Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wspaniały reportaż wywołujący ciarki na całym ciele. Czytając go uruchamiała się we mnie pamięć pokoleniowa, trauma albo też po prostu ciężar przenoszony na nasze barki w DNA. Miałam też nieodparte wrażenie, że doświadczenia te podziela niemal każda z nas zrodzona z babek chłopek. Niezwykle wnikliwy research uzupełniają anegdoty dzięki czemu ta książka ,,żyje'' - dzieje się na naszych oczach tak jak rewolucja do której się przyczyniła. Jak dobrze, że czasy się zmieniły.

Wspaniały reportaż wywołujący ciarki na całym ciele. Czytając go uruchamiała się we mnie pamięć pokoleniowa, trauma albo też po prostu ciężar przenoszony na nasze barki w DNA. Miałam też nieodparte wrażenie, że doświadczenia te podziela niemal każda z nas zrodzona z babek chłopek. Niezwykle wnikliwy research uzupełniają anegdoty dzięki czemu ta książka ,,żyje'' - dzieje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam ogromną słabość do autorki i wszystkiego co wyszło spod jej pióra. Jej niewymuszony, kameralny styl przemawia prosto do mojej świadomości. Pisze o sprawach zwykłych, którym stawia czoła większość z nas, a jednak potrafi w prostych słowach nadać tym niepozornym wydarzeniom sens. Jestem oczarowana jej ,,Trylogią kopenhaską'' i z radością sięgnęłam również po ten zbiór opowiadań. Przyjemna lekturka.

Mam ogromną słabość do autorki i wszystkiego co wyszło spod jej pióra. Jej niewymuszony, kameralny styl przemawia prosto do mojej świadomości. Pisze o sprawach zwykłych, którym stawia czoła większość z nas, a jednak potrafi w prostych słowach nadać tym niepozornym wydarzeniom sens. Jestem oczarowana jej ,,Trylogią kopenhaską'' i z radością sięgnęłam również po ten zbiór...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są książki, które przychodzą do nas w odpowiednim czasie albo idąc jeszcze dalej – powstają w idealnych momentach. Podejrzewam, że felietony Bonowicza, które ukazywały się w TP były tworzone właśnie w tych perfekcyjnych przebłyskach jasności umysłu.

Chcielibyśmy wierzyć, że to takie proste, że świetne teksty powstają bez trudu, w chwilach przypływu natchnienia, ale prawda jest taka, że to co czytamy jest owocem ciężkiej pracy i nierzadko bólu zarówno egzystencjalnego jak i fizycznego każdego dobrego pisarza. Do takich bez chwili zawahania zaliczam Bonowicza. Udowodnił to już wielokrotnie w swoich poprzednich książkach i poezji, ale ,,Dziennik pocieszenia’’ szybko stała się moją ulubioną jego książką.

Mistrzowski styl idzie tu w parze z błyskotliwymi spostrzeżeniami, które chcąc nie chcąc wywołują na twarzy uśmiech. Redakcja zrobiła świetną robotę zestawiając tak wiele różnych, uzupełniających się tematów. Bardzo potrzebowałam pocieszenia w kwestiach przytłaczających i trudnych jak te straszliwe wojny dziejące się wokół nas, ale jakże kojące było również podzielenie się ciężarem oczekiwań innych wobec nas i naszych wobec siebie. Niemal cały mój egzemplarz obklejony jest kolorowymi znacznikami, a to u mnie rzadkość.

Potrzebowałam tej książki i myślę, że potrzebuje jej wiele moich znajomych oraz czytelników, którzy szukają w pięknej literaturze ulgi. Rzecz jest to wyjątkowa. Dziwią mnie głosy, że kogoś mogła znudzić. Mój umysł przeżywał przy niej rozkosz.

