Zniknięcie słonia
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- 象の消滅 / Zō no shōmetsu
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2012-10-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-01
- Data 1. wydania:
- 2003-01-01
- Liczba stron:
- 376
- Czas czytania
- 6 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377582695
- Tłumacz:
- Anna Zielińska-Elliott
- Ekranizacje:
- Płomienie (2018)
- Tagi:
- opowiadanie japońskie realizm magiczny
W tym zbiorze opowiadań, podobnie jak w Przygodzie z owcą i w Końcu Świata, Haruki Murakami powodowany geniuszem i odrobiną szaleństwa przypuszcza frontalny atak na normalność, zmieniając i całkowicie dowolnie kształtując rzeczywistość. Ptak nakręcacz każdego dnia nakręca sprężynę świata. Pracownik działu kontroli jakości doznaje olśnienia, patrząc na kangury, i dowiaduje się, czym jest wielka niekompletność. W ciało robotnika z fabryki słoni wnika od dawna poszukiwany przez policję tańczący karzeł. Atak irracjonalnego głodu powoduje, że młode małżeństwo dokonuje nocnego napadu na bar McDonalda. Dziewczyna odkrywa, że budzący grozę zielony zwierz, który rozkopuje ogródek, jest w niej zakochany, a ona nie potrafi mu się oprzeć.
Śmieszne, niezwykłe, wyjątkowe – wszystkie opowiadania zebrane w antologii Zniknięcie słonia są dowodem, że Haruki Murakami, mistrz formy, umie z całkowitą swobodą przekroczyć wszelkie granice między światem powieściowym i realnym.
Opowiadania w Zniknięciu słonia:
1. Ptak nakręcacz i wtorkowe kobiety (wczesna wersja pierwszego rozdziału Kroniki ptaka nakręcacza)
2. Ponowny napad na piekarnię
3. Komunikat kangura
4. O tym, jak w pewien kwietniowy poranek spotkałem stuprocentowo idealną dziewczynę
5. Sen
6. Upadek cesarstwa rzymskiego, powstanie Indian w 1881, napaść Hitlera na Polskę oraz świat miotany wichrem
7. Lederhosen
8. Spalenie stodoły
9. Zielony zwierz
10. Sprawa rodzinna
11. Okno
12. TV People
13. A Slow Boat to China
14. Tańczący karzeł
15. Ostatni trawnik tego popołudnia
16. Milczenie
17. Zniknięcie słonia
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Murakami w pigułce
Haruki Murakami miał dostać w tym roku Nobla. Przynajmniej takie było oczekiwanie jego licznych fanów. Nie wiem, czy istnieje jakaś miara, którą dałoby się zmierzyć liczbę fanów danego pisarza (nie sądzę, że jest nią sprzedaż - w końcu książki kupują nie tylko zagorzali fani, ale i przypadkowi czytelnicy), ale fan klub Murakamiego wydaje mi się być jednym z najliczniejszych i najbardziej aktywnych. I już sam ten fakt, moim zdaniem, wyklucza szanse Murakamiego na zdobycie literackiego Nobla. Bo czy Nobla dostają autorzy bestsellerów? Jest raczej odwrotnie – stajesz się Noblistą i dopiero wtedy świat o tobie słyszy. Ale Murakamiemu Nobel by się przydał. Czy może raczej jego ambitnym czytelnikom, którzy wierzą, że czytają literaturę wysokich lotów, ale jednak ulżyłoby im, gdyby ktoś to potwierdził stosowną pieczęcią. Bo generalnie Murakami nie jest jednogłośnie uznawany za wybitnego pisarza. Być może wiąże się to z tym, że jest dość monotematyczny i większość jego opowiadań i powieści jest w gruncie rzeczy do siebie podobna. Nie inaczej jest ze zbiorem opowiadań „Zniknięcie słonia”, który właśnie zagościł w naszych księgarniach.
