-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
Książeczka Perełka! Zarówno dla dorosłych jak i dzieci. Mądra, refleksyjna i edukacyjna. Powinna być obowiązkową lekturą w pierwszych klasach szkoły podstawowej!. Polecam wszystkim!
Książeczka Perełka! Zarówno dla dorosłych jak i dzieci. Mądra, refleksyjna i edukacyjna. Powinna być obowiązkową lekturą w pierwszych klasach szkoły podstawowej!. Polecam wszystkim!
Pokaż mimo toJestem nieobiektywny. Chłonę wszystkie tomiki poezji Autora. I tym razem znowu otrzymałem wiersze(?) z podróży gdzieś na trasie do Warszawy czy Berlina a i na na miejscu. Współczesne, nostalgiczne, ale i chwilami okrutne i smutne. Mało w tym tomiku optymizmu, ale za to... genialna okładka! Gratulacje dla Artura Burszty, autora tejże. Tak trzymć Panie Arturze!
Jestem nieobiektywny. Chłonę wszystkie tomiki poezji Autora. I tym razem znowu otrzymałem wiersze(?) z podróży gdzieś na trasie do Warszawy czy Berlina a i na na miejscu. Współczesne, nostalgiczne, ale i chwilami okrutne i smutne. Mało w tym tomiku optymizmu, ale za to... genialna okładka! Gratulacje dla Artura Burszty, autora tejże. Tak trzymć Panie Arturze!
Pokaż mimo toGE-NIAL-NA! Dowcipna, inteligentna, dla dorosłych, dzieci, gołębi, wróbli i kotów! Polecam!!!!
GE-NIAL-NA! Dowcipna, inteligentna, dla dorosłych, dzieci, gołębi, wróbli i kotów! Polecam!!!!
Pokaż mimo to
Remanenty. "Gorące uczynki" Wit⁶olda Jabłońskiego. Jak to się stało, że książka przeleżała u mnie w bibliotece prawie 35 lat, dziewicza i nie przeczytana?! Nie wiem! Patrzę na rok wdania a tam jest napisane rok 1988, wydanie pierwsze! Hm... mieszane uczucia. Wtedy, w czasach PRLu była to niewątpliwie książka skandalizująca. Seks i t to w różnych konfiguracjach, czy to hetero, homo czy mieszanej wylewa się z prawie każdej strony tej mini książki, liczącej zaledwie 104 strony.
Gorące uczynki” napisane w drugiej połowie lat 80. XX wieku, to opis miłości i przyjaźni trójki młodych ludzi tamtych czasów poszukujących uczuć oraz emocjonalnych pragnień. To historia Irysa, Dawida i Ireny - artystycznej bohemy końca PRLu.
Książk ta, będąca niewątpliwym wydarzeniem obyczajowym tamtych czasów zapoczątkowała nurt książek LGBT(skrót wówczas nie znany!), które pojawiły się na rynku wydawniczym na przełomie lat 80. i 90.
Książka z jej gejowskimi, lesbijskimi czy mieszanymi opisami seksu nie trafiła do mnie. Ząb czasu był dla niej bezwzględny i bezlitosny. Czytałem ją niejako "z musu" czekając kiedy się wreszcie skończy. Polecam jedynie jako kuriozum i ciekawostkę czasów PRLu. A przy okazji podaję tytuły innych książek tamtych czasów o problematyce LGBT. Należą do nich m.in : „Zakazana miłość” Tadeusza Gorgola, „Ból istnienia” Marcina Krzeszowca czy „Nieznany świat” Antoniego Romanowicza.
Remanenty. "Gorące uczynki" Wit⁶olda Jabłońskiego. Jak to się stało, że książka przeleżała u mnie w bibliotece prawie 35 lat, dziewicza i nie przeczytana?! Nie wiem! Patrzę na rok wdania a tam jest napisane rok 1988, wydanie pierwsze! Hm... mieszane uczucia. Wtedy, w czasach PRLu była to niewątpliwie książka skandalizująca. Seks i t to w różnych konfiguracjach, czy to...
więcej mniej Pokaż mimo to
Genialne tĺumaczenie! Pani Bogusława Sochańska pokazała w tej książce swój kunszt tłumaczki i wrażliwość poetki. GRATULACJE! I ciężko jest coś sensownego dodać, po tym jak piękną i celną opinię napisał tutaj, na LC, Krzysztof Kleszcz.
