanowanej opowieści niewolnika pobrzmiewają nawet echa pełnego groźby ostrzeżenia, kiedy przestrzega panów przed dniem, w którym niewolnicy, sponiewierani, skatowani i doprowadzeni do ostateczności ich batami powstaną przeciw nim, by zawalczyć o swą wolność lub umrzeć, bo każda alternatywa będzie lepsza od ich ówczesnego życia.
Trzymając w swych rękach tę powieść, przebiegając oczyma po składających się na nią wyrazach miałam wciąż jakieś dziwne, podniosłe uczucie podróży w czasie i przestrzeni wprost na pole bawełny pomiędzy udręczone sylwetki styranych pracą niewolników. Kolejne zdania zraszał spływający z ich ciał pot, barwiła je ciemna niczym niewypowiedziana skarga krew, a każdy wykrzyknik miał odgłos upadającego z świstem na ich plecy bata. Niesamowite doświadczenie. Polecam tę powieść gorąco.
Cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Marzena Molenda
Oceny
Książka na półkach
- 890
- 680
- 215
- 21
- 20
- 17
- 10
- 9
- 8
- 7
Opinia
Niewolnictwo to okrutne i karygodne zjawisko społeczne. Niepojęte wręcz - zarówno dla mnie, jak i (zapewne) wielu innych osób. Zapoczątkowane jeszcze w starożytności istnieje po dziś dzień, przyjmując różne formy, takie jak handel dziećmi i kobietami. Do Stanów Zjednoczonych niewolnictwo dotarło w XVII wieku i utrzymało przez długi czas, szczególnie w stanach południowych. Zostało zniesione w 1865 roku po wojnie secesyjnej. Książka "Zniewolony. 12 Years a Slave", oparta na wspomnieniach Solomona Northupa, który w latach 1841-1853 miał to nieszczęście pracować jako niewolnik w Luizjanie, jest jednym ze świadectw bestialskiego traktowania ludności czarnej przez białą w tamtym właśnie okresie. Choć istnieje ich wiele, w tym bardzo znana "Chata wuja Toma", po raz pierwszy miałam okazję zagłębić się w tematykę niewolnictwa, która będzie we mnie wzbudzać niedowierzanie i przerażenie już chyba zawsze.
Solomon Northup przyszedł na świat w roku 1808. Kilkanaście lat później poślubił Annę Hampton, z którą miał trójkę dzieci. Był człowiekiem wykształconym, a co najważniejsze, wolnym. Zwabiony ofertą pracy związanej z grą na skrzypcach, którą uwielbiał, w towarzystwie dwóch mężczyzn udał się do Waszyngtonu, po czym został porwany i uwięziony w ciemnym lochu. "Musiało zajść jakieś nieporozumienie, jakaś nieszczęśliwa pomyłka. Nie mogło być tak, że wolny obywatel Nowego Jorku, który nikomu się nie naraził, który nie pogwałcił żadnego prawa, został potraktowany w tak nieludzki sposób! Jednakże im dłużej zastanawiałem się nad swoją sytuacją, tym bardziej utwierdzałem się w żywionych podejrzeniach. To była jednak okropna myśl! (...) Polecając się Bogu uciśnionych, złożyłem głowę na zakutych dłoniach i gorzko zapłakałem"*. Wraz z pierwszym przypływem niezrozumienia zaistniałej sytuacji i sprzeciwem Northup poznał gorzki smak bicza. Podróżując na Południe jako żywy towar na tanią siłę roboczą, coraz częściej natykał się na innych niewolników i ludzi wolnych, których spotkał podobny los. Do jego oczu cisnęły się cierpienie Murzynów i nieograniczona moc ich panów, którzy pozwalali sobie dosłownie na wszystko, zwłaszcza na nieludzkie postępowanie wobec swych pracowników.
