Niestety nie jestem na bieżąco z tym, co się dzieje w tym komiksie, i ciężko było mi się odnaleźć, ale mocno doceniam fakt, że wydarzenia sprzed tego zeszytu były choć trochę wyjaśnione i przedstawione, by można było się w nim umiejscowić pośrednio.
Osobiście jestem zachwycona samym pomysłem i przedstawieniem tej historii. Część graficzna również zrobiła na mnie ogromne wrażenie, komiks jest pięknie wykonany. Brzmi to może banalnie, ale nie wiem jak inaczej to ująć.
Czyta się szybko, dialogi są zrozumiałe. Spodziewałam się nieco więcej po Epilogu, bo mocno się wciągnęłam, ale niestety będę musiała objeść się smakiem. Chyba że zdobędę kontynuację...
Barbara i Jason przeszli traumę przez jednego z Jokerów. Ich historię być może czytelnik poznał już z lektury Batmana: Zabójczego żartu czy Batmana: Śmierć rodziny, jednak nawet bez informacji zawartych w tych zeszytach, można bez trudu odczytać co stało się w przeszłości tych dwojga. Ciężko nawet powiedzieć, czy sobie z nią poradzili, szczególnie patrząc na Red Hooda. Grzebiąc w ranach (i cmentarnej ziemi!) nasi bohaterowie będą musieli zmierzyć się z niejednym Jokerem. Najgorsze jednak jest to, że nie znajdą czasu na oddech, bo liczba Jokerów wzrasta wykładniczo.
Dlaczego właściwie zastanawiamy się dłużej nad Batmaniątkami niż Jokerami? Być może dlatego, że taki Jason ma wiele do zarzucenia swojemu Battacie. Bo wzorowym rodzicem to on nie jest. Może i pewnych rzeczy nie wiedział, ale jako rodzic wiem, że rodzic nigdy się nie poddaje i walczy o swoje dzieci. Tu okazuje się, że Batman nie za wiele wie o rodzinie. Ale skąd niby miałby czerpać wzorce? Od Alfreda? No właśnie… A tu przecież sam Batman ma nieprzetrawione problemy. W ten sposób otrzymujemy nieco patologiczną, pełną niedomówień i tajemnic Batrodzinkę.
Więcej na: https://www.monime.pl/batman-trzech-jokerow/