Są książki, które przychodzą do nas w odpowiednim czasie albo idąc jeszcze dalej – powstają w idealnych momentach. Podejrzewam, że felietony Bonowicza, które ukazywały się w TP były tworzone właśnie w tych perfekcyjnych przebłyskach jasności umysłu.

Chcielibyśmy wierzyć, że to takie proste, że świetne teksty powstają bez trudu, w chwilach przypływu natchnienia, ale prawda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autobiografia jaką ciężko zapomnieć. Bolesna, miejscami irytująca bo życiowe decyzje Perry'ego nadają się jedynie na litościwe pożałowanie. Mocna terapia antyalkoholowa. Koleś miał 9 żyć.

Autobiografia jaką ciężko zapomnieć. Bolesna, miejscami irytująca bo życiowe decyzje Perry'ego nadają się jedynie na litościwe pożałowanie. Mocna terapia antyalkoholowa. Koleś miał 9 żyć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Naprawdę świetna komedia kryminalna. Lektura płynie sama, zaskakuje i wciąga jak diabli. Ciekawe przewroty w fabule i kobietki, które wchodzą w ,,męski'' świat. Mam smaka na więcej.

Naprawdę świetna komedia kryminalna. Lektura płynie sama, zaskakuje i wciąga jak diabli. Ciekawe przewroty w fabule i kobietki, które wchodzą w ,,męski'' świat. Mam smaka na więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wielki szacunek dla autorki za tak głęboki research i umiejętność zbudowania doskonałej wręcz kompozycji reportażu. Jeden z lepszych reportaży w mojej karierze

Wielki szacunek dla autorki za tak głęboki research i umiejętność zbudowania doskonałej wręcz kompozycji reportażu. Jeden z lepszych reportaży w mojej karierze

Pokaż mimo to


Na półkach:

Teoria pustego koszyka, o której dowiedziałam się z tej książki otworzyła moją percepcję na wiele trudnych dotąd do uchwycenia spraw. Podświadomość płata nam figle, ale dzięki właśnie takim lekturom mamy szansę do niej zajrzeć i uwolnić to co powinno być uwolnione.

Teoria pustego koszyka, o której dowiedziałam się z tej książki otworzyła moją percepcję na wiele trudnych dotąd do uchwycenia spraw. Podświadomość płata nam figle, ale dzięki właśnie takim lekturom mamy szansę do niej zajrzeć i uwolnić to co powinno być uwolnione.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Sztuką jest oderwanie się od tej książki choćby na krótką chwilę. Historie ludzi i ich terapii opisane przez Catherine Gildiner są ekstremalne, ale w tym ekstremum znalazłam dla siebie niezliczoną ilość wskazówek i niewiarygodnej mądrości. To po prostu świetna, rewelacyna książka psychologiczna, najlepsza jaką w życiu czytałam, a czytałam ich sporo. Lekkość pióra i szczerość autorki zasługuje na duże uznanie.

Sztuką jest oderwanie się od tej książki choćby na krótką chwilę. Historie ludzi i ich terapii opisane przez Catherine Gildiner są ekstremalne, ale w tym ekstremum znalazłam dla siebie niezliczoną ilość wskazówek i niewiarygodnej mądrości. To po prostu świetna, rewelacyna książka psychologiczna, najlepsza jaką w życiu czytałam, a czytałam ich sporo. Lekkość pióra i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Według mnie to najlepsza książka Kerouaca i jedyna, która się nie zestarzała w sensie bitnikowych ideałów. Wróciłam do niej po wielu latach, z pewną rezerwą i przeżyłam tę historię na nowo. Świetne pióro, duszące, trzymające za gardło pijackie stany świadomości i chaos, życiowy chaos. Gdybym lub też jeśli będę kiedyś terapeutką, będę polecać tę książkę aktywnym alkoholikom chcącym wyrwać się z nałogu jako część terapii anty. Niedługo po premierze ,,Big Sur'' Kerouac zmarł, jego ciało tak jak psychika - nie wytrzymały.

