Kruso

Okładka książki Kruso Lutz Seiler
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Kruso
Lutz Seiler Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Seria: Seria z Żurawiem literatura piękna
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Seria z Żurawiem
Tytuł oryginału:
Kruso
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania:
2017-03-02
Data 1. wyd. pol.:
2017-03-02
Data 1. wydania:
2014-09-02
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788323342274
Tłumacz:
Dorota Stroińska
Tagi:
Seiler Niemcy literatura niemiecka powieść niemiecka nagroda literacka Hiddensee
Inne
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
51 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
797
797

Na półkach: , ,

25/180/2023
Musiałam przeczytać. Byłam na Rugii w 1989 roku, na kolonii. W Wiek. Spaliśmy w barakach będących naonczas własnością Karl-Marx-Universitaet (teraz bez Marksa, nadal w Lipsku). Na moje oko teraz jest w tych barakach AOK Klinik. I z tego Wiek obskoczyliśmy parę miejsc, w tym tajemniczą wyspę Hiddensee. W tym samym roku, w którym bohater powieści zasuwał tam na zmywaku! (Przy okazji szperania w mapach odkryłam, że w byłym NRD - w tym w Wiek i w Lipsku - nadal są ulice DSF. Strasse der DSF czyli ulica przyjaźni niemiecko-sowieckiej. Jak boniedydy, sprawdźcie sobie...)
Wiadomo zatem, że jaka by ta powieść nie była, to musiała być moja.
A jaka by nie była? Cóż, łatwa nie jest. Metaforyczno- poetycko-udziwniona, składa się głównie z wrażeń, mętnych wspomnień i niedomówień. Najlepiej przedstawiony bohater to tytułowy Kruso (to nie ten, który gary zmywał),cała reszta to mgliste postacie bez przeszłości i przyszłości.
Jedyny konkret to końcówka. Napisana przez bohatera częściowo w 1993 r., a głównie po kolejnych dwudziestu latach, kiedy również 1993 rok stał się odległą przeszłością. Ale uwaga: pisząc "konkret" mam na myśli wyłącznie aspekt literacki.
Wielkie brawa dla tłumaczki, Doroty Stroińskiej. Chapeau bas, jak mówią sąsiedzi Niemców...
Pamiętacie gęsią skórkę? Ja w życiu. Powieść mi przypomniała :-)

Na Rugii byłam też w 2005 r. Ale na Hiddensee nie udało się mi wtedy dostać, chociaż w planie była. To kiedy następny wypad?

25/180/2023
Musiałam przeczytać. Byłam na Rugii w 1989 roku, na kolonii. W Wiek. Spaliśmy w barakach będących naonczas własnością Karl-Marx-Universitaet (teraz bez Marksa, nadal w Lipsku). Na moje oko teraz jest w tych barakach AOK Klinik. I z tego Wiek obskoczyliśmy parę miejsc, w tym tajemniczą wyspę Hiddensee. W tym samym roku, w którym bohater powieści zasuwał tam na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
53
39

Na półkach:

Zdecydowanie powieść poetycka i nie dla wszystkich. Ja sama na początku nie mogłam się dokładnie połapać ale z czasem wchłonęłam w świat bohaterów. Urzekł mnie klimat i relacje między postaciami.

Zdecydowanie powieść poetycka i nie dla wszystkich. Ja sama na początku nie mogłam się dokładnie połapać ale z czasem wchłonęłam w świat bohaterów. Urzekł mnie klimat i relacje między postaciami.

