Wawrzyniec Podrzucki - urodzony w 1962 r. w Gliwicach, żonaty. Polski pisarz science fiction, z wykształcenia biolog (spec. mikrobiologia). Po studiach na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi UMCS w Lublinie rozpoczął pracę naukową, zajmując się początkowo zagadnieniami biologicznej ochrony roślin w ISK w Skierniewicach, później badaniami nad molekularnym podłożem nowotworów w Centrum Onkologii w Gliwicach, a następnie przez sześć lat mechanizmami regulującymi funkcjonowanie genetycznej maszynerii komórkowej w Instytucie Wistara w Filadelfii, publikując wyniki swoich badań głównie w "Journal of Virology". W 1999 r. obronił pracę doktorską na temat ekspresji genów wirusa HSV-1. W latach 1999-2003 prowadził prace badawcze w Instytucie Transplantologii AM w Warszawie, a następnie w Instytucie Nauk o Środowisku UJ. Redaktor serwisu DigiCig.pl. Obecnie mieszka w Krakowie.http://www.podrzucki.eu/
Kosmiczne Ziarna kontynuują fabułę Uśpionego Archiwum w miejscu, w którym tam się skończyła. Bohaterowie opuszczają Drzewo, a także dostajemy nowych w innych miejscach i staje się to okazją do dalszego zgłębiania świata Podrzuckiego takiego jaki jest teraz i jak doszło do tego, że taki jest. Książka dalej jest mocno przygodowa, ale wątki sci-fi mocniej przebijają się na wierzch. Czytało mi się równie dobrze co poprzednią. Stąd oczekiwałem czegoś podobnego także po ostatniej części cyklu.
Zapraszam do przeczytania mojej recenzji całego cyklu: https://galliuszowafantastyka.wordpress.com/2020/06/04/fantastyczna-ksiazki-cykl-yggdrasill/
Ciekawostka, jednak niewiele więcej.
Można (należy?) zachwycać się Lemem, z pewnością pisarzem niezwykłym nie tylko w polskiej skali. Póki żyją jeszcze wielcy fani Lema, wznawia się czasem jego dzieła, pisze prace naukowe poświęcone analizie dorobku, a w twórczości tego czy innego popularnego dziś pisarza odnajdziemy wyraźne ślady fascynacji.
Zainteresowanie Lemem spróbował wykorzystać wydawca niniejszego zbioru, bo podejrzewam, że dla niejednego czytelnika nazwisko Lema jest niemałą reklamą. Nie liczyłbym natomiast na efekt odwrotny: że lektura "Głosu Lema" przekona kogokolwiek do sięgnięcia po oryginał, twórczość Mistrza. Opowiadania zamieszczone w antologii są pod wieloma względami nierówne. Różnią je językowe zdolności autorów (Lem językiem się bawił, a nie z nim zmagał),umiejętność zapanowania nad opowieścią (tempo, nastrój),a także - bardzo wyraźnie - nie ma u autorów najmniejszej zgody w kwestii, co stanowi istotę lemowego dzieła. Dostajemy zatem i bezpośrednie przeróbki motywów, i naśladowanie stylu w najpłytszej warstwie językowej, i - rzadziej - głębsze spojrzenie na poruszane problemy, całość jednak pozostaje antologią opowiadań SF niedoświadczonych autorów, wobec tego nie liczyłbym na duże ilości tej głębi czy odwołania do niebeletrystycznych utworów Lema.
Osobiście czytałem z przyjemnością mniej więcej trzecią część tekstu. Nie ocenię za innych, czy to dużo jak na antologię, czy raczej niewiele.