P.S. Polecam jej tłumaczenie Duńczyka Mortena Nielsena: "Bojownicy bez broni" - równie genialne!
Genialne tĺumaczenie! Pani Bogusława Sochańska pokazała w tej książce swój kunszt tłumaczki i wrażliwość poetki. GRATULACJE! I ciężko jest coś sensownego dodać, po tym jak piękną i celną opinię napisał tutaj, na LC, Krzysztof Kleszcz.
P.S. Polecam jej tłumaczenie Duńczyka Mortena Nielsena: "Bojownicy bez broni" - równie genialne!
Szok! Genialne strofy wierszy, które z duńskiego przetłumaczyła Pani Bogusława Sochańska. Nie znam duńskiego, ale czuje się, że tłumaczka fenomenalnie oddała ducha poezji Nielsena! Książka zachwyca, a kolejne wiersze płyną i łechcą duszę. Trudno jest pisać o zamieszczonych w tomiku utworach i dlatego trzeba je KONIECZNIE przeczytać. Gorąco polecam książkę! A na koniec cytat, który mnie ujął: "...ukryte w atramencie zapomniane słowa, zostaną tam i będą żyć w obcości..."
Jeszcze raz gratulacje dla Pani Sochańskiej! z przekład!!!
Szok! Genialne strofy wierszy, które z duńskiego przetłumaczyła Pani Bogusława Sochańska. Nie znam duńskiego, ale czuje się, że tłumaczka fenomenalnie oddała ducha poezji Nielsena! Książka zachwyca, a kolejne wiersze płyną i łechcą duszę. Trudno jest pisać o zamieszczonych w tomiku utworach i dlatego trzeba je KONIECZNIE przeczytać. Gorąco polecam książkę! A na koniec...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-04
Porażająca lektura! Historia młodej dziewczyny, która trafia do klasztoru żeńskiego gdzie spotyka ją to o czym wiemy, że może ją spotkać... Mamy XXI wiek i jak sądzę nic w tych miejscach odosobnienia się nie zmieniło! Książka z powodu treści została opublikowana dopiero 200 lat (sic!) po śmierci Autora. A w Polsce dopiero w 1949 roku. Polecam książkę, choć dla katolików ta lektura może być bardzo bolesna!
Porażająca lektura! Historia młodej dziewczyny, która trafia do klasztoru żeńskiego gdzie spotyka ją to o czym wiemy, że może ją spotkać... Mamy XXI wiek i jak sądzę nic w tych miejscach odosobnienia się nie zmieniło! Książka z powodu treści została opublikowana dopiero 200 lat (sic!) po śmierci Autora. A w Polsce dopiero w 1949 roku. Polecam książkę, choć dla katolików ta...
więcej mniej Pokaż mimo to
Fakty, fakty, fakty... Autor Federic Martel, ateista, gej dokonał ogromnego wysiłku (cztery lata żmudnej pracy reporterskiej) , żeby podsumować pontyfikaty papieży: Franciszka, PawłaVI, Jana Pawła II i Benedykta a teże wielu biskupów w tym biskupa Dziwisza. Wszystko zawarł w czterech rozdziałach gdzie pisze (tu cytuję za cztelniczką Anną, która napisała fantastyczną opinię!!!) I żeby się nie powtarzać zamieszczam jej cytaty poniżej. Martel opisaje w książce:
"• stosunek kościoła do prezerwatyw, zwłaszcza w czasie pandemii AIDS i odpowiedzialność za śmierć 35 milionów ludzi
• sprawę powołania do seminarium; ile znaczenia miał w nim nieuświadomiony lub wyparty homoseksualizm
• sprzymierzenie kościoła z władzą, także z reżimami np. na Kubie, w Chile
• atak kościoła na małżeństwa..." jednopłciowe i związki partnerskie, w chwili gdy kolejne państwa europejskie sankcjonowały rodziny homoseksualne
• wewnętrzne rozdarcie księży homoseksualistów, ich sposoby na usprawiedliwianie siebie i poszukiwanie partnerów
• sprawa celibatu i kapłaństwa kobiet
• zmowa milczenia, sekret i kultura tajemnicy; jej przyczyny i skutki
• intrygi, plotki i zamiłowanie do strojów w Watykanie."
