Alfabet

Okładka książki Alfabet Inger Christensen
Okładka książki Alfabet
Inger Christensen Wydawnictwo: Lokator poezja
96 str. 1 godz. 36 min.
Kategoria:
poezja
Tytuł oryginału:
Alfabet
Wydawnictwo:
Lokator
Data wydania:
2018-02-26
Data 1. wyd. pol.:
2018-02-26
Liczba stron:
96
Czas czytania
1 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363056483
Tłumacz:
Bogusława Sochańska
Tagi:
poezja literatura duńska
Inne
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
576
94

Na półkach: , ,

Genialne tĺumaczenie! Pani Bogusława Sochańska pokazała w tej książce swój kunszt tłumaczki i wrażliwość poetki. GRATULACJE! I ciężko jest coś sensownego dodać, po tym jak piękną i celną opinię napisał tutaj, na LC, Krzysztof Kleszcz.
P.S. Polecam jej tłumaczenie Duńczyka Mortena Nielsena: "Bojownicy bez broni" - równie genialne!

Genialne tĺumaczenie! Pani Bogusława Sochańska pokazała w tej książce swój kunszt tłumaczki i wrażliwość poetki. GRATULACJE! I ciężko jest coś sensownego dodać, po tym jak piękną i celną opinię napisał tutaj, na LC, Krzysztof Kleszcz.
P.S. Polecam jej tłumaczenie Duńczyka Mortena Nielsena: "Bojownicy bez broni" - równie genialne!

Pokaż mimo to

avatar
1132
958

Na półkach: ,

Czytałam i trawiłam ten tomik wiele miesięcy, podczytywałam, odkładałam, zabierałam w rozmaite w podróże szukając odpowiedniego czasu i miejsca. Nie znalazłam klucza. Jestem pełna szacunku dla tłumaczki, Bogusławy Sochańskiej, że wniknęła w hermetyczny i skomplikowany formalnie świat Inger Christensen, która, jeśli wierzyć posłowiu, jest jedną z najwybitniejszych poetek XX wieku. Do mnie jej poezja kompletnie nie przemawia. Zdarza się.

Czytałam i trawiłam ten tomik wiele miesięcy, podczytywałam, odkładałam, zabierałam w rozmaite w podróże szukając odpowiedniego czasu i miejsca. Nie znalazłam klucza. Jestem pełna szacunku dla tłumaczki, Bogusławy Sochańskiej, że wniknęła w hermetyczny i skomplikowany formalnie świat Inger Christensen, która, jeśli wierzyć posłowiu, jest jedną z najwybitniejszych poetek XX...

więcej Pokaż mimo to

avatar
337
237

Na półkach:

Inger Christensen pisze: „alfabety istnieją/ deszcz alfabetów/ nieustający deszcz/ łaska światło”. Poezja tej autorki jest pozornie prosta i klarowna, ale tak naprawdę zadziwia wielką głębią, która skrywa zachwyt nad światem oraz niepokój nad jego losem.

„Alfabet” Inger Christensen to niezwykły poemat konceptualny, poruszający najważniejsze kwestie. Tekst podporządkowany jest ciągowi liter alfabetu i systemowi Fibonacciego. Sprawia to, że w tej lirycznej książce łączą się literatura, nauki humanistyczne oraz ścisłe. Efekt jest poruszający.

CAŁA RECENZJA NA BLOGU: https://urocznica.pl/recenzja-alfabet-inger-christensen/.

Inger Christensen pisze: „alfabety istnieją/ deszcz alfabetów/ nieustający deszcz/ łaska światło”. Poezja tej autorki jest pozornie prosta i klarowna, ale tak naprawdę zadziwia wielką głębią, która skrywa zachwyt nad światem oraz niepokój nad jego losem.

„Alfabet” Inger Christensen to niezwykły poemat konceptualny, poruszający najważniejsze kwestie. Tekst podporządkowany...

więcej Pokaż mimo to

avatar
9
9

Na półkach:

Pomysł poematu jest wyjątkowy. Pokazać za pomocą możliwości języka niezwykłość świata.

Każdą częścią rządzi inna litera. Każda część jest dłuższa od poprzedniej zgodnie z matematyczną regułą ciągu Fibonacciego. Część z literą a ma jeden prosty wers, kolejna - 2 wersy,3,5,8,13... itd I dopiero część z literą n, n jak nieskończoność, wyłamuje się już z tej bujności formy...