Według mnie to najlepsza książka Kerouaca i jedyna, która się nie zestarzała w sensie bitnikowych ideałów. Wróciłam do niej po wielu latach, z pewną rezerwą i przeżyłam tę historię na nowo. Świetne pióro, duszące, trzymające za gardło pijackie stany świadomości i chaos, życiowy chaos. Gdybym lub też jeśli będę kiedyś terapeutką, będę polecać tę książkę aktywnym alkoholikom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Typowa Pauza. Niby małe, krótkie nic o miłości, a jednak zostaje w głowie na długie tygodnie.

Typowa Pauza. Niby małe, krótkie nic o miłości, a jednak zostaje w głowie na długie tygodnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo miła w odbiorze i piękna kompozycyjnie opowieść o wikłaniu się w relacje bez możliwości uwolnienia. Urzekła mnie ,,włoskość'' narracji, jej niespieszny rytm, metodyczne odkrywanie przed nami kolejnych kart i narastające napięcie oraz budujące się domysły, jak brzmiało tytułowe ,,Wyznanie'". Zaoszczędzę Państwu spoilerów tym bardziej, że jest to typowa opowieść, którą czyta się dla relaksu. Proszę nie oczekiwać zbyt wiele, czasem miło jest po prostu spędzić czas z dobrą książką.

PS; mam ochotę wyrwać okładkę, oprawić i powiesić w sypialni.

Bardzo miła w odbiorze i piękna kompozycyjnie opowieść o wikłaniu się w relacje bez możliwości uwolnienia. Urzekła mnie ,,włoskość'' narracji, jej niespieszny rytm, metodyczne odkrywanie przed nami kolejnych kart i narastające napięcie oraz budujące się domysły, jak brzmiało tytułowe ,,Wyznanie'". Zaoszczędzę Państwu spoilerów tym bardziej, że jest to typowa opowieść, którą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Yellowface'' jest idealnym dowodem na to, że ciekawość to zgubna cnota. Ta książka to prawdziwa stylistyczna męka. Jedna z gorszych bestsellerowych powieści po które ostatnio sięgnęłam. Okrągłość zdań, nawałnica intryg tej niedorzecznej już od samego początku historii totalnie mnie przerosła. Całość dopełnia banalność przemyśleń głównej bohaterki, która drażni jak jasny gwint. Drogie blogerki, które wciskacie nam tego gniota jakoby było to świetne źródło informacji na temat mechanizmów działania rynku wydawniczego. Sięgnijcie po ,,Przyjaciela'' Sigrid Nunez, a będzie Wam to dane w świetnym stylu i z klasą. I want my money back ;)

,,Yellowface'' jest idealnym dowodem na to, że ciekawość to zgubna cnota. Ta książka to prawdziwa stylistyczna męka. Jedna z gorszych bestsellerowych powieści po które ostatnio sięgnęłam. Okrągłość zdań, nawałnica intryg tej niedorzecznej już od samego początku historii totalnie mnie przerosła. Całość dopełnia banalność przemyśleń głównej bohaterki, która drażni jak jasny...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Priscilla. Elvis i ja Sandra Harmon, Priscilla Beaulieu Presley
Ocena 7,6
Priscilla. Elv... Sandra Harmon, Pris...

Na półkach:

Cóż że ja właśnie połknęłam? Biografię Priscilli Presley napisaną przez nią samą? Ależ owszem, czemu nie! A co więcej sprawiło mi to dużo frajdy. Istne guilty pleasure, choć wcale nie czuję się winna tych kilku godzin spędzonym z książką i rozdziawioną buzią. No bo jak inaczej zareagować na fakt, że 14 latka za pozwoleniem rodziców jedzie na imprezę do króla rock and rolla? Jak objąć umysłem informację, że ten się w niej zakochuje, ma inne kobiety, a ona przez dużą część dorosłego życia jest mu wierna jak pies. Wybaczcie, ale moja percepcja miała duży problem z oswojeniem kolei życia tej naiwnej i bezbronnej małej dziewczynki, która wpadła w sidła uzależnionego od dragów i tabletek nasennych narcyza ze skłonnościami do przemocy. Była jego lalką do patrzenia, bo ekhm, musicie wiedzieć, że seksu tam praktycznie nie było! Mam swoją teorię, że Elvis uznał się za Jezusa, syna Boga, a dziewica Priscilla była jego wyimaginowaną, choć rzeczywistą, bo w końcu z krwi i kości Maryją.

