-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-04-22
2024-03-29
W tej biografii autorka stara się przedstawić swojego bohatera w kontrapunkcie do niezbyt przychylnego wizerunku "sztywniaka", jaki się o nim rozpowszechnił. Podkreśla, że był osobą sympatyczną, aczkolwiek stonowaną, że też targały nim różnego rodzaju namiętności: "Walter Gropius był osobą pełną uroku, szczodrą, o wielkiej wyobraźni."
MacCarthy podkreśla też, że Gropius był nie tyle architektem, co twórcą pewnej filozofii projektowania (aczkolwiek wielu twierdziło, że był raczej inżynierem, niż architektem). Szkoda tylko, że ta filozofia nie została przez autorkę jakoś lepiej wyjaśniona, MacCarthy wymienia tylko jej cechy, ale skutek jest taki, że czytelnik ma nader mętne wyobrażenie na ten temat (autorka chyba założyła, że każdy wie, czym był Bauhaus, ale co, jeśli nie?). Ja sama nie posiadam jakiejś dogłębnej wiedzy o architekturze i jej trendach, i z tej biografii niczego w zasadzie więcej się o Bauhausie (jako stylu projektowania) nie dowiedziałam, ponad to, co już wiedziałam. I nie czarujmy się, nie są to dobre skojarzenia, bo Gropius kojarzy się głównie z nieszczęsnymi blokami, w których nie ma nic pięknego (niezależnie od filozofii, która przyświecała Gropiusowi). Nie pomaga też to, że mamy tu bardzo mało zdjęć przedstawiających realizacje Gropiusa - i są to tylko budynki, a nie ma żadnych przedmiotów użytkowych (mebli np.), o których też mowa jest w książce.
Innym problemem, jaki miałam z tą biografią jest to, że autorka bombarduje nas licznymi nazwiskami osób, które jakoś tam były związane z Gropiusem, ale które, w większości nic mi nie mówiły. Nawet jeśli wyjaśniono kim ta osoba była, to jest tych osób tyle i przemykają one przez tekst tak szybko, że trudno się w tym połapać.
Podsumowując to, jest to biografia na pewno rzetelna, szczegółowa, ale niestety nudnawa. Stety, albo niestety - ciekawiej jest tylko w tych fragmentach, dotyczących życia prywatnego Gropiusa, w tym jego związku z Almą Mahler. Nie czułam tego ducha głównego bohatera, takiego, jakiego go widziała autorka.
W tej biografii autorka stara się przedstawić swojego bohatera w kontrapunkcie do niezbyt przychylnego wizerunku "sztywniaka", jaki się o nim rozpowszechnił. Podkreśla, że był osobą sympatyczną, aczkolwiek stonowaną, że też targały nim różnego rodzaju namiętności: "Walter Gropius był osobą pełną uroku, szczodrą, o wielkiej wyobraźni."
MacCarthy podkreśla też, że Gropius...