I dalej:
"...Największymi homofobami w kościele katolickim są właśnie księża, biskupi i kardynałowie geje. Im któryś głośniej krzyczy o grzechach, potępieniu i piekle, tym bardziej można przypuszczać, że jest homoseksualistą, często praktykującym. Co innego mówią, co innego robią. Czysta hipokryzja. Wszystko to jest bardzo smutne. Czy kościół poradzi sobie ze swoimi problemami?"
Dla mnie wszystko (no prawie!) Co zawarte książce było/jest mi znane, oczywiste i choć naganne nie rusza mnie bom ateista. Książka dla niedowiarków i myślących katolików. I tym ostatnim współczuję. Szczerze!
Fakty, fakty, fakty... Autor Federic Martel, ateista, gej dokonał ogromnego wysiłku (cztery lata żmudnej pracy reporterskiej) , żeby podsumować pontyfikaty papieży: Franciszka, PawłaVI, Jana Pawła II i Benedykta a teże wielu biskupów w tym biskupa Dziwisza. Wszystko zawarł w czterech rozdziałach gdzie pisze (tu cytuję za cztelniczką Anną, która napisała fantastyczną...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ge- nial- na!!! Książka dla każdego - zarówno konesera wina jak i dyletanta, takiego jak jak ja, który uwielbia wina choć za cholerę na nich się nie zna. W niniejszej opinii posłużę się cytatami Bieńczyka bo dokładnie opisuje takich jak "znawców" tego szlachetnego trunku. A zatem:
"słyszę dość często zarzuty, że pisanie o winach powinno być bardziej dla"ludzi" nie uciekać w nadmierne szczgóły, nie mówić o winach, których inni nie piją. Kiwam głową, ale nie mam większych złudzeń. Kto połknął bakcyla wina, chce wiedzieć wszystko. Kto się tylko trochę interesuje, nie interesuje się w ogóle. Owszem przeczyta raz, drugi, że chablis powstaje zc gron chardonnay, że jak Mendoza że to raczej malbec, że grand cru w Burgundii to nie to samo, co grand cru w Bordeaux, ale jeszcze miesiąc, jeszcze dwa, o wszystkim zapomni..." To tak jak ja, ha, ha... I dalej "...musimy pogodzić się z myślą, że przy stole na którym stawiamy kolejne butelki i dania, nikogo tak naprawdę nie interesuje porównanie malbeca z Mendozy i z Cahors, i że nie będzie nas słuchała i czytała cała Polska, co najwyżej tacy jak my - obdarzeni podobną, jakże słodką, świadomością." I ma rację Bieńczyk gdy pisze (dalej)"... wiedza o winie pociąga naprawdę małą liczbę osób, którzy czynią z niej swój cel i swą rozkosz; cała reszta żyje dalej, gdyż ma inne cele i inne rozkosze. Mój ukochany przyjaciel, którego wielbię i cenię nad życie, od dobrych kilku lat czyta niemal wszystko co o winie publicznie napiszę. Wypiliśmy razem nie wiem ile butelek; ma znakomity nos i mówi o winie, które właśnie pije, znakomite rzeczy, na poziomie, o którym marzyć mógłby nie jeden degustator ze mną włącznie. Za każdym razem opowiadam mu, skąd wino pochodz, co i jak. A on dzwoni do mnie wczoraj, by spytać, CZY SRAH TO SZCZEP WINOROŚLI, CZY MOŻE JAKAŚ APELACJA. PO DZIEWIĘCIU LATACH(!) WSPÓLNEGO SMAKOWANIA (wielkie litery moje)..." Nic dodać ani nic ująć! Koniecznie trzeba przeczytać!!!
