Pracował między innymi przy takich seriach jak: "JLA", "The Amazing Spider-Man", "Daredevil", "Ghost Rider", "Wolverine", "Captain America", "X-Men", "Silver Surfer" oraz "Hulk". "Ludzie gniewu" są jego pierwszym komiksem autorskim.http://www.rongarney.com/
Czytam i czytam te komiksy o Thorze i jak do tej pory tylko jeden naprawdę mi się spodobał (uznałem go za bardzo dobry). Czy omawiany komiks, jest właśnie tym wyjątkowym? Niestety nie. Thor: Przeklęty to bez wątpienia dobra pozycja komiksowa, jednak dla mnie czegoś, w niej zabrakło do miana bardzo dobrej. Nie wiem może mam jakieś uprzedzenie do komiksowej wersji gromowładnego, nie umiem się jakoś utożsamić z tą postacią. W omawianej pozycji, najciekawszy wydał mi się przedstawiony świat, a dokładniej rzecz, mówiąc 9 królestw. Nie widziałem wcześniej w żadnym z albumów tego, jak wygląda świat świetlistych elfów czy krasnoludów itp… Sam motyw „Ligi Światów” również wydał mi się ciekawy, chodzi trzeba przyznać, że bez wątpienia niezbyt oryginalny. Przyznam się, że nigdy nie miałem większego problemu z filmem Thor: Mroczny Świat i z tym, jaką postacią we wspomnianym filmie był Malekit, jednak po przeczytaniu omawianego albumu muszę przyznać, że filmowa wersja mrocznego elfa to jakieś nieporozumienie, o Malekicie komiksowym mogę coś powiedzieć, wiem, jaka to postać, filmowa wersja jest z kolei nudna i nijaka, no i wyglądająca gorzej. Fanom Thora zdecydowanie polecam ten album, jeśli jednak ktoś nie czuję mięty do komiksowej wersji Thora, to raczej omawiana pozycja tego nie zmieni. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o mistyczne postacie Marvela, to wolę Dr Strange'a niż Thora.
PopKulturowy Kociołek:
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-ludzie-gniewu/
W rodzinie Rathów bezwzględność jest cechą dziedziczną. Nic więc dziwnego, że Ira Rath będący bohaterem komiksu to jeden z lepszych zawodowych zabójców. Jest on gotowy wywiązać się z każdego zlecenia (nieważne kogo by ono nie dotyczyło). Mamy więc tu do czynienia, z bohaterem którego można określić mianem psychopaty. Z zabijania uczynił on swój fach, w którym jest naprawdę dobry. Nie waha się on nawet chwili podjęcia się likwidacji własnego syna. Jest to jedno z jego ostatnich zleceń, które może zakończyć przekazywanie z pokolenia na pokolenie krwawego znamienia wypaczającego duszę.
Każdy, kto zdecyduje się sięgnąć po ten komiks, musi być gotowy na dawkę wyrazistej skrajnej brutalności. W niektórych scenach może ona wręcz przekraczać pewną granicę akceptowalności dla niektórych osób. Na pewno jest więc to dzieło dla dojrzałego czytelnika o naprawdę silnych nerwach.
Jeśli zaś chodzi o sam scenariusz komiksu (balansujący na pograniczu krwawego thrillera i dramatu),to nie należy od niego oczekiwać nadmiernych fabularnych zawiłości. Jest to dosyć prosta opowieść o mężczyznach rodu Rath i ich dziedzictwie przemocy przekazywanym kolejnym pokoleniom. Jason Aaron wykorzystuje te treści, jako podstawę do ukazania skomplikowanych relacji ojca i syna, które są trudne (jeśli nie niemożliwe) do naprawienia. Zanurzamy się tu więc w iście pierwotnej nienawiści, która wylewa się z każdego kadru.
Na pewno tytułowi nie można odmówić niesamowitego klimatu, który potrafi być mocno angażujący i często przyprawia czytelnika o dreszcze. Całkiem dobrze wypada również główny bohater, który z czasem może być postrzegany jako bardziej złożona jednostka niż tylko bezwzględny i bezuczuciowy zabójca.
Niestety album nie uniknął kilku zauważalnych błędów. Mamy to do czynienia z dosyć krótką mini serią (rodzime wydanie to jeden zamknięty album). Akcja więc bardzo szybko mknie do przodu, nie pozostawiając zbyt wiele miejsca do należytego zaprezentowania głębi pewnych wydarzeń. Dodatkowo w kilku scenach można odnieść wrażenie, jakby autor celowo podkręcił brutalność do granic możliwości, aby zaszokować odbiorcę. Jest to moim zdaniem kompletnie tutaj niepotrzebne i powoduje to tylko zepchnięcie głównego wątku na dalszy plan....