2022-01-01
Krystyna Kurczab-Redlich nie waha się odsłonić najbrudniejszych sprawek i tajemnic Putina, a treść jej książki określiłabym jako zgoła sensacyjną. Dowiadujemy się z niej m.in. jak wygląda wojna z terroryzmem w rosyjskim wydaniu, w szczególności zaś sporo autorka pisze o Czeczenii skutecznie przez Rosję spacyfikowanej. Niektóre szczegóły są bardzo drastyczne, powodujące, że musiałam sobie robić przerwy w czytaniu. Jest także o propagandzie i praniu mózgów Rosjanom dzięki zdławieniu wolnych mediów (brzmi znajomo?), wpajaniu im nienawiści do Zachodu, zamachach terrorystycznych w Rosji na początku XXI wieku, „tajemniczych” morderstwach opozycjonistów, fałszowaniu wyborów, olimpiadzie w Soczi i wielu, wielu innych sprawach. W ciągu 20 lat swoich rządów Putin zniszczył raczkującą demokrację w Rosji, wracając do stanu dobrze przecież znanego Rosjanom, kiedy rządzą bogacze, a reszta nie ma nic do gadania. Wyłania się z tej biografii obraz przerażający, bo człowieka bez skrupułów, potwora, nie liczącego się z ludźmi, kłamcy i manipulatora, który jest skłonny zrobić wszystko dla władzy. A jak coś mu nie wychodzi, to dla odwrócenia uwagi „wsiada na koń i idzie na wojnę”. Mimo tego, że język, w jakim napisana jest ta pozycja jest lekki, w zasadzie literacki, to jej treść jest bardzo ciężka. Jest to książka ponura w swojej wymowie, bo nasuwają się analogie z podobnymi przywódcami, którzy już doprowadzali ludzkość do przelewu krwi i strasznych nieszczęść. I wierzcie mi, wolałabym, żeby choć część z tych rzeczy okazała się nieprawdą, okazała się naciąganiem faktów i pisaniem po tezę, bo też trochę ta biografia tak wygląda. Nie uświadczymy w niej obiektywności, ani krzty sympatii, czy zrozumienia dla bohatera. I to trochę przeszkadza. Denerwowały mnie też dokonywane przez autorkę próby de facto diagnozowania Putina, a w zasadzie jego osobowości – a przecież autorka nie jest lekarzem, czy psychologiem, a dziennikarką.
Krystyna Kurczab-Redlich nie waha się odsłonić najbrudniejszych sprawek i tajemnic Putina, a treść jej książki określiłabym jako zgoła sensacyjną. Dowiadujemy się z niej m.in. jak wygląda wojna z terroryzmem w rosyjskim wydaniu, w szczególności zaś sporo autorka pisze o Czeczenii skutecznie przez Rosję spacyfikowanej. Niektóre szczegóły są bardzo drastyczne, powodujące, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-16
Chirurgia plastyczna, podobnie jak wiele innych wynalazków została wymyślona na potrzeby wojskowe - do rekonstruowania twarzy żołnierzy okaleczonych w trakcie bitew I wojny światowej. To, co dziś schlebia głównie próżności, kiedyś dotyczyło ciężkich zabiegów (chirurgii rekonstrukcyjnej) niejednokrotnie ratujących życie w sensie i fizycznym, i psychicznym: obrażenia twarzy nazywano "najbrutalniejszym ciosem, jaki może zadać wojna", ponieważ pozbawiał on człowieka jego zewnętrznej tożsamości. A żołnierzy takich było mnóstwo. Książka Lindsey Fitzharris jest nie tyle biografią jednego człowieka, ile historią w ogóle początków tej gałęzi medycyny. Autorka czyni to w zwięzłym, acz wciągającym stylu. Nie polecam jednak tej książki wrażliwym: zawiera ona drastyczne opisy przypadków medycznych (także zdjęcia) oraz sceny wojenne, od których włos się jeży na głowie.
Chirurgia plastyczna, podobnie jak wiele innych wynalazków została wymyślona na potrzeby wojskowe - do rekonstruowania twarzy żołnierzy okaleczonych w trakcie bitew I wojny światowej. To, co dziś schlebia głównie próżności, kiedyś dotyczyło ciężkich zabiegów (chirurgii rekonstrukcyjnej) niejednokrotnie ratujących życie w sensie i fizycznym, i psychicznym: obrażenia twarzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-23
"Bo to zła kobieta była"
