Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Karou i Akiva marzyli o pokoju, ale w świecie, w którym od stuleci ich rasy dzieli wojna, nie jest to takie proste. Zwłaszcza, gdy stoi się naprzeciwko siebie w boju. Teraz muszą zdecydować, kto jest ich prawdziwym wrogiem 👼😈

Czy ja czytałam tę książkę? Nie! Ja przez nią p ł y n ę ł a m. Jestem zakochana w kreacji świata przedstawionego i jego bohaterów. Autorka maluje przed czytelnikiem uniwersum pełne barw, magii i tajemnic, gdzie nic nie jest czarno-białe. Sam pomysł Laini Taylor jest tak oryginalny, że śmiem twierdzić, że nigdzie nie spotkacie się z podobnym motywem. Złe anioły, dobre potwory i zęby jako waluta życia? 🦷💫⚔

Jednak muszę coś zaznaczyć – tych książek nie czyta się dla romansu. A już zwłaszcza drugiego tomu. Te książki czyta się dla genialnego świata, interesujących postaci i wciągającej fabuły. Dla mnie romans między Karou i Akivą jest bardziej napędem dla fabuły niż głównym wątkiem. Chociaż sądzę, że nie to autorka miała w planach 💔

Czy pierwszy tom był lepszy? Tak. Czy trzeci tom prawdopodobnie też będzie lepszy? Prawdopodobnie tak. Ale i tak możecie liczyć tu na szokujące zwroty akcji i momenty zaskoczenia, a nawet śmiechu (kocham Zuzannę i Mika). W „Dniach krwi i światła gwiazd” nie ma miejsca na nudę – w końcu tam, gdzie jest konflikt, nikt nawet o nudzie nie myśli. A po samej końcówce wiem, że ostatni tom powali mnie na kolana i z niecierpliwością na to czekam 📖🌙🖤

Karou i Akiva marzyli o pokoju, ale w świecie, w którym od stuleci ich rasy dzieli wojna, nie jest to takie proste. Zwłaszcza, gdy stoi się naprzeciwko siebie w boju. Teraz muszą zdecydować, kto jest ich prawdziwym wrogiem 👼😈

Czy ja czytałam tę książkę? Nie! Ja przez nią p ł y n ę ł a m. Jestem zakochana w kreacji świata przedstawionego i jego bohaterów. Autorka maluje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

🌟🔮✨ Zabawny przewodnik po znakach zodiaku! ✨🔮🌟

Jeśli jesteście zaznajomieni ze znakami zodiaku lub macie wśród bliskich osób, jakąś zodiakarę, to powinniście się zainteresować tą książką. Zdecydowanie nie potrzebujecie wielkiej wiedzy na temat astrologii, aby móc z niej korzystać. A nawet bym powiedziała, że osoby z taką wiedzą nie powinny po nią sięgać 📚🌌

Już od pierwszych stron czytelnik może zauważyć, że książka nie jest typowym podręcznikiem astrologicznym. Zamiast sucho opisywać cechy poszczególnych znaków, autorka tworzy scenariusze i sytuacje, w których te cechy mają wpływ na relacje między ludźmi. Jest to podejście nieco nietypowe, ale zdecydowanie przyciągające uwagę 🎭💫

Czytanie tej pozycji jest jak przeglądanie memów astrologicznych, których osobiście jestem wielką fanką 😅🙈 Ta książka może być świetną rozrywką podczas spotkań z przyjaciółmi, na których można sprawdzić, czy opis faktycznie pasuje do danej osoby. Grafiki, opisy i krótkie historie z pewnością dadzą mnóstwo tematów do dyskusji i zabawy 🎉📖

Mimo że nie można spodziewać się z tej książki naukowych analiz czy pogłębionych interpretacji, to zdecydowanie polecam ją jako oryginalny i zabawny prezent dla osób zainteresowanych astrologią. Idealnie sprawdzi się jako dodatek do kolekcji książek na temat znaków zodiaku lub jako gadżet do przeglądania w towarzystwie 🎁✨

Znajdziecie tutaj odpowiedzi na to, jak konkretne znaki zodiaku zachowają się w różnych sytuacjach, etapach życiowych lub w najbardziej abstrakcyjnych scenariuszach 🤔💭 A to wszystko opatrzone jest ładnymi grafikami!

🌟🔮✨ Zabawny przewodnik po znakach zodiaku! ✨🔮🌟

Jeśli jesteście zaznajomieni ze znakami zodiaku lub macie wśród bliskich osób, jakąś zodiakarę, to powinniście się zainteresować tą książką. Zdecydowanie nie potrzebujecie wielkiej wiedzy na temat astrologii, aby móc z niej korzystać. A nawet bym powiedziała, że osoby z taką wiedzą nie powinny po nią sięgać 📚🌌

Już od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Alex powraca w drugim tomie, a wraz z nią milion problemów. Nie tylko musi znaleźć wejście do piekła, ale także wykraść z niego duszę oraz – co najtrudniejsze – wrócić do świata żywych. Nie ryzykuje jedynie swoim życiem, ale także wyrzuceniem z Lete i Yale. Czy można żyć bez magii, wiedząc, że ona istnieje?

