rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Pánek pisze o świecie i globalnych problemach, nie tracąc czeskiej i środkowoeuropejskiej perspektywy, a pod względem formy czerpiąc z najlepszych rodzimych pisarskich tradycji (tego Hrabala, o którym wspomniała kapituła przyznająca nagrodę Magnesia Litera, naprawdę tu czuć!). O czeskim rasizmie, o uprzedzeniach, z którymi dorastamy i których tak trudno nam się później pozbyć, o europejskiej wyższości i niechęci do poznawania obcego mimo finansowych możliwości, jakie posiada niewielki procent ludzi na świecie, o doświadczeniu głodu i zdania na łaskę innych, jakie potrzebne jest czasem, by przebić tę niewidzialną ścianę i lepiej się zrozumieć. Ale też o samotności i wykorzenieniu współczesnego obywatela świata. Pisanie szczere, otwierające głowę i artystycznie doskonałe.

Pánek pisze o świecie i globalnych problemach, nie tracąc czeskiej i środkowoeuropejskiej perspektywy, a pod względem formy czerpiąc z najlepszych rodzimych pisarskich tradycji (tego Hrabala, o którym wspomniała kapituła przyznająca nagrodę Magnesia Litera, naprawdę tu czuć!). O czeskim rasizmie, o uprzedzeniach, z którymi dorastamy i których tak trudno nam się później...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jakieś dziesięć lat temu, już w czasach dorosłych, zachciało mi się kiedyś wrócić do uwielbianych w dzieciństwie „Opowieści z Narnii”. Późno w nocy, w śpiącym już i cichym domu, natrafiłam akurat na rozdział o wyspie, na której spełniają się wszystkie sny – nawet te najgorsze. Przeraził mnie tak bardzo, że choć czasy dziecięcych lęków miałam już dawno za sobą, bałam się zasnąć. Leżałam pod kołdrą i trzęsłam się ze strachu.

„Truchlin” ma tę samą atmosferę, budzi te same emocje. Matocha stworzył na kartach powieści fikcyjną dzielnicę Pragi pogrążoną w ciemności rozpraszanej tylko światłem gazowych latarni. Elektryczność tu nie działa, nie ma zasięgu, czas zatrzymał się sto lat temu. Jest pełna mroku i niepokojących dźwięków, przy opustoszałych ulicach straszą miejskie ruiny, na dachach tkwią upiorne strachy na wróble. Ze zdjęć na ścianach opuszczonych mieszkań spoglądają dawno nieżyjący ludzie. Czytając, czujemy się jak w tym postapokaliptycznym świecie. I to przesłania niemal w stu procentach drobne niedoskonałości fabuły, irytujących bohaterów czy lekko rozczarowujące zakończenie. Książka, którą przeczytać należy – dla atmosfery.

Jakieś dziesięć lat temu, już w czasach dorosłych, zachciało mi się kiedyś wrócić do uwielbianych w dzieciństwie „Opowieści z Narnii”. Późno w nocy, w śpiącym już i cichym domu, natrafiłam akurat na rozdział o wyspie, na której spełniają się wszystkie sny – nawet te najgorsze. Przeraził mnie tak bardzo, że choć czasy dziecięcych lęków miałam już dawno za sobą, bałam się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki O chorowaniu. Ze wstępem Hermione Lee Hermione Lee, Virginia Woolf
Ocena 6,8
O chorowaniu. ... Hermione Lee, Virgi...

Na półkach: ,

W swoim krótkim eseju „O chorowaniu” Virginia Woolf opisuje świat widziany z perspektywy osoby chorej – choroba jest tu jak morze, które znosi nas coraz dalej od życia, symbolizowanego przez coraz bardziej odległy brzeg. To doświadczenie na swój sposób wyzwalające. Tekst literacko piękny, a w zetknięciu z chorobą pomaga zrozumieć.

W swoim krótkim eseju „O chorowaniu” Virginia Woolf opisuje świat widziany z perspektywy osoby chorej – choroba jest tu jak morze, które znosi nas coraz dalej od życia, symbolizowanego przez coraz bardziej odległy brzeg. To doświadczenie na swój sposób wyzwalające. Tekst literacko piękny, a w zetknięciu z chorobą pomaga zrozumieć.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zbiór mocno absurdalnych historyjek, które pochłania się szybko i z przyjemnością. Pisane dla frajdy, zapewne zarówno czytelnika, jak i autora. Brak tu psychologicznej głębi, bo to nie ten typ literatury, a historyczne traumy, choć się pojawiają, są raczej leczone żartem. Co najważniejsze - czyta się znakomicie.