Ge- nial- na!!! Książka dla każdego - zarówno konesera wina jak i dyletanta, takiego jak jak ja, który uwielbia wina choć za cholerę na nich się nie zna. W niniejszej opinii posłużę się cytatami Bieńczyka bo dokładnie opisuje takich jak "znawców" tego szlachetnego trunku. A zatem:
"słyszę dość często zarzuty, że pisanie o winach powinno być bardziej dla"ludzi" nie uciekać...
Najpierw złość na Wydawnictwo, że pisze nieprawdę, cytuję z okładki, książka to: "Hołd złożony miłości i wnukliwa analiza smutku smutku... Tak to prawda, ale 2/3 początku książki to historia lotnictwa balonem i przygód Sarah Bernhardt. O śmirrci żony Autor pisze dopiero pod koniec książki - tak mniej więcej od 2/3. Ale pisze pięknie choć z dystansem i właściwie to taki esej o umieraniu, żalu i samotności. W końcówce książki Autor przepracowuje głównie żal po odejściu żony. Robi to z miłością, taktem, ale jednak z dystansem i bez patosu. Warto przeczytać ze względu na historię lotów balonem, życiorys Sarah Bernhardt i oczywiście opis emocji po odejściu żony.
Najpierw złość na Wydawnictwo, że pisze nieprawdę, cytuję z okładki, książka to: "Hołd złożony miłości i wnukliwa analiza smutku smutku... Tak to prawda, ale 2/3 początku książki to historia lotnictwa balonem i przygód Sarah Bernhardt. O śmirrci żony Autor pisze dopiero pod koniec książki - tak mniej więcej od 2/3. Ale pisze pięknie choć z dystansem i właściwie to taki esej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzycztałem. Książka pożyczona mi przez przyjaciela. Nie moja, choć świetnie się czyta. Czytasz i płyniesz, żadnych zatrzymań, jakby Cię niosła na powierzchi niespieszna rzeka. Łatwo w ciebie wchodzi! Polecam tylko koneserom, głównie tym, którzy mają "wsiowe" korzenie (bez obrazy!) I pamiętają jeszcze cygańskie tabory czyli tacy jak ja - lat 18plus! Oj, łezka się w głowie zakręciła! Powtórzę, książka dla koneserów i to tylko tych którzy choć nawet trochę liznęli klimat wsi.
Przycztałem. Książka pożyczona mi przez przyjaciela. Nie moja, choć świetnie się czyta. Czytasz i płyniesz, żadnych zatrzymań, jakby Cię niosła na powierzchi niespieszna rzeka. Łatwo w ciebie wchodzi! Polecam tylko koneserom, głównie tym, którzy mają "wsiowe" korzenie (bez obrazy!) I pamiętają jeszcze cygańskie tabory czyli tacy jak ja - lat 18plus! Oj, łezka się w głowie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-06
Po pierwsze książka jest napisana pięknym, poetyckim językiem. I nic w tym dziwnego gdyż Autor jest znanym a i uznanym poetą. Przy okazji powinienem oddać hołd tłumaczowi, który poetyckość książki nie tylko zachował ale wręcz ją wzmocnił. "Kruso" wciągało mnie leniwie jak wolno płynąca rzeka i niespiesznie porywało unosząc błogo w nieznane. Dawałem ponieść się fali słów, nie oponowałem i płynąłem wraz z niespiesznym tekstem Autora. Niesamowite, jak cudownie zanurzałem się w tę książkę...