„Zniknięcie słonia” nie jest bynajmniej nowością w dorobku japońskiego pisarza. W zbiorze znajdziemy utwory z tomów opublikowanych w Japonii w roku 1993 i 2004. Utwory te, niektóre z bardzo wczesnego okresu twórczości Murakamiego, oscylują wokół tematów dobrze znanych z innych jego publikacji. Nie jest to więc bynajmniej powiew świeżości, zresztą wątpię, żeby kiedyś Murakami nas jeszcze zaskoczył czymś diametralnie innym od tego, do czego nas przyzwyczaił. I nie mówię, że to źle. Bo twórczość Murakamiego, choć jest prozą, wyzwala podobne emocje, jak najlepsza poezja. Jej siłą jest metaforyczność, ale także oniryczność i balansowanie na granicy rzeczywistości. W opowiadaniach zawartych w „Zniknięciu słonia” można z powodzeniem uchwycić na czym polega magia książek Murakamiego. Jak zwykle mamy tu bohaterów, którzy żyją sobie w swoim nie do końca poukładanym, ale dobrze oswojonym świecie, w którym rytm dnia, tygodnia, miesiąca wyznaczają im te same rutynowe czynności. Pracują w kancelariach prawniczych, uprawiają wolne zawody, albo studiują i pracują gdzieś dorywczo. Nie mają wielkich potrzeb finansowych, stawiają „być” ponad „mieć”, szukają jakiegoś spełnienia, ale zadowalają się związkami bez zobowiązań. Tym, co z pewnością doceniają czytelnicy Murakamiego, jest nieidealność kreślonych przez niego postaci. Prowadzą oni nieuporządkowane życie, popełniają błędy, są nieodpowiedzialni, niezdecydowani i nie radzą sobie ze swoimi uczuciami. Są przeciętni, są kafkowskimi everymanami, są przez to bliscy nam.
Ważnym zjawiskiem podejmowanym przez autora jest problem samotności. Paradoksalnie, jego bohaterowie w ogromnym, wielomilionowym Tokio często nie są w stanie znaleźć przynajmniej jednego człowieka, który byłby ich bratnią duszą. Murakami szuka przyczyn braku zrozumienia między ludźmi, ale te poszukiwania w końcu zawsze spadają na czytelnika. Autor nigdy nie daje gotowych interpretacji. Historie, które stwarza, poruszają często do głębi swoim tragizmem, który zestawiony jest z irracjonalnością. Która kobieta rozwodzi się z mężem z powodu szortów, lub odsuwa się od męża pod wpływem lektury "Anny Kareniny", jak bohaterki Murakamiego? U Murakamiego nie znajdziemy zwyczajnego realizmu. Słuszne jest, coraz częstsze, określanie jego twórczości realizmem magicznym. Na kartach „Zniknięcia słonia” także spotykają się dwa światy – ten zupełnie realny, który opisuje autor z detalami, których prawdopodobnie sami na co dzień nie dostrzegamy, i ten drugi, który może być imaginacją bohatera, albo równoległą rzeczywistością. Nierzeczywistość definiowana jest tu na dwa sposoby – naszego bohatera albo spotykają nie dające się logicznie wytłumaczyć zdarzenia, albo otaczają osobliwi ludzie, odciskający trwały ślad w jego psychice. Jeden z bohaterów pozna więc dziewczynę, która obiera niewidoczne mandarynki (Po prostu nie wyobrażam sobie, że tu są mandarynki, tylko zapominam, że ich tu nie ma, tłumaczy), narzeczony siostry innego będzie dla frajdy palił stodoły, a innego będą prześladować TV People, maleńkie ludziki, które przyniosą do jego domu telewizor, a wraz z ich pojawieniem się, zniknie jego żona. Magia u Murakamiego nigdy nie przynosi nic dobrego. Pytanie więc, po co umieszcza ją w swoich utworach. Wydaje się, że przekraczanie granic między snem a jawą wydobywa z jego bohaterów emocje, do których inaczej by się nie przyznali. Jak coś jest za blisko, człowiek tego nie zauważa, przeczytamy w jednym z utworów. Może więc Murakami „wrzuca” swoich bohaterów w niezidentyfikowaną rzeczywistość, by mogli lepiej zrozumieć swoje życie. Pociągające w jego utworach jest to, że tak naprawdę trudno nam określić, gdzie leży granica między normalnością a nierealnością, jak np. w opowiadaniu „Tańczący karzeł”, którego bohater pracuje w fabryce produkcji słoni. Pytanie – jakich? Porcelanowych czy prawdziwych? Autor tego wprost nie wyjaśnia, pozostają domniemania. I czy karzeł, który wstępuje w jego ciało, to tylko jakaś emanacja pewności siebie, jakiś demon, kreacja jego podświadomości czy naprawdę karzeł? Ale karzeł, serio?! Ten Murakami to jednak nie jest normalny, tak sobie można pomyśleć, a właściwie nie da się tego uniknąć, czytając raz po raz podobne niestworzone historie. Ale to, co sprawia, że jednak one skradają nam serce, to fakt, że nie pozostawiają obojętnym. Z lektury „Zniknięcia słonia” wynosi się dużą dawkę przemyśleń. Bohaterowie w dużej części uosabiają nas samych, a utożsamiać się z nimi pomaga pierwszoosobowa narracja. Kim z nas nie targają niepokoje, kto z nas nie czuje niespełnienia i pustki?