Książki dotyczące brytyjskiej rodziny królewskiej i konfliktów w jej łonie staram się czytać z dużą dozą ostrożności - wiadomo, że wersje wydarzeń są rozbieżne u różnych uczestników wydarzeń, a osoby postronne, obserwujące to tylko za pośrednictwem mediów nie są w stanie tak naprawdę dojść do prawdy. Wobec całego szumu medialnego, jaki temu towarzyszy, trudno pozostać tu bezstronnym. Kończy się więc na tym, że każdy wierzy w to, w co chce wierzyć, temu bohaterowi, który zaskarbił sobie większą sympatię. Trudno ukryć, że książka Toma Bowera bezstronna nie jest. Ta pozycja stanowiąca tak naprawdę biografię Meghan przedstawia aktorkę w bardzo złym świetle. Autor podpiera się bardzo wieloma opiniami, źródłami, z tym że brak tu głosów wyrażających się o Meghan pozytywnie. I tak Bower jest mniej kąśliwy, niż lady Colin Campbell. W sumie pozycja robi wrażenie dobrze uzasadnionej/udokumentowanej, z wyjątkiem tych fragmentów, gdzie autor dorzuca komentarze tyczące stricte wewnętrznych motywacji Meghan i Harry'ego - bo skąd niby miałby to wiedzieć, co ww. sobie myśleli? To jest tylko jego własna interpretacja. Z drugiej strony pewne fakty są bezsporne: odcięcie się Meghan od własnego ojca i rodzeństwa, skłócenie rodziny królewskiej, oskarżenia rzucane na Windsorów przy każdej możliwej okazji, a przede wszystkim hipokryzja, jaką cechuje się zachowanie Sussexów. W ostatnich rozdziałach książki opisano kolejne odsłony tej wojny pomiędzy Sussexami, a resztą rodziny - i smutne jest to, że Meghan i Harry nie potrafili odłożyć swoich pretensji nawet w obliczu śmierci królowej, i że sędziwa władczyni musiała patrzeć jak znowu, po kilku latach przerwy podważany jest autorytet monarchii. Tom Bower wyraża tu opinię większości Brytyjczyków (jeśli patrzeć na poparcie dla Sussexów), pisząc tak:
"W ciągu czterech lat, jakie minęły od ich ślubu, zdołali zmienić rodzinę królewską, dawniej postrzeganą jako raczej zgodna grupa ludzi otwierająca się na różne kultury (...) w nękaną kłopotami instytucję, której przyszłość jest niepewna. Samodzielnie, dla zysku, zszargali nieskalaną reputację królowej. (...)
Meghan nigdy nie rozumiała, że królowa nie jest po prostu celebrytką. Symbolizuje tożsamość narodową Brytyjczyków i ich hojność. To dzięki monarchii konstytucyjnej Brytyjczycy już w przeszłości wprowadzali liberalne prawo i cieszyli się ze stabilnej sytuacji, gdy w wielu innych krajach Europy władzę przejmowali dyktatorzy. W czasach kryzysu królowa przypominała o ciągłości. "
Więc ja się nie dziwię, że Brytyjczycy są wk...ni, patrząc jak ktoś 'znikąd" rozsadza monarchię od środka i rości sobie prawo do wprowadzania zmian w ponadtysiącletniej instytucji. Meghan popierają natomiast Amerykanie - nic dziwnego, skoro Meghan jest Amerykanką, utożsamiając typowo amerykański styl bycia i mentalność (przedsiębiorczość, agresywna samopromocja, skłonność do ostentacji), co zderza się z brytyjską powściągliwością. Tyle tylko, że Amerykanie mają tu niewiele do powiedzenia, skoro konflikt dotyczy monarchii brytyjskiej. Mind your own bussiness - chciałoby się powiedzieć.
Dla mnie sam fakt, że ktoś jest tak bardzo kontrowersyjny i że tak bardzo polaryzuje ludzi (zwłaszcza kiedy nie powinien) świadczy na niekorzyść tej osoby. Niewątpliwie Meghan jest taką celebrytką, tworzącą własne wersje prawdy i żarliwie w nie wierzącą (co też jest sztuką) i prącą jak taran do przodu:
"wszystkie przekonania Meghan zamieniały się w jej oczach w fakty. Kiedy w coś wierzyła, uznawała to za prawdziwe i nie można było temu przeczyć. Niezgoda była traktowana jak oskarżenie. (...) Wielu hollywoodzkich celebrytów podzielało to podejście do “prawdy”. Wyznawali zasadę, zgodnie z którą nie istnieje coś takiego, jak prawda uniwersalna. Podczas wystapienia powiedziała: “Życie to opowieści: te, które opowiadamy sami sobie, te, których słuchamy, i te, które kupujemy”. Szczerze wierzyła, że każdy ma prawo “tworzyć własną prawdę o świecie”. "
Ja tej opowieści Meghan nie kupuję - nie kupuję gładkich słówek, pełnych modnych teraz komunałów, za którymi nie idą realne działania (a często idą działania sprzeczne z tym, co ta para opowiada). Jakoś nie widzę jej jako feministki, orędowniczki kobiet, inkluzywności, czy co tam jeszcze teraz jest na topie. Widzę dwójkę opływających w dostatek, zapatrzonych w siebie i użalających się nad sobą celebrytów.