Widziałam też film Coppoli i choć uwielbiam ten senny klimat, to dopiero w książce jest istny armagedon zdarzeń i emocji. Totalnie pokręcona jest ta trudna do uwierzenia, ale wręcz konieczna do przeczytania historia. Polecam zwłaszcza jeśli lubicie pełne pikantnych szczegółów biografie światowych sław i ich rodzin. Ostatni raz przeżyłam taką jazdę z autobiografią Matthew Perry'ego i wniosek mam jeden - nie zazdroszczę im ani sławy, ani pieniędzy, ani stylu życia. Bajkowy koszmar.

Cóż że ja właśnie połknęłam? Biografię Priscilli Presley napisaną przez nią samą? Ależ owszem, czemu nie! A co więcej sprawiło mi to dużo frajdy. Istne guilty pleasure, choć wcale nie czuję się winna tych kilku godzin spędzonym z książką i rozdziawioną buzią. No bo jak inaczej zareagować na fakt, że 14 latka za pozwoleniem rodziców jedzie na imprezę do króla rock and rolla?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna książka o Kaszubach. Jako Podlasianka wżeniona w rodzinę kaszubską traktuję ją jako drogowskaz i wyjątkowe tłumaczenie kultury mojego teścia. Szczególnie zapunktowała szczerość autorki - do siebie samej, ale i do nas czytelników. Obnażenie kolorowej z zewnątrz a pustej w środku kaszubskości na pewno nie było łatwe. Niemniej szalenie ważne i potrzebne. Historia tych ziem jak i ich mieszkańców jest iście wstrząsająca i powinien poznać ją każdy, kto nazywa kogokolwiek niemieckim agentem. Zdecydowanie warto!

Rewelacyjna książka o Kaszubach. Jako Podlasianka wżeniona w rodzinę kaszubską traktuję ją jako drogowskaz i wyjątkowe tłumaczenie kultury mojego teścia. Szczególnie zapunktowała szczerość autorki - do siebie samej, ale i do nas czytelników. Obnażenie kolorowej z zewnątrz a pustej w środku kaszubskości na pewno nie było łatwe. Niemniej szalenie ważne i potrzebne. Historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Polak" to historia nieoczywista. Nie spodziewajcie się fajerwerków, dynamicznej akcji, wymyślnej fabuły. To niespieszna i kameralna opowieść o przypadkowym spotkaniu dwójki zupełnie obcych sobie ludzi. On jest pianistą, ona udziela się w Towarzystwie koncertowym. On jest z Polski, ona jest Hiszpanką. On natychmiast się w niej zakochuje, ona nie może zrozumieć dlaczego. To, co iście mistrzowskie to sposób w jaki autorowi udało się dosadnie pokazać jak (oczywiście w umownym ogóle) kochają faceci, a którędy kochają kobiety. Ci pierwsi zakochują się nagle, kochają mocno i zdecydowanie niezależnie od wieku, są pewni swoich uczuć, wiedzą czego chcą i będą dążyć do osiągnięcia celu. Celem oczywiście jest aby kobietę posiąść i w sobie rozkochać. Z kolei kobiety w obliczu uczucia rozmyślają, analizują, bronią się, wahają, nie chcą zaufać szczerości drugiej osoby ani swojej intuicji. Ich świat kręci się wokół estetyki, wokół prestiżu, konwenansów podczas gdy dla mężczyzny sprawa jest oczywista - tak, Beatriz, jesteś kobietą mojego życia, czy chcesz w to wierzyć czy nie, a na dowód mojej miłości napisałem dla Ciebie 84 wiersze, które dotrą do Ciebie dopiero po mojej śmierci.

