Alkaloid
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Science Fiction z plusem
- Wydawnictwo:
- Powergraph
- Data wydania:
- 2012-03-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-03-16
- Liczba stron:
- 436
- Czas czytania
- 7 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361187462
- Tagi:
- Prus Lalka Wokulski Głowacki chempunk
A gdyby tak Aleksander hrabia Głowacki nie przyjął pseudonimu Bolesław Prus, a zamiast pisać przyszłe lektury szkolne, popuścił wodze fantazji? Gdyby jego Stanisław Wokulski zachował się jak kupiec, a nie jak romantyk i, zamiast wzdychać do Izabeli Łęckiej, zajął się wielkimi interesami i eksperymentami naukowymi?
Akcja Alkaloidu z rozmachem przetacza się przez Azję Wschodnią, Rosję ogarniętą religijną rewolucją, Polskę i Skandynawię przyszłości. Razem z bohaterami: Wokulskim, hrabią Ochockim, Witkacym, Nikolą Teslą i Albertem Einsteinem dajemy się porwać przez alkaloidowe szaleństwo, owocujące nowymi technologiami, przemianami społecznymi i politycznymi. Czytelnik poznając losy Imć Hermenegauty Stanisława Wokulskiego, nadczłowieka, jednego z wielkich tego świata, prowadzącego grę z brytyjskim wywiadem, zuluskim imperium i Związkiem Duchowych Sowietów, musi zadecydować, czy przyjęcie alkaloidowego błogosławieństwa miało sens.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Od sklepikarza do władcy świata
Trudno jednoznacznie określić, jakiego gatunku przedstawicielem jest „Alkaloid”. Wariacje na temat rozwoju XIX-wiecznej myśli technicznej w kierunku innym, niż ten, w którym rzeczywiście podążyła, wywołuje skojarzenia z nurtem steampunk. Z kolei biorąc pod uwagę fakt, że rozwój ten napędzany jest pewną substancją psychoaktywną, wokół której skupia się cała fabuła powieści, na myśl nasuwa mi się przyuważona gdzieś łatka „chemopunk”. Aczkolwiek myślę sobie, że wyodrębnianie takiego gatunku byłoby mnożeniem bytów ponad miarę.
Wcale nie prostszym zadaniem okazuje się próba opisania w kilku zdaniach fabuły. Jedynym chyba, co nie nastręcza trudności, będzie wskazanie rdzenia, wokół którego krążą wydarzenia w książce opisane i z którego wynikają. Jest nim Alka, substancja otrzymywana z bulwy buszmena, alkaloid będący w stanie poszerzyć granice ludzkiej percepcji i obudzić drzemiące w umyśle pokłady geniuszu w sposób nie tylko niemożliwy do osiągnięcia bez „wspomagania”, ale wręcz trudny do wyobrażenia.
Odkrywcą Alki autor (jakkolwiek się naprawdę nazywa, bo przecież nie Aleksander Głowacki) uczynił Stanisława Wokulskiego. Nie mylą się ci, którym to nazwisko wydaje się znajome, gdyż w swym założeniu „Alkaloid” ma stanowić alternatywną wersję dziejów głównego bohatera „Lalki” Bolesława Prusa.
Wokulski porzuca więc los sklepikarza, by poświęcić życie panowaniu nad alkaloidowym imperium, co okazało się zdaniem o tyle trudnym, że sekret wytwarzania Alki chciałoby posiąść każde liczące się światowe mocarstwo, a jego ujawnienie najpewniej skończyłoby się globalną katastrofą. Wiedza na temat tajników ekstrakcji Alki i umiejętność przeprowadzenia tego procesu daje bowiem władzę praktycznie nieograniczoną, tak jak nieograniczone są możliwe efekty oddziaływania substancji na organizm i umysł ludzki. Jak nietrudno się więc domyślić, na barki Wokulskiego spadło nie lada brzemię, a jego myśli stale zaprzątają wątpliwości, czy niespodziewane odkrycie powinien traktować jako błogosławieństwo, czy raczej przekleństwo.