Zbiór mocno absurdalnych historyjek, które pochłania się szybko i z przyjemnością. Pisane dla frajdy, zapewne zarówno czytelnika, jak i autora. Brak tu psychologicznej głębi, bo to nie ten typ literatury, a historyczne traumy, choć się pojawiają, są raczej leczone żartem. Co najważniejsze - czyta się znakomicie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Doležal, nie rezygnując ze swojego stylu opowieści poetyckimi obrazami, przybliża historie trzech kolaborantów, jak sam mówi: „trzy różne ścieżki do zła”. Nie ocenia, ale i nie kryje, że żaden z nich nawet po schwytaniu nie okazywał większej skruchy. W połączeniu z obszernym materiałem fotograficznym książka robi ogromne wrażenie.

Doležal, nie rezygnując ze swojego stylu opowieści poetyckimi obrazami, przybliża historie trzech kolaborantów, jak sam mówi: „trzy różne ścieżki do zła”. Nie ocenia, ale i nie kryje, że żaden z nich nawet po schwytaniu nie okazywał większej skruchy. W połączeniu z obszernym materiałem fotograficznym książka robi ogromne wrażenie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetny kryminał, który jest nie tylko kryminałem, zachwyca bowiem rozbudowanym tłem społecznym (środowisko uniwersyteckie, które Sýkora jako akademik doskonale zna) i ołomunieckim krajobrazem. Do tego niebanalne postaci śledczych, na czele z podinspektor Výrovą – takim trochę szeryfem Bellem Cormaca McCarthy'ego w spódnicy. Warto.

Świetny kryminał, który jest nie tylko kryminałem, zachwyca bowiem rozbudowanym tłem społecznym (środowisko uniwersyteckie, które Sýkora jako akademik doskonale zna) i ołomunieckim krajobrazem. Do tego niebanalne postaci śledczych, na czele z podinspektor Výrovą – takim trochę szeryfem Bellem Cormaca McCarthy'ego w spódnicy. Warto.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po lekturze – dawno temu – niewielkiej powieści Pawlowskiej „Zdesperowane kobiety postępują desperacko” spodziewałam się kolejnej lekkiej i raczej płytkiej opowieści z perypetiami damsko-męskimi w tle, dlatego długo odkładałam lekturę „Dzięki za każdy nowy ranek”. Niesłusznie. To kawał dobrej, wspomnieniowej, ale pisanej z dystansem i sowicie okraszonej czarnym humorem literatury o dorastaniu i młodości w czasach normalizacji. O ukraińskich korzeniach, których nie sposób było ukryć, o trudnej, ale ważnej relacji z ojcem, o kłopotliwych wyborach za poprzedniego ustroju. Mimo że opowieść Pawlowskiej jest dowcipna w tonie, wyraźnie wyczuwamy samotność i zagubienie głównej bohaterki, zawsze nie na miejscu, zawsze gdzieś pomiędzy sygnatariuszami Karty i Antykarty.

Po lekturze – dawno temu – niewielkiej powieści Pawlowskiej „Zdesperowane kobiety postępują desperacko” spodziewałam się kolejnej lekkiej i raczej płytkiej opowieści z perypetiami damsko-męskimi w tle, dlatego długo odkładałam lekturę „Dzięki za każdy nowy ranek”. Niesłusznie. To kawał dobrej, wspomnieniowej, ale pisanej z dystansem i sowicie okraszonej czarnym humorem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z pewnością poleciłabym tę książkę komuś, kto dopiero zaczyna poznawać świat Bukowskiego i jego wiedza o nim ogranicza się do kilku klisz (pijak, dziwkarz, awanturnik). Komuś, kto dość dobrze zna twórczość Buka, biografia Sounesa raczej nie wywróci świata do góry nogami, ale i w tym wypadku warto ją przeczytać, bo biograf zgromadził ogromną ilość informacji (skrupulatnie podając ich źródła), a zebrane przez niego relacje najbliższych Bukowskiemu osób są cennym dopełnieniem obrazu pisarza. Tym, co rozczarowuje w książce Sounesa, jest nieuporządkowana forma – choć kolejne rozdziały układają się w opowieść, w ich obrębie scenki, motywy i obrazy są podane dość losowo i brak między nimi płynnych przejść, przez co całość przypomina niezbyt dokładnie zredagowany zbiór notatek.