Ciekawe co też Meghan nam opowie w swojej autobiografii, mającej być kolejną bombą w tej wojnie Windsorów.
"Bo to zła kobieta była"
Książki dotyczące brytyjskiej rodziny królewskiej i konfliktów w jej łonie staram się czytać z dużą dozą ostrożności - wiadomo, że wersje wydarzeń są rozbieżne u różnych uczestników wydarzeń, a osoby postronne, obserwujące to tylko za pośrednictwem mediów nie są w stanie tak naprawdę dojść do prawdy. Wobec całego szumu medialnego, jaki temu...
2024-01-20
To jest książka o życiu kulturalno-artystycznym w PRL-u i latach 90-tych XX wieku, ale jako biografia Bogusława Kaczyńskiego sprawdza się bardzo słabo. "Naszego bohatera", jak nazywa go autorka, jest tu bowiem jak na lekarstwo. Książka pisana jest kluczem: wzmianka o Kaczyńskim i 3 strony opowieści o kimś innym: znajomych, wykładowcach w szkole, sławnych artystach, spektaklach czy programach telewizyjnych (większość tego w ogóle mnie nie interesowało). Dużo nieistotnych z punktu widzenia tematu szczegółów, a tego, co istotne brak. Dyskretna to mało powiedziane. Może i autorka nakreśliła główne punkty życiorysu dziennikarza, ale nie wiadomo na dobrą sprawę jakim był człowiekiem (poza wizerunkiem jaki znamy z TV), jakie miał poglądy. Życie prywatne? Brak (małżeństwo Bogusława autorka kwituje "no nie wyszło"). Bardzo, bardzo wybiórczo potraktowana biografia. Dużym plusem natomiast jest ogrom zdjęć i to zamieszczonych w treści książki, a nie na wkładce zdjęciowej.
To jest książka o życiu kulturalno-artystycznym w PRL-u i latach 90-tych XX wieku, ale jako biografia Bogusława Kaczyńskiego sprawdza się bardzo słabo. "Naszego bohatera", jak nazywa go autorka, jest tu bowiem jak na lekarstwo. Książka pisana jest kluczem: wzmianka o Kaczyńskim i 3 strony opowieści o kimś innym: znajomych, wykładowcach w szkole, sławnych artystach,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-14
Jedna z najlepszych biografii modowych, jakie czytałam - ja jej nie przeczytałam, ja ją pożarłam. Mnóstwo informacji o rodzeństwie Versace, ale także arcyciekawe tło mówiące o tym, jak zmieniały się trendy na przestrzeni lat, również o kulturze, obyczajowości we Włoszech.. Czytając czułam się, jakbym miała w ręku powieść z wyrazistymi bohaterami, którym się kibicuje i z którymi przeżywa się ich wzloty i upadki.
Jedna z najlepszych biografii modowych, jakie czytałam - ja jej nie przeczytałam, ja ją pożarłam. Mnóstwo informacji o rodzeństwie Versace, ale także arcyciekawe tło mówiące o tym, jak zmieniały się trendy na przestrzeni lat, również o kulturze, obyczajowości we Włoszech.. Czytając czułam się, jakbym miała w ręku powieść z wyrazistymi bohaterami, którym się kibicuje i z...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-10
Szanuję pracę Claire Tomalin, jednak problem z tą książką polega na tym, że główna bohaterka poza tym, że przez jakiś okres życia była związana z Dickensem, nie była nikim szczególnym. Więc pisanie na jej temat całej książki wydaje się być przesadą - i widać, że np. bardzo dużo (jak dla mnie zbyt dużo) miejsca zajmuje opis kariery aktorskiej jej rodziny, co kompletnie mnie nie interesowało. A o tych latach, kiedy faktycznie była z pisarzem - niewiele wiadomo... Smutną lekcją z tej biografii jest to, jak skrzywiona moralność wiktoriańska łamała ludziom życie - Nelly przecież prawie całe życie żyła w kłamstwie, co odbiło się potem i na jej dzieciach.
