Chodziło o miłość
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Sonia Draga
- Data wydania:
- 2013-04-18
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-04-18
- Liczba stron:
- 296
- Czas czytania
- 4 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375086751
Gdy stałem nad ich grobami, zalany tymi wszystkimi wspomnieniami, poczułem ręce na ciele, obejmowałem się sam i palcami dłoni dotykałem pleców. Miałem ogromną ochotę na przytulanie. Tu i teraz. Stwierdziłem, że wyściskam pierwszą napotkaną osobę, bez względu na to, kto to będzie. Jestem człowiekiem, myślałem, mam prawo. Gdy wyszedłem z cmentarza, spotkałem mężczyznę, który pchał wózek z supermarketu. On też mnie zauważył i wyciągnął ręce po pieniądze. Bezdomny. To nic – stwierdziłem – obiecałem sobie, człowiek to człowiek. Dam mu coś znacznie cenniejszego od gotówki. Podszedłem do niego, przytuliłem mocno, oparłem głowę na jego ramieniu. Szarpał się i chciał wyrwać. Trzymałem mocno, wiedziałem, że walczy sam ze sobą jak ja kiedyś. Wciągnąłem powietrze, doleciał do mnie zapach potu, moczu i wilgotnej piwnicy. Puściłem bezdomnego, który postukał się w głowę i powiedział: „Spierdalaj zboczeńcu!”. Na spodniach została mi jakaś tłusta plama, a zapach tamtego mężczyzny niosłem na sobie całą drogę do domu. W tramwaju ludzie delikatnie, ale zdecydowanie odsuwali się ode mnie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wcale nie chodziło tylko o miłość...
Robert Rient autor powieści „Chodziło o miłość”. Zdjęcie okładkowe autora przedstawia przystojnego, sympatycznego mężczyznę, który ma dość ciekawą listę publikacji w różnych magazynach, poza tym jest trenerem interpersonalnym. No, ale najważniejsze jest to, że napisał wspomnianą powieść. Powieść dość nietypową, ponieważ przedstawia świat miłości, a raczej poszukiwań miłości oczami mężczyzny, mam wrażenie bardzo zwykle niezwykłego mężczyzny.
Arek jest rozwodnikiem. Nie trudno zgadnąć, że chce poukładać sobie życie od nowa, więc szuka kobiety, która wreszcie go pokocha i zaakceptuje. Codzienność wypełnia mu praca i spotkania ze sprawdzonymi przyjaciółmi. Nie jest mu łatwo, dlatego też korzysta z cotygodniowych terapii. Po jednym ze spotkań z terapeutką Arek poznaję Justę. Szalona i dość nietypowa znajomość kwitnie zaskakując każdego kolejnego dnia. Nowo poznana kobieta jest dla Arka wielkim wyzwaniem, a jednocześnie przyprawia o ból głowy. Justa, bowiem także korzysta z porad terapeutki szukając samej siebie. Spotkanie dwójki pacjentów już z założenia może okazać się dość trudnym doświadczeniem, ale… no właśnie pojawia się to ale, na które autor szuka odpowiedzi. Spotkali się, aby wzajemnie się naprawić? Sprawdzić? Przekonać, że da się pokonać trudności, aby być ze sobą?
„Chodziło o miłość” nie jest kolejnym, banalnym czytadełkiem dla spragnionych miłosnych wrażeń. Jest to książka, powiedziałabym, posiadająca dość spory bagaż poważnych rozważań o samotności i poszukiwaniu partnera, o miłości i sprawdzeniu samego siebie. Sporo w niej rozważań psychologicznych i odkrywania słabości ludzkiego wnętrza, ale dzięki temu czytelnik jest niemal siłą zmuszany do rozważań nad swoim życiem jak przypominam sobie swoje dziecięce marzenia i wizje tego, jaka będę, mając trzydzieści parę lat, to nie znajduję w tych planach nic z tego, kim jestem, nic z tego, co mam. Miałam mieć mniej blizn i więcej siebie.
Polecam nie tylko kobietom, ale także mężczyznom. Lektura dość nietypowa, a jednak nieznośnie ciekawa. Drogie Panie, Drodzy Panowie polecam z całych sił. Będzie o czym pogadać w gronie znajomych, przyjaciół, albo z tą najbliższą osobą. Warto sprawdzić czy autor ma rację mówiąc, że rozmowa jest trudniejsza od seksu, gdy się nie kocha.