Z pewnością poleciłabym tę książkę komuś, kto dopiero zaczyna poznawać świat Bukowskiego i jego wiedza o nim ogranicza się do kilku klisz (pijak, dziwkarz, awanturnik). Komuś, kto dość dobrze zna twórczość Buka, biografia Sounesa raczej nie wywróci świata do góry nogami, ale i w tym wypadku warto ją przeczytać, bo biograf zgromadził ogromną ilość informacji (skrupulatnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Choć tym razem Stančík wyjątkowo osadza akcję nie w realiach XIX-wiecznych, a współczesnych, mając ze sobą lekturę „Bezrożca” i „Młynu do mumii” można dojść do wniosku, że autor wciąż pisze jedną i tę samą książkę. Z intrygą kryminalną, która jednak wcale nie jest w tym wszystkim najważniejsza, ze śledczym rozmiłowanym w dziwacznych potrawach i kobiecych wdziękach, z teoriami spiskowymi i wielkimi postaciami XIX-wiecznej kultury w tle. Bo przecież nawet jego współczesność w „Bezrożcu” jest trochę jak z innej epoki – brak w niej internetu i telefonów komórkowych. Literacko ta powieść zachwyca trochę mniej niż „Młyn...”, ale za to jest majstersztykiem w dziedzinie mistyfikacji, będącej już czeską tradycją narodową. A do tego na koniec, po tym całym kryminalno-historyczno-spiskowym galimatiasie, przynosi bardzo prostą i krzepiącą myśl, że czasem lepiej po prostu poleżeć na ciepłym piecu. Przyjemna lektura.

Choć tym razem Stančík wyjątkowo osadza akcję nie w realiach XIX-wiecznych, a współczesnych, mając ze sobą lekturę „Bezrożca” i „Młynu do mumii” można dojść do wniosku, że autor wciąż pisze jedną i tę samą książkę. Z intrygą kryminalną, która jednak wcale nie jest w tym wszystkim najważniejsza, ze śledczym rozmiłowanym w dziwacznych potrawach i kobiecych wdziękach, z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Będę szczera – w czasie mojej lektury tej książki były momenty, gdy bardzo nie lubiłam pana autora. Bo w „Pojęciach podstawowych” elegancka forma i malownicza refleksyjność spotyka się czasem z pogardliwym, wyższościowym spojrzeniem na świat i ludzi. „Usta kobiety, co widać teraz wyraźnie, zwisają mizerną fałdą, skóra pod bluzką zdradza niemal staropanieńską zleżałość; pewnie okaże się też dziobata i wzdragliwie drżąca, kto wie, co tam w ogóle ma między nogami” – pisze Petr Král w tekście „Piękna kobieta” i aż mną trzęsie.

Im dalej jednak, tym teksty z tego zbioru były mi bliższe. Coraz więcej było w nich słońca, barw, poezji, coraz piękniej się czytały, coraz bardziej zaskakiwały mnie oryginalnymi koncepcjami rzeczywistości. Ostre spojrzenie na świat jakby się wygładzało. „Pojęcia podstawowe” są więc książką piękną, ale niestety pięknem nie bez skazy.

Będę szczera – w czasie mojej lektury tej książki były momenty, gdy bardzo nie lubiłam pana autora. Bo w „Pojęciach podstawowych” elegancka forma i malownicza refleksyjność spotyka się czasem z pogardliwym, wyższościowym spojrzeniem na świat i ludzi. „Usta kobiety, co widać teraz wyraźnie, zwisają mizerną fałdą, skóra pod bluzką zdradza niemal staropanieńską zleżałość;...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zbiór opowieści z czasów totalitarnych, które poruszają na różne sposoby. Są tu historie prześladowanych przed wojną i w czasach wojny Żydów, opowiadane z perspektywy małego chłopca lub nastoletniego chłopaka, gorzkie wspomnienia z dni lutowego przewrotu i pierwszych lat komunizmu, późniejsze próby wywalczenia sobie choćby odrobiny wolności w zniewolonym społeczeństwie – na przykład poprzez jazz. Większość tekstów powstała w latach 50., a więc była pisana „na gorąco”, w czasach wielkich przemian, inne powstały już w latach 80., gdy pisarz już na emigracji powracał we wspomnieniach do czasów młodości.

