Mitologia współczesna

Okładka książki Mitologia współczesna
Marcin Napiórkowski Wydawnictwo: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego popularnonaukowa
326 str. 5 godz. 26 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Wydawnictwo:
Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego
Data wydania:
2013-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-01
Liczba stron:
326
Czas czytania
5 godz. 26 min.
Język:
polski
ISBN:
9788323511205
Tagi:
mitologia współczesność mit
Średnia ocen

                7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki 1989. Pozytywny mit Marcin Napiórkowski, Katarzyna Szyngiera, Mirosław Wlekły
Ocena 0,0
1989. Pozytywn... Marcin Napiórkowski...
Okładka książki Pismo. Magazyn opinii nr 11 (59) 2022 Joanna Bator, Karolina Breguła, Edyta Bystroń, Maria Cyranowicz, Gaja Grzegorzewska, Tomasz Grzyb, Zuzanna Kowalczyk, Karolina Lewestam, Jakub Małecki, Marcin Napiórkowski, Wojciech Plewiński, Kacper Pobłocki, Redakcja magazynu Pismo, Beata Szady, Monika Szewczyk-Wittek, Katarzyna Szyngiera, Mirosław Wlekły
Ocena 7,2
Pismo. Magazyn... Joanna Bator, Karol...

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

O dziennikarzach i literatach mitotwórcach



4229 121 154

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
24 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
585
571

Na półkach: , , ,

Od lat mam kłopot z naukami społecznymi. Książki popularnonaukowe z tych dziedzin często charakteryzują się zbyt dużą liczbą słów. Po lekturze opiniowanej książki chyba nie zmienię zdania.

Wschodząca gwiazda polskiej myśli humanistycznej, w szczególności antropologii kultury, Marcin Napiórkowski w książce "Mitologia współczesna" pochylił się nad współczesnymi mitologicznymi narracjami funkcjonującymi w przestrzeni społecznej. W jaki sposób przemieszczają się mity, co je napędza, jak ewoluują, w jakim stopniu można im przypisać klasyczne (chociażby starożytne) rozumienie mitu? To główne pytania, które nurtują autora, a odpowiedzi na nie stara się udzielić metodą analizy strukturalnej, co jak sam przyznaje, zwalnia z rozpatrywania zagadnień na poziomie moralnym. Akurat to mi nie przeszkadza, choć nie wszystkie mity można zawiesić wyłącznie w warstwie komentarza, opisu czy odniesień literackich. To mój główny zarzut metodologiczny do autora.

Formalnie, książka jest zbiorem esejów, będących rozszerzonymi wersjami tekstów opublikowanych wcześniej przez autora. Tematów, które posłużyły do pochylenia się nad współczesną mitotwórczością, wybrał Napiórkowski kilka (niestety nie wytłumaczył się z takiego akurat wyboru). Dostajemy dyskusje nad mitem postaw pro-ekologicznych, nośnym społecznie podglądactwem i powabem skandalu, mitem kulinarnym azjatyckiej proweniencji, fenomenem Adama Małysza, historycznym mitem Ordona, prawdą dokumentów w archiwach IPN, elitarnością wysublimowanych potrzeb kulturalnych, upadkiem etosu pracy, jako raju utraconego czy współczesnymi mitami globalnych klimatycznych katastrof.

Z samego hasłowego podania tematów widać, że jest to raczej luźna impresja myśli, którą autor czasem lepiej, czasem gorzej, stara się ubrać w spójny dyskurs.

Może najpierw opiszę kilka przykładowych elementów, które wydały się ciekawe. Napiórkowski zgrabnie, według mnie, odczytał mit wynikający ze zbierania zakrętek od butelek, co miałoby jakoby być odruchem pro-ekologicznym. Z szacunków rachunku ekonomicznego (polecam kalkulacje autora) wynika, że szkoda na to czasu. Jednak sens tego mitu tkwi gdzie indziej - w potrzebach ludzi, które uzasadniają poczucie sensu poddania się reżimowi segregacji śmieci (który w ogólności jest wskazany i potrzebny) i przekonaniu, że robi się coś dobrego. Rachunek ekonomiczny w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku czasem nie jest jak widać głównym argumentem przeciw zaangażowaniu. Zysk czasem należy rozpatrywać niematerialnie.