Czytałem to jak się chodzi po ogrodzie botanicznym, po arboretum jakimś, tak jak wertowałem kiedyś zieloną Encyklopedię PWN z mapą świata i flagami na końcu, albo niesamowity ilustrowany słownik. Czytałem tę książkę jakbym był na rauszu. "Antonówki istnieją, antonówki istnieją" - mówi ktoś, kto ocalał, kto nagle zrozumiał, kto przejrzał na oczy, ktoś, komu dano szansę, kto ma życie przed sobą, kto nagle poczuł więcej, kto się nawrócił, komu już nic nie potrzebne, bo ma wszystko.

Dziecięca radość odkrywania, prostota! Rozrasta się ilość wersów, ilość haseł-zaklęć. Im dalej w las tym pojawia się oprócz piękna, jakaś zadra i fałszywa nuta.

"dioksyna i dni; istnieją / dni; dni i śmierć; i wiersze / istnieją; wiersze, dni, śmierć" Te frazy trzeba poczuć. Jak jazz, jak dobrą muzykę. Mnie te "wymienianki" zatykały gardło (jeśli czytałem na głos),przeszywało mnie ich brzmienie. Ten słownikowy ład, porządek, robił mi dziwny niepokój, jakby kolejna kawa wprawiała mi serce w łomot.

"elegia jesieni istnieje; istnieją zaduma i / posmak; i erem istnieje;" jakby mnie zamknęło w pustelni! Jakby mi kazano milczeć!
"fruwająca czapla istnieje, szaroniebieski / łukowaty grzbiet, czarny czub / i ogon z jasnymi piórami; istnieje / w koloniach; (...) falowanie traw i barwy fagasów; istnieją produkty rozszczepienia atomu i figowce; istnieją błędy, fatalne, powtarzane, przypadkowe; istnieją flamingi i fale zdalnego sterowania; i fijołki, fijołki w sadzie w którym / istnieją antonówki (...)" - czytam to w uniesieniu, jakbym skakał w studnie, jakby moim okiem była kamera drona, jakbym znów wzruszał się na filmie "Makrokosmos" słuchając piosenki Nicka Cave'a, jakbym czytał "Naukę o ptakach" Michała Książka, albo o roślinach u Urszuli Zajączkowskiej...

Słowa czasem zgrzytają, uderzają tłumikiem o asfalt: "istnieją też / gorzki płacz, gorczyca i grad, / istnieją zakładnicy, gęgawa i młode gęgawy; // i granaty, i tajemniczy ogród, zarośnięty, dziki, ozdobiony tylko agrestem (...)" - zestawianie dobra i zła, ukazanie tej przedziwnej, niesprawiedliwej loterii świata, naprawdę przeszywa.

Przebija swoją marnością, dotyka "ten trujący, biały, rozsypujący się wiersz". Czasem dobija: "hojność żniw i kometa // Halleya; istnieją hordy, hufce wojsk / hegemoni".

Czytelnicze skojarzenia zapewne mogą być różne. Każde kolejne odczytania będą się od siebie różnić. Wycięte z tego ciągu fragmenty też działają jakby słowa przeglądały się sobie w zdumieniu: "istnieją heban i horyzont / i cała ta heliocentryczna mgła, której się śniły / oddane mózgi".

Pojawia się "istnienie warunkowe": "zawrotne nurkowanie zimorodka w zamarzniętych / marcowych strumykach istnieje, o ile istnieją strumyki", pojawia się "istnienie szczegółowe": "dźwięki "i" wydawane przez cykady, zwłaszcza tam gdzie / istnieje niebo koloru cykorii, jak rozpuszczony w wodzie // krochmal, słońce barwy chromowej żółci, (...)" i "upewnianie się w istnieniu": "(...) tlen zwłaszcza tlen; na pewno będzie istniał, na pewno będziemy istnieli, tlen, który wdychamy istnieje, / irysy i irga istnieją i niebiańska / głębia jeziora;"

W tym morzu możliwości zaczynamy się topić. Dostrzegać swoją małość, śmieszność, bezradność, słabość, śmiertelność, "Ikar otulony skrzydłami w których topi się wosk / istnieje, Ikar blady jak trup / w zwykłym ubraniu, (...)", wyobrażać sobie inne życie, przemianę.

