Dziennik 1954 Leopold Tyrmand 7,7
ocenił(a) na 95 tyg. temu "Dziennik 1954" to książka zaliczana do kanonu literatury polskiej II połowy XX w. Pomimo tego ta książka i jej autor zawsze mnie omijali. Tegoroczne wyzwanie marcowe było więc dobrym pretekstem do poznania "Dziennika 1954" i jego autora :-)
Chociaż Tyrmand jest autorem bestsellerowej powieści "Zły", doskonałego "Filipa", za jego największe osiągnięcie pisarskie uważa się właśnie "Dziennik 1954", publikowany po wielu latach w wersjach cenzurowanych przez wydawców ze względu na ochronę interesów rodzin opisywanych tam osób. Jedyną nieocenzurowaną wersją dzieła do dziś pozostał rękopis.
Na kartach dziennika Leopold Tyrmand opisuje tylko pierwszy kwartał 1954 r.
Przy okazji, dzięki licznym retrospekcjom narratora, możemy poznać niektóre epizody z życia pisarza z lat 40- tych i początku lat 50-tych.
Struktura książki ma charakter dziennika, zapiski opatrzone są datami, narratorem jest oczywiście pisarz. Jego opowieści mają charakter subiektywny i często są
emocjonalne. Notki Tyrmanda bywają bardzo zróżnicowane. Różnią się tematyką, objętością, głębią refleksji, ale tym, co je łączy jest głęboki antykomunizm autora.
Książka w swej wymowie jest jednocześnie bardzo antysystemowa, nonkonformistyczna i antykomunistyczna. Tyrmandowi udaje się przy tym unikać kombatanctwa i robi to w fantastycznym stylu :-)
Dziennik ma kilkoro bohaterów. Wiodącym jest oczywiście autor, z perspektywy którego obserwujemy opisywane wydarzenia. Osobą zajmującą tu poczesne miejsce jest Bogna, 18- letnia partnerka Tyrmanda, osoba ucząca się, mającą zdawać maturę. Oprócz tego bardzo często pojawia się postać "Kisiela", czyli Stefana Kisielewskiego, który jest w dzienniku przedstawiany jako najbliższy przyjaciel i bratnia dusza Tyrmanda. Często pojawia się także Zbigniew Herbert, którego traktuje jak dobrego znajomego.
Tyrmand podziwia pogodę ducha Herberta, pisze o niej tak:
"Ta pogoda to precyzyjnie skonstruowana maska: kryje się za nią rozpacz człowieka, który boi się, że przegrał życie w niepoważnym pokerze historii, w którym stawką były ideologiczne przywiązania i honory."
Ten fragment opinii o Zbigniewie Herbercie to, wedlug mnie, istne cudo, prawdziwy majstersztyk.
Obok wymienionych powyżej czworga bohaterów dziennika, występuje jeszcze jeden, jest nim Towarzysz Komunizm. Towarzysz Komunizm pojawia się niemal w każdym wpisie i to wielokrotnie. Tyrmand ani na chwilę mu nie odpuszcza. Z żelazną konsekwencją tropi i rozkłada na czynniki pierwsze wszelkie jego "głupizmy" i niegodziwości. Opinie i komentarze Tyrmanda na temat Towarzysza Komunizmu często aż skrzą się od ironii, drwiny i śmiechu, chociaż ów śmiech czasami rozlega się przez łzy i towarzyszy mu głośne zgrzytanie zębami.
Jestem pełna podziwu dla autora za jego niezwykły zmysł obserwacji, trafność spostrzeżeń, bezkompromisowość i ostre pióro :-)
Zapiski Tyrmanda pozwalają nam obserwować życie w Warszawie i w Polsce w okresie pełnego rozkwitu stalinizmu, bo chociaż Stalin już od roku nie żyje, to w Polsce stalinizm ma się nadal doskonale. Patrzymy na polską rzeczywistość z bardzo różnej perspektywy, gdyż w dzienniku mamy mnóstwo fragmentów cytowanych z ówczesnej prasy, komentarzy znajomych pisarza i samego Tyrmanda. Zawierają one opisy komunistycznego niechlujstwa, brakoróbstwa, cwaniactwa, plagi chuligaństwa, zachowań milicji.
Pisarz ukazuje również wątek zależności prasy, opisuje sposoby "kupowania" dziennikarzy, metody przekonywania ich, żeby pisali pokornie lub nie pisali wcale. Sporo miejsca poświęca historii zamknięcia krytycznego wobec władzy "Tygodnika Powszechnego", opisuje przejęcie i kradzież tytułu przez komunistów, którzy wymienili całą redakcję na swoich ludzi i pod znaną marką opornego wobec rządzących "Tygodnika Powszechnego” zaczęli publikować teksty wychwalające komunistyczny porządek w Polsce.
Czytając "Dziennik 1954" poznajemy całą plejadę znanych postaci funkcjonujących w przestrzeni publicznej: ludzi pióra, filmu i teatru, dziennikarzy, polityków, ludzi partii. Tyrmand pisze o znanych postaciach takich jak np. Iwaszkiewicz, Jan Dobraczyński, Roman Bratny, Tadeusz Chrzanowski, Zygmunt Kałużyński, Julia Hartwig, Ksawery Pruszyński, Paweł Jasienica.
Sporo uwagi poświęca też pisarzom debiutującym.
O Zbigniewie Herbercie, który w 1954r. jest mało znanym debiutantem, Tyrmand napisał:
"Herbert to klasa sama dla siebie i [...] w normalnych warunkach zabłysnąłby na firmamencie kulturalnym kraju jak gwiazda pierwszorzędnej wielkości."
Autor "Dziennika 1954" obserwuje także początki kariery Stanisława Lema, któremu oczywiście wypomina, że jest z przekonania marksistą i komunistą.
Pomimo tego zapisuje o nim następującą opinię:
"dysponuje on wiarą, a nade wszystko kulturą pisania i giętkością wyobraźni i narracji w takim stopniu, że stary Wells zzieleniałby, gdyby sobie Lema poczytał."
Warto na koniec podkreślić, że poziom językowy dziennika Tyrmanda jest najwyższej jakości. Pisarz używa polszczyzny z wielką swobodą. Jego narracja skrzy się dowcipem i złośliwościami, jest inteligentna i pełna trafnych point. Dla miłośnika polszczyzny obcowanie z tekstem Tyrmandowego dziennika jest prawdziwą ucztą.
Przeczytane w ramach marcowego wyzwania LC: książka patrona roku 2020.