Kolejną, bardzo ciekawą społeczna obserwacją, jest dość prymitywna, ale w pełni ludzka, potrzeba skandalu, jako wentyla bezpieczeństwa dla rozładowania nieuchronnych napięć. Moralność wymaga postaw jednoznacznych, a skandal daje poczucie sensu samokontroli i samoograniczenia z jednoczesną nagrodą w postaci podglądactwa i zanurzenia się w nieprawość opakowaną w alibi wynikające z poczucia niezbędnego społecznego osądu i potępienia, które tę specyficzną skoptofilię miałyby uzasadniać. Analiza tej części oparta została na bulwersującym zdarzeniu z 2010 roku, w którym nastolatki uczestniczyły w orgiach seksualnych (znanych, jako 'słoneczko'). Żywotność tematu karmiła publiczność prawdami, pół-prawdami i pomówieniami, pozostawiając sedno - tragedię nastolatek, które zachodziły w ciążę bez pewności, kim będzie ojciec - na dalszym planie.

Trzecią godną uwagi obserwację, która wydała mi się ciekawym namysłem nad sensem elitaryzmu, Napiórkowski umieścił w micie związanym z wysublimowanymi potrzebami kulturalnymi melomanów. Czym jest kultura wysoka? Same rozważania autora, według mnie niewiele wnoszą do świetnie przytoczonej dyskusji, która odbyła się w kiedyś tym temacie, a autor książki tylko ją przypomniał. Na początek oddał głos Mircei Eliade, który nakreślił ramy problemu:

„Jeśli chodzi o kwestię mitologii współczesnych elit, chcielibyśmy ograniczyć się tylko do kilku uwag. Przede wszystkim należy podkreślić – zwłaszcza w stosunku do dzieł sztuki współczesnej – zbawienną funkcję, jaką spełnia «trudność». Jeśli elita pasjonuje się ‘Finnegans Wake’, muzyką atonalną czy taszyzmem, to między innymi dlatego, że dzieła tego rodzaju stanowią świat zamknięty i hermetyczny, do którego można przeniknąć jedynie za cenę przezwyciężenia niesłychanych trudności, porównywalnych z próbami inicjacyjnymi w społecznościach archaicznych i tradycyjnych”

Podobno sporo wrzawy w 1998 wywołał muzyk Lloyd Webber, który wprawił w furię krytyków muzycznych:

„Nagle akceptowane stało się jedynie pisanie w jednym stylu. Kompozytorzy, którzy podążali za logicznym rozwojem muzyki wielkich mistrzów, byli coraz bardziej dyskredytowani i wyśmiewani przez nowych führerów układu muzyki klasycznej, dla których tonalność i harmonia stały się brzydkimi słowami.”

Lloyd Webber zaprotestował w ten sposób wobec współczesnej hermetyzacji muzyki. Konfrontacyjnie odpowiedział mu inny muzyk, Charles Rosen:

„Jednak smak jest kwestią woli, moralnych i społecznych decyzji. Biorąc słynny przykład z tradycji modernistycznej w literaturze: jesteśmy przekonani, że Ulisses Joyce’a jest trudnym arcydziełem, lecz próbujemy go czytać, pełni determinacji, być może, aby udowodnić naszą kulturalną wyższość przez fakt jego docenienia. Po początkowym uczuciu odrzucenia dla większości książki, którego doznaje znaczna część czytelników, większości z nas ostatecznie udaje się wyciągnąć wielką przyjemność z jej lektury. Podobnie w historii muzyki od Bacha po współczesność, dzięki wielokrotnemu słuchaniu nauczyliśmy się kochać muzykę, która początkowo wprowadzała nas w zakłopotanie lub nawet odrzucała. Zawsze znajdzie się jednak megaloman krytyk lub amator, który jest przekonany – i z tego przekonania dumny – że jest niewinnym chłopcem, który widzi, że cesarz jest nagi.”

Przytoczyłem te cytaty, bo sporo tłumaczą z problematyki, świetnie nadają się na niejedno forum na LC i ogólnie pozwalają każdemu na konfrontację ciekawych stanowisk z własnymi przekonaniami.