Iwona Zaczek
Oceny
Książka na półkach
- 363
- 214
- 57
- 9
- 6
- 5
- 4
- 4
- 4
- 4
Opinia
Współczesna literatura coraz chętniej i śmielej bierze na siebie rolę terapeuty i zamiast opowiadać o uczuciach i emocjach przy użyciu całego arsenału poetyckich środków stylistycznych, bez ogródek, rzeczowo i wręcz z lubością dokonuje ich wiwisekcji niejednokrotnie łamiąc przy tym rozmaite kulturowe tabu, dotykając najintymniejszych sfer psychiki, koncentrując się na najdziwaczniejszych aspektach ludzkiej natury. Bardzo często ten psychologiczny ekshibicjonizm służy jedynie chęci szokowania i wzbudzania taniej sensacji, rzadko owocuje głębszą refleksją.
"Chodziło o miłość" w pewnym stopniu wpisuje się w ten literacki nurt, z tą jednak różnicą, że wszelkie użyte przez autora środki i zabiegi czemuś służą. Losy głównego bohatera oraz trójki jego przyjaciół doskonale odzwierciedlają zagubienie człowieka we współczesnym świecie, swego rodzaju kalectwo emocjonalne utrudniające lub wręcz uniemożliwiające nawiązanie i utrzymanie bliskiej więzi z drugim człowiekiem, co z kolei prowadzi czytelnika do niezbyt optymistycznych przemyśleń nad kondycją ludzkiej natury i kierunku, w jakim zmierzamy, w sensie dosłownym i metaforycznym.
Głównym bohaterem powieści Roberta Rienta jest na oko trzydziestokilkuletni dziennikarz, Aureliusz Kic, zwany przez przyjaciół Arkiem. Nie bardzo układa mu się w życiu: jest świeżo po rozwodzie z Magdą, które to doświadczenie mocno nadwerężyło jego poczucie wartości i skłoniło do korzystania z usług terapeutki raz w tygodniu. Samotny, nieszczęśliwy, sfrustrowany niesatysfakcjonującą pracą, sprawia wrażenie życiowego nieudacznika, któremu nic nie wychodzi. Żeby dopełnić tego smętnego obrazu, należy wspomnieć o traumatycznym dzieciństwie bohatera zdominowanym przez surową babkę, naznaczonym brakiem ojca, który opuścił rodzinę i wiecznie nieobecną duchem matkę. Jedynym oparciem Arka była jego starsza Siostra, która w przeciwieństwie do brata wiedzie dziś ustabilizowane, spokojne życie. I to ona jest jedynym głosem rozsądku w niewielkiej grupce osób otaczających bohatera, punktem odniesienia i tą, która stawia do pionu, gdy źle się dzieje. Aureliusz ma bowiem dwójkę przyjaciół, jeszcze z czasów studenckich: Gosię i Michała. Oboje nie potrafią nawiązać trwałych relacji, stworzyć stabilnego, satysfakcjonującego związku, są na etapie intensywnych poszukiwań drugiej połówki, przy czym Gosia jednak preferuje seks bez zobowiązań, Michał zaś, po tragicznej śmierci swojej jedynej Miłości, po prostu boi się poważnie zaangażować w każdą nową znajomość. Przyjaźń, jaka łączy tę czwórkę (wliczając oczywiście Siostrę), jest za to naprawdę niezwykła, prawdziwa i inspirująca.
Pewnego dnia w życiu Arka pojawia się Justa, szalona dziewczyna, która zajmuje niepodzielne miejsce w jego myślach i sercu. Justa również chodzi na terapię do tej samej pani psycholog, co Arek; jest nieprzewidywalna, spontaniczna, ale też chwiejna emocjonalnie, co jednak wynika z jej choroby: zaburzenia osobowości borderline. Fascynuje i przeraża jednocześnie Arka, który czuje, że to kobieta jego życia. Obciążeni bagażem emocjonalnych doświadczeń, najczęściej negatywnych, postanawiają spróbować stworzyć związek zdając sobie sprawę, że nie będzie to zadanie łatwe. Nieśmiałość, lęk przed odrzuceniem, neurotyczny charakter Arka oraz nieobliczalność i niestabilność psychiczna Justy wydają się nie najlepiej wróżyć wspólnej przyszłości. Czas pokaże, czy ich związek przetrwa...