Dziewiąty Dom jest jedną z moich ulubionych książek. Idealne połączenie dark academia, fantastyki, kryminału oraz historii. Nie brakuje w tej historii charyzmatycznych bohaterów, których pokochacie z ich zaletami i wadami. Z resztą w przypadku Leigh Bardugo nie trzeba tego nikomu tłumaczyć. W drugim tomie trylogii także to wszystko znajdziecie, ale nie ukrywam, że pierwsza część podobała mi się bardziej. Głównie przez brak jednej z perspektyw.

Potrzebowałam dłuższej chwili, aby na nowo wejść w ten rozbudowany świat, ale nie mogłam się zatrzymać, gdy już się wkręciłam. Potrzebowałam więcej, więcej, więcej…

Wrota Piekieł są bardzo bogate w fakty historyczne. Nigdy nie byłam na Yale, ale mam wrażenie, że znam tam już każdy budynek. Wiem, że niektórym przeszkadza to bardzo w lekturze. Osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem researchu autorki i uważam, że świetnie wprowadza to w klimat. Jednak zapewniam, że z licznymi zwrotami akcji, które serwuje nam autorka trudno jest się nudzić.

Zawiły świat, w którym magia łączy się z przemocą, a potwory grasują po ulicach… To Yale, jakiego nie znacie, ale które zdecydowanie warto poznać.

Alex powraca w drugim tomie, a wraz z nią milion problemów. Nie tylko musi znaleźć wejście do piekła, ale także wykraść z niego duszę oraz – co najtrudniejsze – wrócić do świata żywych. Nie ryzykuje jedynie swoim życiem, ale także wyrzuceniem z Lete i Yale. Czy można żyć bez magii, wiedząc, że ona istnieje?

Dziewiąty Dom jest jedną z moich ulubionych książek. Idealne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta powieść jest jak powolny wieczór. Przepełnia ją melancholia, ciepło i wiele rozmyślań o życiu. Czuć z niej zapach książek oraz aromatycznej kawy.

Księgarnia Hyunam-Dong przyciąga zagubionych i staje się ich bezpiecznym miejscem. Możecie tu odpocząć, znaleźć ukojenie i życzliwych towarzyszy. I uświadomić sobie, że nigdy nie jest za późno, aby odmienić swoje życie.

Poznajemy główną bohaterkę „Witajcie w księgarni Hyunam-dong” pogrążoną w smutku, gdy postanawia odmienić swoje życie i otworzyć własną księgarnię, o której zawsze marzyła. Wraz z kolejnymi osobami w życiu Yeong-ju w księgarni zaczyna się pojawiać coraz więcej ciepła i miłości.

W śród czterech ścian księgarni pada wiele pytań, które w pewnym momencie życia może zadać każde z nas. Ludzkie życie pełne jest decyzji i wątpliwości. Skąd mamy wiedzieć, czy dany wybór będzie dla nas dobry? Jak zdefiniować szczęście? Czy tylko życie według standardów innych przyniesie nam sukces? Czy w ogóle sukces nam jest potrzebny? Z tego typu problemami muszą sobie radzić bohaterowie „Witajcie w księgarni Hyunam-dong”.

Ta książka jest dobra, dlatego że pozwala nam zwolnić i się zastanowić, czemu ciągle tak pędzimy przez życie. Możemy wspólnie z bohaterami przedefiniować niektóre wartości i zastanowić się nad sobą. Sama jej akcja jest bardzo nieśpieszna, co pewnie niektórzy uznają za spory minus. Według mnie było to niezbędne, aby sens powieść mógł prawdziwie wybrzmieć.

Jeśli lubicie książki o książkach, to ta jest jedną z nich. Wiele razy przyłapywałam się na tym, że utożsamiam się z jakimś cytatem dotyczącym czytania. Miłość do literatury wylewa się z tych stron.

„Często zdarzało jej się czytać, żeby coś odnaleźć. Nie zawsze jednak otwierała książkę i już od pierwszej strony wiedziała, czym było to, czego akurat poszukiwała. Wielokrotnie dopiero po kilkudziesięciu stronach zdawała sobie sprawę, że właśnie taka historia była jej potrzebna”

7/10

Ta powieść jest jak powolny wieczór. Przepełnia ją melancholia, ciepło i wiele rozmyślań o życiu. Czuć z niej zapach książek oraz aromatycznej kawy.

Księgarnia Hyunam-Dong przyciąga zagubionych i staje się ich bezpiecznym miejscem. Możecie tu odpocząć, znaleźć ukojenie i życzliwych towarzyszy. I uświadomić sobie, że nigdy nie jest za późno, aby odmienić swoje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

BIEDNE ISTOTY (o filmie i książce)

Film obdarł książkę z pewnej otoczki, niektórych wątków i pozmieniał fabułę (czasami na +, a czasami na -). Za to obdarzył odbiorcę pięknymi kadrami i niesamowitą grą aktorską 😍

Biedne Istoty osadzone są w epoce wiktoriańskiej, a przez to naznaczone jej literackim nalotem. Tak naprawdę ktoś mógłby powiedzieć, że jest to historia żeńskiego Frankensteina i szalonegk doktora. Powieść ta wybiega jednak poza te ramy 🖼️📚

Ja dostrzegam w Biednych Istotach przede wszystkim los kobiet - pozamykanych w konwenansach i swoich ciałach, które nie mogą (w przeciwieństwie do mężczyzn) mieć pociągu seksualnego i których infantylizacja przez otoczenie sprawia, że są sekusualizowane. Liczy się jedynie ich uroda i chęć jej zdobycia, ale gdy kobieta sama chce ją wykorzystać, to uznawazne jest to za karygodne.

