Pan Lodowego Ogrodu - tom I

Okładka książki Pan Lodowego Ogrodu - tom I
Jarosław Grzędowicz Wydawnictwo: Fabryka Słów Cykl: Pan Lodowego Ogrodu (tom 1) fantasy, science fiction
560 str. 9 godz. 20 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Pan Lodowego Ogrodu (tom 1)
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2012-05-11
Data 1. wyd. pol.:
2012-05-11
Liczba stron:
560
Czas czytania
9 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375746068
Tagi:
fantastyka polska literatura polska Dominik Broniek

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Majstersztyk przez duże M



587 33 105

Oceny

Opinia

avatar
714
529

Na półkach: , ,

Pan Lodowego Ogrodu, od dłuższego czasu wpychał się wszędzie, gdzie tylko mógł. Człowiek rozmawiał ze znajomymi, a znajomi się pytali: czy Pana zna, czy Pana lubi? A potem: dlaczego Pana nie zna, dlaczego Pana nie lubi? I radzili, najlepiej jak umieli: niech lepiej Pana pozna, niech nie czeka.
I nieznajomi, oni też same dobre opinie na temat Pana mieli. Może nawet bardziej znośne, mniej nachalne, bo jak to tak - nikt do nieznajomych nie podchodzi i nie nagabuje do upadłego do tego, czy tamtego.
Człowiek szedł do księgarni, a tam, zwielokrotniony dzięki sztuce druku, Pan rozpychał się na półkach. Oczywiście na półkach było dlań za mało miejsca, więc i witryny zawalił. Na regałach z najchętniej nabywanymi książkami też wyszarpywał sobie bez większych problemów wyższe i najwyższe miejsca.
Więc kupiło się. Co miało się zrobić? Czekać aż Pan sam się na półce zjawi? Zjawił się i poleżał cierpliwie, pół roku bodajże, innym książkom szkody nie czyniąc. Jak już tak cierpliwie i grzecznie czeka trzeba w końcu powiedzieć: dzień dobry. Kultury trochę.

Pierwsza strona:
Pierwszą stronę, rozdział pierwszy, czyta się po wielokroć. Na pamięć zna się już prawie. Ale jak tu na pamięć nie poznawać? To pewnie najlepszych kilkanaście pierwszych zdań w dziejach literatury, a przynajmniej tej już poznanej literatury, bo kto wie jakie pierwsze zdania jeszcze się kiedyś przeczyta... Więc czyta się dalej.

Pięćdziesiąta strona:
Jeśli do tej pory miało się wątpliwości na temat tego jak wyglądają mieszane uczucia, to teraz już się ich nie ma. Starcie dwóch różnych realiów, dwóch różnych światów... jakoś tak wcale nie przekonuje. Pomysł bądź co bądź ciekawy, ale jakoś tak nie można pozbyć się wrażenia jakiejś dziwnej oczywistości z jednej strony i jakiegoś, jeszcze dziwniejszego zgrzytu i niedopasowania z drugiej. No ale nic to. Czytać się zaczęło, trzeba czytać dalej.

Setna strona:
Mieszane uczucia lekko tracą na goryczy, choć nie znikają. Czyta się i czyta, i nie można powiedzieć, że czyta się źle. Nie - źle się nie czyta. Nadal jednak coś zgrzyta, nadal coś nie pasuje. Bohater wkracza do świata, którego do końca nie rozumie, stara się odgadnąć znaczenia tej i tamtej rzeczy, stara się dopasować. Skoro już się czyta, można postarać się razem z nim. Więc czyta się dalej.

Strona sto sześćdziesiąta:
W końcu początkowe zgrzyty giną, głuchną przytłumione już setką stron. Świat staje się namacalny, jakąś logikę, jakąś całość się w nim widzi. Vuko ma przygody. Dużo przygód w lesie. Z ptaszyskami, z koniem i z upiorami oczywiście. Co to za przygody bez upiorów? Nie narzeka się więc i czyta się dalej.

