"50 twarzy Greya" E.L. James rozpoczęło epokę erotycznej beletrystyki. Nagle "spod ziemi" zaczęły wychodzić skromne pisarki. Zalały internet swoimi powieściami w formie e-booków, które z czasem wydano jako książki.
Sylvia Day nie zalicza się do zacnego grona debiutantek. Ma na koncie kilka książek, głównie romansów historycznych. Powinna zatem, jako doświadczona autorka, świecić przykładem i uczyć swoje koleżanki po fachu jak poprawnie pisać dobre erotyki. Niestety wyszło inaczej.
W "Dotyki Crossa" mamy do czynienia ze sztampą. Narracja pierwszoosobowa, prowadzona przez główną bohaterkę, która rozpoczynając nowe życie w wielkim mieście spotyka JEGO. A na NIEGO składają się:
1. 180 cm wysportowanego, idealnie wyrzeźbionego, bez grama tłuszczu ciała.
2. Bujne, ciemne włosy, jedwabiste w dotyku, których nie powstydziły się model reklamujący szampony.
3. Cudne, głębokie, mądre, smutne, żywe, zmieniające kolor oczy (to chyba jakaś choroba).
4. Cięty dowcip, inteligencja, oryginalność.
5. Niekończący się zapas energii, która pozwala uprawiać namiętny, kosmiczny seks.
6. Kupa forsy (facet plasuje się na 25 miejscu listy Forbes).
7. Straszne dzieciństwo.
I cóż z tego wynika? Ano nic. Kompletnie nic. "Dotyk Crossa" jest kolejną książką z klubu Greya, opowiadającą o trudnej miłości dwojga "zepsutych" umysłowo ludzi. Z tą różnicą, że główna bohaterka (Eva) nie jest skromną i cichą dziewicą. Warto zaznaczyć, że również jest bogata, choć nie tak bardzo jak jej luby.
I tak wyłania nam się świat idealny. Wszyscy są piękni (przeciętni ludzie schronili się w nowojorskim metrze i czekają na moment, aż pani Day pozwoli im wyjść). Jedyną skazą jest (a jakże) bolesna przeszłość.
Szczerze? Spodziewałam się czegoś więcej. Spodziewałam się, że Sylvia Day przedstawi prawdziwy świat obrzydliwie bogatej amerykańskiej finansjery, a nie klan miśków, które tylko próbują być groźne. Nadziani ludzie i ich zblazowane życie to kopalnia pomysłów, wystarczy tylko nieco się wysilić. Tak wiem, to erotyk, nie żadne political fiction, ale fabułę zawsze można rozbudować.
Miało być zaskakująco, soczyście, a wyszło jak zawsze. Dla mnie to Grey w nowojorskiej odsłonie z dodatkowymi bajerami, lecz z wyłączeniem BDSM.
Daję 4/10 - za całkiem znośny styl, główną bohaterkę, która ma resztki oleju w głowie. No i za przyjaciela geja, bo to najlepsze, co może trafić się kobiecie :)

"50 twarzy Greya" E.L. James rozpoczęło epokę erotycznej beletrystyki. Nagle "spod ziemi" zaczęły wychodzić skromne pisarki. Zalały internet swoimi powieściami w formie e-booków, które z czasem wydano jako książki.
Sylvia Day nie zalicza się do zacnego grona debiutantek. Ma na koncie kilka książek, głównie romansów historycznych. Powinna zatem, jako doświadczona autorka,...