Biedne Istoty wyprzedziły swoje czasy i nadal (niestety) są bardzo aktutalne. Książka jest złożona - składa się z różnych perspektyw, rycin, szkiców, listów. A przez to jest niezwykle ciekawa 💚

Nie wiem, czy film spodobałby mi się tak bardzo bez przeczytania książki. To ona dogłębniej daje nam poznać Bellę i wszystkie jej związki. Chociaż sam film był na świetnym poziomie. Jednego jestem pewna - zarówno film, jak i książkę analizować można z różnych stron i doszukiwać się kolejnych ukrytych sensów 📖

BIEDNE ISTOTY (o filmie i książce)

Film obdarł książkę z pewnej otoczki, niektórych wątków i pozmieniał fabułę (czasami na +, a czasami na -). Za to obdarzył odbiorcę pięknymi kadrami i niesamowitą grą aktorską 😍

Biedne Istoty osadzone są w epoce wiktoriańskiej, a przez to naznaczone jej literackim nalotem. Tak naprawdę ktoś mógłby powiedzieć, że jest to historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co miało być:
• Dark academia z kartami tarota ✨
• Tajemnicze muzeum sztuki 🖼️
• Zbrodnia 🔪
• Ogród pełen trujących roślin 🌿
• Historia o toksycznej ambicji 🔥

A co było:
• Bardzo średnia historia, próbująca wybić się na motywie dark academi 🙃
• Przewidywalny wątek kryminalny🤔
• Ślepa na wszystkie red flagi główna bohaterka 🚩
• Wątek romantyczny, który nie mógłby być mi bardziej obojętny 😠
• Zmarnowany potencjał

Co miało być:
• Dark academia z kartami tarota ✨
• Tajemnicze muzeum sztuki 🖼️
• Zbrodnia 🔪
• Ogród pełen trujących roślin 🌿
• Historia o toksycznej ambicji 🔥

A co było:
• Bardzo średnia historia, próbująca wybić się na motywie dark academi 🙃
• Przewidywalny wątek kryminalny🤔
• Ślepa na wszystkie red flagi główna bohaterka 🚩
• Wątek romantyczny, który nie mógłby być mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Księżniczkę uwięziono w wieży. Ale to nie jest jej historia👸🏰

Znacie historię Roszpunki oraz Śpiącej Królewny? Biednych księżniczek zamkniętych w swoich komnatach i czekających na wybawienie? Oczywiście, że tak. A co, jeśli powiem Wam, że tym razem role zostaną odwrócone? ✨

Magiczne istoty lubią szerzyć chaos, dlatego mała dziewczynka została podmieniona w kołysce. Tak Ropuszka dostała się do Magicznej Krainy, gdzie przygotowano ją do wypełnienia specjalnego zadania. Jednak magia nie jest jednak łatwą materią do opanowania i sytuacja wymknęła się spod kontroli… Wieki później rycerz zbliża się do ciernistego żywopłotu, aby złamać klątwę, o której nikt nie powinien już pamiętać.

Jestem dziewczyną wychowywaną na baśniach – i to tych najstraszniejszych, w których magia łączy się ze straszną ceną. Dzięki „Cierniowi” poczułam się, jak w dzieciństwie, poznając kolejną historię pełną magii, krwi i piękna. Autorka wzięła to, co już znamy i przeobraziła w coś swojego, ale równie mądrego i pięknego 💖📚

Ten baśniowy mroczny retelling powstał przez jedno pytanie – po co ktoś miałby stawiać wielki ciernisty mór? Czy na pewno po to, aby chronić to, co jest wewnątrz? A może po to, aby to, co jest w środku nie wydostało się na świat?🤭🤔

„Cierń” to historia na jeden wieczór. Zaledwie 160 stron. Ale jeśli jesteście fanami mrocznego, baśniowego klimatu, to z pewnością polubicie się z tą historią. T. Kingfisher pisała, że dla niej ta nowela jest sielska – i coś w tym jest. Mimo kałuż krwi, klątw i przerażających istot, jest w niej coś spokojnego i ciepłego 🧝‍♀️🐸📖

7,5/10

Księżniczkę uwięziono w wieży. Ale to nie jest jej historia👸🏰

Znacie historię Roszpunki oraz Śpiącej Królewny? Biednych księżniczek zamkniętych w swoich komnatach i czekających na wybawienie? Oczywiście, że tak. A co, jeśli powiem Wam, że tym razem role zostaną odwrócone? ✨