Tym, co warte docenienia w prozie Murakamiego jest brak moralizatorstwa, taniego kaznodziejstwa. Autor nie daje rad, jak żyć. Swoje opowiadania najczęściej urywa, zostawiając skołowanego czytelnika samego sobie, bogatszego o kolejną historię, której sedno, o ile jakieś jest, musi znaleźć sam. Mimo swojej dziwności, sytuacje kreślone przez Murakamiego wydają się zaskakująco naturalne. Być może dlatego, że dzieją się w scenografii zupełnie realistycznie oddanej Japonii. Szczegółowa rekonstrukcja topografii miasta i podawanie dokładnych dat to celowy zabieg, mający uwiarygodnić w oczach czytelnika, owe, jak się wydaje, niemożliwe do zaistnienia wydarzenia. I w tym tkwi sekret sukcesu Murakamiego – stwarza on rzeczywistość tak prawdziwą, że przesłania ona wszelkie przejawy nienormalności i czyni je akceptowalnymi.
„Zniknięcie słonia” to twórczość Murakamiego w pigułce. Znajdziemy tu opowiadania zróżnicowane tematycznie i gatunkowo, jak jego powieści. Są tu utwory prawie całkiem pozbawione wątków fantastycznych („O tym, jak w pewien pogodny kwietniowy poranek spotkałem stuprocentowo idealną dziewczynę”, „Sprawa rodzinna”), są utwory śmieszne („Ponowny napad na piekarnię”), surrealistyczne („Zielony zwierz”, „TV People”, „Zniknięcie słonia”), a także do głębi przejmujące, jak np. „Milczenie” czy „Ostatni trawnik popołudnia”. Dla fanów pisarza będą one kolejną okazją do smakowania jego słów – słodko-gorzkich, doprawionych słonym smakiem melancholii, skupionych w proste, przyswajalne zdania. Z kolei dla rozpoczynających swoją przygody z autorem „Norwegian Wood”, ta antologia może być swego rodzaju testem czytelniczej tolerancji. Murakamiego bowiem się albo kocha, albo nienawidzi. Jeśli przypadną nam do gustu jego krótsze formy, jest duża szansa, że zakochamy się też w jego powieściach.
Malwina Sławińska
Wszystkie cytaty za: H. Murakami, „Zniknięcie słonia”, przeł. A. Elliot – Zielińska, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2012.
Oceny
Książka na półkach
- 3 221
- 2 038
- 1 264
- 170
- 102
- 76
- 54
- 51
- 40
- 33
Opinia
Bardzo lubię opowiadania. Ochoczo więc sięgnęłam po zbiór opowiadań Murakamiego pt. „Zniknięcie słonia”. Było to moje pierwsze zetknięcie z najbardziej znanym i cenionym japońskim autorem. Byłam ogromnie ciekawa jego pióra. Wiele osób pisze o nim w samych superlatywach. Nie sposób więc nie pochwycić jego dzieła z krystalicznie czystej ciekawości, aby sprawdzić, czy Murakami jest rzeczywiście taki wspaniały, jak o nim piszą czy też jest zupełnie przeciwnie.
Pisarz inteligentnie żongluje słowami, niby oszczędnie, ale trafia w sedno. Umie wyłuszczyć dosadnie to, na czym mu zależy.
Szczególny, osobliwy głód oraz "klątwa" powodują, iż małżeństwo wykonuje przedziwne czynności - napada na McDonald's. Możemy dostrzec, iż warunki fizyczne człowieka, jego fizjologia mają wpływ na emocje. Zadziwiające ukazanie tego zjawiska oraz sąsiadujące z nimi inne odczucia aż się proszą o refleksję.
"Komunikat kangura" to bardzo zabawna historyjka. Pracownik działu kontroli jakości to niebywały... osobnik. Zajmuje się on reklamacją zakupu płyty pewnej klientki, ale czytając jego wynurzenia odczuwa się jednak, że dotyczą one bardziej... ogólnego pojęcia niekompletności. Nie da się opisać tego słowami, trzeba to przeczytać ????
Najbardziej wstrząsnęło mną opowiadanie "Sen". Kobieta nie może zasnąć przez 17 nocy i 17 dni ????. Sama nie wiem, czy to wszystko, co jej się przydarzyło, to jest sen, czy jawa. Zakończenie jest niepewne w swojej pewności, a pewnie w niepewności, straszliwe. Myślałam, że dostanę palpitacji serca, że wyskoczy mi ono z klatki piersiowej. W życiu się tak nie bałam. Jeszcze nigdy mnie coś takiego nie spotkało podczas czytania jakiejkolwiek lektury. Murakami niesamowicie wprowadza odbiorcę w nastrój, porywa. Tym opowiadaniem mnie kupił. Urzekł. Jakoś się teraz nie dziwię, że jego utwory są tak doceniane.