Szkoda, że nie wydano u nas biografii samego Dickensa pióra Tomalin.
Szanuję pracę Claire Tomalin, jednak problem z tą książką polega na tym, że główna bohaterka poza tym, że przez jakiś okres życia była związana z Dickensem, nie była nikim szczególnym. Więc pisanie na jej temat całej książki wydaje się być przesadą - i widać, że np. bardzo dużo (jak dla mnie zbyt dużo) miejsca zajmuje opis kariery aktorskiej jej rodziny, co kompletnie mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-12
Trzeba przyznać, że to jest ciekawa biografia, w której autor poświęca zarówno miejsce na omówienie osobowości Hawkinga i jego życia prywatnego, jak i jego osiągnięć naukowych (tłumacząc je w przystępny sposób). I w książce jest ledwie kilka równań - a podobno każde równanie zmniejsza sprzedaż książki o połowę. Bardzo dobrze, że autor nie koncentruje się na chorobie naukowca, choć rzecz jasna są tu informacje na ten temat - z pewnością byłoby to po myśli Hawkinga (i każdej osoby na jego miejscu), który nie chciał być postrzegany przez pryzmat swojej niepełnosprawności - a na pewno był i na pewno część swojej sławy jej zawdzięcza - a zatem przez pryzmat ciała, a nie umysłu. To w końcu swojemu umysłowi zawdzięczał wszystko, a nie ciału, które go zawiodło.
Tym, co moim zdaniem nie jest zbyt dobrym pomysłem (aczkolwiek interesującym) jest odwrotna chronologia, jak w przypadku Benjamina Buttona (albo kurczącego się Wszechświata). Tyle, że omawiając życie człowieka (i nie tylko) musimy zawsze sięgać do przyczyn, zatem i tak musimy się cofnąć. Skutek jest taki, że albo będziemy mieli dziury logiczne, albo informacje będą się powtarzać. I tak też jest w tej biografii. Omawianie rozwoju teorii naukowych w odwrotnej kolejności jeszcze bardziej miesza w głowie, bo pod koniec nie wiedziałam już, co jest aktualne, a co obalone (z pewnością naukowcy już nie wspierają teorii o kurczeniu się wszechświata).
Trzeba przyznać, że to jest ciekawa biografia, w której autor poświęca zarówno miejsce na omówienie osobowości Hawkinga i jego życia prywatnego, jak i jego osiągnięć naukowych (tłumacząc je w przystępny sposób). I w książce jest ledwie kilka równań - a podobno każde równanie zmniejsza sprzedaż książki o połowę. Bardzo dobrze, że autor nie koncentruje się na chorobie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-20
Historia rewolucji cyfrowej od Ady Lovelace do wynalezienia internetu jest zbiorową biografią, w której autor mocno podkreśla, że innowacyjność jest czynnikiem zbiorowym, owocem współpracy, a nie samotnych geniuszy. Na pewno z uwagi na dużą ilość technicznych szczegółów jest to książka, która bardziej może zainteresować osoby z "branży", ale to nie jest tak, że autor przesadza z tymi informacjami, bo szeroko opisuje też ludzi, ich życiorysy i osobowości. Czytając to można sobie jednak pomyśleć, że miłe złego początki, bo oczywiście idee były szczytne, a wyszło jak zawsze. Dziś na własne życzenie wyhodowaliśmy sobie potwora, biorąc pod uwagę skalę inwigilacji jakiej jesteśmy poddawani (i fortuny jakie dzięki temu wyrosły), uzależnienie od technologii oraz wpływ social mediów. I tego autor, zafascynowany innowatorami nie widzi... Ciekawa jestem, co napisze w swojej biografii Elona Muska.
