Najnowsze artykuły
- ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
- ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
- ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jim Cheung
29
6,9/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
471 przeczytało książki autora
352 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Marvel: The Legendary Graphic Novel Collection: Volume 11: Young Avengers: Sidekicks
Jim Cheung, Allan Heinberg
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
2022
Marvel: The Legendary Graphic Novel Collection: Volume 19: Young Avengers: Family Matters
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
2022
Clone Conspiracy #1: Dead No More - Part One: The Land of the Living/The Night I Died
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Grzech pierworodny Mark Waid
6,9
„Grzech Pierworodny” to album, w którym znajdziemy dwie historie, które są swego rodzaju wstępem do głównych wydarzeń. Pierwszym wprowadzeniem do głównych wydarzeń jest zeszyt „Oto Watcher” ze scenariuszem Ed’u Bru Bakera i rysunkami Javiera Pulido, drugim jest zeszyt „Original Sin #0. Kim jest Watcher?” do niniejszego zeszytu scenariusz stworzył Mark Waid, a rysunki wykonali Jim Cheung oraz Paco Medina. Główną historie (składającą się z 8 zeszytów) stworzyli jednak Jason Aaron (scenariusz) oraz Mike Deo dato (rysunki).
Powiem szczerze, że mój stosunek do omawianej albumu zmieniał się wraz z jego poznawaniem. Nie była to jednak prosta zmiana zainteresowania opiniowanym dziełem typu: od małego zaciekawienia historią po zachwyty nad przedstawionymi wydarzeniami albo odwrotnie. Powiedziałbym, że moja fascynacja komiksem falowała. Wprowadzenia i początek głównej historii były naprawdę interesujące. W pewnym, jednak momencie, historia traci swój detektywistyczno-kryminalny charakter, a moje zainteresowanie nią spada. W pewnym, jednak momencie podczas dalszego poznawania albumu, moje zaciekawienie przedstawionymi wydarzeniami znowu rośnie, może dlatego, że kończy się śledztwo i skupiamy się na innych aspektach historii. Potem jednak znowu tracę zainteresowanie, by znów je odzyskać pod sam koniec przedstawionej opowieści. Album wydaje się być nierówny, jeśli chodzi o swój poziom. Komiks wydaje się cierpieć na dwa główne problemy. Pierwszym jest wątek śledztwa, który jest według mnie źle napisany oraz poprowadzony. Drugim problemem wydaje się to, że album, w swej pierwszej połowie, stara się być opowieścią kryminalną, a swej drugiej części znowu staje się opowieścią superhero z dodatkiem filozoficznych rozważań na temat granic, jakich nie można przekraczać, chcąc ratować swój świat. Jeśli twórcy faktycznie chcieli stworzyć historie kryminalną, to powinni utrzymać w takim tonie cały album i ewentualnie 2 tomie znowu wrócić do typowej formuły superhero.
Jeśli chodzi o kwestie graficzne, to album mi się wizualnie podoba, szczególnie spodobały mi się kreacja Emmy Frost i Doktora Strange’a. Mistrz Sztuk Mistycznych świetnie wygląda, w tym czerwono-czarno-złotym stroju.
Album „Grzech Pierworodny” nie jest fatalny albo słaby… Widać, że twórcy mieli pomysł na historię, ich wizja jednak do mnie nie trafiła, chodzi rozumiem ją… Przyznam się, że gdy przedstawiono prawdę o Nicku Fury’m, to miałem takie: „WTF?!” Omawiany album oceniam mimo wszystko jako niezły (6/10).