Magiczne istoty lubią szerzyć chaos, dlatego mała dziewczynka została podmieniona w kołysce. Tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ucieczka” zbudowana jest na bazie bardzo nietypowej narracji. Perspektywy matki, ojca i syna przeplatają się ze sobą. Oprócz tego dochodzi jeszcze przeszłość i teraźniejszość. Autor wrzuca nas w chaos, gdzie w połowie zdania zmienia się perspektywa. Sznurówki w dłoniach chłopca nie są już sznurówkami, a wstążką, którą wiąże ojciec. Muzyka, której słucha Elisabet nogale jest muzyką, którą słucha Sakarias. Chociaż każde z nich znajduje się w innym miejscu i w innym czasie.
Te przeskoki narracyjne mają miejsce nawet kilka razy w jednym akapicie. Autor przy pomocy słów kluczy i skojarzeń łączy ze sobą przestrzenie. Wymaga to od czytelnika pełnej uwagi, ciągłego wychwytywania gdzie, kiedy i z kim jesteśmy w danej chwili.
Słowo „dlaczego” od razu nasunęło mi się na myśl. Bardzo nie lubię, gdy twórcy próbują formą podciągnąć słabą treść i uważam, że każdy zabieg powinien artystyczny powinien być uzasadniony.
W „Uciecze” to uzasadnienie znajdujemy w muzyce. Muzyka to poukładany chaos, to symfonia dźwięków, które razem tworzą się w utwór. Tak samo działają tu połączone narracje – chociaż tworzą chaos, to jednak odgrywają wspólne brzmienie.

Przez książkę przewija się motyw kontaktu rodziców z duszą zmarłego dziecka. Czy może istnieć w żałobie coś co bardzie daje nadzieję niż świadomość, że twoje dziecko jeszcze nadal gdzieś jest? Że jego życie tak naprawdę się nie skończyło.
I tutaj Tiller uderza w punkty mocno filozoficzno-religijne, które mi po prostu nie odpowiadają. W samej książce mowa jest o wyśmiewaniu utworów, które żałobie próbują idealizować zamiast pokazywać rzeczywistość. Czy to nie jest właśnie tego przykład? W dodatku sam opis tych „objawień” mnie bardzo zniechęcał i budował chaos.

Wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi (czytałam recenzje), ale uważam, że gdyby w „Uciecze” odseparować formę od treści, to by za wiele jej nie zostało. Ta książka jest NUDNA i nic się w niej nie dzieje.
Ale potem do mnie dotarło. To jest powieść o żałobie. Czego ja tutaj oczekuję? Dostałam rzeczywistość, kolejne szare dni spędzone na niczym konkretnym, na tym, żeby przetrwać, iść spać i zacząć od nowa. Na tym, by nie wywrzeszczeć w twarz swoim bliskim najgorszych rzeczy, bo nie może się już więcej znieść.

To jest książka o żałobie. O stracie. O bólu. O pustce. O niczym.

Z „Ucieczką” mam relację bardzo trudną. Nie mogę Wam z ręką na sercu jej polecić. Przez jej większą część czułam się na nią za głupia. Po jej skończeniu przeczytałam mnóstwo recenzji. Sprawdzałam, czym ludzie się zachwycali, a moja reakcja wyglądało następująco: „ale ja to zauważyłam, tylko mnie się to nie podoba”. Miałam wrażenie, że autor chciał za dużo ze sobą połączyć jak na te ponad 200 stron.

„Ucieczka” zbudowana jest na bazie bardzo nietypowej narracji. Perspektywy matki, ojca i syna przeplatają się ze sobą. Oprócz tego dochodzi jeszcze przeszłość i teraźniejszość. Autor wrzuca nas w chaos, gdzie w połowie zdania zmienia się perspektywa. Sznurówki w dłoniach chłopca nie są już sznurówkami, a wstążką, którą wiąże ojciec. Muzyka, której słucha Elisabet nogale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Do Raju” jest książką podzieloną na trzy historie, które dzieją się w innych uniwersach i czasach. Dotyczą one postaci o tych samych imionach, lecz innych życiach.

Osobiście uważam, że Hanya Yanagihara podeszła do tej książki zbyt ambitnie. Cały ten zabieg powtarzania postaci w różnych uniwersach wydaje mi się trochę bezsensowny. Nie dostrzegam w tym większego sensu, żadnych połączeń czy zbieżności. Chyba, że autorce po prostu brakowało pomysłów na imiona?

Są pewne tematy, które powtarzają się między historiami, chociaż nie dotyczyły tych samych osób. Mamy tutaj trudne relacje rodziców/dziadków z dzieckiem, kwestie tożsamościowe (szczególnie dotyczące pochodzenia hawajskiego), porzucanie domu no i oczywiście tytułowe poszukiwanie raju.

Nie ukrywam, że dla mnie ostatnia część książki mogłaby stanowić jej całość. Dopiero trzecia księga sprawiła, że naprawdę zainteresowałam się tą książką i chciałam czytać dalej. Niestety, ale poprzednie części mnie nudziły i czytałam je trochę na siłę.

Mam wrażenie, że autorka postawiła w “Do Raju” na formę. Chciała nas zaciekawić, sprawić, aby czytelnik zaczął łączyć kropki i zachwycał się fikcyjnym światem. W tym skupieniu na formie zaginęła gdzieś fabuła, znalazła się na drugim planie, a przez to moja uwaga także się gdzieś ulotniła.