Autor na dwanaście lat utknął w okolicach Bayou Boeuf, pracując dla kilku - lepszych i gorszych - panów. Sporządził krótkie, ale rzeczowe charakterystyki każdego z nich, dzięki którym czytelnik jest w stanie uświadomić sobie, kiedy i w czyim towarzystwie Northup doświadczał relatywnego szczęścia, a kiedy cierpiał katusze. Dziesięcioletnia praca na plantacjach bawełny, kukurydzy i trzciny cukrowej niejakiego Eppsa wiązała się z nieustanną chłostą, bardzo skromnym wyżywieniem i niekończącym się wysiłkiem, a co za tym idzie, zmęczeniem. Tylko raz w roku niewolnicy mieli okazję odpocząć, a było to w święta Bożego Narodzenia. "W czasie wolnych dni po Bożym Narodzeniu niewolnicy dostają przepustki i pozwala im się chodzić, gdzie chcą, w ramach określonej odległości; mogą też zostać i pracować na plantacji, za co otrzymują wynagrodzenie. Jednak bardzo rzadko zdarza się, by ktoś skorzystał z tej drugiej możliwości. W tym czasie można zobaczyć, jak niewolnicy spieszą we wszystkich kierunkach, a równie szczęśliwych śmiertelników nie znajdziesz na całej ziemi! To zupełnie inni ludzie niż ci, którzy pracują w polu; chwilowy odpoczynek, krótka ulga od strachu i od bata, skutkuje całkowitą metamorfozą ich wyglądu i zachowania. Spędzają czas na składaniu wizyt, przejażdżkach, odnawianiu starych przyjaźni albo, przy odrobinie szczęścia, dawnych uczuć, bądź zażywaniu wszelkich przyjemności. To jest przez trzy dni w roku tak, jak je widziałem - a po przeciwnej stronie trzysta sześćdziesiąt dwa dni zmęczenia, strachu, cierpienia i nieustannej pracy"**.
Mimo iż doskonale wiedziałam, jak długa była niewola Northupa zwanego Plattem, z każdą kolejną stroną książki "Zniewolony. 12 Years a Slave" budziła się we mnie nadzieja na to, że mężczyźnie wcześniej uda się z niej wyswobodzić. Że uda mu się wysłać list do rodziny, że spotka na swojej drodze kogoś, kto pomoże mu odzyskać wolność. Że cała ta sprawa z niewolą okaże się jedną wielką pomyłką. Tymczasem wszystko trwało nadal. Handel czarnymi ludźmi, kupowanie ludzi - swoją drogą, jak to w ogóle brzmi?! - było na porządku dziennym. Northup pisał o tym jakby od niechcenia, jakby to było najzupełniej w świecie normalne. Bo w oczach ówczesnych ludzi białych to było normalne. "Czy zgodnie z Deklaracją Niepodległości wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi?
- Tak - powiedział Epps. - Ale wszyscy ludzie, a nie czarnuchy i małpy"***. Dla większości panów Murzyni byli właśnie czarnuchami i zwierzętami. Ludzkim bydłem. Ruchomościami osobistymi, które nawet mimo tego, że przynosiły zysk, były wykańczane fizycznie i psychicznie, pozbawiane sił do dalszej pracy. Biali ludzie może i czuli się wszechmocni, ale też niejednokrotnie odznaczali się w swych działaniach bezmyślnością.
Solomon Northup, choć kilka razy porządnie otarł się o śmierć, dożył dnia, w którym szczęście w postaci wiadomości o uwolnieniu spadło mu pod nogi. Wytrwał dzięki inteligencji, sile, pracowitości, skrzypcom, myślom o ukochanej rodzinie i modlitwom. Jego postać to doskonały przykład człowieka nie tylko dobrego i pomocnego, co wynika z niektórych jego wspomnień zawartych w utworze, ale przede wszystkim niedopuszczającego do siebie myśli o całkowitej utracie wolności, głęboko wierzącego w powrót do normalnego życia u boku bliskich, bez obawy przed zaspaniem do całodniowej pracy fizycznej i świstem bicza.
"Zniewolony. 12 Years a Slave" to wstrząsająca, nieprzesadnie brutalna, ale poruszająca lektura, której treść potrafi na długo zagnieździć się w umyśle czytelnika. Warto przyjrzeć się jej bliżej. Mam nadzieję, że równie warto poznać ekranizację, która powstała na jej podstawie i doczekała się aż dziewięciu nominacji do Oscara. Myślę, że przekonam się o tym już wkrótce.
*s.31
**s.199-200
***s.241
Recenzja napisana dla portalu IRKA (irka.com.pl), pochodzi z tajusczyta.blogspot.com.
Niewolnictwo to okrutne i karygodne zjawisko społeczne. Niepojęte wręcz - zarówno dla mnie, jak i (zapewne) wielu innych osób. Zapoczątkowane jeszcze w starożytności istnieje po dziś dzień, przyjmując różne formy, takie jak handel dziećmi i kobietami. Do Stanów Zjednoczonych niewolnictwo dotarło w XVII wieku i utrzymało przez długi czas, szczególnie w stanach południowych....
więcej Pokaż mimo to