Pokaż mimo to

avatar
576
94

Na półkach: ,

Po pierwsze książka jest napisana pięknym, poetyckim językiem.  I nic w tym  dziwnego gdyż Autor jest znanym a i uznanym poetą. Przy okazji powinienem oddać hołd tłumaczowi, który poetyckość książki nie tylko zachował ale wręcz ją wzmocnił. "Kruso" wciągało mnie leniwie jak wolno płynąca rzeka i niespiesznie porywało unosząc błogo w nieznane. Dawałem ponieść się fali słów, nie oponowałem i płynąłem wraz z niespiesznym tekstem Autora.  Niesamowite, jak cudownie zanurzałem się w tę książkę...
Nie będę podawał jej treści bo zrobili to wydawca oraz czytelniczki(sic!) LC m.in. marre oraz TeaBooksLover. I wygląda na to, że jest to książka dla facetów - pewnie nie wszystkich, ale jednak.  Posłużę się tutaj opinią czytelniczki "... Wydaje mi się, że mężczyzna lepiej odebrałby tę książkę, na przykład ze względu na liczne nawiązania do seksualności głównego bohatera, które dla męskiego czytelnika zapewne byłyby czymś naturalnym, ale we mnie wywoływały pewien dyskomfort. Podobnie jak dziwne rytuały, praktykowane przez “espezetów” i przybyłych na wyspę “rozbitków”, jak nazywa przybyszy Kruso..." Coś w tym jest, ponieważ czytając  książkę też pomyślałem że kobiety nie będą jej "czuły" a niektórym wręcz się nie spodoba. I nie myliłem się! Przykładem chodźby opinia czytelniczki jolasia. Nie umiem wyjaśnić skąd pojawiły się u mnie  takie odczucia, ale jak widać po zamieszczonym powyżej cytacie, "coś" na rzeczy jednak było!
Zaznaczę, że mniej więcej od połowy książki czytało mi się ją trudniej i wymagało niezłej uwagi i gimnastyki intelektualnej. Na koniec zaskoczenie i smutek, że tak zakończyła się ta poetcka, nostalgiczna i w końcu pełna niedomówień opowieść. Polecam!!!

Po pierwsze książka jest napisana pięknym, poetyckim językiem.  I nic w tym  dziwnego gdyż Autor jest znanym a i uznanym poetą. Przy okazji powinienem oddać hołd tłumaczowi, który poetyckość książki nie tylko zachował ale wręcz ją wzmocnił. "Kruso" wciągało mnie leniwie jak wolno płynąca rzeka i niespiesznie porywało unosząc błogo w nieznane. Dawałem ponieść się fali słów,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1398
600

Na półkach:

Przeczołgała mnie ta książka. Często musiałam odkładać, żeby odpocząć. Ale warto było. Chociażby po to, żeby odkłamać (albo potwierdzić) wyobrażenia.

Przeczołgała mnie ta książka. Często musiałam odkładać, żeby odpocząć. Ale warto było. Chociażby po to, żeby odkłamać (albo potwierdzić) wyobrażenia.

Pokaż mimo to

avatar
13
2

Na półkach:

Męcząca? Tak. Trudna? Tak. Satysfakcjonująca? Nie. Hipnotyzująca? Absolutnie.

Dobra książka dla tych, którzy w niezrozumiałym, chaotycznym potoku słowa pisanego lubią doszukiwać się drugiego dnia, symboliki i wielkiego przesłania.

Zdecydowanie nie polecam, chyba, że macie ochotę podreperować swojego ego - w końcu "już w tym momencie należy ją zaliczyć do największych dzieł współczesnej literatury niemieckojęzycznej" (WDR, zawarte na skrzydełkach książki). A to, że jej nie zrozumiecie? Przecież "tak jest właśnie z arcydziełami". Jej płytkość i bezsens w każdym razie na pewno usprawiedliwicie w recenzjach wyszukanymi, podniosłymi frazesami; bo przecież głupio przyznać, że straciliście czas na jej lekturę? ;)

Ta książka, to przykład silenia się autora na alternatywę i oryginalność. Absolutnie nużąca i męcząca.

Męcząca? Tak. Trudna? Tak. Satysfakcjonująca? Nie. Hipnotyzująca? Absolutnie.

Dobra książka dla tych, którzy w niezrozumiałym, chaotycznym potoku słowa pisanego lubią doszukiwać się drugiego dnia, symboliki i wielkiego przesłania.

Zdecydowanie nie polecam, chyba, że macie ochotę podreperować swojego ego - w końcu "już w tym momencie należy ją zaliczyć do największych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
339
239

Na półkach:

W powieści Seilera czuć morską bryzę oraz bałtycki klimat. Od razu jednak zaznaczam, że nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale zdecydowanie ma w sobie to coś.