Są tu historie dramatyczne, przykłady tego, jak system totalitarny łamał i niszczył jednostki, które chciały po prostu żyć po swojemu i zachować godność, ale równocześnie Škvorecký podaje je czytelnikowi z pewnym dystansem i humorem, bywa cyniczny („Po prostu wszystko jest gówno warte”) i kładzie nacisk na absurdy systemu. Otrzymujemy w ten sposób mieszankę dość niezwykłą, dołującą i bawiącą zarazem. Czytając opowiadania takie jak „Zwyczajny tydzień Květoslava Prska” nie sposób się nie śmiać, ale na końcu powraca smutna myśl – to wszystko było kiedyś naprawdę, tak wyglądało kiedyś życie.

Škvorecký jest wspaniałym opowiadaczem i czyta się go świetnie, a jego opowiadania są doskonałym dokumentem minionej epoki. To wszystko sprawia, że można mu wybaczyć nawet pewne grzeszki, jak powierzchowny i niezbyt pochlebny sposób przedstawienia przedstawicielek płci pięknej. ;)

Zbiór opowieści z czasów totalitarnych, które poruszają na różne sposoby. Są tu historie prześladowanych przed wojną i w czasach wojny Żydów, opowiadane z perspektywy małego chłopca lub nastoletniego chłopaka, gorzkie wspomnienia z dni lutowego przewrotu i pierwszych lat komunizmu, późniejsze próby wywalczenia sobie choćby odrobiny wolności w zniewolonym społeczeństwie – na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Markéta Baňková stworzyła niejednoznacznego bohatera, który budzi ciarki na plecach, i historię, która hipnotycznie wciąga jak wir helisy DNA. Nauka po raz kolejny okazuje się w prozie autorki niezwykle literacka, ale tym razem pokazuje też swoją twarz niebezpiecznej obsesji.
Więcej: http://literackie-skarby.blogspot.com/2020/03/miosc-vs-segregacja-genetyczna-drobiazg.html

Markéta Baňková stworzyła niejednoznacznego bohatera, który budzi ciarki na plecach, i historię, która hipnotycznie wciąga jak wir helisy DNA. Nauka po raz kolejny okazuje się w prozie autorki niezwykle literacka, ale tym razem pokazuje też swoją twarz niebezpiecznej obsesji.
Więcej: http://literackie-skarby.blogspot.com/2020/03/miosc-vs-segregacja-genetyczna-drobiazg.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najnowsza książka Jaroslava Rudiša to chyba trochę obraz czeskiej duszy. Bohaterowie nie lubią Niemców, ale „bez Niemców nie byłoby pilznera, co nie?”. Za poprzedniego ustroju byli komunistami, ale i tak w listopadzie dzwonili kluczami na Placu Wacława. Chcą nowej rewolucji, ale nie wiedzą, w którą stronę by miała pójść. „Jakoś prosto”…

W Boga nie wierzą, ale też nie do końca nie wierzą. Boją się śmierci, ale pocieszają się wizją, że niebo będzie jak nowa gospoda, w której wszyscy w końcu się zejdą. Czekają na koniec świata i mają nadzieję, że przyjdzie, gdy będą w saunie. W tym momencie zaczynamy rozumieć, jak bezradni i wystraszeni są, jak bardzo nie radzą sobie z życiem mimo tylu przeżytych lat, jak ciążą im złe wspomnienia, jak bardzo potrzebują tej twierdzy w postaci sauny. Miejsca jak piwiarnia, ale bardziej magicznego, bardziej świętego, bardziej jak kościół, za drzwiami którego problemy znikają. W końcu chyba wszyscy potrzebujemy czasem swojej sauny, prawda?

Jaroslav Rudiš jak zwykle nie rozczarowuje. Jego kolejna książka skupia w sobie to, co najlepsze z czeskiej tradycji i to, co nowe i świeże; jest w tym Hrabal, Čapek i Hašek, a równocześnie 100% Rudiša.

Więcej: http://literackie-skarby.blogspot.com/2020/03/sauna-piwo-i-strach-czeski-raj.html

Najnowsza książka Jaroslava Rudiša to chyba trochę obraz czeskiej duszy. Bohaterowie nie lubią Niemców, ale „bez Niemców nie byłoby pilznera, co nie?”. Za poprzedniego ustroju byli komunistami, ale i tak w listopadzie dzwonili kluczami na Placu Wacława. Chcą nowej rewolucji, ale nie wiedzą, w którą stronę by miała pójść. „Jakoś prosto”…

W Boga nie wierzą, ale też nie do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tato, ta ci się udała Adolf Born, Zdeněk Svěrák
Ocena 7,2
Tato, ta ci si... Adolf Born, Zdeněk ...

