-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński6
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
Biblioteczka
2023-11-08
2023-08-15
jakie rozczarowanie. ula ryciak rozkochała mnie w sobie książką o osieckiej i tym, jak poszerzyła granice biografii. ale ta książka to męka. już pomijam, że zupełnie nie mogłam się dobrze skoncentrować na treści przez ponad 80 stron, bo to pewnie moja wina, ale jednak irytujące stały się dla mnie domysły autorki, co bohaterka mogła sobie myśleć w takim czy innym momencie, i podpieranie tego cytatami napisanymi ileś lat później PRZEZ KOGOŚ INNEGO, których ona np. nie mogła przeczytać, bo już nie żyła. rozumiem luźniejszą konwencję, ale to już była dla mnie przesada. jeśli chodzi o warstwę informacyjną, to raczej książka dla kogoś, kto jest osobą fanowską chomętowskiej, a nie taką, która dopiero chce ją poznać (więc tym bardziej nie dla mnie). trochę się biłam z myślami, ale ostatecznie po ponad 80 stronach porzuciłam.
jakie rozczarowanie. ula ryciak rozkochała mnie w sobie książką o osieckiej i tym, jak poszerzyła granice biografii. ale ta książka to męka. już pomijam, że zupełnie nie mogłam się dobrze skoncentrować na treści przez ponad 80 stron, bo to pewnie moja wina, ale jednak irytujące stały się dla mnie domysły autorki, co bohaterka mogła sobie myśleć w takim czy innym momencie, i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-04-30
2021-01-08
ta książka jest tak słaba, że jej nie doczytałam. porzuciłam ją bez żalu, a z niemałym zdziwieniem na 39%. zdziwienie wynikało z tego, że primo, nie zrobiłam tego wcześniej, secundo, że w 2020 ciekawe wydawnictwa wydają tak nieciekawe książki. znam zakończenie i opowiedziane przez koleżankę owszem, zrobiło na mnie wrażenie, ale na jowisza, ogromnej wytrwałości wymaga ta lektura od miłośnika pięknej literatury pięknej (tak, tak, tak miało być). kanciaste zdania i klimat nie socjalistycznej Pragi, ale młodzieżowej powieści przygodowej. totalny zawód. no i zemsta świata na nieczytelniczce blurbów - byłam przekonana, że to będzie legenda o języku, czyli kodzie wykorzystywanym do porozumiewania się, nie o mięśniu, który ma do tego służyć.
ta książka jest tak słaba, że jej nie doczytałam. porzuciłam ją bez żalu, a z niemałym zdziwieniem na 39%. zdziwienie wynikało z tego, że primo, nie zrobiłam tego wcześniej, secundo, że w 2020 ciekawe wydawnictwa wydają tak nieciekawe książki. znam zakończenie i opowiedziane przez koleżankę owszem, zrobiło na mnie wrażenie, ale na jowisza, ogromnej wytrwałości wymaga ta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-11
poniżej będzie moja opinia sprzed roku. wtedy byłam zażenowana. myślę, że miało na to wpływ Sami-Wiecie-Co. nie chcę powiedzieć, że Nobel zaszkodził Tokarczuk, absolutnie nie. ale jednak jak sięga się po dzieło noblistki i czyta pierwsze zdanie brzmiące "Jestem już w takim wieku i na dodatek w takim stanie, że przed snem zawsze powinnam porządnie umyć nogi, na wypadek gdyby mnie w Nocy miało zabrać pogotowie"... potrzeba było roku, wytrwałości i dużej otwartości umysłu, żeby przebrnąć przez ten dziwny początek. ale warto. bardzo intrygująca główna postać, dużo żonglerki elementami rzeczywistości, a nawet regularny plot twist (!). ta książka jest interesująca nie przez samą fabułę, ale przez zjawisko, jakie stanowi.
.