Ma się wrażenie, że czytane przeze mnie opowiadania to jakby jestestwo pisarza w pigułce. Czasami są absurdalne do granic możliwości, szokująco zadziwiające, a czasami wręcz nudne. Są one jakby pokrewne, niby inne, ale jednak wyczuwa się w nich podobieństwo. Autora można albo docenić, albo... całkowicie nie zrozumieć - takie mam wrażenie. Jego utwory mogą do niektórych zupełnie nie trafić, ale uważam, że warto próbować je odczytywać na swoje sposoby. Ja się starałam i teraz czuję się... trafiona - zatopiona.
Nie za bardzo przepadam za biografiami, ale Murakami mnie tak zaintrygował, że jednak chętnie przeczytałabym książkę o nim. Chciałabym poznać go lepiej, sprawdzić, jakim jest człowiekiem, skąd czerpie inspirację na kreowanie tych swoich wymuskanych pomysłów, tego przepotężnego i wręcz nie do ogarnięcia ogromu przemyśleń.
Cytaty:
"(...) wyglądała zupełnie jak jakiś zapomniany bagaż. Było mi jej okropnie żal. Została gdzieś przez pomyłkę zostawiona. Gdyby znalazła się gdzieś indziej, może mogłaby być szczęśliwsza."
"Jeszcze pięć minut, pomyślałem. Gdzie jest przód, a gdzie tył? Chciałem wstać i coś powiedzieć. Lecz gdy tylko się podniosłem, w tej samej chwili zniknęły słowa."
Cały zbiór jest opowiedziany z niemą obojętnością, nie narzucając się, zostawiając po sobie tęsknotę i to właśnie powoduje, że treść trafia do nas bardziej, niż byłaby rzucona nam w twarz. Dużo tutaj samotności, pragnienia, dążenia do czegoś, niedosytu, ale zarówno i przesycenia, przejedzenia życiem. Opowiadania te, to całkiem inne światy, wymiary, wrota do innowacyjnego odkrywania świadomości, poznania, istnienia.
Zbiorek jest bardzo specyficzny. Autor atakuje normalność, nic tu nie jest jednoznaczne. Niby wszystko jest bardzo zwyczajne, lecz pośrodku tej zwyczajności jest miejsce na niebanalność. Rzeczywistość Murakamiego ma wiele wydźwięków. Jeden wymiar to zdecydowanie dla niego za mało, czułby się stłamszony.
Z klimatu codzienności wyłaniają się przebłyski geniuszu autora, iskierki mądrości. To człowiek piszący bardzo MĄDRZE. Wydaje się, że wie o życiu wiele, a swoje doświadczenie okrasza zabawnym zacięciem, wigorem, żarem, werwą.
Mam zagwostkę - jak tą książkę określić? Hmmm, hmmm, to taka... głębio-prostota, nie łatwizna, nieoczywistość, przestrzeń pełna wątpliwości jak i pewności, kompletności pojmowania. Ma się wrażenie, że japoński autor góruje ponad wszystkim, wznosi się, jest na wyżynach wyobraźni, magii, myślenia, życia. Jest tak jakby odzwierciedleniem szlachetnej dziwaczności, a także nieodgadnionych zakamarków podświadomości, jakie drzemią w każdym z nas.
Nawet jego egzotyczne (dla nas) nazwisko hipnotyzuje, jest zawoalowaną modlitwą, odczuciem niedosytu, niespełnienia, niebiańskim ewenementem. Czymś na wyciągnięcie ręki, a jednak niedoścignionym, nienamacalnym.
Takie właśnie ciekawe i niecodzienne myśli miałam podczas czytania tej książki. Mam nadzieję, że Wy także odczujecie chociaż cząstkę czegoś podobnego do moich przemyśleń na temat jego twórczości.
http://basiapelc.blogspot.com/2013/08/znikniecie-sonia-haruki-murakami.html#more
Bardzo lubię opowiadania. Ochoczo więc sięgnęłam po zbiór opowiadań Murakamiego pt. „Zniknięcie słonia”. Było to moje pierwsze zetknięcie z najbardziej znanym i cenionym japońskim autorem. Byłam ogromnie ciekawa jego pióra. Wiele osób pisze o nim w samych superlatywach. Nie sposób więc nie pochwycić jego dzieła z krystalicznie czystej ciekawości, aby sprawdzić, czy Murakami...
więcej Pokaż mimo to