„Kruso” to książka z rodzaju powieści trudnych, intelektualnych, wymagających uważnej lektury, jednocześnie zabierających głos w ważnej sprawie. Czyta się ją powoli, niespiesznie. Wraz z jej lekturą trafiamy na bałtycką wyspę Hiddensee, która jest oazą wolności dla różnych życiowych rozbitków. Akcja rozgrywa w 1989 roku, a głównym bohaterem książki jest Ed, wrażliwy student germanistyki. Pracuje on na zmywaku w jednym z bałtyckich kurortów. Tam poznaje Kruso. Mężczyzna zostaje jego mentorem i wtajemnicza go w podwójne życie pracowników sezonowych. Okazuje się bowiem, że załoga ośrodka nie tylko zajmuje się gośćmi kurortu, ale też organizuje pomoc dla uciekinierów z NRD.

„Kruso” opowiada o różnie rozumianej wolności i poszukiwaniu sensu, jest też rozliczeniem z trudną, bolesną historią Niemiec. Dodatkowo, to lektura pełna tajemnic i niedomówień. Poetycka, intertekstualna, trudna oraz wartościowa. Może być męcząca, ale nie rzucajcie jej w kąt. Zdecydowanie warto przeczytać „Kruso” do końca. Polecam tym, którzy cenią wymagające lektury i nie boją się czytelniczych wyzwań.

Więcej na blogu: https://urocznica.pl/recenzja-kruso-seiler/.

W powieści Seilera czuć morską bryzę oraz bałtycki klimat. Od razu jednak zaznaczam, że nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale zdecydowanie ma w sobie to coś.

„Kruso” to książka z rodzaju powieści trudnych, intelektualnych, wymagających uważnej lektury, jednocześnie zabierających głos w ważnej sprawie. Czyta się ją powoli, niespiesznie. Wraz z jej lekturą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
26
15

Na półkach: ,

Hiddensee, wysepka położona za zachód od Rugii, porośnięta kępami rokitnika, wrzosowiskami i lasami sosnowymi, zamieszkana przez niezliczone gatunki ptactwa, z piaszczystą plażą, portem pasażerskim i dwiema latarniami morskimi jest dziś rajem dla turystów. Kusi barwną historią, choćby opowieściami o założonym tam przed wiekami klasztorze cysterskim czy o artystach i naukowcach, którzy dla wypoczynku przyjeżdżali do miejscowych pensjonatów. Bywał tu Zygmunt Freud, Albert Einstein, Tomasz Mann, Billy Wilder, a pisarz i dramaturg Gerhart Hauptmann, znany w Polsce jeszcze zanim przyznano mu Nobla w dziedzinie literatury (w Krakowie w 1905 roku Teatr Ludowy wystawiał jego „Tkaczy”),związał się z Hiddensee na stałe. Jest to więc miejsce wyjątkowe, z lokalnymi legendami mówiącymi i o zamierzchłej przeszłości, i o czasach nie tak dawnych, bo ta mikroskopijna wysepka nie oparła się historii najnowszej. W latach istnienia Niemieckiej Republiki Demokratycznej dochodziło tu do aktów buntu przeciwko socjalistycznej rzeczywistości – do ucieczek z kraju do nieodległej Danii. Właśnie te zdarzenia zainspirowały niemieckiego poetę i pisarza Lutza Seilera do stworzenia gęstej od aluzji literackich robinsonady „Kruso”.

Mamy rok 1989. Choć w państwach rozsypującego się bloku wschodniego trwa już proces ustrojowej transformacji, w Niemieckiej Republice Demokratycznej czas jakby stanął w miejscu: istnieje jeszcze mur berliński, kraj dzieli „wewnątrzniemiecka krwawa linia przecinająca niczym skalpel (…) w poprzek miejscowości, domy, rodziny, śmiertelna przeszkoda, nie do pokonania” . Ale berlińczyk Edgar Bendler prześladujące go od roku poczucie wykorzenienia, męczącej obcości i beznadziei wiąże z tragiczną śmiercią ukochanej. Rzecz jasna mierzi go bylejakość i brzydota świata, w którym przyszło mu żyć, nie to jednak sprawia, że rzuca studia i wyjeżdża z miasta. Pragnie ukryć, może zacząć życie od nowa, a na kryjówkę wybiera Hiddensee, wyspę, którą „obmywają (…) nieustające szepty” . Za sprawą plotek i pogłosek urosła ona do rangi azylu dla „marzycieli i fantastów” , gdzie „wraca się w głąb siebie, to znaczy do natury, do głosu serca, jak mawiał Rousseau” . Ed Bendler poniósł życiową klęskę i mimo dwudziestu czterech lat „osiadł na mieliźnie” , wybiera więc zniknięcie, choć „w kraju, w którym bodaj wszystkie placówki były w jakiś sposób ze sobą powiązane, uniwersytet, urząd meldunkowy, okręgowa komisja higieny” jest to raczej niemożliwe. Rusza nad Bałtyk; przeprawiwszy się na wysepkę Hiddensee, zatrudnia w roli pomywacza w hotelu U Klausnera, po czym szybko staje się częścią jego załogi. Odtąd przynależy do licznego grona sezonowych pracowników zarobkowych, espezetów, na których czele stoi charyzmatyczny Kruso – Aleksander Krusowicz.

