Sekretne życie introwertyków Jennifer Granneman 7,1
ocenił(a) na 1025 tyg. temu Wiele razy w ostatnim czasie w moim otoczeniu pojawiało się zagadnienie introwersji. Zaczęłam rozeznawać temat i tak trafiłam na książkę „Sekretne życie introwertyków”. Dla mnie ten tytuł to ogromna skarbnica wiedzy. I wiecie co? Bez wątpienia jest we mnie 100%, a nawet 200% introwertyka w introwertyku. Ten tytuł pozwolił mi lepiej zrozumieć siebie. I wiecie co? Ja wcale nie muszę dostosowywać się do społeczeństwa. Mogę pozostać sobą w swoim własnym wewnętrznym świecie w tym jakże świecie pędzącym dookoła.
Nie potrafię na ogół rozmawiać z ludźmi bo nie wiem jak przełożyć moje wewnętrzne doświadczenia na słowa. Jeżeli naprawdę mam już coś powiedzieć to potrzebuję chwili, aby zebrać się w sobie co tak naprawdę i tak nie jest łatwe bo nim coś powiem już boję się tego co pomyśli o mnie rozmówca. Jeżeli się z kimś umawiam to nie lubię jak pojawiają się niezapowiedziane osoby, to powoduje, że jeszcze bardziej zamykam się w sobie i skutkuje tym, że chociaż chce to i tak wielu rzeczy nie powiem bo nie wiem kiedy wtrącić się do rozmowy. Jak już to robię to mam wrażenie, że i tak nikt mnie nie słucha więc ostatecznie z tego rezygnuję Także zawsze jestem tą najbardziej milcząca osobą w towarzystwie.
Nie lubię rozmów telefonicznych, zdecydowanie wolę wiadomości tekstowe. Wykonanie jakiegokolwiek telefonu do kogoś z kim nie jestem w bliskiej relacji powoduje u mnie momentalne podwyższenie tętna. W pracy się czasem trochę podśmiewują, ale wiedzą, że nie zadzwonię i zamiast tego wyśle e-maila. Rzadko się uzewnętrzniam i jak już to raczej to napisze bo najprawdopodobniej nie zdecyduję się tego wypowiedzieć.
Small talku unikam jak ognia. Kiedy idę ulicą i z daleka widzę kogoś kogo znam, a nie mam ochoty na kontakt potrafię specjalnie gdzieś skręcić tylko po to żeby ta osoba minęła mnie nie zauważona. Przed wyjściem z domu niejednokrotnie zdarzyło mi się czekać pod drzwiami bo ktoś akurat był na klatce schodowej.
Lubię spędzać czas samotnie. Wiele rzeczy robię sama, gdzie ma swobodę działania i nikt nie jest wtedy zmuszony na mnie czekać bo ja chce coś zrobić. Będąc z kimś niejednokrotnie rezygnuję z tego co zrobiłam bym w tym momencie będąc samej. To nie jest też tak, że wszystko robie samemu. Potrzebuję też towarzystwa, ale imprezy w dużej grupie osób nie są dla mnie. Nawet jak się w takiej sytuacji znajdę to zawsze potrzebuję przestrzeni dla siebie. Uciekam w miejsca, gdzie nikogo nie ma. Moja bateria społeczna wyczerpuje się o wiele szybciej. Niejednokrotnie rezygnowałam z wielu wyjść tak naprawdę jak to się mówi „chwilę wcześniej” bo moje wewnętrzne ja czuło się przebodźcowane i wolałam zostać w domu.
Nie rozmawiam o sobie bo jak już wspomniałam nie potrafię rozmawiać, ale za to introwertycy są bardzo dobrymi słuchaczami. Mam niewielu przyjaciół bo nie mam tyle energii jak ekstrawertycy. Potrafię się śmiać i zachowywać tak jak „wszyscy”, ale w towarzystwie bliskich mi osób bo przy nich czuję się swobodnie. Inaczej zachowam się przy pierwszym spotkaniu bo będę najprawdopodobniej tzw. "cichą myszką”, a inaczej jak już kogoś lepiej poznam, ale to wcale nie oznacza, że coś jest nie tak.
Potrafię mieć świetne pomysły, ale gorzej z ich realizacją bo brakuje mi pewności siebie. Milczę bo nie wiem co powiedzieć, a nawet jak wiem to niekoniecznie te słowa chcą być przeze mnie wypowiedziane. Móje wewnętrzne ja godzinami potrafi wszystko „przeżuwać” zastanawiając się co może pójść nie tak, albo co poszło nie tak. Dlaczego nie powiedziałam, albo nie zrobiłam tego i tego chociaż ta sytuacja wydarzyła się już dawno temu i tak naprawdę nikt poza mną o tym nie pamięta.
Kiedy już bywam czymś podekscytowana to nie zawsze chcę to pokazywać na zewnątrz. Introwertycy bywają równie emocjonalni, jak nie bardziej niż ekstrawertycy, ale chowamy wszystkie te uczucia w sobie. Potrafimy się bawić, śmiać i kochać, ale możemy to robić w inny sposób niż „wszyscy”. Introwertycy też chodzą na „miasto i szaleją”, ale później muszą się wycofać. Właśnie teraz nastąpią u mnie kumulacja różnych wydarzeń i mój organizm czuł się bardzo przebodźcowany, a ja bardziej niż zazwyczaj wycofałam się ze świata. I wiecie co? Dobrze mi tak, a dzięki lekturze książki „Sekretne życie introwertyków” wiem, że mogę być sobą, a nie robić nic tak jak „wszyscy” bo tak wypada.
Chciałabym tylko nauczyć się lepiej komunikować ze światem, a nie tłumić wszystkich rzeczy w sobie bo albo dalej będę uciekać w swoją skorupę, albo będę wybuchać bo mam wrażenie, że każdy dzień jest dla mnie wyzwaniem. I ze mną wszystko jest okej chociaż z boku może się wydawać zupełnie inaczej.
Zapewne każdy z Was ma introwertycznego przyjaciela, znajomego, współpracownika, którego zna. Ta książka jest również dla Was żeby lepiej zrozumieć introwertyków.
Introwertycy stanowią od 30 do 50 procent populacji więc ta książka jest też i dla Was żeby lepiej zrozumieć siebie. Ja niejednokrotnie zastanawiałam się co ze mną jest nie tak. Teraz już wiem jestem introwertykiem.
„Najcichsi ludzie mają najgłośniejsze umysły”.