Formalnie ,,Polak” to rzecz niezwykła. Coetzee sięgnął po wyliczenia i alegorie do twórczości Dantego i jego ukochanej Beatrix. Ten motyw zagrał tu doskonale, jak Chopin w wykonaniu właśnie naszego tytułowego Polaka - Witolda Walczykiewicza, którego nikt w Hiszpanii nie potrafił docenić.

Powieści Coetzee to zawsze intelektualna uczta i nie inaczej jest i tym razem.

,,Polak" to historia nieoczywista. Nie spodziewajcie się fajerwerków, dynamicznej akcji, wymyślnej fabuły. To niespieszna i kameralna opowieść o przypadkowym spotkaniu dwójki zupełnie obcych sobie ludzi. On jest pianistą, ona udziela się w Towarzystwie koncertowym. On jest z Polski, ona jest Hiszpanką. On natychmiast się w niej zakochuje, ona nie może zrozumieć dlaczego....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Ostatni Białystoker'' przeniósł mnie w czasie, zatopił w przestrzeni, która już nie istnieje - przestrzeni przedwojennego Białegostoku, gdzie mieszkałam i studiowałam, nie mając pojęcia nawet o ułamku historii tego miasta, ,,mojego'' miasta, którą poznałam tylko dzięki tej niezwykłej książce.
Zacznijmy od autorki - białostoczanki z babki, prababki - Marty Sawickiej-Danielak. To ona jest medium, dzięki któremu mamy szansę poznać ostatniego żyjącego białystokera - Bena Midlera, dziś żywotnego 84-latka, niegdyś, sympatycznego chłopca, który już w wieku 13 lat musiał dojrzeć, bo właśnie wtedy trafił do pierwszego z pięciu obozu koncentracyjnego...
Marta, mama Lei i Mii, córka Ewy, wnuczka Broni, prawnuczka Tekli, rozpoczyna tę historię z perspektywy swojej córki, uczennicy, która ma do przygotowania szkolną prezentację o dawnym, przedwojennym Białymstoku. I tak oto wyłania się przed nami tętniący życiem, beztroski, fascynujący Białystok tuż przed horrorem, którego nikt nie chciał oglądać, tragedią, której nikt nie chciał przeżywać...
Obserwujemy bawiące się na brukowanych ulicach białostockie dzieci - polskie, żydowskie, ukraińskie, białoruskie, tatarskie... Kulturowy tygiel podsycany tradycjami kulinarnymi, religijnymi, obyczajowymi. Był to Białystok biedny, lecz pełen dziecięcego śmiechu, nadziei i śledzi marynowanych w beczkach. Opowiada nam o nim mały Ben, mała Bronia, Stasiek... Opowiadają nam o nim archiwalne zdjęcia i znakomite kolaże.
I wtedy nadchodzi zło, Niemcy wydzielają teren białostockiego getta i dokonują pogromu ludności, bez której to piękne miasto już nigdy nie będzie takie samo, a pamięć o nim przetrwa tylko i wyłącznie dzięki wytężonej pracy garstki ludzi takich jak autorka, którzy zapragną ocalić tysiące białostockich żydów od zapomnienia...
Fragmenty od momentu wkroczenia do Białegostoku nazistów są trudne do przełknięcia i przetrawienia, lecz nie warto ich omijać, tak jak nie wolno zapomnieć o okrucieństwie holokaustu oraz jego źródłach.
Tekst kończy wywiad z Benem Midlerem - prawdopodobnie ostatnim żyjącym Białystokerem. Ben robi tu piorunujące wrażenie - to człowiek, od którego każdy może nauczyć się życiowej mądrości, zaczerpnąć energii, nadziei i nakarmić optymizmem.
Wiele fragmentów ,,Ostatniego Białystokera'' pozostanie ze mną na zawsze i jestem ogromnie wdzięczna, że było mi dane tę książkę przeczytać. Są takie tytuły, które powinien przeczytać każdy lokalny patriota, każdy uczeń i każdy człowiek. Z pewnością należy do nich właśnie ta książka, która w idealnym świecie byłaby szkolną lekturą.