Strona sto siedemdziesiąta:
I znów nowe realia. Nowe miejsce, nowi bohaterowie... Wszystko nagle jakoś w próżni zawieszone (a co nagle, to po diable - trzeba pamiętać), kolejnych pięćdziesiąt stron musi minąć, żeby człowiek się przyzwyczaił. Nagle nie siedzi się już w lesie i na upiory się nie gapi. Nagle siedzi się w pałacu i ćwiczy się i uczy to tego, to tamtego. Cóż, tak widocznie musi być. Więc czyta się dalej.

Czterysta pięćdziesiąta strona:
"Grzędowicz to wędkarz jakiś" - rzuca się w gniewie o trzeciej nad ranem, z niewidzącymi, rybimi oczami, idąc spać. Człowiek łapie się na haczyk i nagle trzysta stron znika, nie wiadomo gdzie. No ale na tych trzystu stronach też znika niejeden bohater i niejedno się wydarza, więc jakoś tak wszystko współgra. Na przemian siedzi się w pałacu (gdzie sprawy mają się raz dobrze, raz lepiej ale koniec końców, na końcu jak zwykle źle i gorzej) i w lasach, osadach rybackich, burdy się wszczyna, z roślinami i wężami się walczy. To znaczy czyta się - to Vuko walczy. Zgrzyty zniknęły już dawno temu, ale nie ma się co dziwić - całkiem spora sterta zadrukowanego papieru je przykryła.

Pięćset dziesiąta strona:
Powoli zbliża się do końca. Zaczyna się żałować, że nie kupiło się od razu Pana w kolejnych jego odsłonach. Bo jeszcze się nie skończyło, ale już ta świadomość, że przecież zaraz się skończy, w głowę kołacze.

Strona Pięćset czterdziesta:
No i skończyło się. Siedzi się teraz i pisze się o Panu. I tylko głowi się człowiek. Jakoś górnolotnie nie było i czytając nie czuło się wybuchów i wypieków się nie miało. Doczepić się można było do tego i tamtego - nie, że złe, albo nijakie, albo nie wiadomo jakie jeszcze. Po prostu, mimo wszystko wydawało się, że będzie lepiej, że Pan powali, że suchej nitki nie zostawi - tak się myślało czytając.

A teraz kiedy już przeczytane, odczuwa się konieczność sięgnięcia po ciąg dalszy. I nie wiadomo skąd ten cały zachwyt - podczas czytania wystawiał łeb od czasu do czasu tylko. Teraz szczuje ciekawością i tęsknotą i każe czytać dalej i to jak najszybciej. Więc pewnie pójdzie się i nabędzie się drugi tom. Co tu innego zrobić? Czyli chyba jednak tak trochę powalił, chyba jednak wiele nitek suchymi nie zostawił.

Pan Lodowego Ogrodu, od dłuższego czasu wpychał się wszędzie, gdzie tylko mógł. Człowiek rozmawiał ze znajomymi, a znajomi się pytali: czy Pana zna, czy Pana lubi? A potem: dlaczego Pana nie zna, dlaczego Pana nie lubi? I radzili, najlepiej jak umieli: niech lepiej Pana pozna, niech nie czeka.
I nieznajomi, oni też same dobre opinie na temat Pana mieli. Może nawet bardziej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    27 327
  • Chcę przeczytać
    11 079
  • Posiadam
    6 185
  • Ulubione
    1 918
  • Fantastyka
    706
  • Teraz czytam
    599
  • Fantasy
    416
  • Chcę w prezencie
    246
  • 2018
    151
  • 2014
    141

Cytaty

Więcej
Jarosław Grzędowicz Pan Lodowego Ogrodu. Tom 1 Zobacz więcej
Jarosław Grzędowicz Pan Lodowego Ogrodu - tom I Zobacz więcej
Jarosław Grzędowicz Pan Lodowego Ogrodu. Tom 1 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także