"Czy naprawdę jestem pozytywnym bohaterem? Takim, na jakiego kreują mnie media, dla których jestem komiksowym tworem, schodzącym na ulice ich miasta prosto z kart kolorowego pisemka? Czasami zawodzę. Bo tak naprawdę...jestem człowiekiem. Nie dziwolągiem, nie duchem, nie sztucznym tworem. Jestem człowiekiem. I tak bardzo chciałbym...żyć."

Mam ogromny sentyment do Bruce`a Wayne`a, milionera wcielającego się w postać Batmana. W tej książce odnalazłam podobną opowieść... I przyznaję, że jestem całkowicie oczarowana historią włoskiego bogacza o trudnej i bolesnej przeszłości, wcielającego się w Nocnego Łowcę, który walczy ze złoczyńcami, opanowującymi Los Angeles. A jeśli dodatkowo jest on niesamowicie seksowny, męski i zdolny do ogromnej miłości - jakżeby Melissa mogła mu się oprzeć?

"Jeśliby coś jej się stało, dla tego cholernego świata nie byłoby ratunku. Byłbym jak tornado, które przeleciałoby przez te tętniące złem ulice i zostawiłbym po sobie tylko krew i łzy."

Ta powieść jest naprawdę rewelacyjna - komiksowa bajka o miłości, walce ze złem, tragicznej przeszłości... Bohaterowie są urzekający i pełnokrwiści, a jeśli nawet chwilami cała opowieść zalatuje kiczem - to jest on tutaj jak najbardziej celowy i na miejscu. Bo czy nie wszystkie historie o superbohaterach są właśnie takie trochę kiczowate? Chyba właśnie za to je kochamy - za przesadę, specjalne moce, wyrazistość, akcję zapierającą dech w piersiach...

Jestem zachwycona tą powieścią - jest idealna dla odprężenia, uśmiechu i naprawdę fajnych emocji.

"Czy naprawdę jestem pozytywnym bohaterem? Takim, na jakiego kreują mnie media, dla których jestem komiksowym tworem, schodzącym na ulice ich miasta prosto z kart kolorowego pisemka? Czasami zawodzę. Bo tak naprawdę...jestem człowiekiem. Nie dziwolągiem, nie duchem, nie sztucznym tworem. Jestem człowiekiem. I tak bardzo chciałbym...żyć."

Mam ogromny sentyment do Bruce`a...