(25 XII 2019)
Wszystkim polecam Tokarczuk, "Prawiek" totalnie uwielbiam i czytałam już 2 razy w zachwycie. Tutaj strasznie mi zalatuje usiłowaniem bycia mądrym, ale to tak strasznie, że jak czytałam przy kawie, to z zażenowaniem się rozglądałam, czy nikt tego nie widzi. Kłopotliwe uczucie potęguje też pisanie losowych wyrazów wielką literą i proszę uprzejmie nie próbować tego bronić i tłumaczyć, bo raz mamy Sarny, Borsuki i Zające, innym razem Policję, a jeszcze kiedy indziej Noc i Śmierć, więc dyskusję uważam za skończoną. Może kiedyś do tego wrócę, na razie przeczytałam niecałe 20 stron.
poniżej będzie moja opinia sprzed roku. wtedy byłam zażenowana. myślę, że miało na to wpływ Sami-Wiecie-Co. nie chcę powiedzieć, że Nobel zaszkodził Tokarczuk, absolutnie nie. ale jednak jak sięga się po dzieło noblistki i czyta pierwsze zdanie brzmiące "Jestem już w takim wieku i na dodatek w takim stanie, że przed snem zawsze powinnam porządnie umyć nogi, na wypadek gdyby...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-24
nie wiem, czy zdarzyło mi się przeczytać 60% książki i w końcu ją porzucić. zwłaszcza jeśli mówimy o powieści trzystustronowej. na początku olśnienie i wielka ekscytacja, z czasem za duży chaos. mam żal do autorki za takie poplątanie. uważam, że "mapa" jest książką nieczytalną dla kogoś, kto widzi literaturę jak żywioł. tutaj bezruch.
nie wiem, czy zdarzyło mi się przeczytać 60% książki i w końcu ją porzucić. zwłaszcza jeśli mówimy o powieści trzystustronowej. na początku olśnienie i wielka ekscytacja, z czasem za duży chaos. mam żal do autorki za takie poplątanie. uważam, że "mapa" jest książką nieczytalną dla kogoś, kto widzi literaturę jak żywioł. tutaj bezruch.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-05-15
To jakiś żart. Książka o głodzie na świecie napisana przez uprzywilejowanego człowieka, okej. Ale jakim prawem on kogokolwiek ocenia? Jest lepszy od większości świata, bo myśli o głodujących i im współczuje? Serio??? Współczucie, które nawet on uważa za żenujące i de facto bez znaczenia? Cholera jasna, pisze o kraju z ogromną liczbą głodujących i przedstawia ich jak bohaterów, a ustatkowanych i majętnych jak niewrażliwych księgowych. Taka stronniczość? W literaturze FAKTU??? Taktyka "nie znam się, to się wypowiem" rozwinięta również na wysokim poziomie. Nie rozumiem, w którym momencie reporter daje sobie prawo do dyskutowania z naukowcem? Gdzie jest rzetelne dziennikarstwo, które wysłuchuje i uczciwie przedstawia obie strony sporu? Jakim autorytetem może być dziennikarz, który nie opiera swoich wynurzeń na faktach i wypowiedziach, tylko na własnych obserwacjach?
Ocena tu jest od początku. Ale wiedząc, że to "reportaż totalny" i must read, przyjęłam: taka konwencja. W moim ciągłym poszukiwaniu prawdziwych, esencjonalnych reportaży nauczyłam się w końcu, że rodzajów reportaży jest wiele. Tolerowałam oceny i lamenty autora poważnie, bo to zapomniany i poważny temat, bo ludzie cierpią, a nikt o tym nie mówi, bo reportaż o głodzie na świecie musi boleć, miażdżyć, deptać i uzmysławiać czytelnikowi, jakim jest ignorantem. I to piszę tylko z namiastką, z (ostrym xD) cieniem ironii, bo naprawdę myślę, że książka o bólu musi boleć. Ale nieporozumień w tym tworze nagromadziło się za dużo. Autor na pewno zrobił mnóstwo roboty, widać też, że jest naprawdę wrażliwym człowiekiem. Ale dał sobie za dużą władzę jako twórca. Wykreował wspaniale czarno-biały świat, a jako poskramiacz i spowiednik faktów powinien wiedzieć, że to szarości jest najwięcej. Autor nie odrobił lekcji z różnic między ludźmi i zdaje się nie wiedzieć, że każdy człowiek ma swoją historię, swoje sukcesy i porażki, które może stopniować i porównywać wyłącznie on sam. Największe rozczarowanie, dopust boży, świętokradztwo, manipulacja obrazem świata, rzecz absolutnie nie do przyjęcia. Tak jest w przypadku tej książki i w przypadku każdym innym, kiedy komuś się wydaje, że może mówić ludziom, co mają myśleć. Komuś wydaje się, że czyta książkę na super ważny temat, a tak naprawdę ma do czynienia z zestawem fakt + zdanie na jego temat. Zamykanie ludziom umysłów, przecinanie połączeń między szarymi komórkami, faszerowanie poczuciem winy, które n i c nie znaczy.