Alka daje nadludzką zręczność i szybkość, czyni ludzi herosami czy to pod względem siły, czy intelektu, sprawia, że opisany w powieści przełom wieku XIX i XX technologicznie dalece wyprzedza nawet czasy współczesne. Wszystko to stwarza ogromne pole do popisu dla wyobraźni autora... który niestety niezbyt umiejętnie stworzone przez siebie samego możliwości wykorzystał. Czy wręcz wykorzystał nadmiernie, gdyż podczas lektury „Alkaloidu” czytelnik wciąż i wciąż natyka się na pomysły wielce ciekawe, oryginalne i intrygujące, pozostawiające jednak po sobie ogromny niedosyt. A to wszystko za sprawą faktu, że na rozwinięcie większości z nich, czy nawet uczynienie ich w pełni zrozumiałymi, zabrakło niestety miejsca. Gdyby tego było mało, koncepcje te zdają się tworzyć nieskładny zlepek, niejako na siłę połączony nieszczególnie absorbującą i spójną fabułą. Miejsca starczyło za to aż w nadmiarze na przydługawe opisy scen walki. Takich, co polegają głównie na bieganiu po ścianach, skakaniu na absurdalne wysokości i niebezpiecznym ocieraniu się o śmieszność.
Kolejnym poważnym mankamentem powieści jest sposób kreowania bohaterów. Ci, których znamy z „Lalki” (oprócz Wokulskiego epizodycznie pojawia się Ochocki, gdzieś wspomniano o Rzeckim, o Łęckiej nie znajdziemy ani słowa) ze swymi literackimi pierwowzorami wspólne mają jedynie personalia. Nie inaczej zdaje się być z tymi, których nazwiska znamy z kart historii, bo i tacy się w książce pojawiają. Wszyscy oni mogliby nosić dowolne fikcyjne nazwiska, a powieść nic by na tym nie straciła. A wręcz mogłaby zyskać, gdyż pojawienie się zupełnie płaskich i nieprzystających do pierwowzorów postaci Tesli, Einsteina czy Witkacego rodzi natarczywe pytania, co autor właściwie chciał w ten sposób osiągnąć. Oprócz papierowości, bohaterom „Alkaloidu” doskwiera brak konsekwencji w działaniu, a w niektórych przypadkach syndrom zupełnie niepotrzebnego i nic nie znaczącego dla fabuły elementu dekoracji (czego najwyraźniejszym przykładem jest tak dobrze się zapowiadająca księżniczka Shan, Nemi).
Nieprzekonująca fabuła, kiepski warsztat, przypadkowi, chaotycznie powrzucani w wir niespójnych wydarzeń bohaterowie i silenie się na drugie dno, które okazuje się balansować na pograniczu banału – wszystko to potrafi solidnie zmęczyć i odebrać wszelką ochotę na kontynuowanie lektury. Zagęszczenie doskonałych pomysłów dotyczących alternatywnych losów świata, przedziwnych urządzeń czy możliwości ludzkiego umysłu potraktowanego odpowiednim wspomagaczem niestety nie jest w stanie w pełni zepchnąć wyżej wymienionych mankamentów na dalszy plan. Niemniej jednak, pomysłowości nie można autorowi odmówić i pozostaje mieć nadzieję, iż z czasem, w kolejnych powieściach (jeśli takie się kiedyś pojawią), splotą się one w spójną całość z wciągającą fabułą i żywymi, barwnymi postaciami.
Agata Rugor
Oceny
Książka na półkach
- 335
- 177
- 82
- 16
- 11
- 9
- 6
- 5
- 5
- 5
Cytaty
Dziś wszyscy piszą. Cała nasza populacja żyje w histerycznym napięciu, jakimś fizjologicznym wyrzygu słów, jakbyśmy chcieli przyspieszyć ostateczne i nieuniknione wyczerpanie.
Opinia
Alkaloidy to grupa naturalnie występujących zasadowych związków chemicznych, głównie pochodzenia roślinnego, zawierających azot. Tak przynajmniej głosi tradycyjna definicja z podręczników do chemii. Do tej pory ta dziedzina nauki nie szła w parze z fantastyką, a tworzenie historii alternatywnej przełomu XIX i XX wieku koncentrowało się na przyspieszeniu bądź ekspansji rewolucji pary i elektryczności. Do czasu. Oto bowiem pojawił się „Alkaloid”, a wraz z nim alka — substancja wszechpotężna, niosąca za sobą równie wiele pokus, co zagrożeń.