“Do Raju” jest ambitną książką dla ambitnych ludzi. Stanowi zagadkę, która nie zdołała mnie zachwycić. W pewnym sensie ta książka mnie pokonała - bo może nie zdołałam połączyć wszytskich kropek, jak chciała tego autorka. Albo co gorsza - połączyłam wszystkie kropki, ale były one dla mnie za mało ujmujące...

“Do Raju” jest książką podzieloną na trzy historie, które dzieją się w innych uniwersach i czasach. Dotyczą one postaci o tych samych imionach, lecz innych życiach.

Osobiście uważam, że Hanya Yanagihara podeszła do tej książki zbyt ambitnie. Cały ten zabieg powtarzania postaci w różnych uniwersach wydaje mi się trochę bezsensowny. Nie dostrzegam w tym większego sensu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeden z moich ulubionych reportaży

Jeden z moich ulubionych reportaży

Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie ten rodzaj snów, gdzie każda kolejna scena jest dziwniejsza od poprzedniej, a wszystkie elementy łączą się ze sobą chociaż nie powinny? I jeszcze to uczucie, gdy z tego snu się przebudzicie i rozbrzmiewając w głowie pytanie - jak mój mózg mógł w ogóle wpaść na coś takiego?

To teraz wyobraźcie sobie, że Mona Awad miała taki sen i zamknęła go w książce. Tak, mówię o „Króliczku” – najdziwniejszej książce mojego życia.

Przez całą książkę czułam się pogubiona. Nie wiedziałam, co w tej historii jest prawdą i nie miałam żadnych faktów, których mogłam się uchwycić. I może w tej książce w ogóle prawdy nie ma? Może wszystko jest absurdem, wyobraźnią, narkotyczną iluzją?

Przez cały czas próbowałam się doszukać w tej książce jakiegoś większego sensu, połączonych znaczeń, czegoś, co by cały ten chaos ubierało w jakąś formę. Ale tego tu nie ma - albo przynajmniej ja się do tego nie dokopałam. Ta książka jest bezsensowna i ma być bezsensowna. Poza tym, byłaby to chyba hipokryzja, gdyby autorka wyśmiewając przeintelektualizowaną sztukę sama do niej dążyła.

„Króliczek” bazuje na wielu utworach popkultury. W końcu grupa popularnych lasek, ubranych w kuse różowe spódniczki, do której chce dołączyć jakaś szara myszka to motyw, który przewija się w popkulturze od lat. Wiem też, że Mona Awad mocna inspirowała się „Heathers”.

W tej książce jest coś infantylnego. W końcu grupa dorosłych kobiet ubranych w tęcze, kotki i kucyki Pony, to nie jest coś, co często widzimy. Pokazuje to, że często nawet na studiach trochę nadal jesteśmy dziecichuami, którzy tylko udają dorosłych. I jest w tym, coś prawdziwego.
6,5/10

Znacie ten rodzaj snów, gdzie każda kolejna scena jest dziwniejsza od poprzedniej, a wszystkie elementy łączą się ze sobą chociaż nie powinny? I jeszcze to uczucie, gdy z tego snu się przebudzicie i rozbrzmiewając w głowie pytanie - jak mój mózg mógł w ogóle wpaść na coś takiego?

To teraz wyobraźcie sobie, że Mona Awad miała taki sen i zamknęła go w książce. Tak, mówię o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiecie jak to jest, gdy się do czegoś wraca po latach 🕰️ Jeszcze w dodatku w waszej pamięci jest to czymś niezwykłym. Można się zawieść, bo pamiętacie coś lepszym niż jest.

„Córkę dymu i kości” czytałam pierwszy raz, gdy miałam jakieś 14 lat. Teraz mam 21. Oj, bałam się tego, co po 7 latach będę sądzić o tej książce, ale na szczęście nadal jestem nią oczarowana ✨

To jest jedna z tych książek, które sprawiły, że jako nastolatka pokochałam fantastykę. Nie wiem, czy znajdziecie coś podobnego na rynku, bo klimat tej książki jest NIEPOWTARZALNY. W końcu w jakiej innej historii walutą są zęby, a bohaterami chimery?

Jestem wdzięczna @moondrive.books za to, że dają szansę obecnym nastolatką poznać Karou i jej przygody, usłane życzeniami z paciorków 💕 Ta fantastyka Was zaskoczy, ponieważ nie ma drugiej takiej książki – pełnej tajemnic, złożonych postaci i magii jakiej dotąd nie znaliście 🌟

Jedyny minus, jaki odczuwałam przy jej czytaniu to relacja między Karou i Akitą. Nie mogłam wczuć się w tę parę. Mieliśmy tu spory potencjał na #enemistolovers ale autorka zdecydowała się iść w inną stronę, przez którą ta relacja staje się trochę nijaka 💔

Mimo to uważam, że sam pomysł na fabułę, porywająca akcja oraz najcudowniejszy świat przedstawiony rekompensują nam ten minus. K O C H A M ten świat, jego złożoność, zasady, postacie 🌌📖

Nie mogę się doczekać drugiego tomu! 🌈📚
★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ☆ ☆

[współpraca z wydawnictwem moondrive]

Wiecie jak to jest, gdy się do czegoś wraca po latach 🕰️ Jeszcze w dodatku w waszej pamięci jest to czymś niezwykłym. Można się zawieść, bo pamiętacie coś lepszym niż jest.

