Komiks składa się z drugiej części "Imperium kontratakuje", następnie kilku jednozeszytowych historii, a następnie trzech części dłuższego cyklu, który nie zostaje zakończony w tomie.
W efekcie tom wyszedł słabo jako jedna całość.
Pierwsze 40 stron zawierających komiks kontynuujący Imperium kontratakuje jest naprawdę dobrze narysowany i w sposób ciekawy przedstawia zawartą w filmie historię.
Po nich następuje historia o sondach imperialnych. Taka dość sensacyjna, ale bez jakiś ciekawych elementów.
Druga historia umieszczona w jednym zeszycie jest pokręcona, ale to sprawia, że nawet wydaje mi się ciekawa.
Trzecia historia przypomina lekko motyw z filmu "Solo", czyli sprawę wyzwolenia droidów. Pojawia się w niej cyborg zakochany w droidach, który okazuje się ważną osobą dla Rebelii, co dzieje się dalej nie mogę powiedzieć, ale nie jest to zła opowieść.
Do czwartej zeszytu z pojedynczą historią można podchodzić jedynie jak do jakiegoś żartu i pod względem sprawa sporo radości.
Ostatnia pojedyncza historia jest najlepszą w tomie. Bardzo dobrze napisana historia spisków wewnątrz jakiegoś rodu panującego na jednej z planet, a kończy się piękną nauką dla naszych bohaterów.
Cykl o szkarłatnej zarazie trudno jest mi ocenić. Autor jak mi się wydaje przesadził ze stawką i zbyt daleko poszedł w stronę fantasy.
Ogólnie tom sprawił mi sporo radości. Cieszę się, że go przeczytałem, ale jest to rozrywka specyficzna.
Pomimo kontrowersji wydawniczych, komiks pod wieloma względami przełomowy. Jest to pierwszy "Superman" na polskim rynku, na dodatek czarno-biały (punktem odniesienia do kolorowania zawartości była jedynie okładka),bezpruderyjny (naga Lois Lane?!) i fantastycznie narysowany. W istocie Superman nie mógł wyglądać lepiej! I przez lata nie wyglądał. LEKTURA OBOWIĄZKOWA dla fanów Człowieka ze Stali.