Tak naprawdę szumnie zapowiadany ‘chempunk’ to nic innego, jak oparcie konstrukcji świata powieści na niezwykłej substancji, która z przeciętnego obywatela może zrobić nadczłowieka i bohatera kina akcji w jednym. Tak też dzieje się ze Stanisławem Wokulskim, protagonistą, który niczym Rambo lub Neo radzi sobie z próbującymi zniszczyć go wrogami, a jednocześnie snuje śmiałe i skomplikowane plany ekonomiczno-polityczne. Niestety, z zakochanym sklepikarzem, jakiego pamiętamy z kart „Lalki”, nie ma zbyt wiele wspólnego poza personaliami.
W „Alkaloidzie” uwagę zwraca misterna, a zarazem logiczna konstrukcja świata i potencjał drzemiący u podstaw pomysłu. Niestety, wykonanie pozostawia sporo do życzenia. W powieści wysoki jest współczynnik chaosu w prowadzeniu fabuły i postępowaniu bohaterów, a styl autora, który ukrywa się za pseudonimem Aleksander Głowacki, nie wzbudza zachwytów — chwilami męczy do tego stopnia, że trudno zmusić się do dalszej lektury książki o bądź co bądź wciągającej intrydze. Za dużo tu opisów pojedynków, w dodatku topornie nakreślonych, a za mało… cóż, pozostałych elementów. Przede wszystkim zaś brakuje wprawy w posługiwaniu się piórem.
Najbardziej rozczarowuje jednak nikły związek z „Lalką”. Jeśli ktoś liczy na nawiązania większego kalibru do prozy Prusa, zawiedzie się srodze. Głównego bohatera równie dobrze można było ochrzcić Janem Kowalskim, bowiem z powieściowym Wokulskim szybko przestaje mieć cokolwiek wspólnego. Nie ma co liczyć na fragmenty pamiętnika starego subiekta, malownicze opisy uliczek Warszawy (czy jakiegokolwiek innego miasta) albo galerię równie barwnych postaci drugoplanowych. W „Alkaloidzie” występuje co prawda Ochocki, można też natknąć się na wzmiankę o Rzeckim, ale to raczej kwiatek do kożucha, a nie nawiązania z prawdziwego zdarzenia do jednej z najsłynniejszych pozytywistycznych lektur. Głowacki chętniej sięga do person świata rzeczywistego, jak Churchill, Einstein czy Tesla; pochwalić można zwłaszcza ciekawie nakreśloną sylwetkę Witkacego.
Choć tematyka powieści, stojąca na wysokim poziomie chempunkowa otoczka i spójna konstrukcja świata przemawiają za daniem „Alkaloidowi” szansy, dla mnie to jedno z największych literackich rozczarowań. Jeśli ktoś bierze się za Prusa i na alternatywnej wersji „Lalki” opiera koncept powieści, musi liczyć się z tym, że zostanie z tych obietnic rozliczony. Wydanie książki w serii Science Fiction z plusem, czyli umieszczenie obok dzieł m.in. Rafała Kosika i Roberta M. Wegnera, także jest dość mylące, bowiem styl Głowackiego wciąż znajduje się w powijakach, a prowadzenia fabuły mógłby uczyć się od wyżej wymienionych konfratrów. „Alkaloid” określić mogę jedynie mianem przedwczesnego debiutu.
---
Zarówno tę recenzję, jak i wiele innych tekstów znajdziecie na moim blogu: http://oceansoul.waw.pl/ Serdecznie zapraszam!
Alkaloidy to grupa naturalnie występujących zasadowych związków chemicznych, głównie pochodzenia roślinnego, zawierających azot. Tak przynajmniej głosi tradycyjna definicja z podręczników do chemii. Do tej pory ta dziedzina nauki nie szła w parze z fantastyką, a tworzenie historii alternatywnej przełomu XIX i XX wieku koncentrowało się na przyspieszeniu bądź ekspansji...
więcej Pokaż mimo to