„Córkę dymu i kości” czytałam pierwszy raz, gdy miałam jakieś 14 lat. Teraz mam 21. Oj, bałam się tego, co po 7 latach będę sądzić o tej książce, ale na szczęście nadal jestem nią oczarowana ✨

To jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- przepiękny języki
- autorka ma swój niepowtarzalny styl pisania
- konwencja realizmu magicznego <3
- bohaterki kobiece, które są barwne , silne i cudowne
- można poznać kulturę, historię oraz (najważniejsze hihi)
- jedzenie Ormian i Turków
- koniec był wstrząsający i obrzydliwy
- przenikające się ze sobą historie dwóch rodzin

Ocena: 7,5/10!

- przepiękny języki
- autorka ma swój niepowtarzalny styl pisania
- konwencja realizmu magicznego <3
- bohaterki kobiece, które są barwne , silne i cudowne
- można poznać kulturę, historię oraz (najważniejsze hihi)
- jedzenie Ormian i Turków
- koniec był wstrząsający i obrzydliwy
- przenikające się ze sobą historie dwóch rodzin

Ocena: 7,5/10!

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Smutki wszelkiej maści” to zbiór opowiadań, który opowiada o codzienności, ale w sposób bardzo niecodzienny. Tutaj nawet pożyczanie cukru od sąsiadki to ogromna przygoda!
Opowiadania dotyczą głównej bohaterki i osób najbliższych w jej życiu – najbliższych emocjonalnie i lokalizacyjnie. I chociaż historie te opowiadają o wszelakich smutkach i stresach – w końcu to „Smutki wszelkiej maści” – to gwarantuję wam, że obok melancholii ta książka nie stała…

Mariana Leky jest czułą obserwatorką, która dostrzega to, co większości z nas umyka. Autorka opisuje z perspektywy pierwszoosobowej życie swoje i swoich sąsiadów, zauważając przy tym każdą życiową zawiłość czy cień emocji. Każda błahostka codzienności jest tutaj odpowiednio dostrzeżona i zbadana. W końcu to takie właśnie błahostki tworzą nasze życie.

Uważam, że istnieją książki mądre i książki do uśmiechania się – i chociaż „Smutkom wszelkiej maści” bliżej jest raczej tej drugiej stronie, to mądrych puent życiowych tu nie brakuje.
Co gwarantuje ta książka? Przede wszystkim tonę humoru, sporą dawkę empatii, ale także odrobinę dziwaczności. Ale jakby się zastanowić – czy nie każde życie jest trochę dziwne? Czy ta odrobina irracjonalności nie sprawia, że to wszystko staje się jednak dużo bardziej realne?

Jeśli potrzebujecie spojrzeć na swoje życie z trochę innej perspektywy, uwierzyć na nowo w ludzi, a przy okazji zaśmiać się kilka razy pod nosem, to polecam Wam „Smutki wszelkich maści”. Może i te opowiadania nie zrewolucjonizują Waszego życia, ale pozwolą dostrzec pewne błahostki, które jednak takie błahe nie są.
7,5/10!

„Smutki wszelkiej maści” to zbiór opowiadań, który opowiada o codzienności, ale w sposób bardzo niecodzienny. Tutaj nawet pożyczanie cukru od sąsiadki to ogromna przygoda!
Opowiadania dotyczą głównej bohaterki i osób najbliższych w jej życiu – najbliższych emocjonalnie i lokalizacyjnie. I chociaż historie te opowiadają o wszelakich smutkach i stresach – w końcu to „Smutki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

#ReRead

#ReRead

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wieża Babel to instytucja w Oxfordzie, która zajmuje się zmienianiem rzeczywistości za pomocą języków. Tam studenci z całego świata pracują w imię Imperium Brytyjskiego. To tam osobom z kolonii „daje się drugie życie”, za które „powinni być wdzięczni”. Imperium chce całkowitego oddania, nawet jeśli samo pluje w twarz osobom, które budują jego potęgę. Czy bezpieczeństwo jest ważniejsze od słuszności? Czy istnieje konieczność przemocy?

Rebbeca F. Kuang jak zwykle nie zawodzi. Jeśli potrzebujecie książki, w którą można się wciągnąć, to „Babel” jest właśnie tym, czego szukacie. Nawet jeśli akcja nie zawsze pędzi w zawrotnym tempie, to nie da się jej odłożyć, ponieważ przywiązujemy się do tych cudownych postaci i pozostajemy w niedosycie, jeśli chodzi o świat przedstawiony. Chcemy wiedzieć więcej, więcej, więcej i jeszcze trochę…

Są tutaj fani Dark Academia? Jeśli tak, to „Babel” jest historią dla nas. Uniwersytet, nauki humanistyczne bramą do zmiany, złączeni w boju studenci, mroczne tajemnice, morderstwo, tajne ugrupowania… To zdecydowanie jest ten klimat, który sprawia, że samemu chce się włożyć długi płaszcz i iść na spacer z dziennikiem pod pachą.