Na półkach: , ,

Urocza opowieść o tym, że każdy może znaleźć w sobie pokłady fantazji, a każdy tata może zmienić się w opowiadacza bajek. Czasem musi tylko pojechać do Czeskiego Raju i poszukać inspiracji w tej bajkowej krainie. :) Do tego piękne ilustracje Adolfa Borna!

Urocza opowieść o tym, że każdy może znaleźć w sobie pokłady fantazji, a każdy tata może zmienić się w opowiadacza bajek. Czasem musi tylko pojechać do Czeskiego Raju i poszukać inspiracji w tej bajkowej krainie. :) Do tego piękne ilustracje Adolfa Borna!

Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ósme życie” to wędrówka przez historię XX wieku z bolesnej perspektywy kobiety. Kobiety, która czekała, aż jej mąż wróci ze służby wojskowej lub wojny do domu, kobiety będącej wbrew jej woli obiektem pożądania, kobiety, której bezceremonialnie odbierano to, co najcenniejsze. „O nas zawsze decydują mężczyźni. Co to za życie?” – mówi jedna z bohaterek. To też historia z perspektywy Gruzji, tego pięknego kraju, który wydał na świat Stalina i Berię. Ojczyzny autorki, o której ta pisze gorzko, wyrzucając jej brak ambicji, oportunizm, wypieranie własnych ran i błędów, pustą wesołość. Choć narratorka snuje swoją historię na prawie 600 stronach, książkę pochłania się błyskawicznie.
Więcej: http://literackie-skarby.blogspot.com/2020/03/gruzinski-los-kobiecy-los-osme-zycie.html

„Ósme życie” to wędrówka przez historię XX wieku z bolesnej perspektywy kobiety. Kobiety, która czekała, aż jej mąż wróci ze służby wojskowej lub wojny do domu, kobiety będącej wbrew jej woli obiektem pożądania, kobiety, której bezceremonialnie odbierano to, co najcenniejsze. „O nas zawsze decydują mężczyźni. Co to za życie?” – mówi jedna z bohaterek. To też historia z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Praga Noir Markéta Pilátová, Jiří Walker Procházka, Petr Šabach, Petra Soukupová, Kateřina Tučková, Miloš Urban
Ocena 7,3
Praga Noir Markéta Pilátová,&n...

Na półkach: , ,

Ostatecznie niewiele z zamieszczonych w książce opowiadań to typowe kryminały noir, ale sądzę, że wyszło to temu zbiorowi na dobre, bowiem żaden z autorów nie silił się na tworzenie czegoś na siłę i zachował cudowną specyfikę własnej prozy. Dzięki temu nie ma tu w zasadzie utworów słabych. Niektóre zachwycają bardziej (Soukupová!), inne mniej, niektóre zapadają w pamięć, inne szybko z niej ulatują, ale wszystkie czytają się świetnie. A do tego tworzą piękny, mozaikowy obraz Pragi - miasta o wielu twarzach.

Ostatecznie niewiele z zamieszczonych w książce opowiadań to typowe kryminały noir, ale sądzę, że wyszło to temu zbiorowi na dobre, bowiem żaden z autorów nie silił się na tworzenie czegoś na siłę i zachował cudowną specyfikę własnej prozy. Dzięki temu nie ma tu w zasadzie utworów słabych. Niektóre zachwycają bardziej (Soukupová!), inne mniej, niektóre zapadają w pamięć,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo pozytywne zaskoczenie. Z jednej strony książka Třeštíkovej nie sili się, by być czymś więcej niż porządna literatura rozrywkowa, z drugiej jednak nie jest prostą, pozbawioną głębi historyjką kryminalną czy romansową. Choć formalnie przypomina kryminał, bliżej jej chyba do thrillera – to opowieść o pogłębiającej się obsesji, a właściwie kilku różnych obsesjach, w której rozwiązanie zagadki kryminalnej wcale nie jest najważniejsze. Świetnie się czyta, niejednokrotnie zaskakuje, a na koniec wręcz budzi zimny dreszcz.