Nie będę podawał jej treści bo zrobili to wydawca oraz czytelniczki(sic!) LC m.in. marre oraz TeaBooksLover. I wygląda na to, że jest to książka dla facetów - pewnie nie wszystkich, ale jednak. Posłużę się tutaj opinią czytelniczki "... Wydaje mi się, że mężczyzna lepiej odebrałby tę książkę, na przykład ze względu na liczne nawiązania do seksualności głównego bohatera, które dla męskiego czytelnika zapewne byłyby czymś naturalnym, ale we mnie wywoływały pewien dyskomfort. Podobnie jak dziwne rytuały, praktykowane przez “espezetów” i przybyłych na wyspę “rozbitków”, jak nazywa przybyszy Kruso..." Coś w tym jest, ponieważ czytając książkę też pomyślałem że kobiety nie będą jej "czuły" a niektórym wręcz się nie spodoba. I nie myliłem się! Przykładem chodźby opinia czytelniczki jolasia. Nie umiem wyjaśnić skąd pojawiły się u mnie takie odczucia, ale jak widać po zamieszczonym powyżej cytacie, "coś" na rzeczy jednak było!
Zaznaczę, że mniej więcej od połowy książki czytało mi się ją trudniej i wymagało niezłej uwagi i gimnastyki intelektualnej. Na koniec zaskoczenie i smutek, że tak zakończyła się ta poetcka, nostalgiczna i w końcu pełna niedomówień opowieść. Polecam!!!
Po pierwsze książka jest napisana pięknym, poetyckim językiem. I nic w tym dziwnego gdyż Autor jest znanym a i uznanym poetą. Przy okazji powinienem oddać hołd tłumaczowi, który poetyckość książki nie tylko zachował ale wręcz ją wzmocnił. "Kruso" wciągało mnie leniwie jak wolno płynąca rzeka i niespiesznie porywało unosząc błogo w nieznane. Dawałem ponieść się fali słów,...
więcej mniej Pokaż mimo toDziwna książka. Dziwne opowiadania. Nie potrafię niczego sensownego napisać, poza tym, że każde opowiadanie kojarzy mi się z seksem. Po namyśle stwierdzam jednak, że może nie każde. Trudno jednak jest mi polecać tę książkę bo jestem po lekturze rewelacyjnej " Co myślę kiedy myślę o bieganiu". Niebo i ziemia! Niebo to " Co myślę...", a ziemia to ta, o której piszę. Być może rzecz tkwi w tłumaczeniu? "Co myślę..." tłumczył facet, a "Mężczyzn..." kobieta. Przy całym szacunku dla kobiet tłumaczek np. Pań Maryny Ochab i Julii Juryś za "Podróż na górę Athos" François Augiéras'a (rewelacja!). Reasumując, można przeczytać, ale książka chyba dla innych koneserów niż ja!
Dziwna książka. Dziwne opowiadania. Nie potrafię niczego sensownego napisać, poza tym, że każde opowiadanie kojarzy mi się z seksem. Po namyśle stwierdzam jednak, że może nie każde. Trudno jednak jest mi polecać tę książkę bo jestem po lekturze rewelacyjnej " Co myślę kiedy myślę o bieganiu". Niebo i ziemia! Niebo to " Co myślę...", a ziemia to ta, o której piszę. Być może...
więcej mniej Pokaż mimo toŚwietnie napisana książka. Choć jest to typowa rozprawa naukowa, to czyta się ją wartko i z przyjemnością. Brawo za język! A czy Słowacki był gejem? Według mnie tak, gdy czyta się między wierszami korespondencję Wielkiego Poety. I choć sama Autorka unika stawiania kropki nad i, to okładka jest jednoznaczna w określeniu orientacji Słowackiego. Przy okazji "wyszło" też. że gejem mógł być, (był?) inny Wielki Poeta - Krasiński, prywatnie przyjaciel Juliusza Słowackiego. Reasumując, ciekawa książka, godna przeczytania i polecenia.
Świetnie napisana książka. Choć jest to typowa rozprawa naukowa, to czyta się ją wartko i z przyjemnością. Brawo za język! A czy Słowacki był gejem? Według mnie tak, gdy czyta się między wierszami korespondencję Wielkiego Poety. I choć sama Autorka unika stawiania kropki nad i, to okładka jest jednoznaczna w określeniu orientacji Słowackiego. Przy okazji "wyszło" też....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-11
Stylistycznie i merytorycznie REWELACJA! Polecam wszystkim!
Stylistycznie i merytorycznie REWELACJA! Polecam wszystkim!
Pokaż mimo to