dalej na blogu: http://czas-bezpowrotnie-miniony.blogspot.com/2017/03/wolnosc-ona-istnieje-kruso-lutza-seilera.html

Hiddensee, wysepka położona za zachód od Rugii, porośnięta kępami rokitnika, wrzosowiskami i lasami sosnowymi, zamieszkana przez niezliczone gatunki ptactwa, z piaszczystą plażą, portem pasażerskim i dwiema latarniami morskimi jest dziś rajem dla turystów. Kusi barwną historią, choćby opowieściami o założonym tam przed wiekami klasztorze cysterskim czy o artystach i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1136
962

Na półkach: ,

Nie będę ściemniać, że przeczytałam. Przeciwnie, od razu zaznaczam, że poddałam się po stu stronach. Zupełnie nie mogłam złapać rytmu tej książki, męczył mnie ciężkawy styl (może to wina tłumaczenia (wer weiss?),bohater nic a nic mnie nie obchodził, a akcja (duże słowo w tym przypadku) śmiertelnie nudziła. Najlepsza z tego wszystkiego jest okładka.

Nie będę ściemniać, że przeczytałam. Przeciwnie, od razu zaznaczam, że poddałam się po stu stronach. Zupełnie nie mogłam złapać rytmu tej książki, męczył mnie ciężkawy styl (może to wina tłumaczenia (wer weiss?),bohater nic a nic mnie nie obchodził, a akcja (duże słowo w tym przypadku) śmiertelnie nudziła. Najlepsza z tego wszystkiego jest okładka.

Pokaż mimo to

avatar
1494
573

Na półkach: , , , , , , , ,

Zapraszam do dyskusji i wygodniejszej lektury:
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2017/06/275-lutz-seiler-kruso.html

Istnieje grupa powieści trudnych, męczących, ale przez to niezwykle satysfakcjonujących. Które hipnotyzują, ale swoją formą uniemożliwiają "wciągnięcie się". Ale które, w miarę jak odkrywamy, że nie mamy do czynienia wyłącznie z piękną wydmuszką, zwyczajnie zachwycają. I Kruso do nich należy.

Hiddensee to niemiecka wyspa na Bałtyku, położona na zachód od Rugii. W czasach NRD była nieoficjalnym skupiskiem różnorakich wyrzutków społecznych, którzy zatrudniali się w roli pracowników sezonowych, oraz miejscem, skąd wypływali ludzie usiłujący uciec do Szwecji. To tam, przeżywszy załamanie nerwowe po utracie ukochanej G., udaje się główny bohater powieści, Ed. Zostaje pomywaczem w knajpie "U Klausnera", gdzie poznaje grono wybitnych indywiduów, w tym Krusa - lokalny autorytet i guru społeczności espezetów, czyli sezonowych pracowników zawodowych. Zostaje jego przyjacielem i wprowadza Eda w sekrety funkcjonowania wyspy. Nikt nie wie jednak, że lato 1989 roku będzie ostatnim takim latem na Hiddensee.


Pierwsza połowa

Powieść, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało w odniesieniu do nurtu realizmu magicznego, jest częściowo oparta na faktach. Lutz Seiler, podobnie jak Ed, spędził lato 1989 na Hiddensee, pracując w tym samym lokalu na tym samym stanowisku. W rezultacie otrzymujemy w Kruso drobiazgowy opis życia "U Klausnera" oraz ludzi z nim związanych. Owa charakterystyka wraz z przemianą bohatera pod wpływem przyjaźni z Kruso składają się na pierwszą połowę książki.