Przedstawiona historia nie wydaje mi się, jedną z najważniejszych w historii Marvela, jest to jednak opowieść bez wątpienia dość istotna, gdyż na skutek przedstawionych wydarzeń np. Thor stał się niegodny Mjolnira. Dodatkowo na podstawie komiksu „Grzech Pierworodny” powstało jeszcze kilka innych albumu, takich jak: „Dead pool: Grzech Pierworodny”, „Strażnicy Galaktyki: Grzech Pierworodny”, „Grzech Pierworodny: Hulk kontr Iron Man” itp… Omawiana pozycja wydaje się, z wyżej wymienionych względów pozycją obowiązkową dla wszystkich tych, którzy chcą być obeznani z lore świata Marvela. Czy jednak casualowy czytelnik komiksów, powinien sięgnąć po omawiany tytuł? Moim skromnym zdaniem nie.
Nieskończoność Dustin Weaver
7,2
Album „Nieskończoność” to część mini serii o tym samym tytule. W, skąd wspomnianej serii wchodzą jeszcze takie tytuły jak m. in. „New Avengers: Nieskończoność” czy „Thunderbolts: Nieskończoność”. Omawiana pozycję chyba najlepiej określić jako dodatek (rozszerzenie) do albumu „Avengers: Nieskończoność”. Widzimy bowiem w ocenianym zbiorze komiksów wiele scen odnoszących się do walki Avengers i Rady Galaktycznej z Budowniczymi, dodatkowo jednak możemy śledzić wydarzenia, które działy się w tym samym czasie na Ziemi. Jak się dowiadujemy z albumu w czasie nieobecności Kapitana Ameryki i pozostałych bohaterów (większości Avengers'ów) na Ziemię przybył Thanos wraz ze swoimi siłami, by załatwić tu jedną sprawę, więcej nie będę pisał, by uniknąć spoilerów. W każdym razie w komiksie dzieje się naprawdę dużo. Album czytało mi się bardzo przyjemnie i robiłem to ze sporym zaciekawieniem, głównie ze względu na postać Thanosa. Do tej pory ze wspomnianą postacią miałem do czynienia jedynie przy czytaniu „Wojna Nieskończoności” i ciekawiło mnie, jaka wspomniana postaci jest wykreowana w komiksowym wydaniu. Komiksowy szalony tytan jest na pewno zdecydowanie znacznie potężniejszą postacią od tej, którą znamy z MCU (Marvel Cinema tion Uniwerse),ale bez wątpienia jest również postacią nudniejszą (zdecydowanie bardziej jednowymiarową). Wracając, jednak do omawianego albumu. Poza Avengers'ami głównymi bohaterami wydają się być Iluminaci. Bardzo lubię tę grupę, więc pewnie, dlatego również śledziłem przedstawianą historię z takim zainteresowaniem. Chodzi album przedstawia wielkie wydarzenia (jest to pozycja eventowa),to jest to jednocześnie dzieło mające na celu przygotowanie czytelnika na przyszła jeszcze większą historię. – Na końcu zbioru są ukazane ujęcia, które mają pokazać nam, jaki wygląda sytuacja w świecie Marvela oraz jak wielki i różnorodny jest to świat. Przeglądając wspomniane ostatnie strony albumu miałem wrażenie, że Hickmam rozstawia pionki na szachownicy przed kluczową partią. – Oczywiście w omawianej historii pewnie można byłoby się doszukiwać jakiś głupotek i nielogiczności jednak, jak dla mnie historia jest okey (przynajmniej w ramach konwencji dzieła superbohaterskiego).
Myślę, że omawiany album mogę polecić każdemu. Podstawiona historia nie porusza może jakiś mega oryginalnych wartości ani nie jest jakaś mega oryginalna, ale jest wielka i zarazem bardzo zrozumiała. Nie ma w omawianym albumie ani jakiś naukowo-mistycznych rozważań – albo jak to woli pseud naukowego bełkotu, którego przeciętny człowieka i tak nie rozumie – które budują nam (trochę sztucznie) wielkość historii, ani też jakiegoś rozwlekania. Jest to jak dla mnie bardzo dobra historia jak na standardy Avengers w serii wydawniczej Marvel NOW (przynajmniej z tych, które czytałem).