Opinie użytkownika
Wow! Choć z fizyką u mnie tak jak z matematyką (niezbyt przepadamy za sobą), to jednak ta powieść wciągnęła mnie od pierwszej strony i nie potrafiłem się od niej oderwać. I wielokrotnie czytając ją podczas dojazdów do i z pracy, przejeżdżałem przystanki tramwajowe, na których miałem wysiąść.
Pokaż mimo toSzczerze tutaj wyznam, że seria z Zaorskim i Burzyńską, to jedyna, która mnie rozczula i przy której nie mam odruchu zwrotnego. Genialn, zajebista para.Nawet Chyłka i Zordon przy nich wymiękają.
Pokaż mimo toWłaściwie nie wiem co powiedzieć o tej książce. I jaką dać jej ocenę. Daję 6. Dobra, ale… Poniekąd jest ona o codzienności, o problemach ludzi w starciu ze współczesnością, z uczuciami, z relacjami z innymi ludźmi. O wszystkim i właściwie o niczym konkretnym. Taki sobie strumień świadomości. Czyta ją się tak, o! Bez szału. Książka nie jest petardą. To za dużo powiedziane.
Pokaż mimo to
Małecki wzniósł się na wyżyny! Kolejna, niezwykła powieść o losach zwykłych ludzi. Ważne momenty w ich życiu, wybory, decyzje, myśli i czyny są niczym rdza, która zostawia po sobie trwały ślad na ciele, w duszy i w psychice.
Fenomenalna powieść!
Fenomenalna powieść! Zjawiskowa!
Ten górski kryminał wchłonął mnie całego. Nie mogłem się od niego oderwać!
Śmiem stwierdzić, że nadchodzi następca Mroza ;)
Młody autor z nominacją do nagrody Nike 2023… Hmm, dość ambitnie. Czy wart tej nominacji? Można by się pokusić o twierdzącą odpowiedź. Ale finałowa siódemka? Cóż, tu już niekoniecznie. Ale nie zasiadam w jury.
Sama książka ma interesującą koncepcje. Jest wielowarstwowa, ukazuje różne aspekty życia z różnych punktów obserwacyjnych.
Najbardziej zaskoczyło, i to bardzo...
Wyprawa w głąb podziemnego świata w poszukiwaniu mitycznego Tartaru to była niesamowita przygoda! Genialna!
James Rollins, jak zawsze odwala dobrą robotę.
Chyba nie było rozdziału, w którym by nie padał deszcz. A jak nie padało to i tak była zapowiedź zbliżającej się ulewy. Coś niesamowitego! Czuję się przemoczony do suchej nitki. Nie mam już ubrań na zmianę.
Pomysł na książkę całkiem dobry, ale treść nie porywa. Chciałoby się rzec, że gdzieś między autorem a treścią nie zaiskrzyło. Albo deszcz zalał. Akcja wlecze się niczym...
Od razu zaznaczam, że nie doczytałem do końca. Sorry, nie dało się tego czytać. I tak uważam, że straciłem dużo cennego czasu, próbując wykrzesać z tej powieści cokolwiek. Ale "cokolwiek" z każdą kolejną stroną nie nadchodziło. I nie nadeszło, a samo czytanie było męczarnią. Takie tam kocopoły o niczym!
Dochodząc do puenty: nie wiem o czym jest ta książka!
Fabuła mnie nie porwała, nie urzekła; wręcz nie mogłem się doczekać, kiedy dobrnę do ostatniej strony. Z utęsknieniem wyczekiwałem tego momentu.
Pokaż mimo toŚwietna książka, którą łyknąłem. Pochłonęła mnie, przez co nie mogłem się od niej oderwać. Samo zakończenie sprawy trochę mnie rozczarowało. Po Remigiuszu spodziewałem się czegoś bardziej zaskakującego i wbijającego w fotel, ale może za bardzo Mróz przyzwyczaił mnie do takich zakończeń? Co nie zmienia faktu, że książka to sztos!
Pokaż mimo to
Napiszę tak...
"Pokolenie Ikea" bawiło do łez. Kontynuacja "Kobiety" również.
A potem "Brud" to już, jak to się mówi, "toczenie się po równi pochyłej w dół" ;)
Z kolei "#To o nas"... meeeeh.
Meeeh!
Po "Zimowym ogrodzie" i "Słowiku" przyszła kolej na "Wielką samotność". Spodziewałem się petardy. Ale nawet nie zaiskrzyło. Gdzieś tam, w którymś nieokreślonym momencie coś jakby błysnęło, jednak szybko przygasło.
Na plus zasługują opisy przyrody, zmieniających się pór roku, surowy klimat Alaski...
No i to by było na tyle.
Uff! Przeczytałem, po wielu trudach dobrnąłem do końca. Znudzony, znużony, taki nijaki.
Meeeh!