,,Ostatni Białystoker'' przeniósł mnie w czasie, zatopił w przestrzeni, która już nie istnieje - przestrzeni przedwojennego Białegostoku, gdzie mieszkałam i studiowałam, nie mając pojęcia nawet o ułamku historii tego miasta, ,,mojego'' miasta, którą poznałam tylko dzięki tej niezwykłej książce.
Zacznijmy od autorki - białostoczanki z babki, prababki - Marty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Oszustka'' idealnie wstrzeliła się w kryminalny początek jesieni. Ponura aura za oknem świetnie komponuje się z deszczowymi opisami ulic polskich miast, przemokniętego do suchej nitki Wrocławia i Bydgoszczy, która nie zachęca mnie jakoś do częstych wizyt. Główna bohaterka Marta ma tajemnice, które powoli się przed nami ujawniają, choć akcja od samego początku pędzi. Jestem pod wrażeniem niektórych scen, które dosłownie wstrzymały mój oddech. Fajnie też zagrał motyw odpowiedzialnej matki, która musi żonglować swoim życiem tak, by znaleźć czas i możliwości, by wymiksować się z poważnych kłopotów. Jednak najbardziej przekonał mnie klimat, który znam ze swojego podwórka - szemrane kamienice, biznesy, machloje. Sytuacja kiedy nie wiesz nawet czy możesz ufać własnemu bratu.
Pochłonęłam ją w jeden wieczór, czyli tak jak lubię najbardziej i niniejszym rozpoczynam jesienny sezon pod kocem z dobrym kryminałem w ręku.

,,Oszustka'' idealnie wstrzeliła się w kryminalny początek jesieni. Ponura aura za oknem świetnie komponuje się z deszczowymi opisami ulic polskich miast, przemokniętego do suchej nitki Wrocławia i Bydgoszczy, która nie zachęca mnie jakoś do częstych wizyt. Główna bohaterka Marta ma tajemnice, które powoli się przed nami ujawniają, choć akcja od samego początku pędzi....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka - przyjaciółka. Książka - objawienie. Książka życia i śmierci. Książka znaczeń, wiersz o wszystkich i wszystkim. Książka - ukojenie, książka żałoba, historia ludzkości, opowieść jej zepsucia, pełna mięsa z ubojni i delikatnej egzystencji mrówek. Pełna nostalgii, wzruszeń, ukrytych znaczeń, sensu.
Autorka jak pramatka liże swoim jęzorem powłokę natury, w której mieszczą się istoty ludzkie, zwierzęta, sady i pola, las, niebo, ciepło i zimno.
Jest babka, jest dziad, jest Anne i wnuczka. Jest choroba - rak i opieka nad nim, jest nadzieja i zwątpienie, a wszystkiemu grozi przysypanie ziemią - tak malutki jest wobec niej człowiek.
,,Łakome" są pełne obrazów niczym klatki filmu w starym kinie. Są jak zaklęty w słowach kosmos albo i trzy kosmosy. Kosmos człowiek, kosmos zwierzę, owad, ptak i kosmos Ziemia.
Absolutne arcydzieło.