Wszyscy bohaterowie balansują pomiędzy zwykłym dziwactwem a kompletnym szaleństwem. W społeczności espezetów zdaje się to nie mieć jednak znaczenia. Gdy Ed przybywa na wyspę, mocno wyróżnia się jego neurotyczność, obsesyjne myśli o skakaniu (co może wskazywać na nieudaną próbę samobójczą) oraz nawoływanie kota (czy to G.?),ale w miarę pobytu na Hiddensee mijają one. Bohaterowi wciąż daleko do normalności, ale zdaje się on wewnętrznie ze sobą pogodzony. Jak i reszta postaci. Szaleństwo wydaje się w tym świetle wyłącznie pewnym środkiem ekspresji problemów typowych dla każdego człowieka. W otoczeniu podobnych osób przestaje ono komukolwiek przeszkadzać. A może to tylko my, ludzie ograniczeni, uwikłani w prozę życia, postrzegamy w ten sposób jednostki naprawdę wolne?

Aklimatyzację ułatwia Edowi Kruso, człowiek stanowiący swoiste uosobienie wyznawanych przez espezetów wartości i symbol Hiddensee. Stają się oni bliskimi przyjaciółmi, łączy ich podobna (nad)wrażliwość oraz cierpienie po utracie ukochanej kobiety (dziewczyny i siostry). Sam Ed porównuje ich relację do relacji Piętaszek-Crusoe, ale choć z początku wiemy, kto jest kim, to później role wielokrotnie się odwracają, a ostatecznie bohaterowie zdają się zlewać w jedną osobę. Gdy po latach spotykamy Eda, Kruso wciąż jest w nim obecny.


Wolność

Z książki wypływa obraz Hiddensee jako ostatniego miejsca dla ludzi, którzy dusili się w szarym NRD, którzy pragnęli czegoś więcej, pragnęli wolności, będąc uwięzionymi w komunistycznym państwie. Wydaje się, że na charakter tej wyspy wpływa obecność na horyzoncie innej, duńskiego Møn. Gdyby spojrzeć od jego strony, Hiddensee stanowi ostatni przyczółek za Żelazną Kurtyną. Espezeci świadomie poniekąd wyrzekli się wolności, ciesząc się samą jej perspektywą. Może wiedzieli, że Zachód to wyłącznie ułuda, że wolnym nie można być nigdzie, oprócz własnego serca?

Dlatego koniec Żelaznego Kurtyny jest również końcem Hiddensee. Przemiany ustrojowe stają się początkiem dramatycznych wydarzeń na wyspie w drugiej połowie książki. A jednostki takie jak Kruso muszą przeminąć wraz z nią. W ostatnich słowach powieści: Wszystkie granice były otwarte. Otwarte od wielu dni. [s. 342] wybrzmiewa olbrzymia doza smutku. Bo bez granic załamuje się pojęcie wolności.


Potem

No dobrze, to były ostatnie słowa powieści, ale nie jej koniec. Pozostaje bowiem epilog. Po kilku latach Ed pragnie dowiedzieć się, co się stało z siostrą Crusa. Owe poszukiwania uwidaczniają nam, jak wiele z tamtego okresu pozostało w bohaterze, mimo że on samo dość mocno się zmienił. Styl jest prosty, narracja uporządkowana. Brakuje mi nieco wyjaśnienia, na ile jest to skutek końcowych wydarzeń, a na ile upływu czasu. Ważne jest jednak, iż idee Hiddensee nie umarły wraz z nią, że wciąż żyją w osobach takich jak Ed.


Szczegółowo i poetycko

Bardzo ważny w Kruso jest styl i może on być powodem tego, iż nie wszyscy przez książkę przebrną. Gdyby zachwycał mnie choć odrobinę mniej, pewnie też bym dała sobie w którymś momencie spokój. Ale zachwyca(ł) bardzo. Z jednej strony Seiler jest w opisach bardzo szczegółowy, a z drugiej - bardzo poetycki (zdziwiłabym się zresztą, gdyby w powieści uznanego poety owej poetyckości zabrakło). Wspaniale oddaje lekko oniryczny klimat oraz szaleńcze postrzeganie świata przez Eda, ale równocześnie znacznie utrudnia lekturę. Jest również Kruso utworem mocno intertekstualnym; Seiler odwołuje się do wielu mniej znanych pisarzy czy poetów, tak że muszę Wam wyznać, iż prawdopodobnie połowy kontekstu nie wyłapałam z braku ich znajomości. Nie wydaje mi się ona konieczna, ale na pewno stanowczo wzbogaca odbiór powieści.