Mam w sobie silne umiłowanie do książek, które dotyczą tematu tworzenia, dlatego też zachwycam się jak opisywane są w tej powieści różne słowa i języki. Autorka wykazała się wiedzą doskonałą, jeśli chodzi o tłumaczenia. Słowa w „Babel” nie są już słowami, ale istotami, które żyją własnym życiem, znaczą więcej niż mogłoby się wydawać i mają dziwniejsze pochodzenie niż mogłoby się wydawać.

Jedyne, co mnie w tej historii uderza i przeszkadza, to liczne podobieństwa do cyklu „Wojny makowej” Kuang. Zwłaszcza zakończenie jest niezadawalające, jeśli się czytało już tę serię.

Mimo to, „Bablel, czyli o konieczności przemocy” pozostaje w moim serduszku, jako jedna z lepszych książek przeczytanych w tym roku, a Rebecca F. Kuang staje się moją zaufaną autorką.

Wieża Babel to instytucja w Oxfordzie, która zajmuje się zmienianiem rzeczywistości za pomocą języków. Tam studenci z całego świata pracują w imię Imperium Brytyjskiego. To tam osobom z kolonii „daje się drugie życie”, za które „powinni być wdzięczni”. Imperium chce całkowitego oddania, nawet jeśli samo pluje w twarz osobom, które budują jego potęgę. Czy bezpieczeństwo jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozwólcie, że opowiem Wam o najlepszej trylogii, którą czytałam w tym roku… ❤️📖

🔥Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że czytanie „Wojny Makowej” sprawiło, że moja miłość do literatury wróciła w 100 procentach.🥺 Dawno już nie byłam tak zaangażowana w losy nie tylko bohaterów, ale także całego fikcyjnego świata.

🔥Osobiście mam tendencję do odkładania w czasie książek, które są grubymi cegłami. I w tym przypadku to był okropny błąd, że pozwoliłam „Wojnie Makowej” tyle czekać. Ale gdy przeczytałam pierwszą część, to już nie dało się mnie zatrzymać. Musiałam wiedzieć więcej! To naprawdę jest fantastyka na najwyższym poziomie. 😍

🔥Rebecca F. Kuang jest autorką fenomenalną. Jej talent do tworzenia światów, skomplikowanych postaci a także całej gry politycznej i nietypowych rozwiązań fabularnych wbije was w fotel.
Trylogia „Wojny makowej” opowiada o ogromnym bólu, brutalności, pogardzie i nieszczęściu. W takich właśnie warunkach Rebecca F. Kuang tworzy pewne studium przemocy i szaleństwa. Autorka zadaje pytanie – ile jesteś w stanie znieść, aby wygrać? Czy są jakieś granice bólu? I co się stanie, gdy człowiek te granice przekracza.

🔥Ta trylogia zaprasza czytelnika do świata bóstw, gdzie panteon jest zbudowany z przeciwstawnych sił. Nie łatwo jest jednak sięgnąć do tej mocy, a jeśli już ma to miejsce, to cena jest ogromna – nieśmiertelne szaleństwo lub śmierć. Bardzo podobało mi się takie nietypowe podejście do mocy bohatera, gdzie widzimy, że posiadanie mocy naprawdę niesie za sobą olbrzymie konsekwencje.

🔥Czy lubię główną bohaterkę „Wojny makowej”? To jest bardzo skomplikowane pytanie. Bo nie chciałabym się z nią zaprzyjaźnić, a nawet pewnie stać obok niej, ale nie zastąpiłabym tej postaci nikim innym w tej historii. Rin przez trzy wielkie części trylogii przechodzi przemianę, bardzo adekwatną do jej życiowej drogi, a czytelnik może podglądać jak każda przekroczona granica ją zmienia.

Podsumowując – kocham, kocham, kocham. Jeśli lubicie high fantasy to MUSICIE to przeczytać!

[TW: przemoc, krew, gwałt, śmierć, wojna, samookaleczanie]

Pozwólcie, że opowiem Wam o najlepszej trylogii, którą czytałam w tym roku… ❤️📖

🔥Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że czytanie „Wojny Makowej” sprawiło, że moja miłość do literatury wróciła w 100 procentach.🥺 Dawno już nie byłam tak zaangażowana w losy nie tylko bohaterów, ale także całego fikcyjnego świata.

🔥Osobiście mam tendencję do odkładania w czasie książek, które są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeden z moich ulubionych reportaży! Łapie za serce i nie puszcza. Dużo wzruszeń, uśmiechów i łez <3

Jeden z moich ulubionych reportaży! Łapie za serce i nie puszcza. Dużo wzruszeń, uśmiechów i łez <3

Pokaż mimo to


Na półkach:

Życie jednej kobiety można połączyć z mnóstwem innych kobiet. To nasze matki, siostry, córki, przyjaciółki, żony, nauczycielki, szefowe… Jesteśmy związane z innymi kobietami, czy tego chcemy, czy nie.

Każda ta kobieta jest niezwykła, prezentuje jedyną w swoim rodzaju historię i obiera w tym swoją perspektywę. Nie ze wszystkimi kobietami musimy się zgadzać. Nie wszystkie jesteśmy w stanie zrozumieć. W końcu babcia nie we wszystkim rozumie wnuczkę. Ale ważne, aby się nawzajem szanować, bo nigdy nie znamy kogoś drogi.