Bardzo pozytywne zaskoczenie. Z jednej strony książka Třeštíkovej nie sili się, by być czymś więcej niż porządna literatura rozrywkowa, z drugiej jednak nie jest prostą, pozbawioną głębi historyjką kryminalną czy romansową. Choć formalnie przypomina kryminał, bliżej jej chyba do thrillera – to opowieść o pogłębiającej się obsesji, a właściwie kilku różnych obsesjach, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To będzie jedna z najdziwniejszych książek, jakie w tym roku przeczytacie. I nie tylko w tym roku. Rákos tworzy przedziwną mini-monografię poświęconą krukom, bawiąc się konwencją (parodiując m.in. powieści romansowe, bajki, komentarze naukowe, kazania i podręczniki savoir-vivre'u), językiem (wiele razy przy lekturze zachwyciłam się zręczną grą słów, wiele razy też oniemiałam, gdy okazywało się, że słowo, które brałam z przekonaniem za wymysł autora, jak najbardziej istnieje i można je znaleźć w słowniku) i... swoimi czytelnikami. Wszystko jest tu obmyślane w najmniejszych szczegółach, łącznie z zamieszczonymi na końcu recenzjami wydawniczymi „Corviny”, oczywiście również autorstwa Rákosa. Książka więc bawi, ale i lekko przeraża, bo opisane w niej kruki to dość mroczne, agresywne i bezwzględne typy, które mają niepokojąco wiele cech ludzkich. Niezwykle oryginalna literacka forma, która w większych dawkach mogłaby zadziałać przytłaczająco, ale jako skromnych rozmiarów książeczka – intryguje i dostarcza rozrywki na najwyższym poziomie. Na koniec: chapeau bas dla tłumaczki, to musiało być ogromne wyzwanie.

To będzie jedna z najdziwniejszych książek, jakie w tym roku przeczytacie. I nie tylko w tym roku. Rákos tworzy przedziwną mini-monografię poświęconą krukom, bawiąc się konwencją (parodiując m.in. powieści romansowe, bajki, komentarze naukowe, kazania i podręczniki savoir-vivre'u), językiem (wiele razy przy lekturze zachwyciłam się zręczną grą słów, wiele razy też...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lektura zaskoczeń, niemal do ostatniej strony. Lekka, a jednak ciężka, zabawna, a jednak mroczna, niejednoznaczna i nieprzewidywalna trochę jak pogoda na wyspie Krach, czyli po prostu chorwackiej wyspie Krk, na której jedna z bohaterek, Asja, postanawia spędzić kilka tygodni, by pobyć w samotności i pomyśleć. Drugą postacią, z perspektywy której poznajemy całą historię, jest Radost, która z niepokojem śledzi zarówno losy Asji, jak i ruchy gwiazd i planet, w których losy te mają być zapisane. Obie bohaterki na kolejnych stronach zrzucają maski, okazują się kimś zupełnie innym, niż na początku, i fascynujące jest to odkrywanie prawdy o nich.

Lektura zaskoczeń, niemal do ostatniej strony. Lekka, a jednak ciężka, zabawna, a jednak mroczna, niejednoznaczna i nieprzewidywalna trochę jak pogoda na wyspie Krach, czyli po prostu chorwackiej wyspie Krk, na której jedna z bohaterek, Asja, postanawia spędzić kilka tygodni, by pobyć w samotności i pomyśleć. Drugą postacią, z perspektywy której poznajemy całą historię,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Petra Soukupová jak zwykle ukazuje swoich bohaterów i łączące ich relacje bez retuszu, sprawnie wciąga w powieściowy świat, ale tym razem, inaczej niż przy lekturze „Pod śniegiem”, miałam wrażenie, że jest jednak zbyt hałaśliwie, zbyt teatralnie, zbyt sztucznie. Wydaje się, że bohaterowie nie znają innej formy komunikacji, jak krzyczenie na siebie i obrzucanie się wyzwiskami. Oczywiście, każda rodzina to pole bitwy a tych najbliższych ranimy zawsze najbardziej. Z „Najlepiej dla wszystkich” wyłania się jednak obraz życia rodzinnego aż nazbyt histeryczny, skutkiem czego książkę odkłada się z cieniem ulgi – że nie trzeba już znosić teatralnych wrzasków Hany i przebywać w przytłaczającym świecie jej rodzinnych dramatów.

Petra Soukupová jak zwykle ukazuje swoich bohaterów i łączące ich relacje bez retuszu, sprawnie wciąga w powieściowy świat, ale tym razem, inaczej niż przy lekturze „Pod śniegiem”, miałam wrażenie, że jest jednak zbyt hałaśliwie, zbyt teatralnie, zbyt sztucznie. Wydaje się, że bohaterowie nie znają innej formy komunikacji, jak krzyczenie na siebie i obrzucanie się...

więcej Pokaż mimo to