Historia rewolucji cyfrowej od Ady Lovelace do wynalezienia internetu jest zbiorową biografią, w której autor mocno podkreśla, że innowacyjność jest czynnikiem zbiorowym, owocem współpracy, a nie samotnych geniuszy. Na pewno z uwagi na dużą ilość technicznych szczegółów jest to książka, która bardziej może zainteresować osoby z "branży", ale to nie jest tak, że autor...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-05
Biografia poprawna. Życie Gertrude opisane dość szczegółowo, aczkolwiek na tyle nijako, że nie wzbudziło to we mnie emocji. Nie widziałam w tym też, aby Gertrude doświadczała jakichś szczególnych trudności, w związku z tym, że była kobietą, a przecież to jest clue problemu. Rodzina ją wspierała, nie naciskała, by ta znalazła sobie męża, a Bellowie byli bogaci, więc Gertrude nie musiała martwić się o sprawy życiowe (mogła sobie pozwolić na niedbanie o pieniądze, bo je po prostu miała). Oczywiście niektórzy panowie sarkali, ale z książki nie wynika, by Bell to w czymkolwiek przeszkadzało. Nawet w tak mizoginistycznym społeczeństwie, jak wśród Arabów. Nie twierdzę oczywiście, że bohaterka nie była dyskryminowana jako kobieta, tylko że w tej biografii jakoś niezbyt to widać.
Paradoksalnie te rozdziały, które traktują o jej najważniejszych dokonaniach, czyli dyplomacji na Bliskim Wschodzie, zwieńczonej utworzeniem Iraku, nudziły mnie i część tego przekartkowałam. Nieszczególnie interesują mnie wojenki w tamtym rejonie świata, które jak zaczęły się 100 lat temu, tak trwają nadal i trudno się połapać o co w tym wszystkim chodzi. A autorka dokładnie opisuje ówczesną sytuację polityczną i Bell w tym jest najmniej. Stworzenie Iraku tj. państwa arabskiego, też nie wiem, czy z perspektywy czasu wyszło światu na dobre...
Biografia poprawna. Życie Gertrude opisane dość szczegółowo, aczkolwiek na tyle nijako, że nie wzbudziło to we mnie emocji. Nie widziałam w tym też, aby Gertrude doświadczała jakichś szczególnych trudności, w związku z tym, że była kobietą, a przecież to jest clue problemu. Rodzina ją wspierała, nie naciskała, by ta znalazła sobie męża, a Bellowie byli bogaci, więc Gertrude...
więcej mniej Pokaż mimo to
Biografia niewątpliwie wyczerpująca, acz bardziej w kwestii życia zawodowego Wintour, niż całokształtu. W istocie, o ile początek wciąga, to potem robi się coraz nudniej, gdyż tekst to tyle biografia naczelnej, co Vogue'a i Conde Nast. Za mało mi tu było ducha mody, za dużo kwestii biznesowych, związanych z prowadzeniem wydawnictwa. In plus na pewno - i jako powód tak długiego trwania na swoim stanowisku - jest godna podziwu umiejętność dostosowywania się do zmian, zgodnych z duchem czasu. Natomiast autorce chyba nie udało się przeniknąć tajemnicy osobowości i charyzmy Wintour, w tym na przykład zdolności do gwałtownego ucinania relacji, nawet długoletnich...
Biografia niewątpliwie wyczerpująca, acz bardziej w kwestii życia zawodowego Wintour, niż całokształtu. W istocie, o ile początek wciąga, to potem robi się coraz nudniej, gdyż tekst to tyle biografia naczelnej, co Vogue'a i Conde Nast. Za mało mi tu było ducha mody, za dużo kwestii biznesowych, związanych z prowadzeniem wydawnictwa. In plus na pewno - i jako powód tak...
więcej Pokaż mimo to