Bernardine Evaristo stworzyła mapę kobiet, które coś łączy ze sobą i pokazała historię każdej z nich. Wszędzie dostrzegać możemy różne sploty, czasami dostajemy kilka perspektyw jednego wydarzenia.

Znajdziemy tutaj silną reprezentację czarnych kobiet, a także osób nieheteronormatywnych oraz postać niebinarną. Autorka mocno skupia się na tym, aby pokazać, jak trudno czasami żyje się tym osobom, z jakimi problemami muszą się skupiać pokolenia czarnych osób. Konserwatywnych białych cispłciowych postaci także tu nie brakuje (jak w życiu).

Bardzo doceniam to, że autorka daje nam szansę zapoznać się z tymi osobami, pokazując ich wady i zalety, a także ich spektrum doświadczeń, sposób wychowania, różnicę otoczenia. Bardzo ludzkie są te postacie, a zwłaszcza w swoim „zepsuciu”. Mamy szansę poznać wszystkie kobiety, poznać ich motywacje i zdecydować, czy je polubiliśmy, czy niekonieczne. Bo w tej książce jest tak jak w życiu – nie da się wszystkich lubić i z każdym się zgadzać.

Czasami się przez tą książkę płynęło lepiej (zazwyczaj), a czasami gorzej (też się zdarzało). Zdecydowanie moją uwagą jest to, że zbyt silne są wszystkie te historie, a przez to mało prawdopodobne, aby miały miejsce w tak małym gronie. Czasami te połączenia są raczej mniej niż bardziej możliwe.

Jeśli nie lubicie prawdziwego życia w książkach, to nie sięgajcie po „Dziewczyna, kobieta, inna”. A jeśli ciągnie was do realności, do silnych historii i niesamowitych historii – nawet jeśli czasami troszkę nurzących (jak w życiu) – to polecam. 8/10

Życie jednej kobiety można połączyć z mnóstwem innych kobiet. To nasze matki, siostry, córki, przyjaciółki, żony, nauczycielki, szefowe… Jesteśmy związane z innymi kobietami, czy tego chcemy, czy nie.

Każda ta kobieta jest niezwykła, prezentuje jedyną w swoim rodzaju historię i obiera w tym swoją perspektywę. Nie ze wszystkimi kobietami musimy się zgadzać. Nie wszystkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miasto w chmurach, Chmurokukułków, kraina spełniania, raj… Oczy 5 bohaterów wpatrzone są w głupiego pastuszka, który zmienia się w osła, rybę i wronę. Antyczna historia towarzyszy ludziom przy upadku Konstantynopola, we współczesności i przy podróży na inną planetę.

Większość książek to historie, którą można przyrównać do linii. Czasami bardziej, a czasami mniej zawiłej, ale biegnącej z punktu A do punktu B. Jednak „Miasto w chmurach” jest inne, ponieważ nie mamy tu do czynienia z linią, ale z majestatycznym haftem, gdzie historie przeplatają się ze sobą i nawet najbardziej oddaleni od siebie bohaterowie, kiedyś się spotkają – bezpośrednio lub za pomocą konsekwencji swoich wyborów.

Bardzo cenię sobie książki o książkach, o tym, jak ważne jest pielęgnować historie i pamięć oraz jak jedna historia może odmienić czyjeś życie. Książki mają ogromną moc…

„Lecz książki tak jak ludzie umierają. Umierają w pożarach lub podczas powodzi, zjadane przez owady i na życzenie tyranów. Jeśli się ich nie strzeże, odchodzą z tego świata. A gdy książka znika ze świata, pamięć umiera po raz drugi”.

Chociaż ta książka ma prawie 700 stron, to czyta się ją bardzo szybko. Krótkie rozdziały, zmiany perspektywy i czasu – to wszystko sprawia, że trudno jest się nudzić. Chcemy wiedzieć, co będzie się działo u innego bohatera, w innym czasie, poznać dalszą część antycznej historii. Ciągle chcemy więcej i więcej. W dodatku każda postać jest inna, ciekawa i oryginalna. Łączy je jedna wspólna cecha – niezwykłość.

Przewracałam kolejne strony, aż dotarłam na koniec powieści. Wtedy oczy rozszerzyły mi się z zaskoczenia. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do chłopaka, aby mu opowiedzieć, co się stało w książce. Gdy wyrzucałam z siebie kolejne spoilery, zatrzymał mnie w półsłowa i powiedział, że nie chce już więcej nic wiedzieć, bo teraz sam chce to przeczytać…

Anthony Doerr napisał coś niezwykłego. Liczę, że pozwolicie się zachwycić tą historią.

Miasto w chmurach, Chmurokukułków, kraina spełniania, raj… Oczy 5 bohaterów wpatrzone są w głupiego pastuszka, który zmienia się w osła, rybę i wronę. Antyczna historia towarzyszy ludziom przy upadku Konstantynopola, we współczesności i przy podróży na inną planetę.

Większość książek to historie, którą można przyrównać do linii. Czasami bardziej, a czasami mniej zawiłej,...

więcej Pokaż mimo to