To jakiś żart. Książka o głodzie na świecie napisana przez uprzywilejowanego człowieka, okej. Ale jakim prawem on kogokolwiek ocenia? Jest lepszy od większości świata, bo myśli o głodujących i im współczuje? Serio??? Współczucie, które nawet on uważa za żenujące i de facto bez znaczenia? Cholera jasna, pisze o kraju z ogromną liczbą głodujących i przedstawia ich jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-26
To jest dobra książka. Nie doczytałam jej, bo stwierdziłam, że nie chcę, nie potrzebuję. Opinie, jakoby książka zniechęcała do wegetarianizmu albo niedostatecznie go promowała, uznaję - przepraszam - za niezbyt mądre. Jesteśmy wolnymi ludźmi bez względu na to, co jemy, możemy decydować o sobie i swojej diecie, przy tym mamy intelekt i zdolność wyciągania wniosków, dlatego bardzo się cieszę, że ta pozycja nie podaje nam na talerzu gotowych rozwiązań. Podaje fakty, zwraca uwagę na sprawy, o których może nie wszyscy myślą, ale każdy człowiek zrobi z nimi, co uważa. Nie jest to wegepropaganda, nie jest to też poeamat o jedzeniu zwierząt - pasjonaci istot żywych, nawet ci jedzący mięso, mogą bez obaw brać się za lekturę.
To jest dobra książka. Nie doczytałam jej, bo stwierdziłam, że nie chcę, nie potrzebuję. Opinie, jakoby książka zniechęcała do wegetarianizmu albo niedostatecznie go promowała, uznaję - przepraszam - za niezbyt mądre. Jesteśmy wolnymi ludźmi bez względu na to, co jemy, możemy decydować o sobie i swojej diecie, przy tym mamy intelekt i zdolność wyciągania wniosków, dlatego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPodobno to jest bardzo dobra książka. Być może. Ale zaczyna się tak nudno, że jednak nie mam ochoty tego sprawdzać.
Podobno to jest bardzo dobra książka. Być może. Ale zaczyna się tak nudno, że jednak nie mam ochoty tego sprawdzać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-08-20
2012-05-06
2012-06-22
2013-05-01
2012-01-15
2012-06-18
2014-03-01
2012-08-21
2012-10-30
nie wiem, ile czasu szczelinami wypływałaby ze mnie jakakolwiek ciekawość literatury i radość życia, gdyby nie szczęśliwy przypadek - miałam dwie zakładki między stronami, materiałową ok. połowy, papierową przy końcu. ponieważ czytam to już milion lat, z automatu pomyślałam, że właściwa jest ta pokazująca, że zostało tylko kilkadziesiąt stron, i tam wróciłam, ale jak teraz myślę, to chyba jednak pomyłka.
ale nie jest to do końca istotne, bo tak czy inaczej - męka to była. spodziewałam się "prawie 400 bardzo dobrych wierszy", a stron zagięłam tylko kilka. przebrnęłam (chyba) przez ponad 130. nie wiem, czy szostak czasami czyta współczesną poezję, ja dość często, więc mam obserwację, że pomysł formalny nie powinien być ciekawszy od treści. oraz że częściej wymyśla się unikalny dla jednego wiersza, a nie dla całego tomu, bo robi się to nudne, a jak w dodatku pomysł jest ryzykowny i stawia na szali zrozumiałość, to wychodzi zarozumiałość i spada jakość.
widzę, że jestem raczej w mniejszości mających kiepskie wrażenia i kto wie, może do końca życia będę się zastanawiać, dlaczego nie umiałam docenić tej książki. ale raczej nie, mam na to za krótką pamięć i za dużą ulgę po porzuceniu xd nie umiem nawet docenić za pomysł na powieść z wierszy, taką mam traumę. ale za krok w kierunku popularyzacji poezji chyba tak
nie wiem, ile czasu szczelinami wypływałaby ze mnie jakakolwiek ciekawość literatury i radość życia, gdyby nie szczęśliwy przypadek - miałam dwie zakładki między stronami, materiałową ok. połowy, papierową przy końcu. ponieważ czytam to już milion lat, z automatu pomyślałam, że właściwa jest ta pokazująca, że zostało tylko kilkadziesiąt stron, i tam wróciłam, ale jak teraz...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to