Książka - przyjaciółka. Książka - objawienie. Książka życia i śmierci. Książka znaczeń, wiersz o wszystkich i wszystkim. Książka - ukojenie, książka żałoba, historia ludzkości, opowieść jej zepsucia, pełna mięsa z ubojni i delikatnej egzystencji mrówek. Pełna nostalgii, wzruszeń, ukrytych znaczeń, sensu.
Autorka jak pramatka liże swoim jęzorem powłokę natury, w której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest ich pięć - Sołomija, Lila, Marta, Marija i Teodora. Córki, mama i babcia. Wszystkie ,,na swój sposób szczęśliwe i nieszczęśliwe’’. Z każdą z nich mam coś wspólnego, dlatego tak dobrze, ach jak wspaniale mi się czytało.
Akcja książki dzieje się na wsi, gdzie dojrzałe, choć wciąż tak uroczo niewinne dziewczyny przyjeżdżają, by uciec, odetchnąć i przegadać życiowe problemy - któż z nas ich nie ma... Sprzyja temu aura entourage'u - malinowe chruśniaki, bluszcz pnący się po drewnianych ścianach starej chaty, grzmoty burz, jakie słychać tylko latem. To czas dla nich - na wspólne żarty, wspominki i koniecznie herbatę w krzakach, kiedy na dachu pręży się przystojny Ustym. Oto on, jak rycerz na białym koniu przyjechał z odsieczą naprawić dziewczynom cieknący dach. Nie ma tu literackiej pompy, jest tak ludzko, tak miło, tak zwyczajnie.
Ta aura bardzo mi się udzieliła, choć za oknem mróz, a właściwie teraz pada śnieżny grad, to czułam, jakbym czytając tę książkę w sercu miała lato, ogród, we włosach wiatr, a na ustach uśmiech.
Niezwykle mnie wzruszyła, rozmarzyła, urzekła - niby taka prosta, a wspaniale wyjątkowa.

Jest ich pięć - Sołomija, Lila, Marta, Marija i Teodora. Córki, mama i babcia. Wszystkie ,,na swój sposób szczęśliwe i nieszczęśliwe’’. Z każdą z nich mam coś wspólnego, dlatego tak dobrze, ach jak wspaniale mi się czytało.
Akcja książki dzieje się na wsi, gdzie dojrzałe, choć wciąż tak uroczo niewinne dziewczyny przyjeżdżają, by uciec, odetchnąć i przegadać życiowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Któż z nas nie chciałby wybrać się w upojny rejs, zapomnieć o wszystkim, co zostaje na lądzie i płynąć, płynąć w nieznane. Podejrzewam, że wszyscy, którzy to czytacie poczuliście już zew przygody, którą można przeżyć nie wychodząc z domu, bez narażania się na sztormy, nieznośny upał i towarzystwo nieznajomych, od których przez kilka długich tygodni nie ma ucieczki...
Sytuacja staje się o tyle trudniejsza jeśli wśród nich znajdzie się ktoś, kto chce nas, ekhm... zabić. Zanim mu się jednak uda (lub nie) będziemy śniadać i tańczyć na wieczornych bankietach w towarzystwie wybitnych szachistów zmierzających do Buenos na szachową olimpiadę, naburmuszonych żon zamożnych inżynierów i zabawnych literatów.
Jeśli tęsknicie do wakacji na morzu i starych dobrych kryminałów, a nie macie luźnych kilkunastu tysięcy, wystarczy zainwestować w nowego Czubaja, zamachać chusteczką, wsiąść na transatlantyk ,,Przyszłość" i popłynąć w rejs!

Któż z nas nie chciałby wybrać się w upojny rejs, zapomnieć o wszystkim, co zostaje na lądzie i płynąć, płynąć w nieznane. Podejrzewam, że wszyscy, którzy to czytacie poczuliście już zew przygody, którą można przeżyć nie wychodząc z domu, bez narażania się na sztormy, nieznośny upał i towarzystwo nieznajomych, od których przez kilka długich tygodni nie ma ucieczki......

więcej Pokaż mimo to