To samo tyczy się wierszostanów Eda (które są dokładnie tym, na co wskazuje nazwa) oraz długich monologów postaci. Warto również zadać sobie pytanie, czy filozoficzne, na wpół obłąkańcze, dysputy, które oni prowadzą, są ważne same przez się, czy warto poszukiwać w nich drugiego dna? Czy stanowią może przede wszystkim świadectwo problemów, z którymi borykają się postacie, ich dramatów i złamanych życiorysów?


W sumie

Na zakończenie zwróciłabym jeszcze tylko uwagę na jedyny aspekt, który mnie nie zadowolił. Na rolę wyspiarzy w powieści. Są oni w niej obecni jakby z konieczności, ale nie dowiadujemy się niemal nic o ich roli w społeczności espezetów i ich stosunku do nich. Do końca czekałam, czy autor poruszy ten temat, ale niestety tego nie zrobił. Szkoda.

Ale całościowo Kruso jest powieścią naprawdę dobrą. Trudną, nie dla każdego, ale satysfakcjonującą. Taką, którą można czytać po kilka razy i wciąż odkrywać w niej nowe motywy oraz elementy. Osadzona mocno w historii Niemiec, zadaje ważne pytania na temat wolności w jakiejkolwiek epoce. To jeden z najlepszych debiutów (powieściowych),jakie dane mi było czytać. Polecam.

Zapraszam do dyskusji i wygodniejszej lektury:
http://miedzysklejonymikartkami.blogspot.com/2017/06/275-lutz-seiler-kruso.html

Istnieje grupa powieści trudnych, męczących, ale przez to niezwykle satysfakcjonujących. Które hipnotyzują, ale swoją formą uniemożliwiają "wciągnięcie się". Ale które, w miarę jak odkrywamy, że nie mamy do czynienia wyłącznie z piękną wydmuszką,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
409
37

Na półkach: ,

Niemiecka Republika Demokratyczna (NRD),nieistniejące już państwo, u progu swojego upadku... Pogrążony w żałobie i zagubiony po śmierci dziewczyny student wyjeżdża na bałtycką wyspę Hiddensee, aby uciec, zapomnieć, odnaleźć siebie na nowo??? Wyspa i restauracja, w której znajduje pracę okazuje się przystanią dla podobnych jemu - życiowych rozbitków i uciekinierów, którzy z komunistycznych Niemiec chcą wyrwać się, przez morze, na zachód.

Poetycko-romantyczna (czasem zbyt poetyczna i zbyt romantyczna) opowieść o relacjach ludzi, kiedy zmienia się Historia (przez duże H)... Ale to nie ona jest tu głównym bohaterem, ona dzieje się gdzieś w tle, na lądzie - a wyspa pozostaje azylem, do którego wydarzenia docierają jedynie pośrednio, przez losy ludzi i stare radio...

Ciekawa pozycja, jednak nie do końca trafił do mnie ten poetycki sposób prowadzenia narracji. Autor (nomen-omen poeta) chyba za bardzo dążył do stworzenia opowieści, w której więcej dzieje się między wierszami... Stąd momentami w ogóle nie wiadomo o co chodzi a nagłe przeskoki jednego wątku w drugi dają poczucie zagubienia.

Dla tych, którzy lubią nieco liryczną odmianę prozy ;-)

Niemiecka Republika Demokratyczna (NRD),nieistniejące już państwo, u progu swojego upadku... Pogrążony w żałobie i zagubiony po śmierci dziewczyny student wyjeżdża na bałtycką wyspę Hiddensee, aby uciec, zapomnieć, odnaleźć siebie na nowo??? Wyspa i restauracja, w której znajduje pracę okazuje się przystanią dla podobnych jemu - życiowych rozbitków i uciekinierów, którzy z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    391
  • Przeczytane
    61
  • Posiadam
    31
  • Chcę w prezencie
    7
  • Do kupienia
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Chcę kupić
    2
  • Ebook
    2
  • Literatura Piękna
    2
  • Seria z Żurawiem
    2

Cytaty

Więcej
Lutz Seiler Kruso Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także