Ostatnim fragmentem, który sprowokował mnie do przemyślenia pewnych kwestii, było ciekawe pytanie o prawdę, przy okazji dyskusji o zakres obowiązków IPN. Okazuje się, wbrew moim dotychczasowym przekonaniom, że zgodnie z ustawą, dla tej instytucji ‘prawdą’ jest treść każdego dokumentu w jej posiadaniu, gdyż taka prawdziwość wynika wyłącznie z faktu jego powstania. Widać, że IPN dość specyficznie traktuje prawdę, co zgrabnie może podsumować stwierdzenie socjologa, parafrazujące słowa Kołakowskiego:

„IPN (ustawowo!) zarządzany jest przez prawników i historyków. Tymczasem, w myśl skrzydlatych słów Leszka Kołakowskiego, ptaszek śpiewa, lecz nie zajmuje się ornitologią. Instytut może więc skutecznie radzić sobie z przeszłością, lecz nie został wyposażony w instytucjonalne mechanizmy autorefleksji. Może zatem powinien otworzyć się na subwersywne działania teoretyków pamięci, którzy jego pracę mogliby wzbogacić o dodatkowy wymiar.”

Tyle plusów. Reszta (tak 70% tekstu) stanowi ekwilibrystyczne wyzwanie wobec mojego poziomu obeznania ze słownikiem wyrazów obcych, przy czym ‘synegdocha’ jest jednym z pojęć, które wcześniej i mi się obiły o uszy. Oczywiście można książkę Napiórkowskiego potraktować jako tekst literacki, pewną umowność formy, bliską powieści. Jednak sam autor raczej tak nie chciałby być tak odczytywany. Stąd muszę zaprotestować wobec słów:

"To prawda, że jako Ludzkość (jeśli takim uogólnieniem można posłużyć się prawomocnie...) rozumiemy więcej niż kiedykolwiek dotychczas. Każdy z osobna bez wątpienia wie jednak o otaczającym go świecie mniej niż starożytny Grek (...). Złamaliśmy wprawdzie kod DNA i zajrzeliśmy do kołyski wszechświata, by poznać tajemnicę jego narodzin, lecz kto z nas może powiedzieć o sobie, że rozumie kosmos czy choćby własne ciało? "

To jest według mnie podstawowy grzech współczesnej humanistyki (rozumianej, jako grupy kierunków dociekań akademickich), gdzie dominujący mit o coraz bardziej niepoznawalnym świecie, determinuje jej nadrzędną narrację o tymże świecie, jako czymś obiektywnie nieuchwytnym. Zapytam retorycznie. Czyli obywatel polis ateńskiego wiedział więcej o świecie, niż współczesny gimnazjalista?! To jest dopiero mit, do którego obalenia szkoda czasu, bo fakty mówią same za siebie (chyba, że ktoś wyznaje zasadę, że jeśli fakty przemawiają przeciw jego poglądom, to tym gorzej dla faktów)! Rozumiem narrację - opis zagubienia człowieka, śledzenie toposów, dialektykę i semiotykę tekstów, tylko TAK NIE DZIAŁA ŚWIAT. On sobie jest, ma swoje zasady, które są poznawalne. A to jeszcze nie znaczy, że horyzonty myślowe kogokolwiek są wykładnikiem wiedzy dostępnej każdemu.

Mit, dopatrujący się w osiągnięciach Adama Małysza realizacji tęsknot gibkości przysłowiowego przygrubego piwosza przed telewizorem, to nieosiągalny dla większości śmiertelników, niemal idealny topos epickiego wojownika w stylu zmagań gladiatorów. Niestety Napiórkowski skupił się na przykładach relacji osiągnięć skoczka przygotowanych przez brukowce. Równie nieakceptowalnym, dla mnie, źródłem analizy materiału wyjściowego, był mit kulinarny i azjatyckich ‘kebabowni’ warszawskiego Dworca Centralnego. Autor rozpisał się nad kilkoma stolicznymi ‘urban legends’, które w głowach lemingów dokonujących wypadów na lunch, urastały do niepokojących pytań o wkład mięsny w fast foodowych kanapkach. Może to brzmi śmiesznie, jednak sama analiza mitotwórcza przeprowadzona została poważnie, choć zasięg mitu, jego ulotność wynikająca z nieokreślonego wspólnego rdzenia, mnie po prostu nie przekonały. Ponadto znów brakowało jakichś poważniejszych badań polowych na konsumentach.