Raz zachwyt: "nigdy przechylenie globu nie było tak cudowne" - pamiętam podobną frazę w książce Krzysztofa Bielenia: "Słońce jest ściśle widoczne na równiku niebieskim, i tyle czasu spędza nad horyzontem, ile pod nim. Ilekroć o tym myślę, mam tremę”; raz trwoga: "dolina płaczu cicha, tak cicha, i płacz, co jak wody gruntowe na powrót wsiąkł / w ziemię;"; "Ziemia w drodze z bagażem jaśminów, jaspisu i żelaza, żelaznych / kurtyn, znaków i wiwatów, Judaszowych pocałunków rozdawanych na prawo i lewo (...)", a gdy w poemacie pojawia się Hiroszima - apokalipsa, to zaraz po niej jest nasza ludzka obojętność: "obieram / kartofle".

Część jedenasta z literą K zaczynająca się tak słodko od "kochanie istnieje, miłość istnieje / twoja dłoń wtulona bez pamięci w moją (...)", nagle przeraża obrazem, mrocznym jak u Beksińskiego: "księżyc nazbyt rozświetlony i Wielki Wóz / wraca tak samo pusty, jak pusty był gdy tu przyjechał;". I poraża nam zmysł smaku: "oddłubujesz trochę kory z drzewa i zjadasz".

Pojawia się senny koszmar: "ogród w którym znikam / lśni wylizany przez ślimaki; płynę / skokami jak ptak, a gdy ziemia // jest już zjedzona i rabarbar więdnie / pierwszy raz, lato poddaje się, a / miasto w którym znikam jest // powolne i czarne;" Jest tam marna antonówka, mozół jej kwitnienia "mimo wszystko", mus z antonówki.

Fragment 12 o lekkości - cudowny, do nauczenia się na pamięć: "Lekkość istnieje, łatwość, równość we wszystkim, (...)" Po nim następuje część, która mnie nie przekonuje, pojawiają się tu zbyt proste
rymy; brzmi to jak jakaś bajka. Zabieg ten powtarza się jeszcze później.

Za to fragment 13 znów wydaje mi się perfekcyjny. Ktoś prosi o kłamstwa, ktoś prosi o wskrzeszenie (wystarczy: "powiedz!") wymarłego ptaka moa. Jest tu też zdradzony "powód, dla którego żyjemy".

I jeszcze ta cudna ekscytacja - część ze strony 64: "alfabety istnieją", zachłyśnięcie się światem. Kto umie tak sławić: "współbycie słońca i oka": "piszę w powietrzu / jak piszą rośliny / łodygami i liśćmi lub // dokolnie kwiatami / koliście i bujnie / kropkami nitkami"?

Ten mętlik w głowie: "że nazwy istnieją", "że nicość ma nazwę"! To jest po prostu wspaniałe! Kaligrafuję sobie każde słowo. I przypominam sobie opowiadanie z "Cyberiady" Stanisława Lema pt. "Jak ocalał świat", gdzie kocham każde zdanie: "Nie ma tak dobrze. Nie mogę zrobić więcej niż to wymyśliłeś. Sodu nie będzie." ; "Stój! Stój! Cofam to, co powiedziałem! Przestań! Nie rób Niebytu!! (...) znikły jeszcze graszaki, plukwy, filidrony i zamry. (...) ani śladu prześlicznych gryzmaków i gwajdolnic, które tak dotąd upiększały nieboskłon! (...) A gdzież kambuzele? Gdzie moje murkwie ulubione? Gdzie pćmy łagodne?!".

I gdy czytam u Christensen / u Sochańskiej: "że nazwy istnieją, nazwy takie jak narwal / naparstnica, narcyz, nocna sowa...", to czuję przez moc języka i moc literatury, że żyję.

Pomysł poematu jest wyjątkowy. Pokazać za pomocą możliwości języka niezwykłość świata.

Każdą częścią rządzi inna litera. Każda część jest dłuższa od poprzedniej zgodnie z matematyczną regułą ciągu Fibonacciego. Część z literą a ma jeden prosty wers, kolejna - 2 wersy,3,5,8,13... itd I dopiero część z literą n, n jak nieskończoność, wyłamuje się już z tej bujności...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    97
  • Przeczytane
    34
  • Posiadam
    9
  • Poezja
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Ulubione
    2
  • W biblioteczce
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Nowości roku 2019
    1
  • 2018
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Alfabet


Podobne książki

Przeczytaj także