Jak pewnie zdążyliście się zorientować, nie przepadam za współczesnymi obyczajówkami. Również do debiutanckiej powieści Roberta Rienta podchodziłam jak pies do jeża, jednak już pierwsze strony powieści pozytywnie mnie zaskoczyły, a główny bohater - neurotyczny nieudacznik i samotnik - zaczął budzić moją niekłamaną sympatię i coraz bardziej przypominać... Adama Miauczyńskiego. Jeśli ktoś z Was oglądał kultowy już dziś cykl filmowy Marka Koterskiego, wie, o czym mówię. Niektórym pewnie słowa te wystarczą za zachętę do przeczytania książki, i słusznie, choć trzeba stanowczo zaznaczyć, że jest to tylko moje skojarzenie, niekoniecznie zgodne z zamierzeniem autora. Refleksja jednak narzuca się sama: czyżby dzisiejsza rzeczywistość kreowała nas właśnie takimi? Wiecznie nieszczęśliwymi, rozpamiętującymi bez przerwy najbardziej poniżające i przykre wydarzenia z dzieciństwa i wczesnej młodości, skutecznie uniemożliwiające przerwanie tego zaklętego kręgu i stworzenie zdrowych międzyludzkich relacji? Wspomnienia, jakie przywołuje bohater, które ukształtowały jego osobowość i charakter, rzeczywiście są tragikomiczne, ale z kolei już zachowania i postępowanie czy to w pracy, czy w kontaktach z przyjaciółmi, niepokojąco przypominają te, które znamy z własnego życia. O czym to świadczy?
Znamienny jest również kontrast pomiędzy tzw. normalnymi ludźmi a bywalcami szpitala psychiatrycznego. Przy okazji, rewelacyjnie sportretowanymi przez autora. O ile obcowanie z freakami typu Gosia i Michał szybko przyzwyczaja nas do ich sposobu życia i różnych wyskoków mogących budzić pewne kontrowersje, o tyle trudno było się oprzeć wrażeniu, że wielu ludzi wiodących zwyczajne, szare życie, wykazuje spore predyspozycje, by trafić na oddział zamknięty. Moje uznanie wzbudził genialny sposób, a jaki autor osiągnął ten cel: wplatając w luźne rozmyślania i retrospekcje Arka strzępki zasłyszanych na ulicy rozmów przypadkowych ludzi. Wnioski wyciągnijcie sobie sami:)
"Chodziło o miłość" wbrew pozorom nie jest tylko i wyłącznie lekką lekturą. Mylący może okazać się styl autora: swobodny, płynny, operujący wyrażeniami z języka potocznego, jednak nie w stopniu rażącym. Rient unika literackiej maniery, pisze rzeczowo, konkretnie, po męsku, wszak ukazuje męski punkt widzenia. Zachowuje umiar w stosowaniu wulgaryzmów, które jedynie przydają mocy emocjom, nie epatuje seksem, choć też nie umniejsza jego wagi i roli. To dobrze przemyślana powieść, której każdy składnik ma określony jasno cel - z całą pewnością nie jest nim chęć szokowania odbiorcy. To przede wszystkim opowieść o ludzkiej samotności, potrzebie bliskości, lęku przed odrzuceniem, mozolnych próbach odnalezienia samego siebie, emocjonalnym dojrzewaniu i nieustannych poszukiwaniach miłości, która nadałaby życiu sens, pomogła przegonić demony, zapewniła wiarę w lepsze jutro. Rient na swój dziwaczny, męski, ale i wzruszający sposób pokazuje, że jest to możliwe, ale wymaga od nas poświęceń i wytrwałości. Unikając moralizatorstwa i nie narzucając czytelnikowi własnego zdania (co najwyżej delikatnie je sugerując) daje się poznać jako wnikliwy obserwator współczesnej rzeczywistości analizując ją w zaskakująco trafny, prosty sposób. Gorzka, ale wzbogacona nutą optymizmu proza Rienta jest prawdziwym powiewem świeżości; wyraża wszystkie obawy i nadzieje współczesnego człowieka; bawi, wzrusza i przeraża oferując mądrą, skłaniającą do głębszej refleksji rozrywkę na przyzwoitym poziomie. Serdecznie polecam!
Współczesna literatura coraz chętniej i śmielej bierze na siebie rolę terapeuty i zamiast opowiadać o uczuciach i emocjach przy użyciu całego arsenału poetyckich środków stylistycznych, bez ogródek, rzeczowo i wręcz z lubością dokonuje ich wiwisekcji niejednokrotnie łamiąc przy tym rozmaite kulturowe tabu, dotykając najintymniejszych sfer psychiki, koncentrując się na...
więcej Pokaż mimo to