Ostatnie mity mają walor większej nieuchwytności, co nie znaczy, że autor mnie przekonał do postawionych tez i wyciągniętych wniosków. W przypadku mitu etosu pracy i ‘raju utraconego’, dobrze zapowiadająca się analiza z dość ciekawą diagnozą kondycji współczesnego konsumenta-pracownika, przerodziła się w płytki dyskurs o tęsknocie ludzi epoki internetu o idealnej pracy. Takim rajem miała być oferta pracy ‘Najlepsza praca na świecie’ (islandreefjob.com), czyli opalanie się na małej oceanicznej wyspie za niezłe pieniądze - tak jako żywa reklama. To miałby być powrót do chłopskiego mitu – idealnego połączenia pracy i odpoczynku, zgodnego z wizją Tołstoja i sielanki żniw na gospodarstwie Lewina z „Anny Kareniny”. Trochę mnie zaskoczył materiał źródłowy (czyli literatura, nawet ta wybitna) do pokazania przedindustrialnego świata, tak bez odwołania się do poważnych opracowań dotyczących sytuacji chłopów na przestrzeni wieków.

Ogólne wnioski z "Mitologii...", były dla mnie w większości oczywiste przed lekturą. Ludzie obszary własnej niewiedzy (formalnego wykształcenia, niewystarczającego poinformowania) wypełniają historiami o różnym poziomie prawdopodobieństwa. W procesie tym posiłkują się klasycznymi toposami obecnymi w kulturze. W konsekwencji powstają nowe twory w przestrzeni społecznego, które podróżują przez czas i przestrzeń. Czyli po Dawkinsowsku, powstają memy.

"Mitologię współczesna" potraktowałem, jako swoistą monografię, stąd oczekiwałem pewnej akademickiej rzetelności. W socjologii odpowiedzi społeczne uzyskuje się analizując pewne tezy, które weryfikujemy 'w terenie'. Napiórkowski właściwie nie korzysta z takich materiałów. Nie podaje żadnych wyników badań opinii, które miałyby uzasadniać jego sądy. Posiłkuje się opracowaniami badaczy kultury i mitów – Levi-Straussa, Eliade, Eco czy Kołakowskiego. W efekcie dostajemy oczywistości pomieszane z nieweryfikowalnymi mitami kondycji społeczeństwa. Dla sporej grupy postawionych tez (przykładowa teza niech się nazywa ‘T’) mogę sformułować anty-tezy poprzez konstrukcję: ‘not-T’, i ta moja koncepcja będzie równie prawdopodobna. Która teza ma pewniejsze umocowanie w rzeczywistości, mogłoby się zdecydować po badaniach reprezentatywnych. Wnioski mogłyby być banalne. Jeśli jednak banalność wyszłaby z poważnych badań statystycznych - musiałbym je przyjąć (co najwyżej ze smutkiem), jednak tezy z takiego powierzchownego materiału źródłowego, który przedstawił autor, można po prostu zignorować.

Książka byłaby ciekawa, gdyby była raczej esejem na 100-150 stron zbudowanym na zasadzie wyciągu z wcześniejszych publikacji prasowych autora, a nie ich rozszerzeniem. Polecam tylko fanom tematyki związanej z niegasnącą popularnością mitów w społeczeństwie.

Od lat mam kłopot z naukami społecznymi. Książki popularnonaukowe z tych dziedzin często charakteryzują się zbyt dużą liczbą słów. Po lekturze opiniowanej książki chyba nie zmienię zdania.

Wschodząca gwiazda polskiej myśli humanistycznej, w szczególności antropologii kultury, Marcin Napiórkowski w książce "Mitologia współczesna" pochylił się nad współczesnymi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    592
  • Przeczytane
    161
  • Posiadam
    46
  • Teraz czytam
    20
  • 2019
    11
  • Popularnonaukowe
    9
  • Chcę w prezencie
    6
  • 2018
    4
  • Nauka
    3
  • 2021
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mitologia współczesna


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne